Szuwarowy felietonik
Data: 08-11-2007 o godz. 20:25:00
Temat: Dowcipy wędkarzy


Nieszczęściem spadającym z nieba na wędkarza jest komunikat jego ukochanej oznajmiający, iż rano (kiedy to umówiliśmy się z Józkiem i Rychem) chciałaby się wybrać z nami nad wodę.



Najczęstsze uzasadnienie tej jakże wstrząsającej wiadomości to: "Pooddycham świeżym powietrzem" - jakby takowego nie było na balkonie; "Poopalam się" - tu można polecić solarium, lecz w tym przypadku należy się liczyć z pewną stratą finansową, którą można by było przeznaczyć na zakup paru świetnych przynęt - lub też uzasadnienie co najmniej kosmiczne: "Chciałabym się zrelaksować" - zawsze twierdziła, że relaks to telenowele z Ameryki Łacińskiej i rozmowy na ich temat ze swymi koleżankami.

Po usłyszeniu takiego komunikatu należy (oczywiście jeżeli nie chcemy, aby nasza ukochana uczestniczyła w połowach) natychmiast z pełnym impetem wkroczyć w te dość dziwne zapędy obcowania z naturą.
Hamowanie obcowania z naturą musimy podzielić na dwa etapy. W zależności od tego, z jaką ukochaną mamy do czynienia. Ogólnie podzielimy to na: żonę romantyczną i żonę oporną romantycznie. I tak , jeżeli nasza ukochana jest ukochaną romantyczną, zaczynamy monolog bardzo stonowanym głosem. Najlepszym miejscem do wygłoszenia tegoż monologu jest pomieszczenie z naszym łożem małżeńskim zwanym dalej sypialnią. Lecz łóżko nie odegra tu znaczącej roli. Pomieszczenie takie zazwyczaj jest pozbawione urządzeń (telewizor, radio), które mogłoby ingerować w naszą jakże stonowaną przemowę.

Na wstępie zaczynamy od banałów, czyli tłumaczenia, że rano jest bardzo zimno, a w naszym samochodzie właśnie przestało działać ogrzewanie, że w tym sezonie jest straszna plaga meszek, komarów i kleszczy (zwłaszcza te ostatnie szczególnie działają na kobiety), które są strasznie wredne, a poza tym nie reagują nawet na renomowane preparaty (tu podajemy nazwy znanych nam firm produkujących: spraye, żele, kremy itp. mazidła).
Można także wspomnieć o strasznie agresywnych mrówkach w kolorze czerwieni, a w sytuacji ekstremalnej "bąknąć" o żmii, którą rzekomo Rychu chciał ostatnio zatłuc podpórką lecz uciekła i nadal gdzieś się czai. Te smutne doznania, jakich mogłaby doświadczyć, powinny zniechęcić naszą ukochaną. Oczywiście można ubarwić monolog w przeróżne sposoby, a wyobraźni w nas wędkarzach - moc.
Gorzej ma się sprawa, gdy mamy do czynienia z żoną oporną romantycznie. Wciskanie jej tekstów przeznaczonych dla bardziej czułych istot jej płci może mieć druzgocący dla nas obrót. Kiedy to np. wśród swych koleżanek (naturalnie też opornych romantycznie) zaproszonych do naszego domu na kawę, ukochana zacznie przytaczać nasze opowieści o owadach i warunkach atmosferycznych. Najczęściej kończy się to ogólnym rozbawieniem towarzystwa i propozycjami zmiany naszego jakże szlachetnego hobby na układanie puzzli, czy - jak mąż Halinki - sklejanie klasztorów ze zużytych zapałek.

A więc zabieramy się za sprawę twardo czyli bez zbędnych sentymentalnych rozważań. Przytaczamy przebieg wydarzeń z ostatniej wyprawy, kiedy to wjechaliśmy samochodem jakiemuś rolnikowi na łąkę. O tym jak ten rolnik i jego trzej synowie (nie wyglądający na smukłych w budowie anatomicznej) pogonili nas i jak Józkowi nie udało się uciec.
O tym, że musieliśmy zawieść Józka do chirurga, który nieszczęśnika musiał "połatać". Opowiadamy o przypadkach na terenie, w którym łowimy, gdzie nagminne stają się pozyskiwania sprzętu wędkarskiego przez "dresiarzy" - zaopatrzonych w "łamigłówki".
Należy także wspomnieć parę faktów ze spotkań z pijanymi myśliwymi (tu epizod z Heńkiem pogryzionym przez dwa foksteriery podczas kontrolnego odstrzału kaczek).
Nasza ukochana - choć to ukochana oporna - na pewno przemyśli te aspekty dość wnikliwie.

Oczywiście nie zrezygnuje z tej wyprawy po naszym wywodzie ze strachu lecz „nastąpi oświecenie” i przypomni sobie nagle o bardzo ważnej sprawie, którą musi jutro do południa załatwić w spółdzielni mieszkaniowej lub innej - nie cierpiącej zwłoki rzecz jasna.
Sprawą nader oczywistą jest, iż mężczyzna-wędkarz, heros i odkrywca nie może sobie pozwolić na zaprzestanie swych podbojów w zaroślach ze spinningiem nad rzeką przez opieszałość swej połowicy.
Nie pozwoli także ingerować w spokój przyrody w trakcie obserwacji spławika zza trzcin (częste nieskoordynowane dźwięki wydawane przez "płeć piękną" po ujrzeniu mikrych rozmiarów pająka na jakiejkolwiek kończynie).

Lecz mimo wielu sposobów uniknięcia ukochanej nad wodą, należy spojrzeć też na to z innego punktu widzenia. Przecież powinniśmy zachęcać naszą umiłowaną do podziwiania fauny i flory. Są takie dni w roku, kiedy wręcz wypada: Sylwester & Nowy Rok (troć); Walentynki (garbusy spod lodu); Dzień Kobiet (zimne klenie). Tylko czy ukochana będzie reflektowała?

Odertal







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=1660