Przywitanie Jesieni - Domaniów 2007
Data: 24-10-2007 o godz. 21:50:00
Temat: Wieści znad wody


Po przeczytaniu artykułu na WCWI puściłem linka do kolegi. Oczywiście reakcja jego była szybka – jedziemy. No to jedziemy - pomyślałem, ale trzeba mieć uklejki, bo bez tego będzie kiepsko.



Został niecały tydzień do wyjazdu, więc czym prędzej udałem się nad wodę połowic tą szlachetną przynętę.

Jeden wypad nad wodę okazał się totalnym fiaskiem. W końcu padł wybór na jezioro Lisówki pod Poznaniem i tam trafiłem to, co chciałem.

Połowiłem znakomite uklejki, które zamroziłem by przechować na wyjazd do Domaniowa. W pośpiechu zapomniałem zamoczyć je w rozdrobnionych ogórkach, ale cóż - dwa razy ich mrozić nie można. Pozostały takie jak je złowiłem. Pomyślałem,że jak mają brać to na takie też będą.

Już 03.10 wyjechaniu z Olkiem do Warszawy, by tam wymienić nasz samochód na busa, który będzie służył również za nocleg. Na drugi dzień wczesna pobudka i szykowanie wędzisk do połowu sandacza z gruntu. Jako, że kolega Jurek i Olek nigdy w ten sposób nie wędkowali, więc przyszło mi szykować wszystkim po kolei. Wędki naszykowane, więc czas na pozostałe rzeczy i pakowanie się do busa. Po załadowaniu jedziemy cali szczęśliwi w kierunku Domaniowa.

Przed przybyciem kilka telefonów do Blanka jak podjechać, bo my już jedziemy. Dotarliśmy bez problemów. Podjeżdżamy nad wodę i dylemat, gdzie stanąć? Wysiadam i idę pieszo na zwiad. Docieram do ciekawego miejsca, jednak stoi kogoś bus. Zerkam, a stanowisko puste, więc widząc, że nikt nie łowi z brzegu, lecz stoi na łódce -decydujemy się rozbić obozowisko. Pakujemy się busem i zabieramy do rozkładania całego majdanu.

Godzina 15.10 - wyrzucam pierwsze zestawy. Po niedługim czasie dociera na miejsce Blanek i organizuje na łódkę od kolegi Darka. Decyzja była jedna zbieramy zestawy i wywozimy w koryto, które jak się okazało mieliśmy w zasięgu 70 m od brzegu. Jak to bywa na spotkaniach zaczynamy rozmowy, a przy tym wychylamy kielicha mołdawskiej, 3 letniej brendy za spotkanie i dobre połowy.

Niedługo po osiemnastej pierwsze branie i moment wyczekiwania, zacięcie i jest pierwszy sandacz na zestawie.

Niedługo potem następny i następny.

I kolejny

Super łowisko - mówimy do siebie - sandacze biorą jak uklejki.

Wieczorem dojechał na chwilę po pracy Czarny, by zamienić kilka zdań i powrócić dnia następnego już powędkować. Piątego października nad wodą byli już wszyscy i każdy coś tam kombinował, aby dostać tą wymarzoną rybkę. Oczywiście nie obyło się bez prowadzenia zajęć w małych i dużych grupkach, na tematy nie tylko wędkarskie.

Cieszę się bardzo, że mogłem poznać nowych kolegów i zamienić z nimi te kilka zdań, jak i pobyć w tak wspaniałym towarzystwie. Dziękuję bardzo Kazikowi za organizację połowów nad Domaniowem. Dziękuję bardzo wszystkim i wodzie, za tak wspaniałe wędkowanie.

Oczywiście wyczekujemy już na kolejne przywitanie jesieni.

Taurus







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=1656