Srebrny Król
Data: 01-08-2007 o godz. 08:00:00
Temat: Morskie opowieści


Lato na południowej Florydzie posiada kilka charakterystycznych cech. Jest długie, gorące i wilgotne. Z jednej strony warunki te dobrze sprzyjają formowaniu się potężnych huraganów, z drugiej zaś, jest to wyborny czas na wędkowanie. Decyduje o tym głównie szczególna obfitość pokarmu, występująca w tym czasie w przybrzeżnych, ciepłych wodach oceanu.



Taki też był w ten lipcowy piątek - gorący i bardzo zachęcający do wyprawy na ryby, a ponieważ specjalnie nie trzeba mnie do wędkowania namawiać, więc kiedy rano zadzwonił do mnie Vodnik, od razu wiedziałem, jak będę spędzał to piątkowe popołudnie.
Mój szczególny zapał podsycany był faktem, że właśnie latem najlepiej bierze jedna z moich ulubionych "game fish" - tarpon.

Ukształtowanie wybrzeża Florydy stwarza wyśmienite warunki do połowu tej wspaniałej ryby. Linia brzegowa poprzecinana jest prostopadłymi nitkami kanałów, w których narybek tarpona spędza większość ze swojego młodzieńczego żywota i gdzie gromadzi się zaraz po wylęgu. Od osiągnięcia zdolności rozrodczej tarpony żyją jeszcze przez ok. 50 lat. Nie ustalono dokładnie gdzie i jak odbywa się okres godowy tej ryby. Wiadomo jedynie, że ma to miejsce na początku lata, gdzieś z dala od linii brzegowej Oceanu Atlantyckiego.

Brzegi porośnięte takimi namorzynami stwarzają wręcz idealne warunki rozwojowe dla wielu słonowodnych gatunków ryb, zapewniając schronienie oraz dostatek pożywienia. Tam też narybek dorasta i w przypadku Srebrnego Króla po ok. 10 latach życia, osiąga dojrzałość płciową. Wtedy tarpony wychodzą z kanałów i żerują blisko linii brzegowej oceanu lub na pobliskich rafach koralowych. Wtedy właśnie mam największą szansę ich spotkania.

Dowody na istnienie tarponów znajdowane są w osadach skalnych, datowanych nawet na 100 milionów lat wstecz i wielu ichtiologów zgadza się ze stwierdzeniem, że niezbyt od tego czasu się zmieniły. Co jednak powoduje, że ten właśnie gatunek jest tak waleczny? Skąd bierze niespożyte wręcz siły do fantastycznych wyskoków ponad wodę w czasie holu?
Odpowiedź drzemie w anatomii tego zwierzęcia, a konkretnie w budowie jego pęcherza pławnego. Otóż, wybrykiem natury, pecherz pławny u tarpona połączony jest bezpośrednio z przełykiem, przez co, jak żadna ze znanych mi ryb, potrafi on uzupełniać niedobór tlenu poprzez "łyknięcie" powietrza atmosferycznego. Wielokrotnie widywałem tarpony posilające się tlenem z atmosfery właśnie w ten sposób. Daje to im ogromną przewagę nad rybami oddychającymi tylko skrzelami.

Dlaczego srebrny król? - ktoś może spytać.
Tytuł ten może być wytłumaczony w części techniką holu, a w części wyglądem. Ponieważ podczas walki wyskakuje on ponad wodę wściekle potrzasając łbem, wędkarz musi natychmiast poluzować żyłkę, pochylając się z wędką w stronę wyskakującej właśnie ryby. W ten sposób zmniejszamy znacznie szansę odhaczenia, gdyż twardy i niezwykle kościsty pysk tarpona rzadko pozwala na solidne zaczepienie haka.
Postronny obserwator więc widzi nic innego, jak wędkarza kłaniającego się rybie, gdy tylko ta wyskoczy ponad wodę. Gdy dodamy do tego srebrną, dużą łuskę pokrywającą jej ciało, to mamy wyjaśnienie zwyczajowej nazwy tarpona - Srebrny Król.

Cóż zatem możemy znaleźć na stole Jego Królewskiej Mości. Częstą przynętą, którą stosuję, są rybki zwane anchovi. Takie, jak ta.

Skutecznie spisują się też kraby lub po prostu świeży filet.

Powróćmy więc do owego piątkowego, lipcowego popołudnia, kiedy to niedługo po przybyciu na plażę zauważyłem ławicę wspomnianych anchovies, powolnie przemieszczającą się równolegle do linii brzegowej oceanu. Jeden rzut siatką i przynęta gotowa. Teraz pozostaje tylko, używając sztywnego zestawu gruntowego, wypłynąć z nią na głębsze wody i czekać, aż rybka na haczyku ogłosi wszem i wobec, że obiad podano.

Nie czekałem zbyt długo, gdy gwizd kołowrotka zasygnalizował branie.
Po pierwszej "świecy" w powietrze nie miałem wątpliwości z czym mam sprawę. Furiackie próby uwolnienia się wściekłej ryby powstrzymywałem z trudem manipulując wędziskiem i hamulcem kołowrotka. Minęło dobre pół godziny, kiedy wśród lazurowych odmentów dostrzegłem wreszcie ksztat kolosa.

Jeszcze jeden zryw. Ryba wyciąga żyłkę jakby hamulec w kołowrotku w ogóle nie istniał.

Po gorącu bijącym z wnętrza mojego Penn’a poznałem, że hamulec robi jednak co może ... tak jak ja. Pot zalewa mi oczy. Wydaje mi się, że tarpon jednak słabnie, bo dał podholować się już bardzo blisko brzegu...

i kiedy, oddawszy wędkę koledze, podszedłem do, zdawało się, wyczerpanej ryby by zrobić pamiątkowe zdjęcie, słony gejzer buchnął mi prosto w twarz. Przez mgnienie oślepionych oczu zobaczyłem tarpona stojącego na ogonie, wytrząsającego hak z paszczy... i po następnym ułamku sekundy tyle go widziałem. Krótka była ta dzisiejsza audiencja Wasza Wysokość - pomyślałem.

Pozostało tylko wrócić pamięcią do tych chwil z poprzednich sezonów, kiedy dane mi było osobiście uścisnąc płetwę Srebrnego Króla.

Czasami nawet miałem duży problem z pozowaniem do zdjęć.

Po ochłonięciu z emocji zauważyłem, że mam jeszcze parę rybek na przynętę, więc postanowiłem wędkować dalej. Tym razem bliżej brzegu. A nuż coś się trafi.
Rzeczywiście, po jakimś czasie mam następne branie.

Tym razem jednak stingrey.

Po chwili zastanowienia decyduję się użyć go jako przynęty. Zobaczymy, co tam dzisiaj pływa w oddali.
Tradycyjnie więc wyciągnałem zdobytą przynetę daleko w ocean, tylko tym razem musiałem się spieszyć, bo słońce już schowało się za horyzont, a wiadomo, że w tropikalnych wodach, po zmroku, siedzieć jest niezbyt bezpiecznie.
Dodatkowo, mając ze sobą smaczny kąsek u boku. Branie, oczywiście, specjalnie mnie nie zaskoczyło. Po porze i przynęcie mogłem się spodziewać tylko jednego

Możesz szczerzyć te swoje zębiska - pomyślałem - daleko ci do Srebrnego Króla.

Zmykaj więc szybko na swoje nocne żerowiska rozbójniku…

i pokłoń się Najjaśnejszemu Panu ode mnie, jeśli go gdzie spotkasz.

Megalodon







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=1618