Letnie łowy!
Data: 26-06-2007 o godz. 16:15:00
Temat: Spinningowe łowy


Mamy lato, (trochę) młodsi wakacje. Jak biorą ryby wiemy. Tak, jak cały rok - raz lepiej, raz gorzej.
Patrząc z perspektywy strugacza, po pracowitej zimie i leniwej wiośnie znowu wróciła mi chęć do dłubania. Pewnie, że lepiej byłoby wyrwać się nad jakąś rybną wodę. Tyle, że daleko, o cenach etyliny szkoda gadać i z czasem na dalsze wypady coś ostatnio krucho... Łowić mimo tego się chce.



Postanowiłem poeksperymentować. W wodach pstrągowych, w których łowię, lato zwykle nie jest najlepszym okresem, poza tym dzień długi i aż korci, żeby wyskoczyć gdzieś ze spinningiem na dwie - trzy godzinki.

W pobliżu domu (w zasięgu roweru) mam dwa stawy. Za cel postawiłem sobie szczupaki i okonie, które w nich występują. Ilości ryb nie są jakieś ogromne, ale coś tam pływa. Dodatkowego bodźca do pracy dostarczyły mi filmiki wyszperane w necie. Przedstawiały łowienie ryb na poppery i inne dziwactwa powierzchniowe. Wyobraźcie sobie: daleki rzut, szybkie ściąganie przynęty i gejzer na powierzchni! Jeden, drugi i kolejne... Po prostu bajka! Szkoda, że to nie u nas, tylko w dorzeczu Amazonki albo w stanach. Ale wyobraźnia i tak zaczęła pracować. Już widziałem te szczupaki i okoniska ścigające moje wobki wśród grążeli.
Wymyśliłem, żeby zrobić poppery. Dwa na początek, bo czort wie, jak to ustrojstwo ma wyglądać i pracować w wodzie. Testy pokażą, a jak nie, to będą breloki do kluczy.
Kawałek lipy, nóż i do dzieła. Efekty na zdjęciach poniżej. Jak na mój gust całkiem ładne, ale ja nie jestem obiektywny. Wobki (popki?) mają około 6-7 cm (okoń jest mniejszy), są pływające (a może raczej chlapiące).
Przy pierwszych testach, jeszcze przed pomalowaniem, bardziej podobał mi się ten mniejszy.

Green tiger wyrzucał przed siebie fontannę wody na około 15 - 20 cm. Myślę, żeby mu dorobić jeszcze jedno oczko do mocowania kotwiczki, nieco powyżej pierwszego.

Z rozpędu wystrugałem jeszcze dwa „klasyki”: 6 cm okonika...

... i dwuczęściowca (około 8 cm).

Oprócz nich jeszcze trzy, ale te są jeszcze w trakcie malowania (Edith tempo!!!) Wszystkie mają bardzo fajną, niezbyt agresywną akcję. A ten łamany pięknie lusterkuje. Po wykończeniu przynęt przyszła pora na testy. Spakowałem kijek o c.w. do 40 g, kołowrotek z plecionką i wobki jak wyżej.
Łowiska testowe to dwa niewielkie, dwu - trzyhektarowe zbiorniki.

Zbiornik nr 1.

Woda koloru Coli (mam na myśli toksyczny napój, a nie bakterie kałowe). Rybostan to: szczupak, okoń, białoryb i sumiki karłowate (o ile tych ostatnich nie brakuje, to z resztą raczej krucho). Przy pierwszym podejściu udało mi się połowić całe pół godziny... Wynik? Poppery zero, na wobka-okonika wziął szczupaczek koło 40 cm i okoń (dwa razy większy od woblera (chciał go zjeść czy się zalecał, nie wiem). Testy przerwała burza, raczej z tych solidnych. Wolałem spędzić ją w domu. Piwko (bezalkoholowe), nóż i lipa, to dobry zestaw przeciwburzowy.

Podejście drugie.

Pora wędkowania raczej wakacyjna, koło 8.00. W końcu sobota, kiedyś trza trochę dłużej pospać. Na początek łowisko z poprzedniego wypadu. Ponieważ zapowiadała się raczej letnia pogoda postanowiłem zabrać ze sobą jeszcze jeden kijek. Czternastogramowy, do tego kołowrotek z żyłką 0,14 i kilka wobków 2-3 cm. Ot tak na wszelki wypadek, krasnopiórki lubią słońce.

Ten rezerwowy zestaw popsuł mi szyki. Po dojściu nad wodę zobaczyłem stadka urzędujących pod powierzchnią krasnopiórek. Ryba rzadko goszcząca na mojej wędce (myślę o spinningu). No i zamiast kusić szczupaki i inne stwory popperami, zająłem się wzdręgami. To znaczy próbowałem się zająć, bo złowiłem tylko jedną.

Kilka odprowadziło moje wobki. Wzięła na pękatego czarnucha, rzuconego obok kępy grążeli. Rybka śliczna, jak mało która kojarzy mi się z latem.

Obrotówek nie chciały znać nawet okoniki, których jest tam zatrzęsienie. Próbowałem też poppery i wobki. Znów okonik był jedyną przynętą (z tych wymiarowych), na którą miałem ryby. Dwa bodajże okoniki i jedno wyjście szczupaka. Zębacz nie złowiony, ale namierzony czeka na swój dzień. Narastający "spokój" w wodzie zachęcił mnie do zmiany łowiska na

Zbiornik nr 2.

W drugim łowisku łatwiej wymienić ryby, których nie ma. Bo poza rybami typowo rzecznymi jak brzana czy świnka i łososiowatymi (tęczaki są!) jest tu chyba wszystko.
Na początek wybrałem cofkę zbiornika.

Praktycznie zerowy uciąg wody, kępy grążeli, miedzy którymi wesoło baraszkuje drobnica, zachęcają do łowienia.

Wynik? Zero! Przynajmniej na wędkę potworówkę, bo lekki spinning znowu dał mi sporo satysfakcji. Maluszki skusiły jazie.

Niezbyt wielkie (największy koło trzydziestki), ale zawsze to jakaś odmiana. Okoniki też współpracowały. Wielkość proporcjonalna do wielkości przynęty.

Wnioski z testów?

Niewiele, ale są.
Podstawowy wniosek jest taki, że warto nosić ze sobą kijek alternatywny. Na ryby, które chętniej biorą niż pożądane okazy. W końcu krasnopiórka czy jazik też dają sporo radochy. A że dodatkowy balast przeszkadza czasem? Da się żyć. A może kolejna złota krasnopiórka spełni Wasze życzenia? Mam nadzieję...

A na testy "grubego" sprzętu jeszcze będzie czas. W końcu lato to pora relaksu! Nic na siłę.

Teraz za oknem pada deszcz i wieje wiatr. Może to dzisiaj jest ten dzień?
Ciąg dalszy (może) nastąpi!

Prusak







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=1603