Wilk syty i owca cała
Data: 23-03-2007 o godz. 19:00:00
Temat: Nasza publicystyka


Jeszcze się taki nie urodził, który by wszystkim dogodził. To znana prawda. Czy jest możliwe pogodzenie no killowców z mięsiarzami, patelniarzami, czy jak ja ich nazywam wędkarzami, którzy w zgodzie z regulaminem zabierają ryby by je później przyrządzić i zjeść? Wyłączając skrajne przypadki (tutaj dobry lekarz miałby co robić) myślę, że tak.



Muszą być tylko czytelne zasady, musi być dobry regulamin i to, co najważniejsze: musi być efektywny sposób kontroli wędkarzy. Zastanówmy się, kiedy zaczęły się problemy.

Kilkadziesiąt lat temu, kilkanaście lat temu wszystko toczyło się swoim rytmem i nikt nikomu nie miał za złe, że nie wypuszcza wszystkich złowionych ryb. Tak było, bo ryb było pod dostatkiem. Nie było problemu ze złowieniem szczupaka czy innej rzadko dziś spotykanej ryby. Problem więc jest taki, że w naszych łowiskach nie ma ryb i nad tym trzeba się zastanowić; co zrobić, aby powróciły stare, dobre czasy.

Zastanówmy się więc, dlaczego ryb jest coraz mniej. Widzę takie oto powody: coraz niższy poziom naszych wód (nie ma wody nie ma ryby - proste), kłusownictwo (nasze wody dalej są niczyje i nikt ich nie pilnuje), ale najważniejsze jest to, że polskie akweny prawie wcale nie są zarybiane. Przy tej presji wędkarskiej (o kłusownikach nawet nie wspomnę) niestety, ale sama natura już sobie nie poradzi i musimy ją wspomóc. W tym miejscu powstaje następny problem: skąd brać pieniądze (dodatkowe pieniądze) na zarybianie? Długo myślałem nad tym i chyba znalazłem rozwiązanie.

Należy inaczej ustalić opłaty za wędkowanie. Składka powinna składać się z dwóch części. Podstawowa składka powinna być tylko opłatą za możliwość wędkowania. Wykupując ją możemy łowić do woli, ale nie wolno nam zabierać ryb z łowiska. Idealne rozwiązanie dla no killowców! Mało tego, jeśli nie zabieramy ryb z łowiska, a tylko je łowimy, to możemy to robić wszędzie, w całym kraju bez niepotrzebnego podziału na okręgi.

Druga część składki to licencja na zabijanie. Właściciel akwenu ustala odpowiednie opłaty. Przykładowo zabranie szczupaka x złotych, zabranie sandacza y złotych itd. Wędkarz chcący zabrać ryby (oczywiście z poszanowaniem okresów i wymiarów ochronnych) po prostu wykupuje licencje na zabicie x sztuk ryb, a pieniądze z tej opłaty w całości (po odjęciu kosztów manipulacyjnych) idą na zarybienie dokładnie tej wody, z której zabrano ryby. Oczywiście to tylko przykład na rozwiązanie problemu, a diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach. Pewnie będą problemy z wyceną, ile powinno kosztować zabranie ryby z danego gatunku, na ile sztuk można pozwolić itd., ale to są szczegóły i przy odrobinie dobrej woli można te problemy rozwiązać. Myślę, że tu z powodzeniem zadziała wolny rynek. Będą ryby w danym akwenie - będą chętni, aby płacić za ich łowienie. Interes będzie się kręcił. Inny problem to jak powinna wyglądać taka licencja. Obstaję przy tym, że powinno to być w formie zdrapki. Wykupuję zdrapkę na 5 szt. szczupaka i po każdym złowieniu ryby natychmiast na łowisku zdrapuję jeden punkt szczupakowi, a pod spodem wpisuję datę połowu. Oczywiście, aby to funkcjonowało musi być odpowiednia kontrola (i odpowiednie kary), na którą niestety trzeba przeznaczyć odpowiednie środki finansowe. Pytanie skąd na to brać? Już odpowiadam. Z pierwszej części składki, tej dla wszystkich. No killowcy z pewnością się na to nie obrażą.

Czy możliwe jest to wszystko do wprowadzenia i czy to zadziała? Jestem pewien, że tak. Czy to jest możliwe do wprowadzenia w naszym kraju? No tutaj byłbym ostrożny! Pewnie znowu przegadamy kilka lat na temat co zrobić, aby Polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatnio, a za parę lat problemu już nie będzie, bo nie będzie ryb. Ci których będzie na to stać pojada na ryby do Szwecji, inni będą próbowali coś złowić u nas i będą klęli na czym świat stoi nasz wieczny i nieśmiertelny PZW. Będzie też jeden plus całej sytuacji - nie będzie kłusownictwa. Tylko czy o to nam chodzi? Przestańmy zatem toczyć bezsensowne wojny etyków wędkarskich ze smakoszami i zróbmy wreszcie coś razem, aby i nasze dzieci mogły kiedyś łowić ryby w naszych polskich akwenach.

Jarpo







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=1559