Na szarpaka
Data: 21-03-2007 o godz. 16:30:00
Temat: Wieści znad wody


Ranek był jeszcze mroźny, ale w powietrzu czuć już było wiosnę. Bug w rejonie Mierzwic wyglądał pięknie...



O tej porze roku jest tu tak cicho i spokojnie. Strażnicy z siedleckiego PSR-u najpierw obserwowali rzekę z pewnej odległości. Takie badanie terenu to rutyna. Po chwili nad wodą zobaczyli kilka postaci.

Naliczyli w sumie sześć osób. A że każda miała wędkę, strażnicy myśleli, że to amatorzy wiosennych połowów. To dobry czas na duże płocie i jazie. Po chwili zorientowali się jednak, że coś jest nie tak. Mężczyźni wymachiwali wędziskami i szybko zwijali żyłkę. I tak rzut za rzutem.

- Po pewnym czasie zorientowaliśmy się, że to nie żadni wędkarze, ale kłusownicy - mówi komendant siedleckiego Posterunku PSR, Rafał Kuczborski - Posługiwali się jedną z najbardziej okrutnych metod połowu - na tak zwanego szarpaka. Polega ona na zarzucaniu dużej kotwicy obciążonej ołowiem i szybkim jej holowaniu po dnie. Ryby nadziewają się na groty i padają ofiarą takich mięsiarzy.
Najgorsze w takim sposobie kłusowania jest to, że przy okazji kaleczy się mnóstwo ryb. Wiele z nich potem ginie. Szarpak stosowany jest głównie w tych miejscach, gdzie ryb jest bardzo wiele, bo gromadzą się one na tarło lub zimowiska. Szkody wyrządzone naturze są ogromne.

- Z takim właśnie przypadkiem mieliśmy do czynienia w Mierzwicach - mówią strażnicy - Mężczyźni kłusowali w miejscu, gdzie woda jest głęboka i zimują tam ryby z wielokilometrowego odcinka rzeki. Zresztą wystarczyło popatrzeć na połów, jaki znaleźliśmy przy kłusownikach. W krótkim czasie wyszarpali oni 6 dorodnych leszczy i 3 duże sumy, z których jeden miał ponad 70 centymetrów długości. Mieli też 69-centymetrowego sandacza. Kotwica rozpruła rybie brzuch. To była samica pełna ikry. To naprawdę bardzo przykry widok.

Siedlecka straż znana jest z tego, że potrafi zareagować bardzo ostro. Także tym razem nie zastosowano wobec kłusowników taryfy ulgowej. Wezwano policję. Trzech funkcjonariuszy zapakowało mięsiarzy do busa i zawiozło na komendę policji. Ryby zabezpieczono oczywiście jako dowód rzeczowy.
Okazało się, ze 3 kłusowników było mieszkańcami Mierzwic, 2 Siemiatycz, a jeden Siedlec. Dwaj zatrzymani mieli karty wędkarskie, co oczywiście nie zmienia ich sytuacji.

- Zatrzymani tłumaczyli się tym, że mieli ochotę zjeść rybę - dodaje Rafał Kuczborski - Jesteśmy jednak przekonani, że przynajmniej niektórzy, handlowali rybami.

Straż poinformowała, że sprawa wszystkich zatrzymanych (zdarzenie miało miejsce 6 marca) zostało przekazane do Prokuratury Rejonowej w Siedlcach.
- Teraz od prokuratury i sądu zależy, jak zostaną potraktowani mięsiarze - dodaję strażnicy - Od surowości kary w dużym stopniu zależy też skuteczność naszego działania i ochrony wód. Na razie cieszymy się z reakcji wędkarzy, do których dotarła już wiadomość o naszej akcji. Jeszcze tego samego dnia otrzymaliśmy od nich kilka telefonów z podziękowaniami. Wędkarze doskonale bowiem rozumieją, że jesteśmy ich sojusznikami w ochronie wód i przyrody.

Zbigniew Juśkiewicz

Artykuł zamieszczony w "Tygodniku Siedleckim" nr 11, opublikowany za zgodą Redakcji tegoż tygodnika.







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=1556