Boleniarzom - Raperom i nie tylko
Data: 27-02-2007 o godz. 13:25:00
Temat: Konkursy


Boleń(rapa) – łosoś dla ubogich, lub tak jak ja obecnie go nazywam żartobliwie – tarpon dla ubogich. Ta ryba odkąd zacząłem przygodę z wędką, a było to lat temu czterdzieści, fascynowała mnie przez całe życie. Postanowiłem, że opiszę w wersji rymowanej, „z przymrużeniem oka” o połowie mojej ulubionej ryby. Mam tylko nadzieję, że Mickiewicz mi wybaczy…



Koncert Rapera
***
Było boleniarzy wiela,
Ale żaden nie śmiał łowić w obecności Rapera
Raper przez całą zimę nie wiedzieć, gdzie bawił,
Teraz się nagle, na łowisku zjawił.
Tymczasem dwaj młodzianie przy Jego wędach klęczą,
Stroją je w przynęty i próbując brzęczą.
Zawsze miał tajne, skuteczne sposoby,
By wyławiać hurtem, rapy z onej wody.
Raper z przymrużonymi na pół oczyma,
Milczy i nieruchomy kij w garści trzyma.
Spuścił go, zrazu świszcząc wiatrem tryumfalnym,
Potem gęsto siekł wodę jak deszczem nawalnym;
Dziwią się wszyscy - lecz to była tylko próba,
Bo wnet przerwał, w górę podniósł i w nosie podłubał.
Znowu rzut: już drży szczytówka tak lekkimi ruchy,
Jak gdyby zadzwoniło w nią skrzydełko końskiej muchy,
Wydając ciche, ledwie słyszalne drżenia.
Mistrz zawsze patrzył na wodę, czekając natchnienia.
Spojrzał z góry, spinning dumnym okiem zmierzył,
Wzniósł kija, spuścił, raz, dwa o wodę uderzył,
Zdumieli się wędkarze...razem ze strug wody wiela
Buchnął boleń, jak gdyby cala wędkarska kapela
Ozwała się przynętami, z żelastwa, czy z gumy.....
Szmer podziwu gapiów, dawał powód dumy.
Połowy czas zacząć. – Pierwszy Raper rusza
I z lekka zarzuciwszy wyloty kontusza,
I wąsa podkręcając, podał przynętę rapie
I skłoniwszy się grzecznie, po tyłku się drapie.
Za Owym wędkarzem szereg cały się gromadzi,
Dano hasło, zaczęto połowy – ON już… prowadzi.
...Oto stanął, jak gdyby chciał swą zdobycz pytać,
Pochyla ku niej fangę, chce grzmotnąć zza ucha.
Ryba wzrok odwraca, boi się, nie słucha,
On zdjął beretkę, czai się pokornie,
Rapa raczyła spojrzeć, lecz milczy oślizgła upiornie.
On cios uwalnia, oczyma jej zgon śledzi
I zaśmiał się na koniec - rad przy całej gawiedzi.
Rusza teraz prędzej, spogląda na rywali z góry
I swą beretkę z czaplinymi pióry
To na głowie umieszcza, to nad rybą wstrząsa,
Aż włożył ją na bakier i podkręcił wąsa.
- Idzie, wszyscy z zazdrością, idą w jego ślady,
On by rad ze swą wędką wymknąć się z gromady;
Czasem staje na miejscu, bolenia z dumą wznosi
I żeby w cholerę poszli, pokornie ich prosi.
Czasem zamyśla zręcznie w krzaki się uchylić,
Odmienia drogę, rad by konkurentów zmylić,
Lecz go szybkimi kroki ścigają przekręty
I zewsząd częstują… trawkowymi skręty,
Więc naćpał się, prawicę na rękojeść składa,
Jakby rzekł "Znam ja was, mym rapeńkom biada!"
Wraca z powrotem z dumą i z wyzwaniem w oku
Prosto w tłum; tłum wędkarzy nie może dotrzymać mu kroku,
Ustępują mu z drogi – sięgnąwszy flaszki,
Puszczają się znów za nim.- słychać zewsząd pijackie wrzaski:
"Ach, to może ostatni, pijcie, pijcie młodzi,
Może ostatni, co tak rapy zwodził!"
I szli za Raperem po brzegu, hucznie i wesoło…

Jotes



Praca konkursowa - publikacja bez korekty redakcyjnej.



Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=1542