Krótki kurs produkcji woblerów - cz. IV
Data: 05-01-2007 o godz. 18:15:00
Temat: Zrób to sam


Po wysuszeniu kolorów nanoszę kolejne trzy warstwy poliuretanu. Po jego wyschnięciu, około doby, przygotowuję i wklejam stery.



Przygotowanie i wklejanie sterów.

Woblery mamy pomalowane prawie na gotowo. Zanim zacznę dalszą pracę czyszczę ich oczka, gdyż zakleiły je kolejne warstwy nakładanego lakieru (fot. 32).


Fot. 32. Zaklejone oczka.

Można uniknąć zaklejenia oczek przez zbieranie z nich nadmiaru lakieru, zanim zacznie wysychać, ale moje lenistwo i niechęć do dłuższego kontaktu ze schnącym lakierem powodują, że wolę to robić po wyschnięciu. Oczyszczone oczka będą potrzebne do sprawdzania woblerów w wodzie.


Fot. 33. Czyszczenie oczek.

Tu przyda się znów nożyk do tapet i szczypce z okrągłymi końcówkami. Najpierw nacinam nożem lakier na oczkach, a później szczypcami wypycham lakier i okrężnymi ruchami szczypiec oczyszczam oczka (fot. 33). Podobnie postępuję z oczkami pod brzuchem. Woblery są gotowe do dalszej pracy (fot. 34).


Fot. 34. Prawie jak woblery.

Teraz pora na jedną z najważniejszych czynności przy wykonywaniu woblera, czyli przygotowanie i wklejenie steru.

Jako materiał na stery używam poliwęglanu litego o grubości 1 - 1,2 mm, do miniaturek lepszy byłby jeszcze cieńszy (0,8 mm), ale takiego nie posiadam.
Poliwęglan kupiłem w hurtowni handlującej takimi materiałami. Niestety musiałem kupić całą płytę, a właściwe dwie, co sporo kosztuje, ale teraz surowca na stery wystarczy mi na lata. Do wycinania sterów używam nożyczek. Moje mają krótkie, mocne ostrza. Jedno z nich jest ząbkowane. Ułatwia to wycinanie, ale na brzegach sterów pozostają drobne ząbki. Nie mają one wpływu na pracę woblera, mogą się nie podobać jedynie ze względów estetycznych. Aby się ich pozbyć, ster można oszlifować i wypolerować jego krawędzie. Ładnie to wygląda, ale zwykle nie chce mi się tak bawić.

Do wykonania sterów potrzebne będą szablony. Wykonuję je z blachy miedzianej. Może być każdy inny materiał, byle był w miarę trwały i nie sprawiał problemu przy wycinaniu. Na początku kształt steru rysuję na papierze milimetrowym. Ster powinien być symetryczny. Można skopiować stery kupnych woblerów. Niezłymi wzorcami sterów są paletki obrotówek. Można też wysilić się i narysować coś samemu.

Na tym etapie też zaznaczam ewentualne miejsce, w którym znajdzie się oczko steru. Teraz narysowany na papierze szablon wycinam i odrysowuję na blaszce. Szablon wycinam. I wiercę otwór/otwory oznaczające początek i koniec rowka, w którym znajdzie się oczko steru. Na ilustracji pokazałem część szablonów sterów używanych przeze mnie (fot. 35). W dolnym rzędzie szablony sterów (te z otworkami) do woblerów typu DR i SDR, czyli z oczkiem w sterze. Używam ich też do większych woblerów ze sterem klasycznym.


Fot. 35. Szablony sterów.

Długość szablonu powinna być dłuższa od przewidywanej długości sterów - gotowy ster zawsze można skrócić. O wpływie kształtu, wielkości i innych parametrach steru na pracę woblera nie będę się rozpisywał - zostało to już dość szeroko opisane w literaturze. Dlatego tylko pokrótce. Szerokość sterów ma wpływ na pracę woblera. Woblery ze sterami węższymi (przy takim samym kącie wklejenia steru) mają drobniejszą, bardziej „gęstą” akcję, z szerokimi - bardziej agresywną. Pewne niedokładności w symetrii steru lub jego krzywym wklejeniu da się skorygować ustawieniem oczka, ale nie wszystkie.

Gdy mam przygotowane szablony, zabieram się do wykonania sterów. Z poliwęglanu wycinam pasek o szerokości odpowiadającej długości najdłuższego steru (z 2-3 mm naddatkiem). Poliwęglan fabrycznie jest oklejony białą folią, która ma chronić jego powierzchnię przed porysowaniem w transporcie itp. Przed narysowaniem sterów usuwam folię z wyciętego paska, aby nie przeszkadzała /wystarczy z jednej strony/. Na pasku poliwęglanu układam szablon i za pomocą ostrego rysika (igła cyrkla) odrysowuję kształt steru oraz punkty oznaczające początek i koniec otworu na oczko steru (tylko dla woblerów typu deep runner i super deep runner – czyli z oczkami do zaczepiania żyłki na sterze) (fot. 36.a).


Fot. 36. Obrysowywanie sterów.

I tak do odrysowania sterów do wszystkich woblerów. Teraz dla ułatwienia sobie pracy rozcinam pasek na mniejsze fragmenty (wystarczy naciąć nożem do tapet poliwęglan pomiędzy sterami i złamać), usuwam też resztę folii (fot. 36.b). Teraz pozostaje wyciąć nożyczkami poszczególne stery (fot. 37).


Fot. 37. Wycinanie sterów.

Po wycięciu sterów pozostaje jeszcze wypalenie dziurek na oczko steru tam, gdzie to konieczne. Do tego celu używam lutownicy transformatorowej z lekko sklepanym i ustawionym pionowo grotem. Wypalam otwór o długości większej o około 2-3 mm niż szerokość oczka (fot. 38.a). Następnie wyrównuję otwór nożem do tapet (fot. 38.b).


Fot. 38. Wypalanie oczek w sterach.

Jeśli stery są gotowe, przystępuję do ich wklejania. Jeśli do tej pory wszystko zrobiliśmy dobrze, to jest to moment, w którym można zepsuć całą dotychczasową pracę i zamiast woblera uzyskać brelok do kluczy. Narzędzia potrzebne przy wklejaniu sterów to: nóż do tapet, brzeszczot lub piłka (to do woblerów klasycznych lub SDR), szczypce lub nożyczki do skrócenia sterów, igła oraz Poxipol transparentny do ich wklejenia.

Pracę zaczynam od nacięcia rowka, w który wkleję ster. Tutaj najważniejszy jest kąt pomiędzy osią wzdłużną coblera, a sterem. Zbyt poziome wklejenie steru spowoduje, że wobler będzie miał bardzo słabą akcję, aż do wygaśnięcia pracy. Zbyt duży kąt może spowodować bardzo agresywną akcję. Wobler taki może być trudny do ustawienia (wyskakiwanie z wody), no i może spłoszyć ryby, a nie o to nam chodzi. Tutaj o sukcesie decyduje niekiedy milimetr (czyli kilka stopni kąta nachylania steru).

W woblerach ze sterem klasycznym wpływ na akcję ma również odległość steru od oczka. Im ster bliżej oczka, tym chętniej i mocniej wobler macha ogonkiem. Podobnie jest w woblerach z oczkiem na sterze tyle, że tam pole do manewru jest dużo mniejsze. Kąt może być większy przy małych coblerach i zmniejsza się z ich wielkością.

Jaką akcję woblera chcemy uzyskać zależy od warunków łowiska, sposobu jego prowadzenia i od wielu innych czynników. Tutaj już tylko praktyka może pomóc. Warto też przyjrzeć się swoim ulubionym przynętom.
Cóż - pora zabrać się za wycinanie rowka, w który wkleimy ster.

W woblerach typu DR rowek na ster wycinam nożem do tapet, w klasycznych i SDR-ach wygodniej użyć brzeszczotu. Nie warto się spieszyć, lepiej kilka razy się przymierzyć, niż zepsuć wobler jednym cięciem. Trochę przesadzam, bo jedno złe cięcie nie zniszczy woblera, ale ja nie lubię poprawiać.

Przy nacinaniu rowka należy kierować się głównie jego kątem nachylenia do osi wzdłużnej coblera, a nie usytuowaniem oczka do mocowania żyłki. Oczko można dopasować do steru. Oczywiście w pewnych granicach. Rowek nacinam końcówką noża. Wbijam ją w wobler i tnę w kierunku oczka steru (fot. 39.a).


Fot. 39. Nacinanie rowka na ster.

Równolegle do pierwszego wykonuję drugie cięcie, w odległości odpowiedniej dla grubości stosowanego steru. Później wydłubuję drewno z pomiędzy nich za pomocą igły lub małych nożyczek. Podobnie postępuję z drugiej strony coblera. Należy tylko postarać się, żeby rowki z dwóch stron wykonać w jednej płaszczyźnie (fot. 39.b). Pozostaje jeszcze oczyszczenie rowka i wycięcie szpachli (Distal z balsą), znajdującej się z przodu rowka. Wycinam ją nożem do tapet. Delikatnie, okrężnymi ruchami, aby nie odłamać górnej części głowy woblera (fot. 40).


Fot. 40. Usuwanie szpachli.

Jeśli się tak zdarzy, że „pyszczek” woblera zostanie nam w dłoni, też nie ma tragedii - zawsze można go przykleić podczas wklejania steru. Wygodniej byłoby wyciąć szpachlę za pomocą brzeszczotu, ale nie ma na to miejsca. Chyba, że ktoś posiada piłkę włosową. Można też odgiąć stelaż woblera, aby nie przeszkadzał, jednak przy grubszym drucie staje się to kłopotliwe.

Gdy mam wycięty rowek na ster, zabieram się do dopasowania steru. Polega to na przycięciu steru na odpowiednią długość i zmatowieniu (podrapaniu brzeszczotem) części steru, która będzie wklejona w wobler. W ten sposób przygotowuję wszystkie woblery. Komplety (wobler z dopasowanym sterem) układam w „korytkach” tak, aby nie pomieszać par. Na wklejanie sterów czas będzie później.


Fot. 41. Korpusy ze sterami.

Po przygotowaniu wszystkich par możemy zabrać się za wklejanie. Tu wytłumaczę się, dlaczego nie wklejam sterów na bieżąco, czyli: jeden dopasowany - jeden wklejony. Szybciej jest wklejać partiami. Ponieważ Poxipol zastyga w około 10 minut, rozrabiam porcję kleju, wystarczającą na około 3 - 4 woblery, czyli wyciskam z tubek po wałeczku kleju i utwardzacza długości około 4-5 mm. Z praktyki wiem, że w tym czasie nie zdążę wkleić więcej sterów. Ile kleju rozrobić i ile kompletów zdąży się skleić zanim klej zastygnie, należy przekonać się samemu. Praktyka!

Klej do otworu woblera nanoszę igłą (fot. 42.a). Można włożyć go więcej, nadmiar i tak wypłynie po włożeniu steru. Tym, co wypłynęło z korpusu po włożeniu steru, uszczelniam złącze pomiędzy sterem, a korpusem (fot. 42.b).


Fot. 42. Wklejanie sterów.

I tak po kolei, aż do wklejenia wszystkich sterów.

Po wklejeniu wszystkich sterów pora udać się nad wodę. Najlepsza do tego jest rzeka, ale na początek wystarczy wanna i krótka wędeczka (może być nierozłożony kijek teleskopowy). Woblery testuję zawsze z kotwicami o wielkości takiej, jaką będą uzbrojone (fot. 43). Aby uniknąć żmudnego zapinania kotwiczek kółkami łącznikowymi, przerabiam jedną parę kółek. Przeróbka polega na obcięciu kółka tak, aby zwoje nachodziły na siebie na około ¼ obwodu (fot. 43.a). Tutaj pełna wytrzymałość kółka nie jest potrzebna. Drobiazg, a znacznie skraca czas zakładania. Wie o tym ten, kto testował kilkadziesiąt woblerów przy temperaturze około zera.


Fot. 43. Wobler gotowy do testów.

Zatem do dzieła. Na agrafkę zapinam wobler, zbroję go w kotwiczki i pakuję do wanny. Teraz wystarczy przeciągnąć go kilkukrotnie, różnym tempem wzdłuż „łowiska”. Widać od razu, czy nasze dzieło przejawia chęć do machania ogonkiem, czy raczej nie. Czy utrzymuje kierunek nadany mu przez pociągnięcie, czy też wymagana jest korekta? Jeśli wobler macha zbyt mocno ogonkiem, oczko do mocowania żyłki przeginamy do góry. Jeśli słabiej niż chcemy, oczko wędruje w dół, w kierunku steru.


Fot. 44. Korekta pracy woblera.

Jeśli podczas podciągania wobler skręca np. w prawo oczko podginamy w lewo. Zdarza się, że wobler schodzi pod wodę i pociągany skręca w bok bez pracy typowej dla woblera. Wtedy próbujemy odginania oczka na boki albo góra – dół. Któraś próba powinna dać rezultat. Jeśli mimo to wobler nie pracuje jak należy, można spróbować podginania, przycinania albo wymiany steru. Osobom, które dopiero uczą się wykonywania woblerów proponuję wykonanie kilku woblerów o takim samym korpusie i sterach wklejonych po różnymi kątami. Pozwoli to na poznanie wpływu kąta wklejenia steru na pracę woblera.

Na dokładniejsze ustawienia woblera przyjdzie pora nad wodą. Najlepszym testerem jest rzeka. Wystarczy wstawić wobka w nurt i od razu wiadomo, co go boli. Jeśli ktoś się obawia strat w materiałach i niepotrzebnej roboty, powinien wkleić stery przed wykończeniem woblera (oklejanie i malowanie). Przypominam sobie swoją pierwszą większą partię woblerów. W zamierzeniu miały to być woblerki kleniowe długości ok. 3 cm. Partia liczyła 21 sztuk. Była na tyle udana, że jako tako pracowały 2 - 3 woblerki, reszta nie nadawała się nawet do przeróbki. Trafiły do worka. Worek zapełniał się bublami, z roku na rok coraz wolniej. Obecnie rzadko trafiają się braki, jeśli już, to głównie przy okazji wykonywania prototypów.

Dalsza praca przy wykańczaniu woblerów ze sterem wklejonym na początku nie różni się od opisanej wcześniej. Należy jednak zabezpieczyć ster przed zabrudzeniem podczas malowania i lakierowania. Zabezpieczam ster przez oklejenie go taśmą samoprzylepną, którą usuwam po zakończeniu pracy (fot. 45, na zdjęciu wobler pomalowany).


Fot. 45. Zabezpieczenie steru.

Po przetestowaniu wszystkich woblerów i odrzuceniu nieudanych (oby ich było jak najmniej), pozostaje tylko kosmetyka. W moim przypadku jest to wykonanie oczek i różnych drobnych ozdób. Wcześniej jednak nanoszę na wobler jeszcze jedną lub dwie warstwy Domaluxu. Operacja ta ma na celu zabezpieczenie (uszczelnienie) woblera przed wodą, w miejscu wklejenia steru. Malowanie tak, jak wcześniej przez zanurzenie i doba suszenia. Wobler trzymam za ster i zanurzam tak, aby zamoczyć w lakierze tylko korpus i ster bezpośrednio przy nim.

Po wysuszeniu lakieru pora na wykończenie woblerów, bo chyba można już je tak nazwać! Oczka najprościej namalować za pomocą patyczków do czyszczenia uszu. Patyczek zamaczam w pojemniku z żółtą farbą i końcówką wykonuję kółka. Symetrycznie i w miarę równej wielkości. Po podeschnięciu pierwszej warstwy, w podobny sposób wykonuję źrenicę. Zamaczam patyczek w czarnej farbie i nanoszę mniejszą plamkę na środku żółtego kółka.


Fot. 46. Oczka malowane i przyklejane.

Można też nakleić gotowe oczka (płaskie lub trójwymiarowe - do nabycia w sklepach z artykułami dla muszkarzy lub na Allegro) (fot. 46).

Poza oczkami na wobler nanoszę swoje inicjały, różne kropki, paski. Można też dorysować łuki skrzelowe, kontury płetw albo opisać wobler, czy jest pływający, czy tonący. Do tego wszystkiego używam cienkich markerów, w kolorze czerwonym i czarnym. Wykonanie tych czynności przed ostatnią warstwą lakieru poliuretanowego spowoduje, że naniesione kreski, kropki i napisy rozmyją się. Można je też wykonać za pomocą farby przed nałożeniem ostatniej warstwy lakieru. Należy jednak sprawdzić, czy nie rozmyją się po polakierowaniu. Kupiłem ostatnio czarną farbę Model Masters zamiast używanego dotychczas Humbrola i okazało się, że lakier poliuretanowy rozpuszcza go prawie bez śladu.

Po namalowaniu oczek i podpisaniu dzieła nasze woblery są gotowe. Pozostaje uzbroić je i ruszyć nad wodę!!! Ryby ocenią to, co sporym nakładem sił wykonaliście (fot. 47)!


Fot. 47. Prawdziwy test.

Pewnie nie rozwiałem w tym cyklu wszystkich wątpliwości, jakie mogą mieć przyszli dłubacze. Wiele czynności i operacji, które omawiałem tu łatwiej jest wykonać, niż opisać. Część z nich próbowałem zilustrować zdjęciami, na ile skutecznie - oceńcie sami.

Wykonywanie woblerów to zajęcie, które może dać wiele satysfakcji, tak z wykonania woblera, jak i ze złowienia na niego ryby. Czy warto się męczyć? Na to pytanie odpowiedzcie sobie sami. Lubię spędzać zimowe wieczory przy dłubaniu, a po wykonaniu kolejnej partii wobów z niecierpliwością czekam rozpoczęcie sezonu. To już niedługo, albo i już!!!

Pewną rolę odgrywają też względy materialne. Ile kosztuje wobler w sklepie pewnie wiecie. Ile zrobiony własnoręcznie? Liczyłem to jakiś czas temu i wyszło, że materiały to od 1,5 do 2,5 zł. Reszta to robocizna. Godzina do 1,5 godziny dłubania na sztukę.

Mam nadzieję, że może niedługo w galerii przynęt pojawią się coblery, wykonane pod wpływem mojego artykułu. Jeśli tak, będę miał satysfakcję jak po wystruganiu prawdziwego KILLERA!

Prusak







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=1518