Redakcja się przedstawia - Old_rysiu - życiorys wędkarza
Data: 07-01-2003 o godz. 00:46:27
Temat: Nasza publicystyka


Często pytacie - kim są ludzie w Redakcji Pogawędek Wędkarskich. Czy są to jacyś wybitni wędkarze? A może świetni publicyści? Otóż nie - są to tacy sami wędkarze, jak każdy z Was. Tyle, że połączeni wspólną pasją i chętni do dzielenia się wiedzą i doświadczeniem. W odpowiedzi na Wasze częste pytania Redakcja zdecydowała, że każdy kto w niej zasiada, przedstawi się pozostałym wędkarzom. Wierzymy, że pozwoli to przełamać dystans, który czasami daje się odczuć, a jest zupełnie niepotrzebny. Dlatego dzisiaj - jako pierwszy - opowie o sobie Old_rysiu. - przyp. Redakcji



Wielu nowych kolegów zagląda do naszej witryny. Kogo tu czytamy - na pierwszym miejscu tych, których znamy. Dlaczego? Możemy się spodziewać tematu interesującego, lubianego lub nie. Każdy ma swój styl, zarówno w pisaniu jak i łowieniu. Ale co o nich wiemy? Mało. Zaczynam więc prezentacje siebie.

Old_rysia zna chyba już paredziesiąt osób. Teraz czas na resztę. Mój nick, nie wziął się z przypadku. Na necie klikam już ponad dwa lata. Net to dla mnie była przede wszystkim młodzież. Gdzie taki stary pryk pcha się na net? - myślałem sobie. Dlatego, żeby była jasność nadałem sobie w nicku słowo "Old". Okazało się, że w świecie robaczka i haczyka na necie sporo jest takich wiekowych młodzieńców. Mam już 49 lat i dzisiaj uważam tu na necie, że jeszcze stary to ja nie jestem. Gdybym teraz miał wybrać nicka z pewnością byłby to "Bier_rysiu".

Na czacie pogawędek zawsze klikałem, że jestem z Knurowa k. Gliwic. Teraz to już tak znana miejscowość, że klikam o Gliwicach k. Knurowa.

Od dziecka - sam nie wiem od kiedy - łowiłem ryby. Najpierw karasie i kiełbiki. Potem płocie, liny i karpie. Zawdzięczam to jednak tradycji rodzinnej. Od pokoleń ze strony ojca - wszyscy wędkowali. Ojciec łowił metodą gruntową, spiningiem i na muszkę. Miałem okazję wszystko widzieć. Z racji posiadania w naszej rodzinie samochodu, mogłem poznawać wody całej Polski. Oj, jakie to były wtedy wody! Z wiekiem, zaczynałem wędkowanie na moich lokalnych wodach. Szybko pasja ta zamieniła się w istną chorobę - niestety już nie do wyleczenia.

W kole nr 94 - Czerwionka, zaczynałem działać. Społeczna Straż Rybacka, Sąd Koleżeński, Zarząd Koła. W szkole podstawowej nr 6 w Knurowie, organizowałem kurs wędkarstwa wyczynowego. Brałem udział w zawodach i byłem w kadrze koła. Wszystko to jednak zostawiłem. Zacząłem wędkarstwo amatorskie. Bez spoglądania na zegarek i bez przymusowgo złowienia ryby. Zaczął się czas sielanki. W spokoju na swoim stołeczku łowiłem ryby, które mnie intrygowały. Była okazja, bo mogłem je obserwować a nawet liczyć sztuki i szacować ich wielkość. To były liny. Ryby te nie dawały mi spokoju przez 5 lat. Ciągłe testy i sposoby złowienia tego dużego, zaćmiły mi widok na inne ryby. Praca jednak opłaciła się. Na moim koncie było coraz więcj ładnych sztuk. Podzieliłem ryby na linki, liny i liniska. Pierwsze linki - to często łowione i z nimi raczej nie ma problemów - ot takie do 2 kg. Następne to liny - tutaj zaczęły się schody. Chociaż wiedziałem, że są na łowisku, jakoś brać nie chciały. Ale ostatnimi laty znalazłem sposób na nie - to liny od 2 kg do 4 kg. Największy jednak nie był rekordowy - miał 3,6 kg. Na liniska - te ponad 4 kg, niestety nie znalazłem sposobu.

Męczyłbym się ze swoimi linami może do teraz gdyby nie net. Tu poznałem Karpiarza. Mieszka w Aachen (Niemcy). On właśnie zaczął opowiadać o rzece Ebro. Zacząłem się przygotowywać na tę wodę. Myślałem, że warto w takim razie nauczyć się spiningu. Przez dwa lata biegałem tylko ze spinningiem. Powoli zacząłem rozumieć wędkę i pracę przynęt. Padały sandacze i sporo okoni. Chociaż okonie nie były rekordowe, to jednak sporo było od 28 cm do 35 cm. Miałem pojedyńcze sztuki prawie pod 40 cm, jeden miał 41 cm.

Wreszcie nadszedł nowy etap poznawania wędkarstwa - poza granicami kraju. Wyjazd nad Ebro. Moje marzenie wreszcie się spełniło. Rzeka przecudowna, ale frycowe trzeba zapłacić. Zapłaciłem. To, że nałowiłem się jak nigdy w życiu, było zaledwie jedną częścią przygody. Przygody, która dopiero się zacznie. Wiem już, jak wygląda ta rzeka i jakie niespodzianki może przynieść wędkarzowi. Można teraz przygotować się jeszcze lepiej. Sezon 2003 będzie pod znakiem Ebro. I tak widzę swoją najbliższą, wędkarską przyszłość.

Nie sposób jednak zapomnieć o jeszcze innej wędkarskiej przyjemności. Są to nasze Pogawędki. Jestem dumny z tego, że dostałem się do składu redakcyjnego. Obiecuję, że nie zawiodę Was. Będę bronił interesów naszej witryny i nie pozwolę skrzywdzić nikogo, kto będzie z nami na dobre i złe. Mamy tu internetową rodzinę wędkarzy. Komu się to podoba? Palec do góry.

Old_rysiu







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=149