Sum z Soliny - rekord życiowy
Data: 12-11-2006 o godz. 12:00:00
Temat: Wieści znad wody


Wraz z rodziną postanowiliśmy wyjechać jeszcze w ostatnie dni wakacji nad jezioro Solińskie. Byłem tam pierwszy raz. Gdy dojechaliśmy na miejsce, oczywiście poznaliśmy teren. Następnie wypakowaliśmy bagaże…



Zjadłem parę kanapek, aż wreszcie poszedłem nad wodę. Nie mogłem znaleźć dogodnego miejsca dla siebie. Po 30 minutowym marszu znalazłem ładny, wysypany kamieniami cypelek. Początkowo łapałem na spinning. Przez pierwsze 2 godziny nie brało nic. Zmieniłem więc przynętę na małego paproszka okoniowego. Nie musiałem długo czekać na pierwsze pobicie. Jest!! Z wody wyłonił się 20 cm garbusek. Później zrobiło się już ciemno, więc postanowiłem iść spać po męczącej podróży.

Przez 3 dni na spinning nic nie brało, więc postanowiłem spróbować inną techniką. Nastawiałem się na sandacza. Żywiec z gruntu. Tylko był mały problem - nie miałem skąd wziąć żywca. Poszedłem do najbliższego wędkarza, który łapał na spławik i poprosiłem o parę małych rybek - najlepiej kiełbi lub uklejek. Po 30 minutach odwiedziłem wędkarza. Dał mi 3 uklejki. Zbliżała się już godzina 18. Szybko poszedłem po potrzebny mi sprzęt. Gdy już byłem na cyplu obserwowałem wodę przez 5 minut. Nie zauważyłem nic interesującego. Założyłem łezkę 20 gramową, wolframowy przypon o długości 25 cm, ponieważ łapałem na żyłkę i chciałem zapobiec przecięciu jej na dużej rybie. Oczywiście na kotwicę założyłem uklejkę.

Po godzinie nie zauważyłem żadnego brania. Zmieniłem rybkę na drugą uklejkę. Posiedziałem 5 minut przy wędce. Zacząłem być głodny. Szybko poszedłem do domu, aby coś zjeść. Gdy wróciłem na szczytówce nie było styropianu – myślałem, że to może wiatr. Było już koło 22. Dla upewnienia przyświeciłem na szpulę kołowrotka czy nic przypadkiem nie wybrało. W tym momencie zrobiłem się blady. Na szpuli zostało około 20 metrów żyłki! Chwyciłem szybko za wędkę podkręciłem hamulec i zacząłem powolutku zwijać. Po zwinięciu 30 metrów poczułem na wędce lekkie uderzenie mówię: "Po wszystkim". Myślałem, że sandacz wypluł rybkę, lecz po 5 sekundach poczułem ogromne uderzenie. Adrenalina poszła w górę. Mówię do siebie "Ale rybsko" i po 15 minutach ryba była 20 metrów od brzegu i wtedy zaczęło się piekło. Odjazdy na 15 metrów. Nie wiedziałem co to za ryba. Ale gdy poczułem mocne walnięcia ogonem puszczanie baniek, szybko zorientowałem się, że to sum. Po 35 minutach ryba się pokazała. Nie wiedziałem co mówić. Byłem okropnie wystraszony, a zarazem bardzo szczęśliwy. Po 40 minutach złapałem rybę za dolną część pyska i wyjąłem na brzeg. Ważył 12,5 kg i mierzył 119 cm. Zwinąłem się do domu, aby pokazać rodzicom co złapałem. Ludzie, którzy bawili się w barach, pubach wychodzili, aby zobaczyć mojego suma. Jest to bardzo miłe przeżycie. Życzę wam również takich ryb, a nawet większych.

Bobex







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=1461