Weekend nad bajorkiem czyli...
Data: 02-08-2006 o godz. 07:00:00
Temat: Nasza publicystyka


Ostatnio mój dobry kolega zakomunikował mi, że za domem swojej wybranki odkrył w lasku mały stawik, w którym można pobawić się z drobnicą, a że owa miejscówka znajduje się dosyć blisko naszego miejsca zamieszkania, postanowiliśmy uzbroić baty w lekkie zestawiki i wyruszyć na łowy.



Polecono mi zabranie długich spodni, gdyż przeprawa w kierunku bajorka jest dosyć ciężka. Niebawem przekonałem się jak bardzo. Miejscami nie wiedziałem, gdzie jestem. Chaszcze sięgały do ramion (pokrzywy również). Momentami myślałem, że oddam królestwo za maczetę, ale po 10 minutach byliśmy na całkiem urokliwym miejscu.

Mały stawik z mnóstwem sitowia dookoła, pełno ptaków oraz bardzo przyjazny piżmak, z którym spotykaliśmy się jeszcze parę razy przy okazji łowienia w tamtej okolicy. Karasie biorą jak oszalałe (drobnica - największe sztuki dorastały do 15 cm, także zaraz po złowieniu trafiały do wody) - jednym słowem mnóstwo zabawy.

Zadowolony z sobotniego pobytu nad stawikiem zdecydowałem się wybrać tam następnego dnia. Wtedy właśnie cały czar miejsca prysł... Nie ma gdzie wędki wetknąć, mnóstwo miejscowych niedzielniaków, prawie wszystkie stanowiska zajęte. No cóż - nie denerwowałbym się tak bardzo gdyby nie to, co wyprawiali. Każdy uzbrojony w dwie wędki z siatką przy boku, co chwila lokuje w wodzie kolejne kule zanęty. Łowi karasia za karasiem, kiełbiki, płotki ... Wszystko w takich rozmiarach jak opisałem wyżej i najgorsze - z wyładowaną po brzegi siatą takich okazów opuszcza łowisko. Szlag jasny mnie trafił, chociaż mam dopiero 18 lat! Nie będę przecież chodził i mówił: „ po co panu te ryby”, czy coś w tym stylu. Może karasie na żywca są dobre, ale na licho cała siata!? Nie potrafię zrozumieć takiego zachowania...

Poirytowany do granic wytrzymałości cała sprawą wróciłem do domu i od tej pory zaglądam tam tylko w tygodniu, gdy łowcy okazów siedzą najprawdopodobniej w pracy i wrócą znów opróżniać to urocze miejsce w okolicach weekendu...
Cóż - szkoda słów... i ryb.

Bongo







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=1402