Wędkarskie śmieci
Data: 25-04-2006 o godz. 08:30:00
Temat: Nasza publicystyka


Wreszcie prawdziwa wiosna. Słoneczko jak latem, no i już po prawdziwej burzy z grzmotami. Rybki z pewnością już żerują i najwyższy czas pomoczyć spławiki.



Los jednak płata figle i muszę jechać do centrum Polski. Wściekły jak pies, wyruszam w podróż. Żona jednak obiecuje, że nie będzie się sprzeciwiać jak wyskoczę tam na rybki. Pakuję mój nowy nabytek - 'Dragon" 420 Tele Specialist Match Mystery c.w. 2-15 g, kosz wędkarski, siatkę na rybki, podbierak, kukurydzę i paczuszkę taniej zanęty.

Niedziela, 23 kwietnia – 4.00: ruszam na staw do miejscowości K****. Umyślnie nie wymieniam nazwy nie chcąc, aby ktoś mi zarzucił, że się do czegoś przyczepiam.

Kilka słów o stawie. Kiedyś - za czasów PRL-u - był stawem PGR. Po likwidacji tak wielkiego 'majątku', wody ze stawu nikt nie wylał. Miejscowi bezrobotni szybko uporali się z karpiami. Rów dla wody spustowej został zniszczony, śluza zarosła faszyną. O rybach zapomniano. Staw służył do polowania na kaczki. Nie uwierzycie, ale opowiadał mi jeden wędkarz, jak tutejsza ludność poluje na te ptaki. Robią to w okresie późnego lata, gdy małe już są porządnie podrośnięte. Nie wiem, czy mogę tutaj pisać o takim sposobie polowania. Nie chcę, aby ktoś mi zarzucił propagowanie polowania na kaczki bez broni palnej.

Mijały lata i w wodzie zaczął pływać karaś. Nie nasz rodzinny, a ten azjatycki. Wiosną łowi się go na wędki od strony płytkiej wody. Sprawdziłem - rozległy blat o głębokości 60 cm. Widziano tutaj lina. Jest jednak duży i nie chce brać na wędkę.


Widok na południowo-wschodni brzeg...

Woda chyba jest zbyt bogata w azotany, bo już widać pływające kępy korzuchów, które wypływają z dna.

- Panie, latem tego jest tyle, że nie można łowić. Dopiero po deszczu wszystko opada na dno.


Krzyżówki omijały kępy kożuchów.

Ryba owszem, bierze. Karaś - taki porządny dłoniak - bierze łapczywie na skórkę bułki maślanej. Na moją kukurydzę - rybka się nie ogląda. Na szczęście mam branie i zacinam karasia. To pierwsza w tym roku ryba - jestem przesądny i od razu ją wypuszczam. To na szczęście. Mam dosyć, kończę, chcę jeszcze porobić trochę fotek. Oczywiście wędkarze na pierwszy rzut.


Łowił jak zawodowiec...


Śmieci nikomu tutaj nie przeszkadzają...

No właśnie. O tym niestety muszę napisać. Najwyraźniej śmieci wędkarskie zalegają wzdłuż brzegu stawu. To okropne, ale tylko z mojego stanowiska, tj. z 4 m2, uzbierałem cały ich worek.


Zamiast ryb, miałem dodatkowy bagaż...

W stawie można było znaleźć ślady PGR-u. Wielkie opony ciągnikowe nie nadawały się nawet do spalenia w zimowe wieczory.

- Panie, kiedyś to paliło się te butelki plastikowe zimą w piecach. Nawet dobrze się paliły, ale jak przyjechała straż miejska z K****, to się mandaty posypały. Chyba jakiemuś posłowi zaśmierdziało. Ale co tam - mandatów nikt nie płacił, bo niby z czego?


Była za ciężka...

Tak sobie myślę. Dobrze, że palili, czy dobrze, że zostawiają nad brzegami. Zdecydowanie lepiej, jak śmieci zostaną. Może ktoś taki jak Old_rysiu zjawi się nad ich wodą i pokaże, że łatwo przecież zebrać worek śmieci i wywalić do śmietnika? I pomyśleć, że takie fajne rybki tam jeszcze pływają...


Nokillowcy chyba przyznają mi rację, że ta ryba woli już miejsce na stole, niż w tym śmietniku...

Old_rysiu







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=1351