Grubasy z plosa
Data: 13-04-2006 o godz. 07:00:00
Temat: Spinningowe łowy


Gdy zapytać statystycznego spinningistę o najlepszą porę roku do połowu okazałych jeziorowych szczupaków, zazwyczaj padnie odpowiedź, że jest to maj. To bez wątpienia czas wielkiego otwarcia szczupaczego sezonu. Ryby nabierają sił po tarle i z dnia na dzień stają się coraz bardziej aktywne w poszukiwaniu i zdobywaniu pokarmu. Osobiście zaryzykuję jednak stwierdzenie, że nie tylko owa aktywność żerowa predysponuje majówki do połowu szczupaczych okazów. Znacznie bardziej istotna jest w tym okresie dostępność ryb o zróżnicowanej wielkości dla przeciętnego wędkarza, koncentrującego się zazwyczaj na obławianiu pasów trzcin, spadów i górek.



Poprzedzający otwarcie sezonu okres tarła jest dla większości okazałych szczupaków, żyjących w jeziorach sielawowych, jedyną okazją do przebywania w strefach płytkiej wody. Jakkolwiek wiele badań naukowych wskazuje na to, że duże szczupaki zbliżają się do miejsc przyszłego tarła już u progu zimy, to dopiero tarłowy instynkt nakazuje im na przedwiośniu pojawić się na przybrzeżnych i śródjeziornych wypłyceniach. Po tarle ryby przez jakiś czas trzymają się płytszych miejsc, a w przypadku zimnej wiosny, toni w ich pobliżu. Najważniejszą przyczyną jest tutaj szybsze nagrzewanie się wody na płyciznach i w warstwach powierzchniowych. Powoduje ono rozwój drobnych organizmów wodnych i skupienie drobnicy, stanowiącej pokarm cętkowanych drapieżników. W tym czasie klasyczny model jeziorowego spinningu, polegający na obławianiu przybrzeżnych i śródjeziornych spadów daje dobre efekty, zarówno pod względem ilości, jak i wielkości ryb. Jest to także czas, kiedy warto spróbować trollingu (tam, gdzie dozwolone) i łowienia na jerki. Szczupaki – nawet jeśli przebywają dalej od spadów – utrzymują się w tym czasie w górnej części słupa wody i wraz z rosnącą temperaturą agresywnie żerują.


Łatwo się nie poddam - fot. Esox

Otwarcie sezonu

Kiedy wiosna jest ciepła, a nad wodą robi się zielono, poszukiwania szczupaków zaczynam w nagrzanych zatokach, na głębokości od półtora do kilku metrów. Tam bowiem koncentruje się wodne życie i tam należy go szukać, szczególnie gdy ciepłe noce nie wychładzają znacząco wody. Tegoroczna wiosna nie zapowiada się jednak ani szybko, ani specjalnie gorąco. W takiej sytuacji bardziej efektywne może okazać się obławianie głębszych miejsc, skrajów spadów i pobliskiej toni. Ważnym wskaźnikiem dobrych łowisk może być choćby nieznacznie wyższa temperatura wody, a co za tym idzie, liczniejsza obecność planktonu i drobnicy. Jest regułą, że w ciągu całego wiosennego dnia nie należy nastawiać się na spinningową czy trollingową "orkę dna". Zazwyczaj szczupaki towarzyszą zawieszonym w toni ławicom drobnicy i mało je interesuje to, co dzieje się pod pilnowaną spiżarnią. Za to chętnie zaatakują przynęty poruszające się na ich głębokości lub metr – dwa płycej. Dlatego tak ważne jest właściwe dobranie głębokości prowadzenia przynęty. Z pomocą na pewno przyjdą tu eksperymenty z różnymi przynętami, nie wspominając o ukochanej przez jednych, a pogardzanej przez innych, echosondzie. Jeżeli tylko w jeziornym plosie uda się odnaleźć chmurę drobnicy (czasem jedynie niezmienne wskazanie głębokości w echosondzie i postrzępione brzegi na ekranie pozwolą ją odróżnić od podwodnej górki) można mieć nieomal pewność, że w pobliżu czają się drapieżniki.


Pozujemy... - fot. Legolas

Od paru ładnych lat, nastawiając się na połów szczupaków, nie mam oporów przed zastosowaniem większych przynęt. Testy, zarówno na polskich, jak i zagranicznych łowiskach, pokazały, że szczupacze "paproszenie" nie jest skuteczniejsze ani pod względem wielkości, ani ilości złowionych ryb. Skoro dla ledwo wymiarowego szczupaka nie jest problemem pochwycenie i pożarcie ryby kilkunastocentymetrowej, nie ma powodu, aby w okresie szczególnie wzmożonej aktywności żerowej, nastawiając się na okazy, łowić na małe przynęty. Dlatego też żelazną pozycją mojego wiosennego arsenału są spore woblery, pracujące w płytszej strefie wody, np.: Bomber 15A Long (12 cm), Nils Master Invincible (15, 18, 25 cm), Rapala Magnum (14 cm), Rapala Shad Rap (9 cm), Rapala Super Shad Rap (14 cm), Salmo Pike SR (16 cm), Salmo Whitefish (13, 18 cm), Zam (16, 22 cm). Kolorystyka przynęt jest bardzo różna. Obejmuje zarówno barwy naturalne, jak i zabójcze niekiedy "redheady" oraz fluorescencyjne malowania typu "firetiger". Od kilku lat nieśmiało stosuję jerki, ale łowienie tą metodą, jak każdą zresztą, wymaga opanowania techniki, doboru właściwego sprzętu i wiary w sukces. Osobiście pozostaję wierny raczej klasycznemu spinningowi i trollingowi, ale muszę przyznać, że szczególnie wiosną, przyjaciele przekonują mnie do jerkowania skutecznością swoich połowów.


Kilka pozycji z wiosennego zestawu - fot. Esox

Późna wiosna

Jeżeli wiosna przychodzi szybko i jest ciepła, a tarło relatywnie wcześniejsze, to może się zdarzyć, że już w maju rozpoczyna się podział szczupaków na grupy, zasiedlające różne strefy wody. W głębokich, sielawowych jeziorach ma to jednak zazwyczaj miejsce w czerwcu. Zasada tego podziału jest taka, że im mniejsza jest ryba, tym chętniej zasiedla ciepłe, zarośnięte i niezbyt głębokie partie wód, gwarantujące zarówno stałą dostępność pokarmu, jak i ochronę przed większymi pobratymcami. Stąd liczna obecność drobnych szczupaczków w kępach nenufarów, rdestnicach, a także płytkich i mocno zarośniętych zatokach. Większe szczupaki, te najczęściej poławiane i zazwyczaj przekraczające już wymiar ochronny, zasiedlają w cieplejszej porze roku strefę litoralu. W zależności od warunków pokarmowych, tlenowych i termicznych, spotkać je można na spadach – od podnóża trzcinowisk, po granicę, którą w sielawowych jeziorach zazwyczaj wyznacza termoklina. Przy czym mogą to być zarówno spady przybrzeżne, jak i wszelkie podwodne ranty, górki i inne nierówności dna. Szczupacze średniaki, chociaż zajmują rejony głębsze i bliższe otwartych wód, niż maluchy, nie są jeszcze tak bardzo skore, by mając drobnicy pod dostatkiem, zapuszczać się w jeziorne ploso. Jakkolwiek zdarza im się żerować w toni (co zresztą obala nagminnie głoszony mit, wedle którego każdy szczupak musi mieć swoją kryjówkę, z której atakuje), to są to zazwyczaj miejsca stosunkowo bliskie strefie ochronnej, którą tworzą nierówności dna oraz podwodna roślinność.


Witamy na pokładzie MS Esiowa Szalupka - fot. Namarie

Samo ploso pozostaje terytorium polowań tych największych okazów, które wraz ze wzrostem temperatury wody poszukują chłodniejszych miejsc i stopniowo przemieszczają się w toni w okolice termokliny, szukając kompromisu między możliwie niską temperaturą wody, a wystarczającym jej natlenieniem. Ryby te żerują rzadziej niż wiecznie głodne "pistolety", a owo żerowanie miewa zazwyczaj miejsce o świcie, w płytszych warstwach jeziornych plos, gdzie ławice sielawy wędrują za podnoszącym się w nocy ku powierzchni planktonem. W ciągu dnia cały ten układ przenosi się ponownie w okolice termokliny i jeśli tylko temperatura wody nie jest zbyt wysoka (najczęściej w literaturze ichtiologicznej podaje się granicę 19 stopni Celsujsza), tam również można liczyć na brania. Taki stan rzeczy w dużych jeziorach utrzymuje się przez cały okres tzw. stagnacji letniej. Warto przy tym wspomnieć, że zbyt wysoka temperatura wody znacznie ogranicza, o ile nie powstrzymuje całkowicie żerowanie okazów. W praktyce jednak, taka temperatura w całym słupie wody, jest osiągalna w naszych warunkach klimatycznych tylko w płytkich zbiornikach. Zbiorniki sielawowe, z reguły chłodniejsze, dają poważną szansę złowienia okazu zarówno późną wiosną jak i w środku lata, zaś najlepszą metodą będzie w tym okresie trolling.


Moja podstawowa przynęta na polskie szczupaki w cieplejszej porze roku - fot. Esox

Do zestawu płycej pracujących woblerów dołączam w tym czasie "jednostki głębinowe", pozwalające sięgnąć do 5, 7, 9, a nawet do kilkunastu metrów głębokości, bez zastosowania ciężarków – dopalaczy i downriggera. Są to przede wszystkim: Bomber 25A Deep Long, Dorado Invader (9 cm), Manns Magnum Stretch 30+, Rapala DT16, Salmo Pike S (16 cm), Salmo Whitefish SX (13, 18 cm), Storm Deep Thunder (11, 15 cm). Zarówno wymienione przynęty, jak i wymarzony cel połowu, wymagają zastosowania odpowiednio mocnego sprzętu. Nieodzowny staje się tutaj dość mocny kij spinningowy. Używając plecionki, dobieram taką wędkę, która zamortyzuje uderzenie ryby. Zbyt sztywny kij często bowiem powoduje problemy z zacięciem. Przy tak dużym kalibrze przynęt należy zadbać także o detale.


Nie oddam wobka! - fot. Esox

Podczas jednego z pobytów we Szwecji udało mi się kupić świetne przypony metalowe, z solidnymi agrafkami. Do niedawna korzystałem z wyrobów polskiej firmy, ale dramatyczny spadek ich jakości i utrata kilku dużych ryb skutecznie zmotywowały mnie do poszukiwań lepszych, choć niekoniecznie tańszych rozwiązań. Te same przyczyny spowodowały decyzję o wymianie większości kotwic w woblerach. Tak dobrany sprzęt i zestaw przynęt, okraszony jak co roku różnymi nowymi nowościami (np. Rapala X-Rap, Kamatsu Wrestler) oraz produkcją krajowych rzemieślników, powinien być skuteczny aż do nastania pierwszych jesiennych chłodów. Wtedy moje wędkarskie pudło wyprawowe licznie zasiedlą duże przynęty gumowe, wypierając znaczną część woblerów. Ale to już temat na jesienną opowieść.

Esox







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=1339