Wigilia w Białochowie
Data: 24-12-2005 o godz. 01:10:00
Temat: Pomagamy dzieciom


Dwudziestego pierwszego grudnia w Domu Dziecka w Białochowie odbyła się Wigilia. Gdy miesiąc temu Esox zapytał mnie, czy z nim tam pojadę, odpowiedziałem bez namysłu - tak. Jednak z każdym dniem rosły we mnie obawy, czy jestem na to gotowy.



Czy widok kilkunastu małych oczek nie rozmiękczy mnie, nie rozklei? Jednak, gdy powiedziało się "a", trzeba powiedzieć "b" i pojechałem.

Po spakowaniu wszystkich prezentów, zabawek, książek i całego sprzętu wędkarskiego pojechaliśmy z Alą do Białochowa. Wyjechaliśmy jeszcze przed świtem. Obawiałem się ślizgawicy i na szczęście pomyliłem się. Droga cały czas była czarna - no może poza kilkoma kilometrami przed Rypinem. Najpierw odwiedziliśmy Grudziądz, wpraszając się na śniadanko do Dzasów. Tam czekał już Sigi. Po kilku minutach dotarli jeszcze Zamker z Siudakiem. Po kawie i pysznym śniadanku pojechaliśmy do Białochowa.

Wigilia miała zacząć się w południe, byliśmy więc prawie idealnie. Przed samą bramą poczułem się jakbym zobaczył niknący spławik żywcowy, a spodziewał się wielkiego szczupaka. Serce podeszło mi do gardła, a nogi zrobiły się ciut "miękciejsze" niż zwykle - wjechaliśmy...

Gdy tylko wyszliśmy z samochodów, otworzyliśmy bagażnik żeby wypakować podarki stawiło się obok kilkoro pomocników. Wszyscy prężnie i szybko zaczęli wypakowywać cenny ładunek. Serce powoli zaczynało się uspokajać, zostaliśmy zaproszeni do sali na parterze, gdzie już za kilka chwil miało się zacząć przedstawienie.

Najpierw maluchy poprzebierane za aniołki śpiewały i niekoniecznie chcąc współpracować biegały po scenie. Tuż po nich starsze dzieciaki rozpoczęły swój występ. Recytowały wiersze i śpiewały piosenki, a nam kręciły się w oczach łzy.

Zaraz po występach zaczęła się część oficjalna, były życzenia, przemowy i… zjawił się nieoczekiwany gość.

Mikołaj wszedł nie wiadomo czemu z rózgą, a właściwie z jakimś kawałkiem krzaczka. Myślę, że zaplątał mu się ten badylek w reniferowy zaprzęg i nie chciał go zostawić na kominie, więc zabrał go ze sobą. W końcu dzieciaki były cały rok grzeczne!

Przyszedł czas na prezenty. Każdy coś dostał: zabawki, gdy, puzzle, no i oczywiście wędkarskie gadżety. Mikołaj miał pełne ręce roboty, zresztą nie tylko on.

Gdy emocje lekko opadły przyszedł czas na poczęstunek. Ileż smakowitych rzeczy było na wigilijnym stole, ile pyszności i powiem tylko, że przejadłem się jeszcze bardziej, jak na Wigilii PW i WCWI (o dwa guziki w spodniach).

Zupełnie zapomniałem o wizycie Kajka, który pojawił się niewiadomo kiedy i nie wiadomo skąd.

Po obiadku, odwiedziliśmy wędkującą część domu w Białochowie. Wszystkie dzieciaki założyły swoje nowe, zielone, przeciwdeszczowe zestawy.

I stały tak, a Beata opowiadała o pogawędkowej akcji świątecznej, o licytacjach, zbiórkach, a dzieciaki powoli zaczynały się roztapiać. Gdy na ich nosach pokazały się krople potu, a na szybach para, musieliśmy interweniować. Za ratunek dostaliśmy od dzieciaków podarki. Każdy z nas dostał podpisaną swoim nickiem bombkę. Usłyszeliśmy gromkie "dziękuję" i uwolniliśmy spoconych wędkarzy. Każdy jeszcze chwycił po spławiku i rozbiegli się po pokojach.

Jednak emocji ciągle nie było końca, Beatka zabrała nas na zwiedzanie domu. Najpierw pokoje dziewczynek, potem chłopców. Oglądanie dyplomów, pucharów. Potem wizyta u małych aniołków.

Gdy weszliśmy do pokoju rozbieganych maluchów aż coś w sercu zadrgało… Stanęła mi przed oczami moja mała córeczka, którą zostawiliśmy u dziadków. Jej niebieskie oczka i śliczny uśmiech. Patrzyłem na te maluchy i … serce mi się ściskało.

Gdy wyjeżdżaliśmy już myśleliśmy o dniu dziecka. Jeśli tylko nic nam nie wypadnie odwiedzimy maluchy na pewno.

Wracając wpadliśmy jeszcze na przepyszny, mimo przypalenia /którego nie było czuć/ gulasz „ Made by Dzas”. I znów musiałem rozpinać guzik w spodniach.

Jadąc do domu myślami byliśmy z dzieciakami, z naszą małą perełka i rodzicami. Wigilijny czas to okres przemyśleń i zmian na lepsze. Tego wszystkiego życzę pogawędkowiczom. Wesołych i pogodnych świąt.

Wykrzyknik

Od Redakcji:
Tegoroczną akcję, która sprawiła tyle radości naszym milusińskim, udało się zorganizować dzięki uprzejmości i pomocy:

    - Wędkarzy - internautów
    - Sylwi Gościmskiej i Eweliny "Kogaty" Wernickiej - pozyskanie sponsorów
    - sponsorom instytucjonalnym:

    W imieniu Dzieci oraz własnym jeszcze raz serdecznie dziękujemy za tak szeroki udział w akcji.

    Redakcja "Pogawędek Wędkarskich"







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=1277