Od piątku do niedzieli
Data: 11-10-2005 o godz. 07:00:00
Temat: Spinningowe łowy


W piątek, 07.10.2005 r. umówiłem się z moim serdecznym kumplem i towarzyszem wędkarskich wypraw Okonkiem na upragnione i długo wcześniej planowane łowy na Narwi kolo Modlina.



Jednym z biernych organizatorów tej wyprawy był Asknet, o czym sam zapewne nie wie.To właśnie od Radka podczas długiego powrotu ze zlotu, dowiedziałem się co i jak poławiać w tamtych okolicach.
Wstałem więc skoro świt, a praktycznie o czwartej rano, sygnałem telefonu budzę Okonka. Na szczęście już nie spał. Szybko pakujemy graty, wypijamy po łyku herbaty i w drogę.

Nad wodą jesteśmy o 5.30. Szybkie zbrojenie i czas na trolling. Doszliśmy do wniosku, że taką metodą szybciej znajdziemy ciekawe miejsca na sandacze i szczupaki, których ponoć tu nie brakuje. Przystaniowy, młody człowiek wydający nam łódkę podpowiada, że trolling jest tutaj powszechnie stosowaną metodą i to właśnie z trollingu padły tu największe okazy. Pełni nadziei i uzbrojeni we wszelakiej maści wobki wyruszamy na podbój modlińskich esoxów.

Mijamy most, kierując się na otwarte wody Narwi. W pewnym momencie strach w oczach mojego kolegi Okonka nakazuje mi zerknąć na końcówkę jego szczytówki, szczytówki nie byle jakiej, bo od 60 g feederka. Jedno spojrzenie wystarczy by ocenić, że to nie jest mała sztuka. Wyłączam silnik kierując łódź do nawrotu, kiedy luz na plecionce oznaczać może tylko jedno - była sobie sztuka.

Po tym braniu widzę, że morale i wiara we właściwy wybór techniki i przynęty u mojego kumpla urosły do rozmiarów mostu, który niedawno minęliśmy. Po dwóch godzinach czesania Narwi w szerz i w zdłuż postanawiamy zmienić metodę i miejsce. Szybka narada i decydujemy się na obłowienie głębin przy starych ruinach, blisko połączenia Wisły z Narwią. Kiedy odwracam łódź , mój kolega znów ma branie, tym razem szczupak szybko idzie ku powierzchni i nim się spostrzegliśmy, wywala piękną świecę 0,5 m nad wodą. Widzimy go w całej okazałości - piękny esox . Kolega błagalnie spogląda na szczytówkę jakby chciał, by mu podpowiedziała, czy on jeszcze tam jest, czy się nie odpiął? Długo nie czekał, szczytówka zaczyna energicznie przyginać do dołu, ryba idzie raz w lewo, to znów w prawo. Kilka zrywów, jednak kołowrotek, jak i hamulec działają bez zarzutu, więc ryba powoli się poddaje . Czekam już z podebraniem ryby, jeszcze jeden odskok i ryba się wykłada. Powoli ją podbieram, oceniając wagę ryby - moim zdaniem ok. 5 kg.
Gratuluję łowcy, mierzymy szczupaka - miara pokazała 82cm.

Trollingujemy jeszcze godzinkę. Dochodzi już dwunasta –czas na powrót. W drodze powrotnej Leszek ma jeszcze okołowymiarowego szczupaczka - oczywiście na tego swojego magicznego wobka. Zaczynam wierzyć w jego czar, zakładam podobnego i o dziwo po przepłynięciu około 100 m, praktycznie już przed portem mam delikatne pstryk. Zacinam i czuję ten przyjemny ciężar na kiju. Kilka razy ryba próbuje odchodzić w nurt, jednak moja plecionka 0,24 nie pozwala jej na zbyt mocne zrywy. Wyjmuję rybkę, pięknie ubarwionego szczupaczka. Miara pokazuje 60 cm. Porównany z wielkoludem kumpla wygląda jak karzełek, lecz ja jestem zadowolony, przecież to nasze pierwsze łowy w tych miejscach. Postanawiamy, że wrócimy tutaj w niedzielę, czyli za dwa dni.

Sobotę spędzam na wygrzewaniu się w domciu. Bierze mnie jakaś infekcja. Mam jednak zamiar dotrzymać słowa i pojechać w niedzielę na ryby. Katar z nosa nie wróży nic dobrego, stosuję na noc kurację czosnkową, która o dziwo przynosi ulgę. Niedziela 09.10.2005. Szybka kanapka, telefon do kumpla i w drogę. Tym razem jedziemy we trzech: Okonek, Robert i ja.

Zaczynamy jak poprzednio od trollingu. Już po pierwszym napływie w górę rzeki Okonek ma branie i zalicza 62 cm szczupaczka. Zmieniam wobki, kombinuję płytko, głęboko i nic. Po trzeciej godzinie wędkowania tylko Okonkowi przybył kolejny szczupak - 51 cm. Mam dość - zmieniam wobka na okoniopodobnego. Nawet nie wiem, co za produkcja. Nasz kolega Robert też eksperymentuje.

Teraz zaczynamy powolny powrót do portu. Płyniemy od Wisły w górę Narwi. Widzę, że Robert i Okonek są zadowoleni z wyprawy. To dobrze - przecież o to właśnie chodzi. Jak to w przysłowiu: raz na wozie, raz pod wozem. Najważniejsze, że się jedzie.

Mijamy spławikowców, gruntowców, wreszcie przepływamy obok dwóch łódek cumujących na środku Narwi. Widać że to miejscowi. Łowią na spławik i to nawet z niezłymi wynikami. Wnioskuję to po wyglądzie zanurzonych przy burtach siatek, w których połyskują złote leszcze.

Zostało nam jeszcze około 400 m do portu, gdy czuję na swojej wędce silne szarpnięcie. Odruchowo zacinam i już wiem: mam coś naprawdę walecznego! Ryba w ogóle nie daje się podciągnąć do łódki, chodzi to w lewo to w prawo, całkiem inaczej niż dotychczasowe szczupaki. Koniec żartów - biorę się za podciąganie i odzysk straconej plecionki. Ryba nie daje za wygraną, pomaga jej w tym i to dość skutecznie rzeczny nurt. Kątem oka dostrzegam tubylców - stoją na łódkach. Coś podszeptują, radzą. Wiem, już czuję - ryba osłabła, ale i tak jest dość silna. Mam dla niej wiele podziwu, jeszcze jeden odskok i wykłada się na boku. „Podbieraj” - mówię do kumpla i wielgachna rapa ląduje w podbieraku. Miara wskazuje 70 cm.

Boleń odgiął dwa z trzech grotów kotwiczki. W dodatku ma powyrywane skrzela. Szybka, męska decyzja - zabieramy rybę. Naszym zdaniem miała marne szanse na przeżycie.

Powrotna droga do domu mija nam na wesołych docinkach, które z Okonkiem uwielbiamy. Jak zwykle wytykamy sobie nawzajem nasze kaleczenie wędkarskiego rzemiosła, a wszelkie brania zwalamy na przypadek lub ślepotę złowionych ryb.

Wiem, że były lepsze weekendy, ale ten był jakiś jedyny w swoim rodzaju. Pewnie dlatego, że była ładna pogoda, że były brania, a co najważniejsze było doborowe towarzystwo, w którym nie brakło dowcipu i w którym po prostu lubię przebywać i wędkować.

Łowiłem sprzętem: Mikado Power Strike 300/10 - 80 g, plecionka 0,24 Fire Line, woblerki okoniopodobne różnych firm - od Rapalek po Dorado, a na Salmo skończywszy, magiczny wobek kolegi Okonka niech pozostanie jego słodką tajemnicą.
Pozdrawiam

Sandał







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=1220