Na metrowca
Data: 06-10-2005 o godz. 10:00:00
Temat: Spinningowe łowy


Początek czerwca, długo oczekiwany urlop i wyjazd na Mazury.
Z Robertem umówiłem się o godzinie 6.00 przy samochodzie pod blokiem. W pośpiechu załadowaliśmy sprzęt według przygotowanej listy, aby o niczym nie zapomnieć - przecież wyjeżdżamy na 10 dni.



Pogoda nie za ciekawa, zaczyna mżyć, ale czym bliżej celu tym lepiej. W Piszu dokupujemy prowiant, zezwolenia, paliwo do silnika i po 20 minutach jesteśmy w Zdorach u zaprzyjaźnionego gospodarza. Szybki rozładunek, kilka słów z gospodarzami i koło południa przy słonecznej pogodzie jesteśmy w naszej ulubionej łodzi „Romana”, jedynej zresztą, jaka nadaje się na jez. Śniardwy. Pierwszy kłopot - po uruchomieniu silnika, 4-o konnej Yamahy, na wodzie powstaje tłusta plama – cieknie paliwo. Okazało się, że zeschła się uszczelka w pompie paliwowej, lecz po 20 minutach było już wszystko w porządku. Wreszcie wypływamy na jez. Seksty i płyniemy do miejsca (według GPS-a), gdzie Robert złowił jesienią "metrowca". Mój sprzęt to dwa spinningi: Jaxon Legend 275, c.w. 5-20 g i Garbolino Phlox 270 c.w. 10-50 g, kołowrotki: Winczester 40 z plecionką Power Pro 0,15 i żyłką 0,28 oraz Cardinal 83 z żyłkami 0,20 i 0,26. Robert łowi na Black Star 240 c.w. 10-40 g, kołowrotek Schimano 3000 GT, z plecionką PP 0,15 i żyłką 0,26. Rzucamy blachami Gnom i Alga, ale bez powodzenia. Przemieszczamy się na ulubioną łąkę, gdzie na Gnoma 1 łowię pierwszą rybę - okonia 31 cm. Postanawiamy płynąć na Śniardwy.

Po 30 minutach jesteśmy w ulubionej zatoce, w miejscu zwanym „Wisienki”, gdzie wypuszczamy kilka niewymiarów. Płyniemy na naszego pewniaka, łąkę przy zielonej boi. Drugi rzut i jest po 5 minutach pierwszy szczupak 70 cm na Gnoma 2. Dobry początek – później okaże się, że to był największy szczupak jakiego wyjęliśmy. Po kilkunastu minutach mam drugiego 55 cm; do wieczora łowimy jeszcze kilka okonków, które idą do wody. Jesteśmy zadowoleni, bo jest kolacja i ryby biorą, no i można to opić. Po powrocie rozmawiamy z miejscowymi. Okazuje się, że przyroda opóźniła się o dwa tygodnie, ukleja jeszcze się nie trze, woda zimna i zębate nie gryzą. Zrozumiałem zachwyt moim 70 cm szczupakiem.

Następnego dnia po śniadaniu, na lekkim kacu, ale pełni optymizmu wypływamy ok. 9.00. Jest lekki zachodni wiatr, słońce świeci zza nielicznych chmur – jest super. Robert złowił 200 m od pomostu 50 cm szczupaka, którego zostawiamy na miejscu - będzie na kolację. Płyniemy od razu na Śniardwy, na zieloną boję po "metrowca". Płynąc przez łąkę dziwimy się, bo na echosondzie nie widać ryb. Gdyby nie widoczne zielsko pomyślałbym, że mam uszkodzony sprzęt. Po godzinnym oraniu wody, płyniemy na naszą drugą bankową miejscówkę - niewielką górkę, gdzie na Perch 1- 35 g Spinexa łowimy po 2 kg szczupaku. Wracamy na naszą łąkę. Jest południe, mam potężne uderzenie w Gnoma nr2. Woda w tym miejscu ma 3 m głębokości, a zielsko ok. 1,5 m wysokości. Szczupak uderzył w blachę na skraju łąki, na spadzie, w odległości na długość rzutu. Hamulec kołowrotka dokręcony prawie na max, wędka i żyłka amortyzują każdy odjazd, w pewnym momencie przymurował do dna. Słyszę od Roberta reprymendę, że teraz już po nim. Gdybym miał pałę i plecionkę, to bym jego wyjął. Ale ja znam swojego Jaxona, który jest mocniejszy jak podaje producent, żyłki Gamakatsu też używam od lat i nigdy mnie nie zawiodła. Stosuję hol siłowy: udało się, idzie w moją stronę. Wędka wygięta na maxa, żyłka świszczy, ale idzie. Przy łodzi zobaczyłem dużą jasną plamę i potężny gejzer wody. Robert z podbierakiem w ręku mówi, że to chyba "metrowiec". Szczupak ponownie robi odjazd, a ja ponownie holuję siłowo, kołowrotek dokręcony na maxa oddaje żyłkę. Zębaty zaczyna kręcić wokół łodzi, w duszy modlę się, żeby nie zaplątał się o linę od kotwicy lub o śrubę silnika. Próbuję wyciągnąć go do powierzchni, aby złapał powietrza, ale to on dyktuje warunki. Po 15 minutach walki, nie widząc ryby na oczy, zębaty muruje do dna, wpływa w zaczep i po wszystkim. Wyrywam blachę z zielska, ale bez ryby. Usiadłem z wrażenia czując, jak drżą mi nogi i ręce. Dopiero teraz poczułem ból ręki i zacząłem się zastanawiać, czy popełniłem jakiś błąd. Robert ponownie mi zarzucał, że nie łowię na mocniejszy kij i plecionkę.

Tego dnia już nic więcej nie złowiliśmy. Następnego dnia zmienił się front, wiatr północno-wschodni na Śniardwy nie można było wypłynąć przez kilka dni i raczyliśmy się kilkoma szczupakami ledwo wymiarowymi (wymiar ochronny 1 kg) na Sekstach. Po poprawie pogody postanowiliśmy popłynąć na drugą stronę Śniardw, na stronę północną, zaznaczając na GPS-sie ciekawe miejsca . Znamy tą stronę jeziora, gdyż wcześniej, parę lat temu robiliśmy tam wypady ze stanicy wędkarskiej w Dziubielach. Płyniemy na nasze bankowe miejsca i gdy jesteśmy prawie na miejscu okazuje się, że łódka nabiera wody. Co robimy? Postanawiam wracać, sterując silnikiem jedną ręką, drugą wraz z Robertem wylewamy wodę.

Po dwóch godzinach dopływamy do Zdorów. Nie wiem, czy bardziej zmęczeni, czy wściekli. Po wylaniu ok. 400 litrów wody okazało się, że na płozie łodzi jest dziura średnicy złotówki, gdyż odpadła z tego miejsca szpachla! Wściekli jeszcze bardziej zrobiliśmy awanturę gospodarzowi mówiąc, że szpachlować to można dziury w samochodzie. Zyskaliśmy na tym tyle, że dostaliśmy drugą łódkę i opuścił stawkę za wypoczynek. Dzisiaj myślę, że popełniłem błąd wracając 15 km po wodzie, gdzie miejscami miała ona 22 metry głębokości, ale głupi ma szczęście. Do końca pobytu już nie wypływaliśmy na Śniardwy, gdyż pogoda na to nie pozwalała. Ryby brały bardzo anemicznie, ale dzięki delikatniejszemu wędzisku i żyłce skuteczność zacięć była jak 1:3 na moją korzyść. Ogólnie ten czerwiec był najgorszy ze wszystkich, jakie spędziłem na Śniardwach. Złowiłem sześć szczupaków, które zabrałem, a były takie lata, że sześć sztuk łowiłem jednego dnia. Według wskazań GPS zrobiliśmy przez 10 dni 270 km na wodzie w 71 godzin. Spaliliśmy ok. 26 litrów benzyny. Mam nadzieję, że jesień będzie dużo lepsza.

Pozdrawiam

Manolo







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=1214