Brodzenie po nizinach - część pierwsza (sprzęt)
Data: 07-09-2005 o godz. 08:00:00
Temat: Nasza publicystyka


Chodząc nad brzegami dużych rzek nizinnych często spotykamy się z sytuacją, że wiele ciekawych miejsc jest poza zasięgiem rzutu. Często też jest prosty sposób, by złowić ryby w tych miejscach bytujące. Wystarczy wejść do wody, czyli zacząć brodzić.
Na początek kilka słów o sprzęcie, którego będziemy potrzebowali.



Przede wszystkim będziemy potrzebowali spodniobutów - odradzam wodery. Owszem, to rzecz przydatna, jednak do tego by wejść do wody blisko brzegu podczas podbierania ryby, ochronić spodnie od porannej rosy, czy przejść przez mały ciek, wpadający do dużej rzeki. Do prawdziwego i bezpiecznego brodzenia pozostają nam więc tylko spodniobuty.

Wybór na rynku mamy ogromny:

1. Gumowe spodniobuty to najtańszy sposób, by móc brodzić. Wystarczy wydać około 130 zł, by stać się posiadaczem takiego sprzętu, zaś za ok. 270 zł możemy stać się posiadaczami gumowych spodni bardzo dobrej firmy, które będą nam służyć latami. Najtańsze modele, jeśli nie będziemy o nie bardzo dbali, nie posłużą dłużej niż 2 sezony. Plusem „gumy” jest jej cena. Minusem całkowity brak "oddychalności". W gorące miesiące, podczas długich wypraw, wypocimy kilka kilogramów.


Do dużej kieszeni na plecach włożymy przeciwdeszczową kurtkę

2. Za ok. 200 zł możemy zakupić spodniobuty z tworzywa PVC. Podobnie jak gumowe nie oddychają, jednak są o wiele lżejsze, co często ma duże znaczenie zwłaszcza, gdy nie posiadamy samochodu, a na ryby wybieramy się środkami komunikacji publicznej.
3. Od około 300 zł jesteśmy w stanie kupić neopreny. Za tę cenę będzie to najczęściej neopren o grubości 3 mm. Można też kupić spodnie o grubości 5 mm, jednak ich cena jest o wiele wyższa. Neopreny są bardzo dobrym rozwiązaniem dla brodzących w „zimnych” miesiącach. Latem niestety 5 mm pianki spowoduje, że ubrani w te spodnie będziemy się gotowali.
4. Najlepszym wyborem będzie zakup spodniobutów z materiału oddychającego. Jest to sprzęt dobrze spisujący się zarówno podczas letnich wypraw, a także w trakcie brodzenia, gdy temperatura wody oscyluje w okolicach 5 stopni. Dużym minusem tych spodniobutów jest cena - za najtańsze musimy zapłacić ok. 500 zł, w zamian zaś otrzymamy najczęściej produkt o wątpliwej jakości, który prawdopodobnie wyrzucimy na śmietnik po dwóch sezonach.

W żadnym wypadku nie zakładamy spodniobutów na gołe ciało. W letnich miesiącach wystarczą nam cienkie leginsy i podkoszulek. Kiedy temperatury się obniżą, pod spodniobuty założymy gruby dres (najlepiej z polaru). Nie zapominajmy też o skarpetach. Nawet latem załóżmy z grubego materiału. Klika godzin brodzenia nawet w wodzie o temperaturze 18-20 stopni potrafi dać się we znaki naszym kostkom. Unikajmy też zakładania pod spodniobuty rzeczy z szorstkich materiałów (np. jeans), gdyż może to spowodować wytarcie materiału spodniobutów i szybkie ich przeciekanie.

Część spodni wyposażonych jest w pasek. Jeśli nie są, warto spiąć się w pasie. W razie przymusowej kąpieli, wolniej będziemy „nabierali wodę i będziemy mieli większe szanse na szybkie wydostanie się z rzeki.

Kolejną niezbędną rzeczą, jakiej potrzebujemy jest kamizelka. Kamizelka do brodzenia obowiązkowo musi być krótka. Kamizelki takie nazywane są najczęściej muchowymi bądź „do głębokiego brodzenia”. Ważne jest staranne dobranie rozmiaru. Latem, kiedy założymy kamizelkę, musi ona luźno na nas leżeć. Kiedy przyjdą chłodniejsze miesiące, a na siebie założymy gruby sweter lub polar i kurtkę, założenie kamizelki może okazać się niemożliwe.


W gumowych spodniobutach dobrze brodzi się wczesną wiosną i jesienią

Potrzebujemy też czapeczki z daszkiem lub kapelusza, zwłaszcza latem, podczas długiego brodzenia, gdy będziemy przebywać na słońcu kilka godzin. Kapelusz jest bardzo dobrym rozwiązaniem, gdyż chroni zarówno nasze oczy, jak i kark. Osobiście jednak nie przepadam za tym nakryciem głowy. Używam więc czapki typu pustynnego z materiałem chroniącym kark od spieczenia słońcem. Ostatnią rzeczą z garderoby do brodzenia, którą będziemy potrzebowali jest kurtka przeciwdeszczowa. Zawsze taką zabieramy ze sobą, gdy chcemy brodzić. Najlepiej cienka, ortalionowa, chroniąca zarówno od deszczu, jak i wiatru. Takie kurtki są lekkie, zajmują mało miejsca i możemy je schować w tylnej kieszeni kamizelki.

Jeżeli chodzi o sprzęt dodatkowy, to komfort naszego łowienia na pewno zwiększy podbierak. Wybór jest w tej chwili bardzo duży i już za około 30 zł możemy stać się posiadaczem dość sporego podbieraka z krótką rączką i gumką w niej zamontowaną. Podbierak taki przypinamy do oczka na plecach kamizelki (właściwie wszystkie są w nie wyposażone), a w razie potrzeby sięgamy tylko za plecy i możemy podebrać rybę.

Wielu wędkarzy brodząc korzysta z kijka, ułatwiającego chodzenie po rzekach. Można zakupić specjalne wędkarskie (składane), zabrać ze sobą narciarski, lub po prostu zabrać z brzegu kawałek kija. Na pewno ułatwi nam taki kij brodzenie i zwiększy nasze bezpieczeństwo.

Ostatnią rzeczą, jaka będzie nam potrzebna to okulary polaryzacyjne. Przydadzą się one zarówno w dni słoneczne, jak i pochmurne. Odbite światło od tafli wody bardzo męczy wzrok i po godzinie łowienia, trudno je już nazwać komfortowym. Wyposażeni w te rzeczy możemy rozpocząć brodzenie, ale o tym w drugiej części tekstu.

Torque







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=1199