Dziś nie wytrzymałem i po pracy pojechałem nad rzekę. Popędziłem do swojej rynny.
Dziś tylko jedna, ale rekord podniesiony o 10 cm - 3,20 kg. I mam problem. Rybę holowałem krócej niż 60-tkę - jakieś 3-4 minuty. Do tego w podbieraku w wodzie była jakąś minutkę i minutkę nad wodą do zdjęć.
Natomiast do momentu odpłynięcia musiałem ją trzymać jakieś 15 minut. Ale nie to jest problemem.
Po jakiejś godzinie... wypłynęła do góry brzuchem, a właściwie prąd ją wyniósł na bystrze... Nie dawała oznak życia. Te z wczoraj po podobnej długości holu śmigały jak frygi...
Paweł "Fario"