Niemiecka przygoda dzieci z Białochowa - cz.1
Data: 27-06-2005 o godz. 10:50:00
Temat: Nasza publicystyka


Nasza przygoda z niemieckimi rybkami zaczęła się już jaki¶ czas temu. Otrzymali¶my propozycję wyjazdu do Golsmaas z Okręgu Toruńskiego PZW. Od tego czasu przygotowania ruszyły „pełn± par±”.

Na pocz±tku musieli¶my wytypować grupę siedmiorga dzieci w wieku 12-14 lat. Gdy już, po wielkich bojach, ustalili¶my listę, poszukali¶my tłumacza, wyrobili¶my paszporty i czekali¶my. Byli¶my pełni obaw, ponieważ informacje jakie otrzymali¶my dotyczyły metod wędkowania, o których nie mieli¶my pojęcia (łowienie z plaży, łowienie pstr±gów w stawie i łowienie z kutra). Pojawił się jeszcze jeden problem, dzieci nie mogły podróżować noc±, a mieli¶my być na godzinę 13 na miejscu. Na szczę¶cie strona niemiecka na własny koszt wynajęła nam schronisko młodzieżowe.

Paszporty odebrali¶my, spakowali¶my rzeczy (sprzętu na szczę¶cie nie musieli¶my zabierać, bo Niemcy zapewniali nam pełne wyposażenie) i wyruszyli¶my do Hamburga, gdzie mieli¶my spędzić jedn± noc. Aby nie zapomnieć o szczegółach wyprawy postanowili¶my pisać dziennik.

Dzień Pierwszy - 12.06.2005r.

Z Białochowa wyjechali¶my o 8.00, ale na nogach byli¶my już od 6.00, co niektórzy chyba w ogóle nie spali z wrażenia. Przed granic± zatrzymali¶my się na obiad – był to największy hamburger w naszym życiu.

Bezpiecznie dotarli¶my do granicy, gdzie celnicy mieli ogromne problemy z wymówieniem naszych imion, a co dopiero nazwisk - to było zabawne. Byli¶my bardzo zaskoczeni, gdy przekroczyli¶my granicę, nagle wyrosło pole wiatraków, było ich pełno w całych Niemczech, jeden (pod Hamburgiem) był nawet tak ogromny, jak połowa naszego białochowskiego domu.

Różnicę zauważyli¶my też na liczniku naszego busa, od razu mogli¶my jechać szybciej (inne te drogi niż u nas, można by się przyzwyczaić). Dzięki ¶wietnemu kierowcy i równie dobremu nawigatorowi (tłumacz), dotarli¶my bez problemów do centrum Hamburga, gdzie znajdowało się nasze schronisko młodzieżowe. Nazwa „schronisko” nie kojarzyło się nam zbyt dobrze, ale gdy zobaczyli¶my nasze miejsce noclegu zniknęły wszelkie obawy – to był fajny hotel, gdzie było pełno młodych ludzi, no i widok z okien i stołówki był super – wprost na port. Na dodatek drzwi otwierali¶my kartami magnetycznymi.

Po kolacji wybrali¶my się na zwiedzanie miasta. Co chwilę widzieli¶my jakie¶ ¶wietne samochody i motory, każdy z nas mógł sobie takiego zamówić (na żarty oczywi¶cie, w końcu ma się tę wyobraĽnię).

Hamburg okazał się miastem, gdzie wszystko jest nowe, bajeczne i niesamowite, widzieli¶my: statki, żaglowce, ¶wietne poci±gi, metro nad ziemi±, sklepy z „kosmicznymi” cenami, piękny ratusz z fontann±, na dnie której leżały monety euro (ciocia nie pozwoliła wyłowić, a w końcu jeste¶my wędkarzami).

Na koniec trafili¶my do parku (był ogromny), gdzie podobno odbywaj± się koncerty fontannowe, pod¶wietlane laserami, opowiadała nam o tym ciocia, która widziała to 10 lat temu. Może i my to kiedy¶ zobaczymy?

Tak nam min±ł pierwszy dzień, co prawda nie na rybach, ale równie ekscytuj±co.

Dż±sowa







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=1147