Przewrotny tekst o Psie Zwanym Wrrrr
Data: 08-03-2005 o godz. 07:00:00
Temat: Bajania i gawędy


O Psie Zwanym Wrrrr, o ogonie, który kręcił psem, o pchłach i o tym, co z tego wynikło.



Za górami, za lasami, a może gdzieś bardzo, bardzo blisko, żył raz Pies Zwany Wrrrr. Dla wygody będziemy o nim mówić po prostu - pies. Pies wyglądał jak pies – nic nadzwyczajnego – miał z jednej strony ogon, z drugiej nos, a pomiędzy nimi był pies właściwy.

Wyglądał jak pies i zachowywał się jak pies - czasem warczał, a czasem machał ogonem. Czasem też napędzał strachu drapiąc się gdzie popadnie grupie pcheł, która żyła w jego pokręconych kudłach.

Wszystko by było cacy i super gdyby pies (który był leniem z urodzenia) nie postanowił nadać swoim narządom pewnej autonomii. Niektórzy nawet twierdzą, że był to pchli pomysł, kto to zresztą wie?

Kiedy to wymyślił bardzo się ucieszył, gdyż przekazując pewne uprawnienia, mógł zająć się do woli tym, co lubił najbardziej, a najbardziej lubił... nic nie robić! Jest to zrozumiałe, bo każdy to lubi najbardziej. Myślał i myślał, aż od tego myślenia rozbolała go głowa. Wtedy polazł do miski napić się wody i wymyślił. Jako swojego głównego przedstawiciela wybrał ogon. Wybór był (jak sądził) absolutnie słuszny. Ogon już przedtem pomagał mu w porozumiewaniu się z innymi psami i nie tylko. Ogon nie miał wymagań, a co najlepsze mógł pracować nawet wtedy, gdy pysk był zajęty czymś innym. Tak, to dobry wybór – pomyślał i nadał mu status Narządu Głównego.

Pierwsze z nowych możliwości skorzystały pchły. Narząd Główny zapewniał im większe bezpieczeństwo niż pies właściwy. Przecież łapy nie mogły drapać się tak bezkarnie po ogonie (tfu, Narządzie Głównym) jak do tej pory. Do tego z ogona świat wyglądał inaczej, a zwłaszcza z jego wysoko położonego czubka. Pierwsze pchły, które tam dotarły znalazły też dodatkowe wybicie do przesiadki na innych nosicieli. Malina - takich możliwości jeszcze nie było.

Ogon w nowej roli spisywał się znakomicie, aż kiedyś pchłom go zamieszkującym przyszło na myśl, że skoro jest Narządem Głównym, to nie on powinien słuchać i spełniać życzenia psa. To pies powinien słuchać poleceń ogona. Tak długo gryzły i mąciły, aż ogon poprosił psa o nowe uprawnienia. W myśl nowego statusu łapy i pysk nie miały już prawa podejmować żadnych działań bez zgody Narządu Głównego.

Co więcej, pies właściwy jako ciało powinien podporządkować się zaleceniom ogona i jego głównych doradców, czyli pcheł. Pies, który wolał być zajęty przeżuwaniem jakiegoś gnata zgodził się bez zastrzeżeń. Zresztą ogon zadbał, by pysk odnalazł drogę do michy, a łapy go tam zaniosły. Spodobało się to psu, bo jakżeby inaczej? Już nie musiał myśleć, bo robił to za niego ogon. Ogon wyznaczał zasady i chwalił się przed psem z osiągnięć. Zresztą ogon zobowiązał się do utrzymania michy w czystości i dbania, by nigdy wody nie zabrakło. Bardzo się to psu podobało. Ogon po prostu wiedział lepiej, co potrzeba. Dobroczyńca taki…

Niektórzy patrzyli na to zdziwieni. Raptem w parę dni ogon zaczął kręcić psem, a nie odwrotnie. Pies jednak nie dawał się przekonać, że coś jest nie tak - wszak micha zawsze była. Raz było w niej mniej innym razem więcej, ale była. I sielanka by trwała dalej, gdyby pewnego dnia nie okazało się, że w misce nie ma wody. Pies jak to pies siedział najpierw cicho, bo pchły z forum Narządu Głównego wyjaśniły mu, że to przejściowe i że powinien wodę oszczędzać. Kiedy następnego dnia w misce pojawiła się kałuża wody liznął dwa razy i położył się spać z nosem koło niej.

Jednak woda znikła, a micha była brudna. Pchły wyjaśniły psu (po długich naradach z ogonem), że powinien michę wylizać do czysta i sam ją napełnić wodą, że sam jest sobie winien, bo pije za dużo i że to co widział (a widział bandę pcheł pijącą z jego miski) to było tylko dla sprawdzenia stanu wody.

Cóż miał zrobić Pies Zwany Wrrrr? Nie - nie myślcie, że odciął się od ogona i pcheł. Nie myślcie też, że uwierzył. Zaczął szczekać. Niestety mało kto już psa traktował poważnie, bo jak można poważnie traktować Psa Którym Kręci Ogon? I tak biedny pies szczeka do dzisiaj.

Teraz jest coraz chudszy, a i miskę rzadko widuje. Jedyna jego nadzieja to to, że pchły z Narządu Głównego wyginą, ale czy to pomoże? Wszak chętnych na „vacaty” siedzi jeszcze na psie dużo.

Byba







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=1068