Leczo
Data: 23-02-2005 o godz. 10:35:00
Temat: Ryby na stół


Ryb tym razem będzie zero czyli nul, ale czytając na forum o wyczynach kulinarnych Docia i postach Czeza przypomniało mi się coś sprzed ćwierć wieku.



Miałem ci ja ówczas oblubienicę o dźwięcznym imieniu Layla, która była Bułgarką (tak wtedy myślałem). Bywałem tam dosyć często, ona u mnie też była raz. Za którejś bytności padła propozycja żeby pojechać do jej dziadków w Rodopach. Pewnie, zawsze tylko morze, trzeba zobaczyć też "ichnie" góry. Z Varny, z dwoma przesiadkami w pociągach, a później autobusem. Trwało to coś ponad 20 godzin.

Wioska, może 30-40 kominów, domki z kamienia, część dachów z kamienia a część z czerwonej dachówki, zaś to wszystko w kotlinie między dwoma pasmami gór - bajka! Jako że już wtedy ciągnęło mnie do garów, starałem się podpatrzeć co oni tam jedzą. Jedna rzecz utkwiła mi w pamięci do dzisiaj szczególnie na tyle, że kilka razy to robiłem.

Baraninę albo jagnięcinę pokroić jak na gulasz jakieś 24 godz. wcześniej, wymieszać z solą, czosnkiem, cząbrem i rozmarynem (oni to zrywali w ogródku), skropić winem albo octem. 2-3 papryki zielone i tyle samo czerwonych, oczyścić i umyć, pokroić w kawałki np. 2x2 cm. 4-5 średnich cebul pokroić i zeszklić, dodać 8-10 średnich pieczarek pokrojonych wzdłuż. Cebulę z pieczarkami dusić 10 min.

Na oddzielnej patelni usmażyć, obtoczone w mące mięso, na złoty kolor, dodać do cebuli, dodać paprykę, 1-2 posiekane czuszki, 2 puszki krojonych pomidorów (oni mieli oczywiście z ogródka), dusić wszystko 40-50 min. Na 5-6 minut przed końcem duszenia dołożyć szklankę ugotowanej wcześniej fasolki szparagowej (pokrojonej) albo zwykłej białej i 4-5 ząbków czosnku.

Przepis jest z lekka zmodyfikowany dlatego, że mało kto w Polsce chyba zjadłby tamten produkt. Oni czuszki dołożyli chyba z pół wiadra, bo to był po prostu dynamit. Podobnie było chyba z czosnkiem, którego aromat trzymał się mnie przez dobre kilka dni. Kolejnym problemem mogłoby być uzyskanie tłuszczu baraniego do smażenia mięsa i chyba mało komu z Was ten zapach by nie przeszkadzał. Ja robiłem to na oliwie z oliwek i nie zawsze baraninę, używałem też wieprzowiny i kurczaka.

Jeszcze ciekawostka... Panna musiała tłumaczyć rozmowę między mną a dziadkami pomimo, że ja całkiem nieźle mówiłem po bułgarsku, dziadkowie za to bardzo słabo. Oni mówili mieszaniną tureckiego i jakiegoś lokalnego dialektu słowiańskiego.

Czy wiecie co znaczy po serbsku "jaja na oczi"?

Sacha







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=1053