Sazana filozofia wędkarstwa cz. 3
Data: 08-12-2002 o godz. 19:41:06
Temat: Nasza publicystyka


Sazan dopełnia swego dzieła. Dzisiaj część trzecia i ostatnia rozważań. A skoro ostatnia - to i wnioski...



Reklama

Jak wielką sprawą na rynku jest dobra reklama, wie każdy producent. Produkt nawet kiepski, ale sprawnie, z rozmachem reklamowany, potrafi być sprzedany. Popyt zwiększa sprzedaż, ta produkcję, ta z kolei zyski... W produkcji sprzętu wędkarskiego jest tak samo. Istnieje wiele zapewne dobrych, choć małych firm, których nie stać na reklamę i jeżeli nie zostaną wchłonięte (bardzo prawdopodobne!) przez kolosa-producenta bubli, muszą paść, bo takie są niezbywalne prawa rynku.

Iluż z nas dało się nabrać oszukańczej reklamie! Potem zaś, ryba, którą chcemy oszukać efektem takiej reklamy, niweczy nasze apetyty i przywraca nas rzeczywistości. Klniemy wtedy głośno, ale nazywamy to przygodą wędkarską w stylu "o kurcze, jak wzięła i pociągnęła, to z tak potworną siłą wygięła wędziskiem, że trzasnęło jak bańka mydlana". I jak sen o potędze też.

Reklama jest potrzebna, bo promuje firmę, sprzęt, cenę, bo działa na wyobraźnię... Właśnie! Mając wyobraźnię, kierujmy się jej zdrowymi zasadami. Nic pochopnie, bo to jedyna okazja, bo jutro będzie za późno. Ostrożni, statystycznie rzecz biorąc, na dłuższą metę, zawsze lepiej wychodzą... Trudniej ich oszukać.

Charakter

Częsty obrazek znad wody. Wędkarz, co chwila wyciąga z wody rybę, a drugi, kawałek dalej, nie ma nawet brania. Patrzy na szczęśliwca i zamiast analizować własne niepowodzenie, w końcu nie wytrzymuje wysuwając propozycję nie do odrzucenia: - Czy mógłbym na chwilę przysiąść się obok i połowić? Po chwili, nic mu nie bierze i prosi szczęśliwca o odrobinę jego przynęty, bo tamten, ciągnie nadal, choć już jakby rzadziej... Ponowna prośba o odstąpienie jeszcze odrobiny przynęty, też nie przynosi spodziewanych skutków. Przybysz swoim zachowaniem płoszy w końcu ryby i ani jeden, ani drugi nie łowią już nic. I jeden, i (o ironio!), drugi, czują się na swój sposób oszukani...

Wspominam o tym dlatego, że zazdroszczę np. Skandynawom. Opowiadał mi jeden z moich znajomych, że w czasie pobytu w Norwegii, najbardziej zdumiał go fakt wręcz nieprawdopodobnego szacunku dla prywatności człowieka na każdym kroku. Dawał namacalny tego przykład, iż kiedy stał na poczcie w kolejce po pocztówki i znaczki, jedna osoba od drugiej była ustawiona w pewnym oddaleniu. Nikt nawet swym oddechem nie chciał naruszyć jakby "prywatnego" w danym momencie miejsca, na którym stał sąsiad z kolejki. Czy u nas jest to możliwe?

A przecież jadąc na ryby, wielu z nas szuka właśnie ostoi samotności. Chce uciec od świata wypełnionego choćby najciekawszymi egzemplarzami Homo sapiens i być te kilka godzin sam na sam, z naturą, z własnymi myślami. Nie mamy prawa narzucać się innym swoją osobą, swoją nachalnością, swym zachowaniem, bo możemy tym zrobić temu komuś przykrość. Może poczuć się oszukany nieudaną wyprawą z naszego powodu. Przecież oczekiwał po niej czegoś zupełnie innego.

Poczekajmy więc cierpliwie. Może sam nas zaprosi do swego towarzystwa? Najpierw jednak udowodnijmy, że jesteśmy tego warci...

Relacja ryba-ryba

Pisałem wcześniej o oszukańczych praktykach podwodnego świata w aspekcie kolorów. A przecież, oprócz kolorów, takich elementów jest dużo więcej. Natura wyposażyła wiele rybich gatunków w różne inne mechanizmy do oszukiwania swych prześladowców lub... swych ofiar. Oto drapieżnik, który potrafi udawać nieraz taką obojętność na otoczenie, że biedna ofiara nawet nie zdąży się obrócić, kiedy znika już w jego paszczy. Oto mała rybka, widząc niebezpieczeństwo, potrafi nadąć się niemal do rozmiaru balonu startującego w pucharze Gordon Beneta (może stąd pochodzi określenie "zrobić kogoś w balona" czyli oszukać?). Oto nasz okoń, widząc niebezpieczeństwo, tak stroszy płetwy grzbietowe i łuski, że potencjalny drapieżnik nagle traci na jego widok apetyt. Oto latająca rybka, która znika nagle swemu prześladowcy wyskakując nad wodę i znikając na chwilę ze swego środowiska. Tym razem udało się oszukać... Takie i inne przykłady znamy przecież z własnych wypraw wędkarskich, z opowiadań innych, z literatury, z filmów przyrodniczych oglądanych w TV (często również produkowanych oszukańczymi sposobami).

Słowotwórstwo, nazewnictwo

Oszukaństwo ze świata związanego ze środowiskiem wodnym czyli bliskim wędkarstwu, znacznie wykracza poza ten krąg zwierząt. Przechodzi nawet do nazewnictwa jako swego rodzaju synonimy. Oszkapić kogoś, zrobić w konia, to oszukać (co na to koń?), podobnie - wystrychnąć na dudka (co na to dudek?), wyjelenić (co na to jeleń?), przyprawić komuś rogi (czyje? - zapytam) itp. Mimo wykazania przeze mnie tylu elementów wskazujących na oszukańcze elementy stosowane w życiu ryb, próby przeniesienia cech zwierząt środowiska wodnego na ludzi, wydają się być jeszcze dość nieliczne. Kilka przykładów: płynąć z prądem lub pod prąd, zdrów jak ryba, czuć się jak ryba w wodzie, sumiaste wąsy itp., i odnoszą się do cech postrzeganych przez nas z reguły jako pozytywne. Zaś z negatywnych to: rekin finansjery, utkwiło komuś ością w gardle, stanąć okoniem...

Ale określając kogoś "wyliniały" na pewno nie mamy na myśli lina... Tak jak i głoszone przez niektórych mężów oszukańcze hasło "Swoją śledź, cudzą pieprz" też nie ma nic wspólnego ze śledziem. Ani z przyprawami.

Fatamorgana, czyli czas na tezy

Analizując powyższe filozoficzne dywagacje, nasuwa mi się wiele wniosków. Wszelkie na nie dowody zna każdy z nas. Spróbuję je uszeregować w pewien niekoniecznie logiczny, a na pewno nieskończony ciąg myśli, haseł, tez, konkluzji...

Świat to zbiorowisko oszustów i oszustw. Warto oszukiwać. Oszukać, to zwyciężyć. Kto lepiej oszukuje, ma się lepiej. Lepiej być oszukującym niż oszukiwanym. Bez oszustwa nie ma życia. Oszukują wszyscy. Żyjemy, by oszukiwać. Żyjemy, bo oszukujemy. Oszustwo jest solą życia. Oszukiwanie jest sposobem na życie. Królowie oszustów to królowie życia. Najpotężniejsi tego świata oszukiwali najskuteczniej.

Możecie znaleźć, wymyślić sobie setki równie przewrotnych haseł. Spróbujcie jednak w każdym z nich słowa "oszust", "oszustwo", "oszukiwać", "oszukiwanie" zastąpić słowami "wędkarz", "wędkarstwo", "wędkować", "wędkowanie". Hasła absolutnie nie stracą sensu! Nabiorą, powiedziałbym, nawet większego...

Sazan

P.S. Proszę, nie czujcie się oszukani "Sazana filozofią wędkarstwa"! Życie zrobi to dużo lepiej...

Bibliografia - do swej niecnej rozprawki wykorzystałem dane z książki prof. Pawła Wolnego "Karp" wyd. II PWRiL W-wa 1976.







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=102