Wobleroza - stan nieuleczalny cz.III
Data: 07-12-2002 o godz. 02:32:53
Temat: Zrób to sam


W tej części opiszę końcową fazę pracy nad naszą przynętą tak, by nasz wobler był w pełni gotowy do podjęcia trudów wędkowania. Przygotowując woblera do malowania, na początku dokładnie go wygładzam drobnym i bardzo drobnym papierem ściernym. Szlifuję wszelkie wgłębienia i staram się zniwelować każdą nierówność. Do tego celu używam papierów ściernych o grubości od 800 do 1200. Nie liczmy na to, że po nałożeniu farby ukryjemy niedoróbki; właśnie wtedy będą one najbardziej widoczne, dlatego warto poświęcić trochę czasu na dokładne wygładzanie i wypolerowanie korpusu.

Miejsce pod brzuchem woblera i inne szpary, przez które wylał się nadmiar kleju, wstępnie spiłowujemy drobnym pilnikiem iglakiem. W zależności od kształtu spodu woblera robimy to pilnikiem płaskim lub zaokrąglonym.

Po tej czynności, mając na uwadze pozostawione na powierzchni woblera drobiny materiału wielkości kurzu (pyłek), przecieramy przynętę szmatką zwilżoną w benzynie - oczyści to powierzchnie, jednocześnie ją odtłuszczając, co ułatwi nam położenie na woblerze farby i skutecznie zwiąże ją z malowaną powierzchnią.

Pierwszą fazą jest impregnacja woblera i położenie podkładu. Na podkład kolory, w które będzie przystrojona nasza przynęta. Do tego celu używam mocno rozcieńczonej białej farby nitro, szybkoschnącej. Bez zbędnych ceregieli zanurzam w niej woblera, starając się jak najmniej zabarwić ster przynęty. Jednak zamoczenie części steru w bezpośredniej bliskości korpusu nie przeszkadza, wręcz przeciwnie w dalszej części znacznie nam pomoże. Jak napisałem wcześniej, zanurzamy woblera w farbie, trochę przytrzymujemy go pod powierzchnią, a następnie zawieszamy na druciku za oczko przy sterze (dla słabszych - główką do góry) do wyschnięcia. Proces suszenia trwa najczęściej jeden dzień. Kiedy pierwsza warstwa podkładu dobrze wyschnie, szlifujemy przynętę drobnym papierem ściernym i przecieramy ściereczką. Kąpiel i szlifowanie woblera powtarzamy co najmniej trzykrotnie. Jeśli chcemy, aby nasz wobler był biały, pokrywamy go kolejną warstwą i jest gotowy.

Do malowania woblerów można używać wszelkich farb. Ważne, aby ich ze sobą nie mieszać, gdyż zawarte w nich rozpuszczalniki nie są obojętne i reagują ze sobą, powodując zniszczenie warstwy, która zastała naniesiona inną farbą. Osobiście do malowania służą mi wszystkie farby modelarskie typu Humbrol, Revel i podobne. Posiadam też farby modelarskie rozcieńczane wodą, popularne akryle. Nie zaszkodzi mieć w swoim arsenale kilka rodzajów lakierów do paznokci, szczególnie we wściekłych kolorach fluo, jak i z drobnym brokatem oraz wszelkie z odcieniem perłowym. Jeśli ich nie kupimy a poszukamy w domu, narażamy się na gniew damskiej części rodziny, co może nie wyjść nam na zdrowie. Jednak ryzyko się opłaca.
Dobrze jest zapamiętać, iż kolejność nakładania farb zależy od siły ich rozpuszczalników. Krótko mówiąc: na początku kładziemy farby nitro i lakiery do paznokci, potem modelarskie rozcieńczane benzyną, a na końcu akryle. Można oczywiście inaczej, ale wtedy musimy każdą warstwę oddzielić od siebie np. bezbarwnym lakierem lub bardzo długo suszyć, co i tak nie daje stuprocentowej pewności.

Na wcześniej przygotowany podkład możemy śmiało nakładać dowolne kolory, byle tyko były z jednej rodziny farb. Dobrze jest po każdej naniesionej warstwie odczekać trochę, aż dobrze przeschnie. Farby na małych powierzchniach nakładam pędzelkami o różnej grubości. Plamki i kropki można nanieść zapałką lub wykałaczką, z odpowiednio zaostrzonym i z lekko przytępionym szpicem. Wzory na woblerach wymyślamy sami lub posiłkujemy się rysunkami i zdjęciami już istniejących przynęt tak, jak przy przygotowywaniu wstępnego kształtu naszego woblera.

Po pokryciu przynęty kolorami pozostaje nam ją tylko polakierować. Lakiery - tak jak farby - wybieramy odpowiednio do naszych potrzeb. Mogą to być lakiery nitro, gdy malujemy takimi farbami, wszelkie lakiery akrylowe i do parkietów. To wyjdzie nam najtaniej, a wymienione lakiery są dość wydajne. Ważne, aby odpowiednio je przechowywać w szczelnych opakowaniach. Lakiery możemy nakładać pędzlami lub tak jak podkład – „kąpielowo”. Ja stosuję ten drugi sposób.

W tym miejscu wracamy do początku, gdy kąpiąc woblera w podkładzie z białej farby, umoczyliśmy małą powierzchnię steru. Właśnie ten zabarwiony kawałek chronił nasz ster przed przypadkowym pokolorowaniem go inną farbą. Przed pokryciem lakierem, pozbywamy się tego zabarwienia z łatwością przy pomocy scyzoryka, nacinając delikatnie w miejscu gdzie ster łączy się z korpusem. Dodatkowo warto ster przetrzeć ściereczką zwilżoną w rozpuszczalniku, który nie zmatowi nam steru, a dodatkowo go wygładzi.

Wobler zanurzam cały wraz ze sterem i wieszam do wyschnięcia. Oczywistym jest, że lakier musi mieć dość rzadką konsystencję. Powtarzamy tę czynność kilkakrotnie. Na końcu nożykiem czyścimy oczka woblera i oto... jest.
Następną czynnością jest wodowanie i korekta pracy woblera przez odgięcie przedniego oczka w przeciwną stronę, niż wobler nam się wykłada. Woblera wodujemy w pełnej gotowości bojowej, tzn. z założoną kotwiczką. Moja rada jest taka, aby woblera łączyć z żyłką za pomocą pętelki (pętla DUNCANA) lub agrafki.

W trzech krótkich częściach starałem się przybliżyć Wam mój warsztat i mój sposób robienia woblerów. To, co zostało tu zawarte, jest tylko moją propozycją i nie należy traktować tego, jako jedynej słusznej wykładni. Każdy z nas spokojnie może znaleźć własną drogę, a ja mam nadzieję, że choć trochę w tym pomogłem.

Pozdrawiam, Lecek - WŁW







Artykuł jest z
www.pogawedki.wedkarskie.pl

Adres tego artykułu to:
www.pogawedki.wedkarskie.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=100