Karpiarz napisał
Karpiarz napisał:
Do Riomar dojeżdżamy wczesnym popołudniem, robimy zakupy, załatwiamy domek dla Roja i Oldiego, a następnie zagospodarowujemy się.
Po paru godzinach dojeżdżaj± chłopcy.
Witamy ich zimnym piwkiem, wręczamy klucz i umawiamy się na wieczne spotkanie w naszym domku, w celu omówienie szczegółów.
Następnego dnia rano załatwiamy łódĽ i nasza wędkarska przygoda rozpoczyna się: po południu ruszamy na pierwszy połów. Planujemy rozeznać sytuację, złowić kilka mniejszych sazanów i karasi na żywca, no i naturalnie co¶ na patelnię.
Po przybyciu na miejsce delikatnie nęcimy i zaczynamy łowy. Mariusz łowi batem na białego, natomiast ja i Oldi delikatnymi karpiówkami raz na kukurydzę, raz na czerwonego. Mariusz na białego kosi rybę za ryb±, natomiast my musimy nieco dłużej czekać na pobicia. Nagle u mnie delikatne, niemal leszczowe wystawienie, zacinam łagodnie - a tu odjazd na terkocz±cym hamulcu w moczarkę. W ułamku sekundy pojmuję, że to sazan, którego nie mogę pu¶cić w ziele. Doci±gam hamulec i w tej samej chwili pęka przypon.
- Hahahaha: a nie mówiłem? - ¶mieje się Oldi.
Kiedy siatka jest pełna wracamy, a wieczorem Roj z Oldim wyruszaj± na pierwszy połów suma. Będę musiał poczekać jeszcze kilka dni, nim wybiorę się na sumow± nockę. Oczekuję bowiem przylotu bratowej, któr± muszę odebrać w Barcelonie.
Przez następne dni łowię głównie z plaży. Na bluefisha nie ma szans - zbyt duża fala. Łowię zazwyczaj wzdręgi, karasie, sazany i – ku mojemu zaskoczeniu - wiele cefali. Którego¶ dnia trafia mi się nawet lustrzeń, co jest naprawdę ewenementem w tym regionie. Wbrew pozorom nie tak łatwo o znalezienie odpowiedniego łowiska do połowu z brzegu, bowiem s± one zaro¶nięte jak - w dżungli - trzcin± bambusow±.
W ¶rodę wieczorem odbieram z lotniska Bratow± i w szampańskich humorach wracamy do Riomar, pijemy pierwsze drinki i po póĽnej już kolacji kładziemy sie spać. Nagle telefon!
- Janusz musisz natychmiast przyjechać!!! Mam olbrzymiego suma, boimy się go, musimy go natychmiast zmierzyć i zważyć. Zreszt± Mariusz już po Ciebie jedzie – słyszę podniecony gło¶ Oldiego.
Na pół przytomny ubieram się i zadaję sobie pytanie, dlaczego on nie poczeka do rana???
Zabieram sumow± wagę oraz miarkę i wychodzę na przeciw Mariuszowi. Zapominam niestety o sumowych noszach, które zrobiłem do ważenia wielkich okazów. Po drodze przerażony Mariusz prosi mnie:
- Janusz, zrób co¶ - on chce tego suma zabrać!
Wiem – odpowiadam - ale co możemy zrobić? To on go złowił.
Jakież jest nasze zdziwienie, kiedy po powrocie dowiadujemy się od Oldiego, że 190 cm w±saczowi wolno¶ć zostanie darowana.
Po po¶piesznym zrobieniu zdjęć, szybko łapię suma za pysk i zwracam mu wolno¶ć obawiaj±c się, że Rysiu jeszcze może zmienić zdanie.
Od następnej nocy i ja jestem już na wodzie. Razem z Mariuszem polujemy na suma, Oldi natomiast korzysta z go¶cinno¶ci Seby i zabiera sie z nim na łódĽ. Jeste¶my Sebie bardzo wdzięczni, bo połów suma w trzy osoby byłby na pewno kłopotliwy.
Mijaj± kolejne noce. Obławiamy z Rojem najbardziej sumowe miejscówki, jakie tylko znamy z nizernym – niestety - rezultatem. Dochodz± nas wiadomo¶ci, że Seba niemal za każdym razem ma jakie¶ branie, jednak nie jest w stanie utrzymać suma, który ginie gdzie¶ w zatopionym drzewie i wyczepia się. Której¶ nocy łowi jednak z Cyranem dwie sztuki, a my z Rojem wracamy nadal „o kiju”. Wiem, że Sazan powiedziałby w tym momencie, że niema sprawiedliwo¶ci na ¶wiecie.
Którego¶ dnia Seba zabiera Oldiego i Roja na polów suma w obrębie Amposty. Rezygnuję z tego wyjazdu, bo morze jest bardzo spokojne i chcę zapolować na bluefisha. Do plaży nie mam na szcze¶cie daleko, więc taszczenie sprzętu nie jest uci±żliwe, poza tym blisko¶ć domu gwarantuje ciepł± strawę i zimne piwo podczas łowienia. Przynęty ( połowki barakudy) uzbrajam na grubej metalowej lince, pojedynczym haku i dwóch kotwicach, następnie wywożę zestaw na około 200 – 250 metrów w morze. Po drodze dostrzegam żeruj±ce cefale. Wędziska ustawiam na sztorc, na szczytówki zakładam węgorzowe dzwoneczki, bo nie lubię bez przerwy wpatrywać się w wędki. Nastepnie otwieram lodowate piwko, zasiadam wygodnie w fotelu i spogl±dajac na opalajace się Jadzię i Jankę dochodzę bardzo szybko do wniosku, że to życie naprawdę może być piękne.
Pierwsze pobicie następuje już po godzinie. Niestety ryba obcina ostrymi jak brzytwa zębami metalowy przypon i bez podziękowania odpływa. Drugie pobicie mam około osiemnastej: tym razem blufish nie ma żadnych szans: wyskakuje jak zwykle na horyzoncie raz i drugi, ale ostre kotwice wbijaj± się głęboko w jego muskularny pysk i trzymaj± bezlito¶nie. Hol trwa dosyć długo, bo przynęta była daleko w morzu, a wygięte wędzisko i wyskakuj±cy bluefish przyci±gaj± pierwszych gapiów z plaży. W ostaniej fazie holu przekazuje wędzisko żonie, a sam trzymaj±c ręk± plecionkę dobiegam do ryby i za pomoc± osęki l±duję j± pewnie na piasek. Zdobycz ma 88cm i 6.5 kg.
Następne pobicie mam około 20.00. Na plaży jestem już sam. Dziewczyny poszły bowiem do domu zanie¶ć czę¶ć sprzętu. Ryba stawia niesamowity opór, jest wyraznie większa od poprzedniej. Wyskakuje raz za razem, co za opór!!! Wędzisko trzeszczy, to morski teleskop Shimano o dlugo¶ci 3.30 i masie wyrzutu 200 / 300 gram, na jego dolniku zamocowany jest olbrzymi morski młynek firmy DAM z plecionk± Dyneema 22kg. Ryba zatem jeżeli nie przegryzie przyponu, nie powinna mieć wiekszych szans. Znowu zlatuj± si± ludzie, aby popatrzeć na zmagania podczas holu, a bluefish jakby o tym wiedział i z podwójn± sił± stawia opór, daj±c się bardzo wolno i ciężko, zygzkami holować w kierunku plaży. Mam go nareszcie na płyciĽnie, jeszcze wyskakuje i potrz±sa głow±, by wypi±ć się z kotwic, jeszcze jedno kółeczko i jeszcze jeden zryw.
Słyszę, jak ludzie za moimi plecami komentuj± co¶ podniesionymi głosami. Nareszcie mam rybę przy samej plaży. Nie mogę niestety użyć osęki, nie mam bowiem nikogo, kto mogłby mi przytrzymać wędzisko. Bluefish chyba o tym wie, bo ci±gnie jak oszalały w kierunku morza. Kładę wędzisko na piasku, rękami trzymam za plecionkę i podchodzę go od tyłu, łapię go mocno tuż za ogromna płetw± ogonowa i wyrzucam na piach. Nagle słyszę gło¶ny aplauz i słowa uznania z powodu wielko¶ci ryby – 105cm i 8.5 kg.
TO MÓJ NAJWIĘKSZY!!
Karpiarz