ywreno napisał
Zdarzenie, jakiego byłem ¶wiadkiem miało miejsce w trakcie jednego z pobytów w Polsce. W trakcie trzytygodniowego pobytu nie mogło zabrakn±ć wyjazdu na pstr±gi. Na Pomorzu nie brakuje rzek pstr±gowych, ale z uwagi na niski poziom wód koledzy zadecydowali wyjazd w okolice miasta Czarne. Rzeka o ile się nie mylę nosiła nazwę Czarna.
¦wit zastał nas już nad wod±. Zbyszek decyduje się łowić id±c w górę rzeki. Jurek i ja w dół po obu jej stronach. Już po kilku minutach mój partner z przeciwnego brzegu, wł±czywszy 3-ci bieg ginie mi z widoku. Id±c powoli dokładnie obrzucam głębsze miejsca, lecz bez efektu. Wreszcie na jednym z zakrętów złocisty błysk obok mojego woblera, lekkie pukniecie, zacinam i pudło. Zapalam papierosa i robię krótk± przerwę. Zmieniam wobler i przygotowany do rzutu (w miejsce gdzie miałem wyj¶cie pstr±ga), gdy słyszę wołanie Jurka. Pomy¶lałem sobie, że nie musiał tak gnać do przodu, teraz niech czeka aż "kierownictwo" wolnym krokiem dojdzie do zaczepu i kolegę odczepi.
Wrzask był jednak tak rozpaczliwy, że przy¶pieszam i wkrótce docieram do zakrętu, i co widzę? Mój kolega trzymaj±c obur±cz wygięte w łuk wędzisko wrzeszczy
- Zobacz!!!.
Co mam zobaczyć, my¶lę sobie a na głos mówię
- Wyjmij rybę z wody to wówczas zobaczę.
Jednak po dokładniejszym sprawdzeniu widzę, że naprężona żyłka zamiast w wodzie ginie w gałęziach drzewa nad Jurka głow± a ten dalej krzyczy
- Widzisz!!!
Wreszcie widzę jego wobler zaczepiony przedni± kotwic± o...ucho jakiego¶ zwierzaka wielko¶ci kota, wczepionego rozpaczliwie pazurami w konar drzewa.
- Poluzuj żyłkę - wołam.
Zwierzak poczuł się pewniej i łap± próbował zrzucić co¶, co go ci±gnęło za ucho. W efekcie w łapę wbiła się druga kotwica i biedne stworzenie trac±c równowagę runęło do wody. Jurek kawałkiem patyka wyrzuca na w pół utopione i ¶miertelnie przerażone zwierzę na brzeg. Zdejmuje kamizelkę i obaj przyciskamy "kota" do gleby. Kotwica z ucha wyszła łatwo, tkwi±c± w łapie trzeba było ułamać. Uwolniony zwierzak zataczaj±c się jak pijany znika w pobliskich zaro¶lach.
Relacja Jurka była bardzo krótka. "Rzucam wobler pod krzak zwisaj±cy nad zakrętem, zamykam kabł±k, pompuję dwa razy i jak mi walnęło to od razu pomy¶lałem - rekord Polski. Zacinam a rekord hyc z wody i hyc, hyc po drzewie.
Koniec tej relacji wysłuchałem tarzaj±c się ze ¶miechu po ziemi. Teraz pytanie do znawców. Co to za zwierze? Pływa (wydra?) i zagrożone ucieka na drzewo.
ywrano