KARA¦:
- Rekord Polski - 4,05 kg
- Złoty medal - od 1,50 kg
- Srebrny medal - od 1,20 kg
- Br±zowy medal - od 1,00 kg
|
ZAREJESTROWANI
Ostatni Tobiasz
Dzisiaj 0
Wczoraj 0
Wszyscy 4520
UŻYTKOWNICY
Goscie 277
Zalogowani 0
Wszyscy 277
Jesteś anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikając tutaj Jesteś stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj aby zalogować się!
|
|
|
|
|
krzysztofCz: Podoba mi się Twój
plan w punkcie (3)
:hihi ...(380628) Apr 04, @ 12:47:07
lecek:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(380628) Apr 03, @ 19:46:58
krzysztofCz: Tylko nie miej
złudzeń, że na
emeryturze będziesz
miał więcej cza ...(380628) Apr 03, @ 15:57:03
lecek: Jeszcze (jak dla mnie)
to trochę mało czasu
Mój
pracodawca wyz ...(380628) Apr 03, @ 10:34:12
krzysztofCz: Gratulacje Lecku. U
mnie na morzu albo
wieje... albo nie
bior± : ...(59428) Apr 03, @ 09:01:48
krzysztofCz: To prawie wieczno¶ć...
mam nadzieję, że
dożyjemy do następnej
zbi ...(380628) Apr 03, @ 08:58:12
lecek: Byli¶my w Ustroniu.
Dwa dni wędkowania w
Wi¶le. Na miejscu
okazał ...(59428) Apr 02, @ 19:02:39
jjjan: Wpłaciłem za następne
dwa lata.
S± dwie faktury, każda
za rok. N ...(380628) Apr 02, @ 17:57:24
jjjan: Wszystkim wszystkiego
dobrego ...(167) Mar 30, @ 08:46:37
krzysztofCz: ¦więta już za pasem
więc... Wszystkim
życzę zdrowych,
wesołych, R ...(167) Mar 29, @ 17:25:48
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
| |
Zdarzyło się w maju.
Opublikował 04-05-2011 o godz. 19:00:00 Monk |
Robert napisał
Wszystko wskazywało, że maj tego roku będzie smutnawy. Biesiada nie odbyła się.
Urlop wzięty, ale co z nim pocz±ć? Plany naturalnie musiały ulec zmianie, ale planem pierwszorzędnym były jak najczęstsze wyprawy na ryby.
Do otwarcia sezonu pozostało kilka godzin, ten czas wypełniałem eskapadami nad pstr±gowe mini rzeczki. Rezultaty były mizerne ze względu na brak do¶wiadczenia na tej wodzie. Był to jednak dobry trening przed majem.
Zupełnym przypadkiem i zrz±dzeniem losu wszedłem w posiadanie małej dmuchanej łódki. Jeszcze nie wiedziałem, że będę j± wykorzystywał w celach wędkarskich. Dopiero po dokładniejszych oględzinach okazało się, że trzymetrowy ponton może spełnić oczekiwania i stanowić szczególnie przydatny element tegorocznego wyposażenia.
Brakowało co prawda kilku akcesoriów, ale to szczegół. Na przykład taka kotwica - nic prostszego. Mam ciężarek 20- kilogramowy, dowi±że się do tego jak±¶ linkę i już jest kotwica. Z link± był kłopot. Ostatnia, jaka była wpadła w ręce Floriana. Z jednego 20 metrowego odcinka jest teraz sporo krótszych. Winny pocięcia sprezentował mi konopny sznurek. Co miałem zrobić - wzi±łem, bo gdzie teraz znajdę linkę, a jutro na wodę.
Wraz z budzikiem w nowym telefonie rozpoczęcie sezonu zaplanowałem na 05.00 rano.
Nie zadzwonił. Wyspany do wpół do ósmej stwierdziłem, że i tak za dużo wędkarzy jeszcze jest nad wod±. Wsiadłem do auta około 10.00 i pojechałem bez pontonu na rekonesans.
Oczywi¶cie kije zabrałem ze sob±. Do obiadu tylko dwie godzinki, zatem prawdziwe otwarcie ustaliłem na wieczór, nie okre¶laj±c już tak dokładnie godziny. W zamian za to solennie obiecałem sobie pływanie na nowym sprzęcie.
Nad kanałem w Diebolsheim więcej spaceruj±cych niż wędkarzy. Pojedyncze baciki bardziej rekreacyjne, co typowo wędkarskie narzędzia krasiły brzeg. Spinningistów naliczyłem w ci±gu dwóch godzin czterech. Większo¶ć zaciętych w rzemio¶le była gdzie indziej albo już skończyli łowienie. Obrzuciłem w ci±gu tej bytno¶ci kilka znanych miejscówek bez rezultatu i nadziei. Na pocieszenie miałem okazje ogl±dn±ć z bliska potężnego bolenia - zawin± ogonem parę metrów ode mnie.
Po południu przed garażem kompletowałem ekwipunek. Nigdy nie spodziewałbym się, że malutki 50 litrowy kompresorek tak łatwo poradzi sobie z napełnieniem b±dĽ co b±dĽ sporego pontonu. W niespełna 10 minut pływadło nabrało formy, jakiej oczekiwał konstruktor.
Klapa bagażnika w górę i… nie wchodzi. Mój staruszek T4 za krótki jest na przyjęcie pack boata. Wobec tego pozostaje mi tylko wypu¶cić nieco atmosfer. Nad wod± poradzę sobie jako¶. Pakuję resztę gratów i w drogę.
Miejsce łowienia wybieram w oparciu o możliwo¶ci wodowania statku. Jedynym mankamentem tego miejsca jest fakt, iż nigdy nic tam nie złowiłem. Trudno - od czego¶ trzeba zacz±ć. Dopiero zbieram do¶wiadczenia wodniackie. Zatrzymuję się przed jedn± z reńskich kaskad.
Jaka¶ czteroosobowa grupka nie wędkarzy i para zakochanych łabędzi będ± przygl±dały się teraz moim profesjonalnym wyczynom na wodzie.
Pierwsza rzecz: uzupełnić powietrze w pontonie. Do tego celu posłuży mi przeno¶ny 12V kompresorek. Wtykam przewód gdzie trzeba, wł±czam urz±dzenie i… już nie słyszę szumu kaskady. Łabędzie podniosły wysoko głowy wypatruj±c niebezpieczeństwa. Mógłbym przysi±c, że z tej znacznej odległo¶ci dziel±cej mnie od czworga nieznajomych jestem w stanie okre¶lić kolor oczu każdego z nich. Żeby przy¶pieszyć proces pompowania a zwłaszcza uciszyć diabelski wynalazek, postanawiam wykorzystać funkcjonuj±ce jeszcze płuca. Rzucam się do drugiego korka i mimo obaw o reakcję powłoki gumowej na zawarto¶ć wydychanej przeze mnie substancji gazowej - pompuje. No! ŁódĽ gotowa! Ale nie mogę wstać, ¶wiat wiruje. Po chwili dochodzę do siebie. Taszczę wszystko nad brzeg… kotwicę też. Spakowany, odpycham się od stałego l±du i już kołysze mnie reńska ton. Nie posiadam elektroniki na pokładzie, zatem pozostaje mi obserwacja tego, co pode mn± poprzez zaczarowane okulary.
Wybieram skraj urwiska w odległo¶ci około 150 m od kaskady. Jestem na cieniutkiej i niewidocznej linii granicy francusko-niemieckiej. Mam prawo tu łowić. Pode mn± jakie¶ dwa metry wody. Rzucam kotwicę… Wydaje się dwa razy cięższa w pontonie… Praw± ręk± chwytam za ucho ciężarka, lew± przytrzymuje sznurek… Nie wiem, co poczułem pierwsze, ból czy smród palonej skóry… szybko obie dłonie pakuję do wody - co za ulga!!! Dobrze, że mama wpoiła we mnie ten odruch bezpo¶rednio po oparzeniu… 20 kilo kotwicy to chyba za dużo na ponton. Faktem jest, że mogło teraz przej¶ć tsunami - i tak stałbym w tym samym miejscu!
Taryfa za głupotę zapłacona, czas pomachać węd±. Wyposażyłem się w dwa kije, oba 2,40, ale rożne c.w. Na pocz±tek cięższy spin 15/40 i wobler prawie jak do trolingu. PóĽniej zmiany przynęt na kopyta, twistery, wreszcie nieco mniejsze woblery pływaj± za burt±, jednak w ci±gu prawie dwóch godzin pozostaję bez kontaktu i nadziei na uderzenie drapieżnika. Zmieniam kij na lżejszy: 7/28 c.w., na końcu zestawu jak zwykle przynęta ostatniej nadziei: Aglia2 Long.
W trzecim rzucie lekkie przytrzymanie, którego w konsekwencji zaskoczenia nie zacinam. Ryba jednak nie spada i po chwili dostaje po zębach. Zaczyna się taniec. Reńskie szczupaki - nawet te nieduże - wykazuj± się niesamowit± waleczno¶ci±. Wykorzystuj± cały arsenał znany w szczupaczej technice obrony. Tak jest i tym razem. Zapominam o poparzonych dłoniach, o całym bożym ¶wiecie. Licz± się jedynie te chwile przeżywane w samotnych zmaganiach pasji, której nie oddam za żadn± inn±. Szczę¶liwy hol, pagaje w ręce i mam już swoje otwarcie zwieńczone sukcesem. Nie marzyłem o piękniejszym scenariuszu.
2 maja postanawiam pojechać raz jeszcze w to samo miejsce, jednak nieco doposażony.
Kupuję więc przyzwoit± i miękk± linkę, dwie dmuchawy przystosowane do pompowania pneumatycznych urz±dzeń. Jedna z akumulatorem za dychę, druga bezpo¶rednio pod wtyczkę 12V za dwa euro. Która działa? Można pomylić się dwa razy. Tej droższej nie uruchomiłem do dzisiaj. Do kompletu brakowało mi tylko kotwicy… Tym razem poczytałem na ten temat doniesienia z forów wędkarskich. 5 litrowy bidon wypełniony żwirem okazał się najlepszym rozwi±zaniem.
Ponownie byłem w tym samym miejscu, sam na wielohektarowym akwenie. Dopompowanie zajęło chwilę, a w tym czasie napełniłem obci±żenie nowego ankra i przygotowałem sprzęt.
Postanowiłem rozdziewiczyć kijek Penna, jednocze¶nie zmieniłem młynek na cięższy z grubsz± plecionk±. Po wczorajszym wędkowaniu, gdzie z tym kijem używałem Daiwy 2500 z plecionk± 1,4 i ciężkimi woblerami miałem wrażenie dysproporcji zestawu. Teraz na młynku miałem wysłużon± 1,7 i cało¶ć sprawiała dobre wrażenie. Popołudniow± sesję postanowiłem przeprowadzić bliżej tamy, z zachowaniem jednak przepisowej odległo¶ci. Kłopoty mi niepotrzebne.
Mimo wszystko pływanie bez echa, maj±c na uwadze cały ogrom posiadanych informacji na ten temat przypomina bardziej bł±dzenie lunatyka. Pływałem więc obserwuj±c dno i ro¶linno¶ć, która coraz wyżej pnie się ku życiodajnemu ¶wiatłu. Wreszcie miejsce wydało się na tyle odpowiednie, by zrobić postój. Uzbroiłem wędkę, znalazłem wygodn± i praktyczn± pozycję do łowienia. Błogi nastrój, szum pobliskiej kaskady, ciepełko - czego jeszcze można od życia wymagać? Ach, żeby ten ból kręgosłupa ust±pił - męczę się z tym już dwa miesi±ce. Wła¶nie pływaj±cy ¶rodek jest vademecum na moje problemy - nie muszę się przemieszczać na nogach i mam nieograniczony dostęp do łowiska. Kolejny rzut za rzutem, ale na wodzie cichutko. Powoli ustępuje wietrzyk, który marszczył powierzchnię wody. Zakładam kolejn± przynętę - głęboko schodz±cy wobler uklejka. Słońce zaczyna już dotykać wierzchołków drzew, na francuskim brzegu rzucam w stronę Niemiec w o¶wietlon± ci±gle jeszcze toń Renu.
Pięć, może sze¶ć obrotów korbk±, wobler nurkuje szybko… pstryk…
Zatem tak wygl±da ten dzień? Jakże różny od moich sennych marzeń! Ten scenariusz, który piszę od lat, nieskończone opowie¶ci wyobraĽni dzisiaj znajduj± tu kres! Sen to, czy jawa?
Siedzę w dmuchanym balonie, bardziej jak turysta niż rasowy wędkarz! Zaskoczony jak dziecko podbieraj±ce cukierki z zakazanej szafki. A jednak, to on mnie złowił, nie ja jego.
Nie zareagowałem jak powinienem. Po najdelikatniejszym, jakie istnieć może braniu konsternacja. Mimo tego ¶wiadomo¶ć ciężaru ukrytego kilka metrów pod wod± powraca i każe reagować. Nie wiem, nie potrafię ustalić, ile czasu upłynęło, zanim z furi± poderwałem kij. Teraz byłem już pewien, że to nie uderzenie sterem woblera o podwodne kamienie. Do¶ć pasywne zachowanie ryby w pierwszej fazie holu zupełnie dezorientuje moje działania. Nie wiem czy docinać, bo tak naprawdę nie wiem jeszcze, z czym walczę, a może bardziej nie mogę jeszcze uwierzyć w to, co mnie spotyka. Praktycznie do połowy metra od powierzchni wody ryba nie walczy stawiaj±c jedynie tępy opór. Kiedy mam go w zasięgu wzroku gwałtownie pruje do dna z ogromn± sił±, a więc to nie koniec walki. Zatacza podwodne koła, muruje do dna… Przegrywa...
Tym razem czuję, że ten dzień nadszedł. 2 maja 2011 roku, po kilkunastu latach nieustaj±cej wędkarskiej pasji złowiłem pierwszego sandacza. Czy teraz łatwiej będzie mi lokalizować tę rybę? W±tpię. Był to podarunek od Renu za lata wytrwało¶ci i przyj±łem go.
Czymże jest rado¶ć, je¶li nie można się ni± dzielić. Dlatego warto czekać na swojego sandacza, by póĽniej móc opowiedzieć Wam o tym.
Robert
|
| |
|
| Komentarze są własnością ich twórców. Nie ponosimy odpowiedzialności za ich treść. |
|
|
Komentowanie niedozwolone dla anonimowego użytkownika, proszę się zarejestrować |
|
Re: Zdarzyło się w maju. (Wynik: 1) przez Karpiarz (karpiarz@arcor.de) dnia 04-05-2011 o godz. 19:40:13 (Informacje o użytkowniku | Wyślij wiadomość) | Fajna relacja Robercie, szkoda ze tego swojego plywadla nam nie pokazales. Gratuluje serdecznie owocnego rozpoczecia sezonu, no i pierwszego sandacza. Szkoda ze nie byles z nami w Hiszpanii, mialbys ich juz o wiele wiecej na koncie a i pewnie pare sumow tez bys na spina upolowal. Tym razem lowilismy tylko i wylacznie na spina i trol - pomysl o pazdzierniku, bo dwa miejsca jeszcze sa - pozdrawiam |
Re: Zdarzyło się w maju. (Wynik: 1) przez Robert (gosia67600@numericable.fr) dnia 04-05-2011 o godz. 20:22:45 (Informacje o użytkowniku | Wyślij wiadomość) | Januszku, maszyny pływaj±cej nie pokażę do momentu, kiedy sum będzie w niej plażował :-)).
Dzięki za sympatyczny komentarz :-))
|
]
|
|
Re: Zdarzyło się w maju. (Wynik: 1) przez Monk dnia 04-05-2011 o godz. 19:43:46 (Informacje o użytkowniku | Wyślij wiadomość) | Gratulki Roberto.
Z przyjemno¶ci± dodam, że obrabianie Twoich tekstów jest coraz większ± przyjemno¶ci±. Wielu może się od Ciebie uczyć. A na te "kilka" tekstów, które powiesiłem, piszę to ... drugi raz: pierwszy był Oldi. :) |
]
|
|
Re: Zdarzyło się w maju. (Wynik: 1) przez Robert (gosia67600@numericable.fr) dnia 04-05-2011 o godz. 20:28:10 (Informacje o użytkowniku | Wyślij wiadomość) | Dzięki Grubyzwierzu :-). Twoje życzenia szczególnie doceniam i dziękuję. Wiem że połowimy razem ;-) |
]
]
]
|
|
Re: Zdarzyło się w maju. (Wynik: 1) przez losos24 dnia 04-05-2011 o godz. 21:10:38 (Informacje o użytkowniku | Wyślij wiadomość) | Robert jak zwykle pięknie. Mam nadzieję, że może w przyszłym roku uda się nam spotkać w większym gronie u Ciebie. Pozdrawiam serdecznie i gratki za sandacza. |
Re: Zdarzyło się w maju. (Wynik: 1) przez Robert (gosia67600@numericable.fr) dnia 05-05-2011 o godz. 10:46:40 (Informacje o użytkowniku | Wyślij wiadomość) | Dzięki Waldku :-).
Też mam tak± nadzieję, chociaż nie ma tego złego…;-). W przyszłym roku, jeżeli rzeczywi¶cie zbierzemy ekipę, trzeba przesun±ć o tydzień lub dwa termin. Mimo wszystko majowe noce jeszcze chłodne bywaj± ;-).
|
]
|
|
Re: Zdarzyło się w maju. (Wynik: 1) przez artur (artkie@wp.pl) dnia 04-05-2011 o godz. 23:20:53 (Informacje o użytkowniku | Wyślij wiadomość) | Ja ch.... ;) ups, piekielnie żałuję że nie dotarłem, miałem fazę że pojadę sam (chętnych nie było, 3000km czyli 4 tankowania, dałbym radę :) :) :)), ale się skichały w ostatniej chwili 2 czy 3 sprawy.
Fajna relacyjka. |
Re: Zdarzyło się w maju. (Wynik: 1) przez Robert (gosia67600@numericable.fr) dnia 05-05-2011 o godz. 10:47:17 (Informacje o użytkowniku | Wyślij wiadomość) | Dzięki Sołtysie :-).
Cóż, nie w tym to w przyszłym roku a zorganizujemy się :-).
|
]
|
|
Re: Zdarzyło się w maju. (Wynik: 1) przez ziomek dnia 05-05-2011 o godz. 09:49:12 (Informacje o użytkowniku | Wyślij wiadomość) | Fajna relacja i ciekawe foty. No i s± ryby - klasa! Gratuluję pierwszego sandacza. Tym bardziej, że łowienie wła¶nie tych ryb bardzo przypadło mi do gustu.
Pozdrawiam |
Re: Zdarzyło się w maju. (Wynik: 1) przez Robert (gosia67600@numericable.fr) dnia 05-05-2011 o godz. 10:48:03 (Informacje o użytkowniku | Wyślij wiadomość) | Dzięki Ziomku :-), również pozdrawiam :-). Mam nadzieje, że uda mi się powtórzyć ten wyczyn.
Tobie również sukcesów w tym sezonie :-).
|
]
|
|
Re: Zdarzyło się w maju. (Wynik: 1) przez the_animal dnia 05-05-2011 o godz. 19:49:55 (Informacje o użytkowniku | Wyślij wiadomość) | To zdjęcie na dole , ten u¶miech - to szok ! Jak Ty to w ogóle zrobiłe¶ ? i nawet jako¶ pasuje do Ciebie :P ¦wietna relcja - sporo się dzieje - gratki :) |
]
Re: Zdarzyło się w maju. (Wynik: 1) przez loco dnia 06-05-2011 o godz. 15:14:46 (Informacje o użytkowniku | Wyślij wiadomość) | Pięknie opisana relacja z wyprawy na rybki . Bardzo milo sie czytało.Brawa za pierwszego sandaczyka. |
]
]
]
|
|
Re: Zdarzyło się w maju. (Wynik: 1) przez zander58 (zander58@wp.pl) dnia 06-05-2011 o godz. 16:51:05 (Informacje o użytkowniku | Wyślij wiadomość) | Oj, pięknie Ci sie zdarzyło. Zrobiłes to super. Tzn. napisałe¶ i połowiłe¶. Wcze¶niej podziwiałem Cie za piękne fotki. Teraz za fotki , za ryby i za piękne relacje z wypraw. W jakims stopniu można Cie porównać do Hemingwaya. |
Re: Zdarzyło się w maju. (Wynik: 1) przez Robert (gosia67600@numericable.fr) dnia 06-05-2011 o godz. 22:23:38 (Informacje o użytkowniku | Wyślij wiadomość) | Cieszę się Zanderku, że podoba się relacja. Ale na lito¶ć porównanie…:-)))
Prędzej do starego człowieka i…przez te popalone łapska od sznurka:-))).
W każdym razie wielkie dzięki za uznanie. Pewien jestem, iż sporo nauczyłbym się od Ciebie :-).
|
]
|
|
Re: Zdarzyło się w maju. (Wynik: 1) przez Robert (gosia67600@numericable.fr) dnia 07-05-2011 o godz. 10:08:50 (Informacje o użytkowniku | Wyślij wiadomość) | Dzięki Paco:-). Wszystko dla tego Patryku, że mimo niewielkiej odległo¶ci nie możemy się spotkać. Już dawno wytłumaczyłby¶ mi jak łowić sandacze :-)). |
]
|
|
Re: Zdarzyło się w maju. (Wynik: 1) przez Andrzej228 dnia 07-05-2011 o godz. 19:51:27 (Informacje o użytkowniku | Wyślij wiadomość) | "Był to jednak dobry trening przed majem."
Niema tego złego coby na dobre nie wyszło. :-) A z sandaczami to już teraz tylko z górki. Ja kiedy¶ też złapię swojego pierwszego sandacza, wiem że w jednej z moich wód rosn±. :-) Gratulacje! |
Re: Zdarzyło się w maju. (Wynik: 1) przez Robert (gosia67600@numericable.fr) dnia 07-05-2011 o godz. 20:18:51 (Informacje o użytkowniku | Wyślij wiadomość) | Nie tak z górki Andrzeju;-). Okazuje się, że teraz mam jeszcze większy dylemat. Złowienie jednego skłania do refleksji a te nie s± takie różowe. Pierwsza to: czy nie był to samiec pilnuj±cy gniazda :-(. Skoro tak to nie wiem gdzie ich teraz szukać. W każdym razie wielkie dzięki za gratulacje :-). |
]
]
]
|
|
Re: Zdarzyło się w maju. (Wynik: 1) przez wlodek (wlmr@op.pl) dnia 07-05-2011 o godz. 22:44:45 (Informacje o użytkowniku | Wyślij wiadomość) | Bardzo fajnie, że wreszcie się doczekałe¶! Relacja super, o fotach nie wspominam :-). W ¶rodę ok 22:30 byłem gdzie¶ nad Twoimi łowiskami, tak ok 12 000m w górze. Pozdrawiam i do spotkania u Ciebie! :-). |
Re: Zdarzyło się w maju. (Wynik: 1) przez Robert (gosia67600@numericable.fr) dnia 08-05-2011 o godz. 10:41:06 (Informacje o użytkowniku | Wyślij wiadomość) | No proszę byłe¶ i nie kazałe¶ się zatrzymać motorniczemu? Wstyd! :-)))
Dzięki Włodziu i do następnego roku w Maju, mam nadzieję, że wygospodarujesz czas.
Pozdrawiam :-).
|
]
|
|
|