Czy wiesz, że...
W klimacie europejskim samce karpia osiągają dojrzałość w wieku 3 lat, samice 4 – 5 lat. Karp przystępuje do tarła, gdy temperatura wody osiąga 18 – 20°C. Następuje jednocześnie składanie do wody ikry (jaj) przez samice i mleczu (plemników) przez samce. Zapłodnione jaja przyklejają się do pędów i liści roślin podwodnych. Najbardziej odpowiednia dla rozwoju zarodkowego jest temperatura wody od 16 do 24°C. Rozwój wówczas trwa 3 – 5 dni. W niskiej temperaturze wody (10°C) okres rozwoju zarodkowego wydłuża się do 264 godzin.

Konto/logowanie
Members List ZAREJESTROWANI
 Ostatni Tobiasz
 Dzisiaj 0
 Wczoraj 0
 Wszyscy 4520

 UŻYTKOWNICY
 Goscie 470
 Zalogowani 0
 Wszyscy 470

Jesteœ anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikajšc tutaj

Jesteœ stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj
aby zalogować się!

Na forum napisali
krzysztofCz: Podoba mi się Twój plan w punkcie (3) :hihi ...(380622) Apr 04, @ 12:47:07

lecek: Na emeryturu mam czteropunktowy plan. 1. Podróże, 2. Wedkar ...(380622) Apr 03, @ 19:46:58

krzysztofCz: Tylko nie miej złudzeń, że na emeryturze będziesz miał więcej cza ...(380622) Apr 03, @ 15:57:03

lecek: Jeszcze (jak dla mnie) to trochę mało czasu Mój pracodawca wyz ...(380622) Apr 03, @ 10:34:12

krzysztofCz: Gratulacje Lecku. U mnie na morzu albo wieje... albo nie biorą : ...(59426) Apr 03, @ 09:01:48

krzysztofCz: To prawie wieczność... mam nadzieję, że dożyjemy do następnej zbi ...(380622) Apr 03, @ 08:58:12

lecek: Byliśmy w Ustroniu. Dwa dni wędkowania w Wiśle. Na miejscu okazał ...(59426) Apr 02, @ 19:02:39

jjjan: Wpłaciłem za następne dwa lata. Są dwie faktury, każda za rok. N ...(380622) Apr 02, @ 17:57:24

jjjan: Wszystkim wszystkiego dobrego ...(165) Mar 30, @ 08:46:37

krzysztofCz: Święta już za pasem więc... Wszystkim życzę zdrowych, wesołych, R ...(165) Mar 29, @ 17:25:48


Artykuły komentowali
Krzysztof46 w ''Znowu Ta Szwecja'': Szkoda panowie ze sié nie oglaszacie .Chétnie dokoptowalbym do fajnej ekipy ...
Karpiarz w ''Usuwanie usterek w wagglerach i sliderach Dino.'': Ot fachura jestes Jotes. Pozdrawiam i dzieki za cenne wskazowki.
grubyzwierz w ''Znowu Ta Szwecja'': hmhmh... Mówisz Jacek, że Szwecja.. ? Kto wie, kto wie... :)
krzysztofCz w ''Znowu Ta Szwecja'': Janku czekamy na nową relację :-)
old_rysiu w ''Znowu Ta Szwecja'': A my pozdrawiamy z Polen :-)
jjjan w ''Znowu Ta Szwecja'': Jeszcze nie do końca.
Ekipa pozdrawia że Sweden.🙂

Zenon w ''Znowu Ta Szwecja'': Dlaczego "znowu" czyżby się znudziła?

Miło widzieć znajome pyszcz...

jjjan w ''Znowu Ta Szwecja'': Gdyby popłynąć w czwartek w dzień, to do Karlskrony, bilet dla czterech plus...
dzas w ''Znowu Ta Szwecja'': koszta zależą od tego ile pijesz... :) bez tego w 2,5 tysia za dwa tygodnie ...
the_animal w ''Znowu Ta Szwecja'': Świetna wyprawa - ekipa wiadomo - chętnie dowiedział bym się jakie koszta są...

Rozmaitości
» Pomocnik
» Regulamin PW
» Przeszukiwanie zasobów
» Przeszukiwanie forum
» Łowca Okazów 2010
» Grand Prix Czatu
» Prognoza pogody
» Ośrodki i stanice wędkarskie
» Rejestracja łódki
» Interaktywne krzyżówki

Recenzje
· JAXON ZX MACHINE 400
· MacTronic NICHIA HLS-1NL2L
· TUBERTINI GORILLA UC4 FLUOROCARBON
· Daiwa Exceler Style F
· Namiot Fjord Nansen
· Mikado NSC Feeder
· Wędzisko Mikado NSC 360 Feeder Nanostructure
· Mistrall Bavaria 2,7
· żyłka DUAL BAND
· Mikado T-Rex Bolognese 600

Filmoteka
Sum 200cm

Dodał: avallone78
Dodany: 14th Feb 2011
Odsłon: 2243
Ocena: 0.00 Ocen: 0

X targi Na Ryby ZAJAWKA

Dodał: jarecki74
Dodany: 19th Mar 2010
Odsłon: 2008
Ocena: 1.00 Ocen: 1

Boleń Wojtka

Dodał: wojto-ryba
Dodany: 23rd Dec 2009
Odsłon: 2134
Ocena: 5.00 Ocen: 1

Żerowanie karpi 5/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2270
Ocena: 5.00 Ocen: 4

Żerowanie karpi 4/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2101
Ocena: 5.00 Ocen: 2

Żerowanie karpi 3/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2155
Ocena: 4.00 Ocen: 1

Żerowanie karpi 2/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2070
Ocena: 5.00 Ocen: 1

Żerowanie karpi 1/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2110
Ocena: 2.00 Ocen: 1

Sum Odrzański

Dodał: jarokowal
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2474
Ocena: 5.00 Ocen: 3

Hol suma

Dodał: Marek_b
Dodany: 22nd Mar 2009
Odsłon: 2292
Ocena: 5.00 Ocen: 3


Nie biorą
Opublikował 04-09-2007 o godz. 17:55:00 Monk
Karpiomania gismo napisał

Zauważyłem, że dużo wędkarzy poniosło w tym roku niejedną klęskę, nastawiając się na karpia. Sprawdzone taktyki okazały się nieskuteczne. Sam tego doświadczyłem i poległem.



Lipiec i sierpień przeznaczyłem na przemyślenie sprawy, by teraz we wrześniu odkuć sobie stracone tygodnie. Chciałbym się szybko podzielić wszystkim, do czego doszedłem tym bardziej, że na karpie właśnie jest najlepszy czas.

Jak napisałem, w lipcu nie doczekałem się żadnego sensownego karpia. Owszem, zdarzały się brania leszczy i wymuszone wiadrami zanęty, anemiczne karpiowe trącenia, jednak wszystkie karpiątka godne były raczej wigilijnego stołu. No z resztą spójrzcie sami:

Postanowiłem wówczas nie trwonić pieniędzy i zostawić karpie w spokoju. Wszystkiemu oczywiście winna jest pogoda. Ryby nie dość, że są strasznymi homeopatami, to jeszcze na dodatek reagują znacznie wcześniej niż ludzie. Przekonałem się o tym spinningując tu i ówdzie na początku lata. Szczupacze króciaki brały znakomicie, obserwowałem też ruchy trzciny, która prawie że łamała się pod ciężarem linów. Aż dziwiłem się, skąd te liny? Ich stada baraszkowały dosłownie metr od miejsc, w których stałem. W pewnym momencie, dosłownie z minuty na minutę skończyły się ataki szczupaków, spławikowcom przestały brać płocie i wzdręgi, trzciny zamarły, a liny gdzieś zniknęły. W jedną minutę eldorado zamieniło się w bezrybie. Z zegarkiem w ręku - to było 60 sekund. Gdy wróciłem do domu i zerknąłem na wykresy ciśnienia, stwierdziłem zdziwiony, że nic się nie zmieniło. Dopiero następnego dnia zobaczyłem, że nadchodzi pogorszenie pogody. Ciśnienie niewiele drgnęło, zaledwie spadło o 5 hPa, ale zaczął wiać silny wiatr, zrobiło się pochmurno, trochę padało. Od tamtego czasu pogoda nie może dojść do siebie. Co najważniejsze - ryby przeczuły to na wiele godzin wcześniej niż zareagowały pierwsze wykresy prognoz pogodowych i na kilka dni przed pogorszeniem pogody. To był istny fenomen.

Wtrącę tylko, że grzybiarze też nieustannie interesują się pogodą, a informacji dostarczać im może zachowanie mrówek, które również dużo wcześniej zaprzestają swych prac, jeśli zbliża się pora deszczowa. Z kolei, gdy zapowiada się wielotygodniowa susza, szum mrowiska daje się usłyszeć z kilku metrów.

Najgorsze nie są pogorszenia pogody, a raczej to, co obserwujemy przez całe wakacje - "niepogodny ciągłostan". Przecież niemal każdego dnia dają się zaobserwować chyba wszystkie rodzaje pogody - od chwilowych upałów, poprzez oziębienia, deszcze, silne wiatry, chwile spokoju i grozy. Nie sprzyja to żerowaniu żadnej białej ryby, która dokłada dużo wysiłku, aby móc zejść do dna i żerować. Bardzo dobrym tego dowodem jest dosłownie każdy hol karpia - zero wrażeń, ot duże brązowe cielska potulnie dające się podciągać do brzegu. Część karpi na kilka metrów od podbieraka ożywa, ale cała ich walka sprowadza się do stania przy dnie, co może wędkarza sporo nerwów kosztować, gdy widzi już rybę, a w żaden sposób nie może jej podnieść do podbieraka. Ryby odzyskują wigor dopiero na brzegu. Z niemiłych doświadczeń wiem, że gdy karp się wkurzy i zacznie klepać ogonem o zabłocony brzeg, najlepiej uciekać.

Wracając do kwestii pogodowych - nie ma nawet dwóch dni stabilnej pogody. Złowienie karpia w takich warunkach nie jest bardzo trudne, lecz po prostu kłopotliwe. Problem sprowadza się do wniosku, iż w całym galimatiasie pogodowych zawirowań trafiają się dość długie, kilkugodzinne chwile, kiedy karpie mogą przy odpowiednim wysiłku zejść do dna i żerować. Zauważyłem w tym roku, że wszystkie łowione przeze mnie karpie są strasznie grube. Ich żołądki z pewnością wypchane są do granic możliwości zanętą, czy jakimkolwiek innym pożywieniem. Ewidentnie karpie jedzą na zapas! Problem daje się sprowadzić do krótkiej tezy:

Niestabilność pogodowa na tyle uniemożliwia żerowanie karpiom, że zaledwie w krótkich przedziałach czasu, które są akceptowalne przez nie, pobierają one pokarm, dlatego na kijach siadają wypchane do granic możliwości sztuki. Potrzeba i wystarczy wtedy być nad wodą.

Proste i oczywiście niewykonalne. Specjalnie napisałem o karpiach, a nie ogólnie o rybach, bo zauważyłem, iż np. brania leszczy następują w zupełnie innych sytuacjach. Zatem pewnie każdy gatunek reaguje inaczej. Dlaczego niewykonalne? Mało kto z nas ma ten przywilej, by mógł tydzień siedzieć nad wodą i czekać na te kilka godzin dobrego żerowania. Choć jest na co czekać. O ile przez tydzień można zanudzić się na śmierć układaniem kostki Rubika, o tyle w kilka godzin da się złowić nawet do dziesięciu cyprinusów. Na szczęście XXI wiek to nie tylko czas, kiedy nie ma czasu na nic. To także okres dziejów, kiedy nie wychodząc z domu, można na kilka dni, a na pewno kilkanaście godzin wcześniej powiedzieć, że karpie będą żerować!

W dalszej części skromnego wywodu zamieściłem przykładowe charakterystyki narysowane na podstawie wykresów ze strony Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej (www.imgw.pl). Z uwagi na prawa autorskie nie zamieszczam skanów. Oryginalne wykresy znaleźć można w dziale Pogoda -> Prognozy -> Polska-prognozy numeryczne. Każdy z czterech rysunków zawiera 3 wykresy: temperatury, ciśnienia i siły wiatru. Nas interesują te środkowe, czyli ciśnienia. Pod każdym wykresem dodałem trójkolorowy pasek, który odzwierciedla intensywność żerowania karpia. Kolor zielony oznacza okresy najsilniejszego żerowania, żółty słabszego, a czerwony całkowitego zaniku jakichkolwiek oznak pobierania pokarmu przez karpie.

Pokrótce omówię, w czym rzecz. Można przesiedzieć kilka dni nad wodą, można jeździć na chybił-trafił przez kilka miesięcy albo pojechać raz i złowić. Problem jest ściśle matematyczny i cechuje go 100% powtarzalność. Ogólnie są trzy proste zasady:
    1. Karpie nie żerują przy ciśnieniu powyżej 1009 hPa. Ta nieokrągła wartość potwierdzona jest statystycznie przez niejakiego Jarosława Kurka, który zebrał dane z połowu 766 rekordowych karpi na terenie całej Polski, by stwierdzić, że zaledwie 20 z nich złowionych zostało przy ciśnieniu 1010 hPa i ani jeden przy dochodzącym do 1020. Pozostałe 740 sztuk złowiono głównie przy ciśnieniu w przedziale 990 – 1009 hPa. Ze swej strony mogę powiedzieć, że nigdy nie doczekałem się karpia, gdy magiczna bariera 1009 hPa została przekroczona. Nie ma znaczenia, czy ciśnienie opada, wzrasta, czy stoi - jeśli jest więcej niż 1009 hPa, zapominam o karpiach i idę na grzyby.
    2. Szczególnie niekorzystnym przypadkiem są nagłe spadki ciśnienia, kończące się ostrym minimum. Takim spadkom towarzyszy przeważnie nagłe załamanie pogody, silny wiatr, mocno zachmurzone niebo oraz opady deszczu. Nie ma co liczyć na brania w taką pogodę. Lepiej przesunąć wyjazd - zaoszczędzimy na zanęcie.
    3. Najlepszym okresem połowu są dni stabilnego ciśnienia na poziomie 1000 - 1009 hPa, a we wrześniu także 990 - 1009 hPa. Szczególny amok towarzyszy również powolnemu spadkowi ciśnienia w tym przedziale. Wzrost ciśnienia w/w zakresie wydaje się mniej obiecujący.
Od czasu, gdy poznałem statystykę zależności intensywności brań od wahań ciśnienia i potwierdziłem ją w praktyce, staram się planować wyjazdy na dni, które najlepiej charakteryzuje punkt nr 3. Wolę nawet odłożyć wyjazd, do którego szykowałem się od tygodnia, żeby tylko pojechać w dniu, w którym mam przynajmniej teoretyczną pewność, że będą brać. No bo jak mówić o braniach w praktyce, gdy nawet teoria jest przeciwko nam? Inna sprawa, że wybierając się na karpie z wiadrem zanęty w dniu, kiedy te z pewnością nie żerują, możemy sobie bardzo zaszkodzić. Kilkanaście kilogramów nie zjedzonej kukurydzy popsuje nam łowisko na długi czas.

Może to zakrawa na brak skromności, ale punkty 1 - 3 są święte z prostego powodu, który jeszcze raz przypomnę - charakteryzuje je 100% powtarzalność.

Niestety wpływ ciśnienia jest decydujący i żadna najlepsza taktyka oraz najdroższa zanęta tego nie zmienią. Tajemnicą sukcesu nie jest rybna woda czy drogie kulki, lecz po prostu łut szczęścia ("dzisiaj akurat biorą") - albo nazywając rzecz po imieniu - właściwy wybór czasu zasiadki. Naprawdę nie ma sensu siedzieć tydzień nad wodą, jeśli przyszło załamanie pogody, a ciśnienie wariuje. Ryby z pewnością chętnie żerowałyby w naszej zanęcie, jednak po prostu nie są w stanie, dlatego z wyłączeniem jednego przypadku jeszcze nigdy nie doczekałem się nawet pisknięcia w chwili, gdy ciśnienie spadało w zawrotnym tempie jak forma naszych piłkarzy, a z nieba po prostu lał się deszcz.

Ten jeden konkretny wyjątek, o którym wspomniałem, był następstwem opisywanych tu przemyśleń. Gdy ciśnienie spada, karpie podnoszą się z dna. W takiej sytuacji często obserwuje się niezliczone spławy na chwilę przed osiągnięciem ciśnieniowego minimum. Spróbowałem nieco zachęcać karpie do włożenia wysiłku celem podjęcia ostatnich prób żerowania. Zabieg był bardzo prosty - dołożyłem do zanęty masło w ilości trzech łyżek na 5 litrów. Przesłanek tego trywialnego eksperymentu było sporo. Przede wszystkim tłuszcze są nośnikami zapachu. Oleje zawarte w maśle są też lżejsze od wody. Zatem masło po prostu pełniło funkcję atraktora, nęcąc ryby w pionie i zachęcając, by poszukały źródła zapachu, którym jest leżąca na dnie zanęta. Tłuszcz sprawia też, że zapachy szybciej rozchodzą się po dnie. Masło samo w sobie jest także dodatkowym atraktorem, o całkowicie naturalnym zapachu. Gdybyśmy powąchali karpiowe przynęty dostępne w sklepach, doszlibyśmy do wniosku, że pachną one jak sok owocowy z dezodorantem. Moim zdaniem sklepowa kulka proteinowa mało przypomina jedzenie z definicji - jest to gotowana mąka z jajkiem i dezodorantem. Zapachy charakteryzujące kulki czy dipowane ziarna są po prostu sztuczne i mało atrakcyjne. Wcale nie dziwię się, że karpie - jak przystało na ostrożne ryby - przedkładają u mnie ziarno czy ziemniaka nad kulkę, choć przekonałem się w tym sezonie, że jednak są kuleczki pachnące jak prawdziwy sklep z owocami, niestety cena adekwatna jest do walorów zapachowych...

Na pewno sprawa tłuszczu w zanęcie będzie jednym z tematów karpiowych eksperymentów tegorocznych i pewnie również w następnych sezonach. Niestety za mało czasu poświęciłem póki co na eksperymenty maślane, dlatego lepiej na razie nic więcej na ten temat pisać nie będę. Temat tłuszczu w zanęcie zasługiwałby jednak sam z siebie na oddzielny artykuł napisany piórem jakiegoś karpiarza starej daty, szczególnie, że w dobie walki o klienta, zapomniano chyba zupełnie o tym i wielu innych aspektach, kryjąc je za modną ostatnio angielszczyzną (crab, strawberry, banana, juicy, cream, octopus, shell, rose, pod, rod pod, pop up). Jeszcze zaledwie 10 lat temu, kiedy karpiowanie nie było komercyjnym, językowym i kulturowym motłochem, a większość łowisk, gdzie karpie pływały, to były zwykłe jeziora, gdzie nie trzeba było posiadać mat, worków, haczyków większych niż nr 6, gdzie wejść można było do wody o każdej porze dnia i nie tylko po kolana - ot zwykłe jeziora najczęściej dzierżawione przez ośrodki wypoczynkowe, nieco rzadziej fabryki, zobaczylibyśmy o jakże wielu sprawach mówiono z przeogromnym zafascynowaniem w maleńkim wówczas świecie karpiowym (którego swoją drogą nigdy nie poznałem, a który przeminął jak kultura Azteków). Jednym z takich tematów była sprawa tłuszczu, a wybór między zanętą zwykłą a natłuszczoną - choć trudno sobie to teraz wyobrazić - stanowił podstawową decyzję każdej wyprawy. W jeziorach dzierżawionych przez właścicieli ośrodków wypoczynkowych nierzadko karpie dokarmiane były jadłem ze stołu. Oczywiście do wody nie wrzucano udek z kurczaka czy serników, lecz najczęściej ziemniaki, które karpie bez pamięci pokochały. Ówcześni gruntowcy (nie mylić z karpiarzami) nęcili karpie ziemniakami. Zauważono wówczas, że bywają okresy, kiedy karpie zdecydowanie bardziej preferują czyste, gotowane kartofle oraz okresy, gdy chętniej żerują w ziemniakach natłuszczonych. Fenomen ten okazał się kluczem do wielu zagadek - jak choćby tej, dlaczego po miesięcznej wizycie obozu harcerskiego nad brzegiem jeziora, okrutnie przepłoszone zdawać by się mogło karpie, brały doskonale na obtaczane w maśle ziemniaki. Rozwiązanie było banalne: każdego dnia bowiem do wody wrzucano tłuste kartofle z harcerskich talerzy. Karpie zamiast spłoszyć się hałasem, były przez miesiąc nęcone.

Jestem młody, dlatego o takich ciekawostkach dowiaduję się ze starych lektur albo odgrzebuję je ze wspomnień w/w dzierżawców i staram się po omacku ożywić podczas swoich zasiadek nad wodą, która na szczęście nie zna komercji i kulek proteinowych. Metody te wydają mi się mieć decydujący wpływ na efekty połowów, szczególnie, że nowoczesne kulkowe taktyki w ogóle się tu nie sprawdzają. Dziwi mnie jednak, że o starej problematyce nie da się przeczytać w gazetach współczesnych, a tym bardziej usłyszeć od współczesnych karpiarzy, którzy przecież są pasjonatami ("carp passion"). Widać wywód nad różnicą między d’rigiem a hing d’rigiem jest ważniejszy, a nowości zawsze lepsze od historycznych osiągnięć.

W każdym razie mając na uwadze 3 wcześniej wypunktowane zasady determinujące żerowanie zależnie od ciśnienia, dzięki prognozom wykresowym łatwo przewidzieć z kilkudniowym wyprzedzeniem, kiedy jest szansa na karpia oraz na kilkanaście godzin wcześniej, kiedy na pewno będą one żerować.

Ktoś powie, że kilkanaście godzin, to nie za dużo na przygotowanie łowiska, czy chociaż samej zanęty. Na szczęście łowienie w takich warunkach tego nie wymaga.

Należy wyjść z założenia, że w trakcie tak zmiennej aury karpie nie żerują, lecz w kilka chwil stabilnej pogody łapczywie zdobywają pokarm, by znów głodować przez kilka dni. To tłumaczy, dlaczego wszystkie karpie są takie grube. Był to w sumie element układanki, który potwierdził moje przypuszczenia.
Oczywiście długoterminowe nęcenie jest tu potrzebne jak śnieg w lipcu. Tego chyba już tylko nie było.

Nęcenie sprowadza się teraz do tego, że w miejscu, gdzie ryby przebywają, nęcić ich szczególnie nie trzeba. W miejscu, gdzie nie przebywają, nęcić ich nie warto.
Innymi słowy duże ilości zanęty są niepotrzebne, mogą nawet zaszkodzić - w końcu nie liczyłbym na to, że nasze łowisko w tak krótkim czasie odwiedzi kilka stad karpi. Rok temu przekonałem się, że ryby żerują w nęconym miejscu jeszcze długo po tym, jak nie ma już w nim zanęty. Stwierdziłem bowiem, że w ciągu jednego dnia miejsce odwiedziły trzy stada karpi, podczas gdy już po wizycie pierwszego dno pewnie było puste. Okazuje się, że wystarczy sam zapach po zanęcie.

Jakość zanęty jest sprawą w tym momencie drugorzędną. Karpiom zależy po prostu na tym, by szybko coś zjeść. Doskonały okaże koniecznie rozmoczony pellet, który nie pozwala im się najeść, a utrzymuje je długo w łowisku. Ale dobra będzie każda inna zanęta gruboziarnista, z przewagą makuchu kukurydzianego, która przytrzyma ryby w łowisku. W odróżnieniu od lat wcześniejszych, dosypuję zaledwie 2 - 3 kg ziarna, aby nie odbierać sobie szans na szybkie zainteresowanie przynętą ze strony ryb.

W kwestii jakości zanęty chciałbym podzielić się pewnym spostrzeżeniem. Jak łatwo się domyślić, nie jest sugestia z mojej strony, lecz jedynie ciekawostka. Dzień karpiowania jest potężnym wyzwaniem. Szczególnie jeśli nie spało się dwie noce, a ryby nie dają odpocząć. Po takim dniu przyjeżdżam do domu, wypakowuję graty, zalewam wodą wiadro, gdzie była zanęta i biegnę do spania. Przypominam sobie o tym wiadrze dopiero na kilka minut przed następnym wyjazdem. Wiadro każdorazowo się mści. Zapach wydobywający się z niego przypomina woń starych, przegnitych cmentarnych kwiatów. Gdy wkładam następną porcję zanęty, ta szybko przechodzi zapachem tej zgnilizny. Kukurydza w ogóle chętnie absorbuje każdy zapach. Karpiom to zupełnie nie przeszkadzało w tym roku. Oczywiście lepiej dbać o to, by wiadro pięknie pachniało fabrycznym plastikiem albo najlepiej zanętą, którą ma za zadanie transportować.

Skoro nęcenie jest mało istotne, to dużo ważniejsza w "niepogodnym ciągłostanie" jest odpowiedź na dylemat: "gdzie łowić"? Konkretna i dumna odpowiedź brzmi: najlepiej tam, gdzie złowiliśmy najwięcej karpi do tej pory. Być może wygląda to na niegrzeczność z mojej strony - doradzać komuś, by karpi szukał tam, gdzie je znalazł, niemniej coś w tym jest, bowiem miejscówka, w której karpie przebywają permanentnie z własnej woli, jest po prostu punktem, gdzie ryby na bank będą żerować w krótkich, wyżej określonych chwilach. Jest to bowiem przykład miejsca, gdzie nęcić nie trzeba. Jeśli nie posiadamy takiej miejscówki, to bardzo źle. Z doświadczenia wiem, że lepiej będzie przez większość września jej szukać, a w ostatnim tygodniu dopiero zarzucić kija. Niemniej łatwo przewidzieć, że wybór pewnie padnie na jakiś punkt na skraju roślinności zanurzonej przechodzący w czyste dno na głębokości 3,5 metra. Żyjemy w dobie Internetu, artykuł widnieje na stronie internetowej, więc większość czytających nauczona korzystania z gotowych rozwiązań i tak pewnie wybierze punkt na skraju roślinności zanurzonej, przechodzący w czyste dno na głębokości 3,5 metra, zamiast cały wrzesień szukać innego miejsca. Jest to dość zrozumiałe, szczególnie, że sam postąpiłbym podobnie. Miejsc takich nie brakuje w okolicy plaż, które teraz są jeszcze chętniej odwiedzane przez karpie niż w trakcie gorących letnich miesięcy.

Plaża to miejsce prędzej na szybkiego karpia niż na okaz dla koneserów. Wszystko zależy od jednego czynnika - naturalnego pożywienia, które karp może tam znaleźć. Najlepsze wydają się plaże, po bokach których rosną trzciny, a na dnie gromadzą się racicznice. Dno jest wówczas piaszczyste, czasem z dużą ilością kamieni, z rzadka porosłe kępkami wywłócznika. Najlepiej stanąć byłoby na skraju plaży, w pobliżu trzcin. Nęcone miejsce i punkt, w którym umieszczamy zestawy, powinien znaleźć się 30 metrów od trzcin, które stanowią często jedyną szansę ucieczki dla karpia, a ten z pewnością ją wykorzysta. Ku przestrodze dodam, że tak przegrałem walkę z pierwszymi karpiami w życiu.

Wyżej określona odległość od trzcin definiuje linię, na której umieszcza się zestawy. Druga linia biegnie na granicy czystego dna plaży i mulistego lub zarośniętego dna reszty zbiornika. Dwie linie tworzą punkt przecięcia. W ten sposób z iście matematyczną precyzją wyznaczamy miejsce łowienia.

Do umieszczenia zanęty najlepszym pomocnikiem będzie skromny wynalazek karpiarzy, który powstał podczas zawodów karpiowych. Będziemy nęcić małą ilością, bo zaledwie 2 - 3 kilogramami zanęty i w konkretnym punkcie, który może znajdować się dość daleko od brzegu. Ten patent nada się doskonale. Jego prototypowa wersja widoczna jest na pierwszym zdjęciu po prawej stronie. Dziurki mają za zadanie ułatwiać wyrzut. Nie polecam takiej konstrukcji. Jest niewłaściwa, bo stawia zbyt duże opory przy wyrzucie i często zawodzi. Kulka zanęty zamiast uwalniać się z urządzenia przykleja się do niego, po czym obraca gwint do przodu i czyni z niego lotkę. Innymi słowy - nie działa.

Dla porównania po lewej stronie wersja ulepszona. Przede wszystkim ważny jest kształt butelki, z jakiej zrobiono zanętnik (na pewno ma on już swoją angielską nazwę... na szczęście nie znam jej). Lejek musi być wąski. Nadają się szczególnie lejki np. od wody gazowanej Arctic albo Żywiec. Lejek musi być krótki, dzięki temu jest wąski na górze - wystarczy, że kulka z niego nie wypada w trakcie przymierzania się do rzutu. Im węższy, tym mniejsze opory powietrza, tym szybciej uwolni kulkę i przede wszystkim nie obróci się w trakcie rzutu gwintem do przodu. Dziurki, którymi ma uchodzić powietrze są w tym momencie zbędne. Warto wykonać zanętnik tak, aby mocowania miały kształt uszek - to również zmniejszy jego rozmiary. Innymi słowy wersja na zdjęciu po lewej stronie jest lepsza - tu opory są minimalne (tzn. że rzut techniczny z góry takiej konstrukcji wyznacza powierzchnię, pokrywającą się z płaszczyzną przekroju kuli zanęty przez jej środek - po prostu mniejszy opór w powietrzu jest już niemożliwy, a ten wynika już tylko z powierzchni samej kuli zanęty). Środek ciężkości jest tu przesunięty do tyłu, dzięki czemu zanętnik po wyrzucie obraca się gwintem do tyłu, uwalniając kulę zanęty, która ma większy moment. Kwintesencja ostatnich zdań na zdjęciu poniżej.

Do rzucania nada się jakikolwiek kijek o ciężarze wyrzutu minimum 60 gram i najlepiej o długości powyżej 3,20 m. Żyłka 0,35 lub 0,40 mm, może być sam przypon strzałowy o długości 20 metrow.

Wbrew pozorom nęcenie idzie bardzo szybko, bo choć kule lecą dużo dalej niż z proc o najlepszych gumach, to sam wynalazek wyrzucony zostaje na zaledwie 10 - 15 metrów. Jego dużą zaletę jest rynkowa cena: 1 zł.

Zanętę warto przygotować jeszcze w domu. Tam też dobrze jest ulepić z niej kule. Nie dość, ze zaoszczędzimy czas (kilkugodzinna wyprawa na karpia to nie jest dobry moment na to, by robić rzeczy, które można było zrobić w domu), to przede wszystkim sprawimy, że kule zdążą wyschnąć, przez co nie będą się kleić do naszego plastikowego urządzenia oraz rozpadać w trakcie nęcenia. Wrzucone do wody zaś szybko się nawilżą i rozpadną.

Zanęciliśmy, zarzuciliśmy, leży. Choć w prawidłowo wybrany dzień jest szansa nawet na 10 cyprinusów, nie liczyłbym jednak na odjazdy. W tym roku zaledwie dwa karpie obdarzyły mnie tym, co w karpiowaniu najwspanialsze - odjazdem.

Brania to będą prędzej opadnięcia swingera albo jego przyklejenie do kija. Nie mogę wybaczyć karpiarzom, że gdy swinger lekko tylko podnosi się do góry albo opada, mówią, iż karp bierze delikatnie. Jest to fizycznie nieprawda. Jeśli mowa o karpiach, a nie amurach, to na swingerze nie widać niczego takiego jak branie. Widać tylko odjazd. Jest to następstwo zastosowania przyponów włosowych - gdy swinger się rusza, ryba jest już dawno zacięta. Co innego, gdy sygnalizator od kilku godzin milczy, a swinger nie drga. Wtedy możemy powiedzieć, że ryby nie biorą lub właśnie wówczas biorą bardzo delikatnie. Przez delikatne branie rozumiem sytuację, kiedy karpie zamiast chodzić przy dnie, zasysać i wypluwać pokarm, jedynie go próbują. W trakcie oczekiwania na okresy, kiedy ciśnienie pozwala karpiom żerować, są one w stanie podjąć taką próbę zdobywania pokarmu. Postanowiłem im w tym pomóc. Przede wszystkim zrezygnowałem ze swingerów. Stwierdziłem, że napinanie żyłki, by czujniki lepiej wskazywały branie, niczego nie zmieni. Ponownie przeprosiłem bombki, zastępując nimi swingery i usunąłem stopery za rurkami, przez co zestawy nie były już samozacinające. Był to dobry krok. Karpie miały dużo więcej czasu na połknięcie przynęty, jej wielokrotne próbowanie. Nie wyczuwały oporu sygnalizatorów i ołowianego ciężarka. Formalnie to ostatnie sformułowanie znów jest niewłaściwe. W sytuacji, którą opisuję, karp nie wyczuwa jakiegokolwiek oporu, lecz po prostu opór ten uniemożliwia mu połknięcie przynęty. Jest to bowiem sytuacja, kiedy ryba nie zasysa łapczywie włosa wraz z hakiem. Dużo jest w tym roku kilkunastocentymetrowych ucieczek, po których sygnalizatory milkną. Ryby po prostu nie zasysają haków. Naprawdę nie ma sensu w tym momencie stosować zestawów samozacinających - tylko ujmują nam szans.

Wszystko co wyżej, jest z pewnością tylko częścią tego, co należałoby odkryć, by efektywnie wykorzystać czas wrześniowego karpiowania. Dlatego na koniec jeszcze kilka uwag. Zauważyłem, że zawsze jestem nad wodą sam. Zaledwie raz na kilkanaście wyjazdów spotykam wędkarza, który wcale nie nastawia się na karpie, a raczej na cokolwiek. Długo nie mogłem tego pojąć - dlaczego nie ma nikogo nad wodą, gdzie pływają takie piękne karpie?

Wędkarstwo to nie rachunek statystyczny, w którym prawdopodobieństwo sukcesu rośnie wraz z liczbą prób, lecz sztuka obserwacji i wyciągania wniosków. Niestety większość wędkarzy uważa inaczej, dlatego 3 lata temu nad „moją wodą” nie było wolnych miejsc po tym, jak po okolicy rozniosły się legendy o tutejszych karpiach. Pamiętam bardzo dobrze, gdy w weekendy majowe na każdym pomoście wielkości ławeczki ściskały się po dwie ekipy. Głodni wrażeń wędkarze nie połowili jednak karpi, dlatego dziś nie ma tam nikogo. Nawet gdybym zaczął opowiadać o tamtejszych karpiach, dziś potraktowano by mnie już tylko śmiechem. Sama statystyka i częsta wizyta nad wodą są, widać, jak łowienie w ciemno.

Spokoju nie daje mi jeszcze jedno spostrzeżenie. Znam wodę, na której jest około 30 pomostów. Ale wędkarze siedzą tylko na jednym z nich. Są dwa tego powody: tylko tam można podjechać samochodem, a dno w tamtym miejscu jest jedyną na tym zbiorniku płycizną. Jeszcze nigdy nie widziałem, żeby ktoś złowił z tego pomostu rybę - przynajmniej inną niż ukleję. Sam z czystej ciekawości dałem się kiedyś nabrać i przesiedziałem tam jakiś czas, by również niczego nie złowić. Okazuje się, że każdy następny wędkarz wybiera to miejsce tylko dlatego, że wszyscy jego poprzednicy tam łowili. Wyciąga na tej podstawie wniosek, że musi to być najlepsze na tym jeziorze miejsce. Nie dajmy się zwodzić takim pozorom, a przede wszystkim nie wybierajmy miejsc, kierując się zasadą własnej wygody, łatwego dojazdu i przyjemnego łowienia. Myślę, że Jacek_dsw obiema rękoma podpisałby się pod tą uwagą.

Można snuć wykładnie o tym, jak pięknie jest wśród fal i śpiewu ptaków, ale żaden dzień nad wodą, nawet ten przesiedziany w karpiowym fotelu na wygodnym, łatwym miejscu nie jest tak przyjemny, jak dzień, w którym wyholowaliśmy dużą rybę. W końcu po to się jedzie na karpie! Tym samym doszedłem do wniosku, że dużych ryb nie łowi się na oczach ludzi.

Po kopniaku, który otrzymałem na początku sezonu, cały lipiec i połowę sierpnia spędziłem już jedynie spinningując m.in. nad "moją wodą". A że nie cierpię spinningować, to prawdę rzekłszy większość czasu przesiedziałem na tamtejszych pomostach, szukając jakiegoś punktu zaczepienia, by wyjaśnić sobie, co robię źle. Przez prawie 50 dni gapiłem się na wodę, a wieczorami w wykresy. Może to i żaden wyczyn, bo zajęło mi to aż półtora miesiąca, ale chyba doszedłem do tego, co zrobić, by złowić. No zresztą spójrzcie sami:

Gismo


 
Pokrewne linki
· Więcej o Karpiomania
· Napisane przez Monk


Najczęœciej czytany artykuł o Karpiomania:
Orientalny banita - jak go złowić? cz. I


Opcje

 Strona gotowa do druku Strona gotowa do druku

 Wyœlij ten artykuł do znajomych Wyœlij ten artykuł do znajomych


Komentarze sš własnoœciš ich twórców. Nie ponosimy odpowiedzialnoœci za ich treœć.

Komentowanie niedozwolone dla anonimowego użytkownika, proszę się zarejestrować

Re: Nie biorą (Wynik: 1)
przez ledd1 dnia 04-09-2007 o godz. 20:32:10
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Kiedy zobaczyłem w nagłówku zieloną główkę karpia czyli dział karpmania zasiadłem i zagłębiłem się w tekst.
Sorki młodzieńcze ale nie doczytałem do końca lecz tu cytat:
"Dziwi mnie jednak, że o starej problematyce nie da się przeczytać w gazetach współczesnych, a tym bardziej usłyszeć od współczesnych karpiarzy, którzy przecież są pasjonatami ("carp passion"). Widać wywód nad różnicą między d’rigiem a hing d’rigiem jest ważniejszy, a nowości zawsze lepsze od historycznych osiągnięć"

Może tak warto popatrzeć też w stronę cywilizacji? Nowości? Ciekawych nowinek technicznych? Nowych metod? Może warto się nie uwsteczniać i nie wdrażać dokarmianie w PRL-owskim stylu?
Gismo jak czytam Twoje teksty to widzę synka który chce iść w lewo i w prawo. Do starego i zarazem do nowego. Ty jesteś chyba żaba która mówi lwu ze sie nie rozdwoi.
Mądrze piszesz - ale chłpcze w kawałkach. Jak jedno idzie w dobra stronę to za chwilę gruchniesz wersem typu tutaj cyt:
"Jeszcze zaledwie 10 lat temu, kiedy karpiowanie nie było komercyjnym, językowym i kulturowym motłochem, a większość łowisk, gdzie karpie pływały, to były zwykłe jeziora, gdzie nie trzeba było posiadać mat, worków, haczyków większych niż nr 6....."
to się już nie chce czytać.
Szkoda że chciałeś o ciśnieniu (jedna z najważniejszych) a pomazałeś wszystko i o starym i o nowym. Po co? Nie wiem. Pisz o jednym a nie mieszaj a raczej nie oceniaj ludzi z którymi przebywasz znikomą ilość dni w roku. Mimo że znają i stare metody (ja sam także) to i o nowych rozprawiają z jednakowym zafascynowaniem.

Pozdrówka. I mimo wszystko gratki niedoczytanego przeze mnie Twojego arta.

PS Tak całkiem serio gdyby dawniej mimo wielkiej ilości ryb ludzie mieli dzisiejszą świadomość o rybim bezpieczeństwie po holu to całkiem inaczej by to wyglądało. Ale jak to bywa - Polak dalej za murzynami..... a może to już coś innego może Bangladesz?



Re: Nie biorą (Wynik: 1)
przez gismo dnia 04-09-2007 o godz. 22:07:43
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć) http://www.bez-cisnien.neostrada.pl/
Jak zawsze wypowiadasz się z pozycji oceniającego i wszechwiedzącego guru, nigdy z pozycji czytelnika. Każdy tekst traktujesz jako materiał, który napisano specjalnie dla Ciebie, abyś mógł go ocenić i zjechać. Dziękuję, że szanowne jury raczyło ocenić artykuł po przeczytaniu połowy.


]


Re: Nie biorą (Wynik: 1)
przez SSG (redakcja@ssg.livenet.pl) dnia 05-09-2007 o godz. 09:33:08
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
To tak inne od tego co do tej pory czytałem, że muszę spytać.
Ledd1 to Ty, czy ktoś włamał Ci się do kompa i podszywa?


]


Re: Nie biorą (Wynik: 1)
przez old_rysiu dnia 06-09-2007 o godz. 19:10:43
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Brawo Gismo - trafne spostrzeżenie - guru :-)
Miałem okazję poznać owego guru. Faktycznie tak było. Siedział w namiociku i nie ruszył się aby z wszystkimi pogadać. Co tam wizyta godzinna kolegi z PW, co tam, że wszyscy skupili się by pogadać serdecznie. Guru nie ruszyl się - siedział w namiociku karpiowym i nie zniżał się do poziomu pospólstwa :-) A to On dla mnie był synkiem :-)



]


Re: Nie biorą (Wynik: 1)
przez ledd1 dnia 06-09-2007 o godz. 19:40:59
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Widać Rysiu że też zatrzymałeś się na pierwszym komentarzu i piszesz bzdury i to totalne bzdury.
Wszystko mogę strawić ale nie trawię jak ktoś chce przedstawić jakąś sytuację tak aby wyszło na jego. W tym przypadku Rysiu dobrze wiesz że było całkiem odwrotnie.
Może Ci przypomnę bo coś z pamięcią u Ciebie nie tak.
Dotarłeś na łowisko z żurkiem i tak byłeś zajęty jego serwowaniem że nawet nie zauważyłeś pewnych okoliczności. Fakt siedziałem w namiocie ale zmarznięty i przemoczony. Raczyłem Royowi pokazać moja wodę gdzie łowię i wracaliśmy w deszczu. Nie sądzę że lubisz biegać po brzegu z mokrym tyłkiem i wyziębionymi pleckami. Sigi raczył użyczyć mi suchych ciuchów. Nie widziałeś ze było mokro. No tak z oczami chyba też już kiepsko Rysiu.
Przesadziłeś w tej wypowiedzi a to dlatego że jak to mówisz"guru" się nie przywitał. Ty masz faktycznie problem z pamięcią i widzisz co Ci pasuje. Byle by tylko coś klepnąć na PW byle by stanąć po byle jakiej stronie.
Sam do Ciebie dzwoniłem i pytałem czy dotrzesz, sam się z Tobą witałem i chciałem pogadać ale Ty nie miałeś czasu bo sam mi odpowiedziałeś. Poczekaj najpierw Was ugoszczę a potem porozmawiamy.Jakoś sie nie udało. Na odjazd sam powiedziałeś do mnie że jeszcze kiedyś zapewne uda się co nieco pogadać bo dziś już musisz wracać.
Tak to było a nie tak jak bajasz. Chcesz mnie oczerniać w ten sposób?? To pomyliłeś sie i to grubo. I po tym co tutaj naściemniałeś nie wiem czy ja chcę z Tobą jeszcze o czymś "godać chopie"
Wypadałoby Ci teraz przyznać się do błędy tak jak ja w moim 2 komentarzu. Przeczytałeś? Pewnie nie bo nie zauważyłeś.


]


Re: Nie biorą (Wynik: 1)
przez old_rysiu dnia 07-09-2007 o godz. 08:22:28
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Przepraszam Cię za uszczypliwy i obraźliwy komentarz. Obiecuje, że już się to nie powtórzy.


]


Re: Nie biorą (Wynik: 1)
przez kajko (paprosz@wp.pl) dnia 04-09-2007 o godz. 23:46:52
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
No Panie Leed. Dużo dobrego o tobie słyszałem ale odpowiedzią dla Gismo wystawiłeś sobie w moich oczach wizytówkę ignoranta, żeby nie powiedzieć buca.
Skąd te słowa "chłopcze", "synek", "młodzieńcze", z których nawet nie płynie lecz bucha pogarda gościa z butelką patyka w ręku rozmawiającego z amatorem oranżady??
Gismo nasmarował artykuł, na który poświecił dużo czasu i nie żerował na gotowcach tylko dochodził do jakichś tam wniosków samodzielnie. Jak widać słusznych. Ma pogląd jaki ma a ogladanie się wstecz nie jest wcale takim prymitywizmem a tym bardziej nie da sie tego porównać w żadnym stopniu do PRLu. Natomiast bezmyślne gnanie za nowinkami karpiowymi, chodzenie w zielonych gaciach, jedzenia zupy ze specjalnego garnuszka za pomocą wyjatkowej łyżki karpiowej, w której zupa stygnie wolniej (wszystko oczywiscie za cenę wyższą od ich "cywilnych" odpowiedników) uważam za kliniczne objawy choroby. I proszę nie sadź mi tutaj (przynajmniej na ostatnie zdanie) przykładów, że właśnie stosowanie tych wszystkich cudacznych dodatków (np. stosowanie absurdalnych aromatów jak kiełbasa i banan) działa tak wyśmienicie bo to można między bajki włożyć.
Szkoda, że nie doczytałeś tego co napisał Gismo do końca, bo nawet jeśli nie miał racji nie miałeś prawa komentować tego w taki sposób. Może nie dałeś rady... trudno wtedy sidzi sie cichutko.
Fakt. Gismo to młody chłopak ale weź moją uwagę do serca, dar postrzegania świata i wiedza tego synka nie tylko na tematy wędkarskie jest zbyt duża, żebyś mógł sie do niego tak zwracać. Ignorancja to cecha ludzi obłakanych i bezradnych.
Wierzę jednak, że pisałeś to w trudnym dla siebie dniu i nie miałes sie na kim wyżyć.



Re: Nie biorą (Wynik: 1)
przez ledd1 dnia 05-09-2007 o godz. 10:24:19
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Doczytałem i jednak drugi raz odpowiem i postaram się to zrobić z pozycji czytelnika i karpiarza a nie s pozycji krytyka. Może tym razem moje uwagi lub przeciwieństwa nie będą wyglądały jak atak na Ciebie Gismo tylko jak wymiana zdań i uwag. Powyciągam z Twojego artykułu zdania (nie mogę przecież całego tekstu) i spróbuję dokonać korekty bądź małej konfrontacji. A idzie to tak:…….

W tekście piszesz :

„….że dużo wędkarzy poniosło w tym roku niejedną klęskę, nastawiając się na karpia. Sprawdzone taktyki okazały się nieskuteczne. Sam tego doświadczyłem i poległem.”
Jeśli traktować to co piszesz w kwestii ciśnienia to powinno ono być traktowane jako jeden z najważniejszych czynników i nie tylko w połowie karpia. Ale to chyba wiedzą też inni. Ja jednak sądzę że te porażki wędkarskie, brak efektów (sukcesów) wiosną skierowane są w stronę poprzedniej zimy a raczej jej braku. Karpiarze przeważnie czekają na ocieplenia, na odpowiednią temp. wody, ciśnienie i możliwości nad brzegiem. W tym roku trzeba było zacząć nawet o 2 miesiące wcześniej. Magiczne stopnie celsjusza na które czekają z utęsknieniem od dłuższego czasu nie sprawdzają się. Mnie karpie brały już końcem lutego i początkiem marca. Brały bo nie było zimy. Jedzenie było dostępne. Mniej, ale było. Kolejna rzecz to tarło które w tym roku wybitnie długo u karpia trwało i zaczęło się później. Gismo nie widziałeś tego? Na pewno widziałeś. Trwało nazbyt długo aby wytrawni zaliczyli dobre łowy. U mnie intensywnie trwało do końca czerwca.

„…Wszystkiemu oczywiście winna jest pogoda. Ryby nie dość, że są strasznymi homeopatami, to jeszcze na dodatek reagują znacznie wcześniej niż ludzie.”
Nic dodać nic ująć. Tą rzecz powinno się brać jako pierwszą pod rozwagę, gdy powstaje tzw. bezbranie. Dalej piszesz o ciśnieniu a tutaj akurat nie mam nic do dodania poza tym, że to strzał w 10 w twoim tekście i cenne spostrzeżenia. Na podstawie obserwacji wnioski wyciągasz poprawne. Nieje

Przeczytaj dalszy cišg komentarza...



Re: Nie biorą (Wynik: 1)
przez gismo dnia 05-09-2007 o godz. 12:47:10
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć) http://www.bez-cisnien.neostrada.pl/
Noo :) Teraz z Twojej wypowiedzi można się wiele nauczyć. Na wiosnę w ogóle nie myślałem o karpiach – miałem w głowie tylko spinning. Żałuję, choć chyba znowu mnie ciągnie, by urwać trochę wabików. Twoja uwaga o tarle i zimie, której nie było, wiele tłumaczy. W ubiegłym roku zima była konkretna. Jeziora skuło na 50 – 60 cm i sezon miałem udany. W tym roku dokłanie na odwrót – mało połowiłem, a zimą na okolicznych jeziorach nie było lodu ani przez jeden dzień. Pierwszy raz w życiu miałem forsy jak lodu. Coś w tym musi być.


Czy sądzisz, że w głębokiej na kilkanaście metrów wodzie, karpie tak samo wcześnie żerują po ciepłej zimie? (luty / marzec). Pytam bardziej z ciekawości i na przyszłość, bo u mnie wolno łowić dopiero od kwietnia.


Napisałeś na temat masła „Nie w każdą aurę działa tak samo.” Mógłbyś ten temat rozwinąć? Kiedy szczególnie warto stosować takie zabiegi?


]


Re: Nie biorą (Wynik: 1)
przez ledd1 dnia 06-09-2007 o godz. 18:59:12
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Myślałem że jako autor tekstu będziesz wiedział. Tak to bywa jak się o starych metodach słyszy a uwagę skupia na opowieściach o ziemniakach z omastą.
Gismo są rzeczy które kiedyś stosowano a które dziś mają zamienniki. Taki zamiennik i o wiele lepszy to oleje. Np. słonecznikowy, konopny, arachidowy, lniany, kukurydziany, z orzechów laskowych, sezamowy itp. Jako dodatki które mogą także służyć smużeniu np. z kulki są minimalne ilości olejków eterycznych. To nie będzie dezodorant ale z tym trzeba delikatnie i bardzo ostrożnie.
Wracając do wymienionych przykładowo olei. Każdy można dziś stosować w zanętach i w ziarnach dla każdego gatunku. Nie zawsze są tanie ale to nie oznacza że zawsze powinno być masło.
Masło dzisiaj a szczególnie to prawdziwe jest rzadko spotykane na półkach. Na 10 może 1 jest naprawdę masłem. Reszta to produkty masłopodobne.
Ale do rzeczy. Napisałem: „Nie w każdą aurę działa tak samo”. Może nie dokładnie określiłem tym pojęciem stary myk w zanęcie. Chodziło mi o stan masła i o warunki i miejsce w jakim łowimy, temperaturę wody i wiatr.
Nadmieniłem ze zmrożone. Tak i niewielka jego ilość startego do zanęty kiedy łowimy w rzece może skutecznie wabić ryby z daleka.
To samo zrobi odpowiedni olej który nie niesie drobin zanęty tak wysoko jak masło lecz dłużej i dalej trzyma się przy dnie.
W wodzie stojącej też zastosowanie odpowiedniego oleju skutkuje lepszym efektem niż wspominane masło. Wiesz dobrze że wiatr powoduje ruchy wody do samego jego dna. To wiąże się także z podawaniem zapachu po dnie. Samo masło wydobywa to wszystko do góry.
To chyba tyle związków masła z rybami z mojej strony.
Mam jednak na względzie dobro userów PW i proponuję nie eksperymentować zbyt często z masłem w zanęcie a już na pewno nie przesadzić z jego ilością. To miałem na myśli pisząc ze może zaszkodzić a powyższe wyjaśnia.
Mam też radę dla Ciebie Gismo na przyszłość. Nie wierz tak do końca co wygadują stare wygi a już na pewno nie bierz sobie ich rad tak gł

Przeczytaj dalszy cišg komentarza...


]


Re: Nie biorą (Wynik: 1)
przez kajko (paprosz@wp.pl) dnia 05-09-2007 o godz. 13:05:56
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
I mój szacunek wraca do Ciebie jak słońce po burzy. Tak trzymać.
kajko


]


Re: Nie biorą (Wynik: 1)
przez Andrzej228 dnia 06-09-2007 o godz. 00:21:58
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Przeczytałem w miarę uważnie (tak sądzę) :), bardzo ciekawy artykuł. Postaram się Twoje wskazówki, wnioski, spostrzeżenia przenieść na swoją wodę, tylko czy jeszcze w tym roku dam radę (ciągle praca). Powiem Ci jedno, dla mnie w tej dziedzinie jesteś specjalistą, oczywiście nie obrażając Cię :) Gratuluję pięknych ryb. Super!!



Re: Nie biorą (Wynik: 1)
przez torque (torque@pogawedki.wedkarskie.pl) dnia 06-09-2007 o godz. 09:11:11
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Bardzo, naprawdę bardzo żałuję, że nie lubisz spinningować. Czytałbym teraz tekst o wpływie ciśnienia na aktywność Sandaczy czy szczupaków. Mimo wszystko, kiedy następnym razem będę myślał o odkurzeniu karpiówki i wygrzebaniu z szuflady większego kołowrotka, na pewno jeszcze raz spojrzę na ten artykuł. Dzięki!


]


Re: Nie biorą (Wynik: 1)
przez gismo dnia 06-09-2007 o godz. 11:21:52
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć) http://www.bez-cisnien.neostrada.pl/
Zastanawiało mnie przez rok, dlaczego spinningista czyta artykuły o łowieniu karpi. Do tego poświęca czas na napisanie komentarza i obiecuje przeczytać tekst jeszcze raz. Przeglądanie relacji dałoby się jeszcze zrozumieć – często są zabawne, obsiane fotkami pięknych ryb, są lekkie, przyjemne. Ale wywody na temat metod, i to jeszcze pisane przez kogoś, kto nie przynależy do grona znanych z gazet karpiarzy? Toż to udręka gorsza niż 90 minut wykładu na temat programowania procesorów programowalnych!

Po części odpowiedź na to pytanie właśnie mi podałeś. Nie wiedziałem, że kiedyś karpiowałeś. Jakie miałeś efekty? Dlaczego zrezygnowałeś?

Muszę Ci się niestety przyznać, że mimo, iż od 8 lat jednak spinninguję rzadziej lub częściej, to nie czytuję spinningowych artykułów (choć z kolei czytuję relacje). Od każdej reguły jednak są odstępstwa – co nieco o bocznym troku, dużych przynętach i castingu połknąłem ostatnio :) Ale było to podyktowane tym, że zamierzałem na w/w metody połowić w najbliższych tygodniach.

Obawiam się, że niestety nie masz racji pisząc, ze gdybym łowił tylko na spinning, pisałbym artykuły o spinningu. Jak mówiłem, spinninguję 8 lat i łowię same czterdziestocentymetrowe szczupaki. Niezależnie od tego, czego bym nie zastosował i nie zmienił, biorą czterdziestocentymetrowe szczupaki. Na gumy po 10 cm i na gumy po 25cm, na drogie woblery i tanie drewniane klocki. Przy wolnym prowadzeniu i przy szybkim, na płyciznach i na stokach. Zawsze tylko czterdziestak. Nie potrafię wyciągnąć żadnego wniosku przez 8 lat, bo czego bym nie zmienił, efekt jest i tak taki sam – nie da się więc niczego nauczyć, bo każdy wniosek jest znany z góry, a każde pytanie ma tą samą odpowiedź: „czterdziestak”. Yari powiedział mi, że w Wielkopolsce trudno o szczupaka. W okolicznych sklepach wędkarskich łatwo dowiedzieć się, gdzie bierze ładna płoć, leszcz i tylko czasami lin. Ale o szczupakach nigdy nie słychać. Może jest to jakieś usprawiedliwienie? Myślę jednak, że po prostu

Przeczytaj dalszy cišg komentarza...


]


Re: Nie biorą (Wynik: 1)
przez torque (torque@pogawedki.wedkarskie.pl) dnia 06-09-2007 o godz. 12:19:04
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Na początek sprostowanie :). Nie myślę o sobie jako o spinningiście. Poza wędkarstwem morskim (z kutra), lubię (i stosuję) wszystkie metody. Jedne częściej inne rzadziej. Dlatego tak bardzo interesują mnie dobrze napisane teksty, niezależnie czy traktują o zasiadce karpiowej, czy prowadzeniu nimfy.
Najwięcej jednak czasu poświęcam spinningowi i może stąd to "zakwalifikowanie" :)

Jeśli chodzi o moje karpiowanie, to ogranicza się ono albo do wakacyjnych wypraw z "marszu", bądź zasiadek z osobami, które karpie łowią. Bardzo rzadko ma to miejsce, mimo to, absolutnie podstawowy sprzęt trzymam w domu.

Przyznam się szczerze, że takim tekstom jak Twoje poświęcam bardzo dużo czasu. Należy je czytać uważnie, zastanawiać się nad treścią i przekazem, czytać fachowe komentarze, a przede wszystkim wyciągać wnioski. Mimo, że i ten tekst jest o karpiach to i "spinningista" wiele z niego skorzystał :) i za to dziękowałem.


]


Re: Nie biorą (Wynik: 1)
przez gismo dnia 06-09-2007 o godz. 11:46:50
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć) http://www.bez-cisnien.neostrada.pl/
Mam nadzieję, że znajdziesz jednak chwilkę. Ostatecznie za rok też jest sezon ;) Właściwy wybór czasu połowu kilkakrotnie zwiększy Twoje szanse. Jakbyś jeszcze dobrze wybrał miejsce, to kto wie, czy następny artykuł nie będzie Twojego autorstwa.

Jeżeli w to nie wierzysz, to powiem Ci coś takiego. Człowiek bardzo mało sam odkrył za życia. Większości tego, co potrafimy, po prostu nas nauczono – od umiejętności jedzenia widelcem, poprzez pisanie, czytanie, a na łowieniu ryb skończywszy. Uważam, ze nikt, kto łowi jakikolwiek gatunek ryby od zaledwie kilku lat, nie może być specjalistą. Jest to po prostu niemożliwe. To, że ktoś napisał 7 stron teorii, oznacza, że właśnie uczy się i tym, czego się nauczył, pragnie innych zainteresować albo pomóc im, żeby nie musieli do tego samego dochodzić przez swoje kilka lat. Nie jest więc specjalistą, bo już niebawem sam będzie uczył się od tych, którzy do czegoś innego z kolei doszli.


]


Re: Nie biorą (Wynik: 1)
przez akabar dnia 06-09-2007 o godz. 17:38:17
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Dzięki Gismo za nestępny art. poparty obserwacjami. Gratuluję pasji w tym co robisz i jak piszesz.
Wielkie pozdro z Mazur.



Re: Nie biorą (Wynik: 1)
przez gismo dnia 06-09-2007 o godz. 17:59:23
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć) http://www.bez-cisnien.neostrada.pl/
A jak tam udała się wizyta nad Małym Szwałkiem? Zające mi gdzieś tu świerkały, że się wybierałeś :)


]


Re: Nie biorą (Wynik: 1)
przez akabar dnia 07-09-2007 o godz. 12:19:46
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Wiesz jak to jest z planowaniem.Praca uniemożliwia mi wypad na kilkudniową zasiadkę.Z tego co mi wiadomo przewaliło sie sporo wedkarzy łacznie z GP Polski - ale połowy były marne albo wręcz zerowe.

Przymierzam się jeszcze we wrześniu wypad na jezioro Sedranki.
Bardzo bliziutko. Zanęcanie codzienne, wielodniowe nie stanowi problemu.
W tym roku padły tam dwie piętnastki. Myślałem, że to tylko legendy. Okazało sie prawdą.
Jest to zbiornik trudniejszy od M.Szwałku ale jest jeziorem ogólnodostępnym. Nie trzeba wydawać po 25z ł. za dobę.
Ale czy się uda wyskoczyć.
Ech ta praca.


]


Re: Nie biorą (Wynik: 1)
przez old_rysiu dnia 06-09-2007 o godz. 19:24:30
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
W przeciwieństwie do Ledd1 przeczytałem wszystko. Jeszcze nie raz będę to czytał. Oczywiście nie skorzystam z proponowanych łowów karpia w okresie jesieni. Czas ten rezerwuję zbiorom grzybów. Jest tylko jedna osoba, która mogłaby namówić mnie na zasiadkę karpiową we wrześniu - to jesteś Ty Gismo. Niestety zbyt daleko mieszkamy od siebie. Mam tylko nadzieję, ze jeszcze przyjdzie ten czas, kiedy się spotkamy przy karpiówkach ( Twoich karpiówkach, bo moje to są tylko byle jakie kijki ). Dzięki za tak wyczerujacy artkuł. Zapisał się w historii PW i już tutaj pozostanie.



Re: Nie biorą (Wynik: 1)
przez gismo dnia 06-09-2007 o godz. 19:41:24
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć) http://www.bez-cisnien.neostrada.pl/
Wypraszam sobie! :) Moje kijki to zwykłe initi, których już nie produkują od dwóch lat. Firma chyba nawet się rozpadła. Kto wie, czy oba razem nie kosztowały mniej niż to, na czym Ty stawiasz swoje kije karpiowe :)
No ale wracając do tematów najważniejszych - są grzyby? Bardzo dawno nie byłem, a pragnę ten błąd naprawić. Nie mam pojęcia, czy po tych "mrozach" cokolwiek rośnie. Gdzie polecasz się udać: monokultura sosnowa za podgrzybkami czy może stary poligon za maślakiem i prawym? (kurek niestety w moich stronach nie ma).


]


Re: Nie biorą (Wynik: 1)
przez sigi (sigi@gt.pl) dnia 07-09-2007 o godz. 08:49:01
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć) http://www.eurofishing.pl
To nie są zwykłe kije.......mają już swoją historię !!!:-)


]


Re: Nie biorą (Wynik: 1)
przez adalin (adalin@poczta.onet.pl) dnia 07-09-2007 o godz. 12:15:48
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć) http://www.youtube.com/watch?v=2bprl-wGqnc
Nie wiem, Gismo, jak to napisać, żeby Ci nie kadzić, ale będzie trudno... :)

Nie zazdroszczę Ci łowionych ryb, wiedzy, sążnistych artykułów itp... Zazdroszę Ci tej ciekawości świata, którą masz,daru obserwacji i konsekwencji w dążeniu do wyjaśnienia pewnych zależności i zjawisk. Cała reszta jest owocem, jakże słodkim dla czytelników.

Mam nadzieję, że będe mógł osobiście Ci pogratulować tego artykułu przy okazji Koryta :)



Re: Nie biorą (Wynik: 1)
przez woderek dnia 09-09-2007 o godz. 19:59:05
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Podoba mi się zmysł obserwacji, wyciągane wnioski z historii i zderzenia z nowościami. Czytając między wierszami - skrobnij coś na temat metody włosowej z osławionymi kulkami. Coś o "wysiłku" wędkarza, któremu karp zaciął się sam na zakotwiczonej przynęcie, na lince nie do zerwania i kiju nie do złamania.
Potwierdzam, że karp potrafi brać bardzo delikatnie. Odjazd jest i owszem, ale po zacięciu przez moczącego kij.



Re: Nie biorą (Wynik: 1)
przez Tomson126p (tomson.tms@onet.eu) dnia 13-01-2008 o godz. 16:52:42
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Artykuł świetny, nasączony wieloma przemyśleniami i wnioskami. Nic tylko spróbować na tegorocznych karpiach postepować zgodnie z założeniami autora. Nigdy wcześniej szczerze mówiąc nie zainteresowałem się tak bardzo wpływem ciśnienia na karpiowe brania jak po przeczytaniu tego artykułu. Słowa zbesztania można kierować jedynie do pewnego komentującego buca mającego za nic pracę nad takim świetnym tekstem. GZ Gismo i pozdrawiam .


Pogawędki Wędkarskie - portal dla wszystkich wędkarzy!
Redakcyjna poczta: redakcja@pogawedki-wedkarskie.pl

Redakcja serwisu w składzie: Jarbas, Marek_b, -, -, -, -

Wszystkie teksty i zdjęcia opublikowane w portalu są utworami w rozumieniu prawa autorskiego i podlegają ochronie prawnej. Kopiowanie, powielanie, "crosslinking" i jakiekolwiek inne formy wykorzystywania cudzej własności intelektualnej i twórczej bez zgody właścicieli praw autorskich są zabronione prawem.

Wszelkie znaki towarowe są własnością ich prawowitych właścicieli, zaś ich użycie dozwolone jest wyłącznie po uzyskaniu zgody.

PHP-Nuke Copyright © 2004 by Francisco Burzi. license.
Tworzenie strony: 0.12 sekund :: Zapytania do SQL: 154