Kormorany często polują na ryby zbiorowo, zapędzając je najpierw na płycizny i tam atakując.
|
ZAREJESTROWANI
Ostatni Tobiasz
Dzisiaj 0
Wczoraj 0
Wszyscy 4520
UŻYTKOWNICY
Goscie 576
Zalogowani 0
Wszyscy 576
Jeste anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikajšc tutaj Jeste stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj aby zalogować się!
|
|
|
|
|
dzas:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(385091) Apr 24, @ 21:24:03
mario_z:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(385091) Apr 21, @ 18:55:22
krzysztofCz: Podoba mi się Twój
plan w punkcie (3)
:hihi ...(385091) Apr 04, @ 12:47:07
lecek:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(385091) Apr 03, @ 19:46:58
krzysztofCz: Tylko nie miej
złudzeń, że na
emeryturze będziesz
miał więcej cza ...(385091) Apr 03, @ 15:57:03
lecek: Jeszcze (jak dla mnie)
to trochę mało czasu
Mój
pracodawca wyz ...(385091) Apr 03, @ 10:34:12
krzysztofCz: Gratulacje Lecku. U
mnie na morzu albo
wieje... albo nie
biorą : ...(59443) Apr 03, @ 09:01:48
krzysztofCz: To prawie wieczność...
mam nadzieję, że
dożyjemy do następnej
zbi ...(385091) Apr 03, @ 08:58:12
lecek: Byliśmy w Ustroniu.
Dwa dni wędkowania w
Wiśle. Na miejscu
okazał ...(59443) Apr 02, @ 19:02:39
jjjan: Wpłaciłem za następne
dwa lata.
Są dwie faktury, każda
za rok. N ...(385091) Apr 02, @ 17:57:24
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
| |
Z wózka
Opublikował 05-07-2007 o godz. 22:00:00 Radzio |
Samara napisał
Pierwszy raz od prawie roku i pierwszy raz na wózku inwalidzkim, łowiłem ryby. We wtorek mój kolega zabrał mnie do stanicy koła nr 13, nad Zalew Zegrzyński. Jest tam wybetonowana główka zbudowana trochę z myślą o takich jak ja, niestety jeszcze nieukończona. Brakuje kilku drobnych udogodnień. Mimo to mogłem się po niej poruszać swoim pojazdem z zupełną swobodą.
Wędki uzbroiłem już w domu, żeby zabierać jak najmniej rzeczy ze sobą. Swoje ukochane wielkie pudło pełne spławików, ciężarków i haczyków z żalem musiałem zostawić w szafce. Do kieszeni wziąłem jedynie niewielką kasetkę z zapasowymi koszyczkami, przyponami, i haczykami. Do tego wielozadaniowy scyzoryk, kapelusz z wielkim rondem i aparat fotograficzny. Zapasowe przypony bardzo się przydały w momencie, kiedy podczas nieostrożnego holowania, duży leszcz urwał mi zestaw.
Mój przyjaciel wziął na siebie przygotowanie zanęty i zakup pinek na przynętę.
Kiedy w południe dotarliśmy na miejsce, z główki łowił ryby tylko jeden kolega, więc nie było problemu ze znalezieniem miejsca.
Dzięki Zbyszkowej zanęcie nie było też problemu z braniami ryb. Bardzo wielkie to one nie były, ale brały często. Tak, że najeździłem się bez miary na swoich kółkach, pokonując wielokrotnie trasę od wędek do wiaderka z zanętą.
Pierwsze zaczęły brać płotki. Jedna, w porównaniu z pozostałymi była nawet okazała.
Płocie targały drgającą szczytówką energicznie, jak by chciały porwać wędziska. Później przejęły pałeczkę, niewielkie leszczem, tak zwane "chlapaki". Te brały dość niemrawo.
Wiał dość silny i porwisty wiatr, który miotał szczytówkami wędzisk. Delikatne brania leszczyków były ledwo widoczne. Większe sztuki nie sprawiały takich problemów. Wyraźnie pochylały wędki nad wodę.
Mój przyjaciel jak zwykle, niewiele przejmował się podrygiwaniem naszych kijków. Jest on przekonany, że nie należy przesadzać ani z prędkością reagowania na sygnalizowane brania, ani nie należy ze zbyt dużą siłą zacinać leszczy. Twierdzi, że ryby wcale nie tak łatwo wypluwają przynętę i że zawsze zdąży się podciąć oraz wyholować to, co zawisło na drugim końcu żyłki.
Były to dość stresujące chwile. Z wielkim trudem powstrzymywałem się, kiedy on powolutku bez pośpiechu i prawie obojętnie podchodził do szalejącej wędki. W końcu jednak zacinał i podbierał rybę.
Przez cały czas towarzyszyły nam ptaki. Maleńki mazurek uznał nas za znakomite źródło zaopatrzenia w pokarm dla swoich piskląt. Z pod naszych nóg porywał pogubione przez nas robaczki i z wielkim pośpiechem unosił je do swego gniazda. Prawie doprowadził do tragedii, gdyż pochwycił leżące na betonie robaczki z haczykiem uwiązanym do mojej linki. Całe szczęście, że się nie zaciął i w porę wypuścił je z dziobka.
Kaczka krzyżówka poczęstowana zanętą również parę razy zaglądała do nas, kilkakrotnie nawet w towarzystwie łabędzia.
Odwiedził też nas zwykle bardzo płochliwy gość. Jak nam się wydawało stały rezydent stanicy - bocian. Przyglądał nam się dość wnikliwie, zachowując jednak bezpieczną od nas odległość.
Żerowanie skończyło się w raz z ustaniem wiatru. Dokuczająca nam wichura, w jakiś dziwny sposób zachęcała ryby do brania. Kiedy jej zabrakło, nawet małe leszcze przestały się objadać naszymi pinkami.
Posiedzieliśmy jeszcze pół godzinki, oglądając wspaniały zachód słońca, szykując się jednocześnie do powrotu. Po załadowaniu mojego transportera na dach samochodu i zwinięciu wędek, ruszyliśmy do domu. Obu nam brakowało jednak jakiegoś większego, solidniejszego leszcza. Postanowiliśmy nazajutrz znowu przyjechać do stanicy. Niestety gwałtowne, nocne pogorszenie pogody pokrzyżowało nasze plany. Szkoda, że druga tura tej eskapady nie doszła do skutku. Na razie czekamy, aż powróci normalna lipcowa temperatura powietrza.
Samara
|
| |
|
| Komentarze sš własnociš ich twórców. Nie ponosimy odpowiedzialnoci za ich treć. |
|
|
Komentowanie niedozwolone dla anonimowego użytkownika, proszę się zarejestrować |
|
Re: Z wózka (Wynik: 1) przez luk750 (luk750@op.pl) dnia 06-07-2007 o godz. 10:11:58 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Gratuluję miło spędzonego dnia. Widać, że się nie nudziliście. Rybki na zmianę z ptakami nie dawały Wam spokoju:). Tak trzymać!:). Czekam na Twoje kolejne relacje z następnych wypraw. |
|
|
Re: Z wózka (Wynik: 1) przez awili (wilczek_a_68@interia.pl) dnia 06-07-2007 o godz. 23:34:48 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Posłużę się tekstem piosenki
; największy skarb to wiermy przyjaciel, niełatwo odnależć go w tłumie. Lecz kto chce mieć przyjaciela
niech sam przyjacielem być umie;
Tak trzymać. |
|
|
Re: Z wózka (Wynik: 1) przez Bombel dnia 06-07-2007 o godz. 16:49:57 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Samara, drugie wygodne miejsce znajdziesz w Białobrzegach. Pierwszy ośrodek za jednostką wojskową. Jest parking, od niego wygodny chodnik aż do szerokiej, równej, betonowej opaski okalającej port. Trudność w tym, że stoki opaski są pochyłe, a do linii brzegu jest ze 3 - 4 m.
W zasięgu lekkiego rzutu do 6 m wody. Nie tylko leszcz, trafia się sandacz.
Kolejne miejsce to ośrodek WAT w Zegrzu Płn. Pierwszy za groblą, po której dojeżdża się na osiedle. Nie wiem, jak z samochodem, obcych nie bardzo chieli wpuszczać. Zawsze jednak można zostawić pojazd przed bramą. Wędkarzy raczej wpuszczają na pomost. Dojazd na pomost był (nie widziałem tego ze trzy lata, dlatego piszę w czasie przeszłym) wygodny. |
|
|
Re: Z wózka (Wynik: 1) przez Robert (gosia67600@orange.fr) dnia 08-07-2007 o godz. 20:05:45 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Takie reportaże pomagają jeszcze bardziej uwierzyć w ludzi.
Samara cieszę się razem z Tobą, że masz takich przyjaciół :-).
Wiem, że na stałe zagościsz na PW i będziemy niejednokrotnie czytać o Twoich wyprawach na rybki w towarzystwie najlepszym, jakie mogłeś sobie wymarzyć.
Fajnie napisany tekst, pozdrawiam, Robert.
|
|
|
|