Czy wiesz, że...
Lin należy do rodziny karpiowatych. Dojrzałość płciową osiąga w wieku 2 – 3 lat. Oblicza się, że z wylęgu ok. 300 000 ziaren ikry składanych przez jedną samicę lina, do wieku czterech lat przeżywają tylko trzy liny, a większość z nich nie osiąga jeszcze wtedy wagi 1 kg.

Konto/logowanie
Members List ZAREJESTROWANI
 Ostatni Tobiasz
 Dzisiaj 0
 Wczoraj 0
 Wszyscy 4520

 UŻYTKOWNICY
 Goscie 427
 Zalogowani 0
 Wszyscy 427

Jesteœ anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikajšc tutaj

Jesteœ stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj
aby zalogować się!

Na forum napisali
dzas: Na emeryturu mam czteropunktowy plan. 1. Podróże, 2. Wedkar ...(385088) Apr 24, @ 21:24:03

mario_z: Na emeryturu mam czteropunktowy plan. 1. Podróże, 2. Wedkar ...(385088) Apr 21, @ 18:55:22

krzysztofCz: Podoba mi się Twój plan w punkcie (3) :hihi ...(385088) Apr 04, @ 12:47:07

lecek: Na emeryturu mam czteropunktowy plan. 1. Podróże, 2. Wedkar ...(385088) Apr 03, @ 19:46:58

krzysztofCz: Tylko nie miej złudzeń, że na emeryturze będziesz miał więcej cza ...(385088) Apr 03, @ 15:57:03

lecek: Jeszcze (jak dla mnie) to trochę mało czasu Mój pracodawca wyz ...(385088) Apr 03, @ 10:34:12

krzysztofCz: Gratulacje Lecku. U mnie na morzu albo wieje... albo nie biorą : ...(59443) Apr 03, @ 09:01:48

krzysztofCz: To prawie wieczność... mam nadzieję, że dożyjemy do następnej zbi ...(385088) Apr 03, @ 08:58:12

lecek: Byliśmy w Ustroniu. Dwa dni wędkowania w Wiśle. Na miejscu okazał ...(59443) Apr 02, @ 19:02:39

jjjan: Wpłaciłem za następne dwa lata. Są dwie faktury, każda za rok. N ...(385088) Apr 02, @ 17:57:24


Artykuły komentowali
Krzysztof46 w ''Znowu Ta Szwecja'': Szkoda panowie ze sié nie oglaszacie .Chétnie dokoptowalbym do fajnej ekipy ...
Karpiarz w ''Usuwanie usterek w wagglerach i sliderach Dino.'': Ot fachura jestes Jotes. Pozdrawiam i dzieki za cenne wskazowki.
grubyzwierz w ''Znowu Ta Szwecja'': hmhmh... Mówisz Jacek, że Szwecja.. ? Kto wie, kto wie... :)
krzysztofCz w ''Znowu Ta Szwecja'': Janku czekamy na nową relację :-)
old_rysiu w ''Znowu Ta Szwecja'': A my pozdrawiamy z Polen :-)
jjjan w ''Znowu Ta Szwecja'': Jeszcze nie do końca.
Ekipa pozdrawia że Sweden.🙂

Zenon w ''Znowu Ta Szwecja'': Dlaczego "znowu" czyżby się znudziła?

Miło widzieć znajome pyszcz...

jjjan w ''Znowu Ta Szwecja'': Gdyby popłynąć w czwartek w dzień, to do Karlskrony, bilet dla czterech plus...
dzas w ''Znowu Ta Szwecja'': koszta zależą od tego ile pijesz... :) bez tego w 2,5 tysia za dwa tygodnie ...
the_animal w ''Znowu Ta Szwecja'': Świetna wyprawa - ekipa wiadomo - chętnie dowiedział bym się jakie koszta są...

Rozmaitości
» Pomocnik
» Regulamin PW
» Przeszukiwanie zasobów
» Przeszukiwanie forum
» Łowca Okazów 2010
» Grand Prix Czatu
» Prognoza pogody
» Ośrodki i stanice wędkarskie
» Rejestracja łódki
» Interaktywne krzyżówki

Recenzje
· JAXON ZX MACHINE 400
· MacTronic NICHIA HLS-1NL2L
· TUBERTINI GORILLA UC4 FLUOROCARBON
· Daiwa Exceler Style F
· Namiot Fjord Nansen
· Mikado NSC Feeder
· Wędzisko Mikado NSC 360 Feeder Nanostructure
· Mistrall Bavaria 2,7
· żyłka DUAL BAND
· Mikado T-Rex Bolognese 600

Filmoteka
Sum 200cm

Dodał: avallone78
Dodany: 14th Feb 2011
Odsłon: 2253
Ocena: 0.00 Ocen: 0

X targi Na Ryby ZAJAWKA

Dodał: jarecki74
Dodany: 19th Mar 2010
Odsłon: 2024
Ocena: 1.00 Ocen: 1

Boleń Wojtka

Dodał: wojto-ryba
Dodany: 23rd Dec 2009
Odsłon: 2147
Ocena: 5.00 Ocen: 1

Żerowanie karpi 5/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2283
Ocena: 5.00 Ocen: 4

Żerowanie karpi 4/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2113
Ocena: 5.00 Ocen: 2

Żerowanie karpi 3/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2171
Ocena: 4.00 Ocen: 1

Żerowanie karpi 2/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2079
Ocena: 5.00 Ocen: 1

Żerowanie karpi 1/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2123
Ocena: 2.00 Ocen: 1

Sum Odrzański

Dodał: jarokowal
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2485
Ocena: 5.00 Ocen: 3

Hol suma

Dodał: Marek_b
Dodany: 22nd Mar 2009
Odsłon: 2304
Ocena: 5.00 Ocen: 3


Spóźnione wakacje
Opublikował 03-11-2004 o godz. 08:00:00 Sazan
Spinningowe łowy Robert 67 i Tom_Roy napisał
Każdej wyprawie do Polski towarzyszą nam emocje równe finałom MS w piłce nożnej. Tak było i tym razem, ponadto od maja umówiony byłem z Tomkiem na spotkanie w Dziwnowie.

Co roku, podczas podróży, z miejsca obok kierowcy słyszę spokojnym tonem wypowiadane "nie jedź tak szybko", "zwolnij". Nie, nie w tym roku. W tym roku mój syn skończył 18 lat i siedzi obok mnie. Moja żona grzecznie śpi na tylnym siedzeniu. Droga upływa spokojnie i o 13:00 mijamy jakby mniej czujnych niż zwykle funkcjonariuszy granicznych obu bardzo zaprzyjaźnionych krajów. Nie wjedziemy też, jak zwykle, do Szczecina - jedziemy prosto nad morze, po drodze kłaniając się drugiej królowej polskich rzek. Odra w tym miejscu jest taka jaką pamiętam od lat. Kanały i rozlewiska - jakby się dla nich zatrzymał czas. To dobrze, z taką nadzieją zawsze tu przyjeżdżam. Po rozpakowaniu manatków na miejscu, nie tracimy czasu, idziemy nad pobliski Świniec zwany potocznie "kanałem". Tu też "czas stanął w miejscu". Te same od lat brzegi, nad nimi zarośnięty wał. Woda czysta, tyle, że wynurzonej roślinności jakby przybyło.


Świniec – dla miejscowych „Kanał”


Świniec – miejsce potocznie zwane Barką

Pierwsze rzuty i pierwsze małe okonki, te nigdy tutaj nie zawodzą. Wracają do wody. Większych trzeba szukać gdzie indziej. Tego samego dnia pod wieczór, wracamy w te same miejsca i obrzucamy te same miejscówki. Tym razem są i większe - będzie kolacja! Jak zwykle "głowę zostawiam tam gdzie aparat" - w domu. Jestem zły na siebie bo byłoby co fotografować.


Jedno z ciekawszych miejsc na Świńcu


Maluszek świniecki

Nadszedł wreszcie moment by skontaktować się z "Tomem". Po krótkich ustaleniach umawiamy się przed Urzędem Morskim z siedzibą w Dziwnowie. Nazwa brzmi dumnie, a i budynek okazały. Nie ma już wakacyjnych tłumów na dziwnowskim chodniku, trochę to niesamowite. Ta miejscowość kojarzy się zwykle z całodobowym gwarem wszędobylskich turystów. Ale wrzesień wygonił już najwytrwalszych. Zostało ciche, kameralne środowisko. Część straganów już nie funkcjonuje, co nam nie przeszkadza. Nareszcie nadchodzi Tomek. Wraca do biura po wykonaniu swych obowiązków związanych z trudnymi rozmowami z rybakami na temat odpowiedniej wielkości oczek w ich sieciach, co narzucają nam normy europejskie. Tym samym pośrednio dba o to, żebyśmy mieli co łowić na wędki...

Po przywitaniu rozważamy możliwość wspólnego wędkowania. Widziałem już rzekę i wiem, że kipi życiem. Teraz wszystko w naszych rękach a raczej w ich „przedłużeniu”. Umawiamy się na następny dzień. Mimo swych obowiązków Tomek będzie z nami i pomoże w wyborze łowiska.

* * * * *

Po spotkaniu z Robertem i jego rodziną trzeba było przyszykować sprzęt i wybrać odpowiednie łowisko. Ostatnio pogoda niezbyt dopisywała i ryby były troszkę ospałe, więc trzeba było pomyśleć gdzie by tu wyskoczyć na rybki żeby coś złowić.

Robert przesłał mi wiadomość sms-em „jesteśmy nad Dziwną, nie mogliśmy się dodzwonić”... No tak, baterie w komórce padły i nic dziwnego, że dopiero po podładowaniu dostałem ten przekaz. Tyle tylko, że Dziwna na kilka kilometrów długości!! Ale przypomniałem sobie, że najczęściej podczas wędkarskich opowieści rozmawialiśmy o ujściu rzeki Dziwnej do morza. Wędka w dłoń i szybko podreptałem na miejsce. Popołudnie było chłodne ale pogodne, rzeka na miejscu, a Robert z synem siedzieli na kamieniach i próbowali coś złowić.

Niestety trafiliśmy na silny odpływ i złowienie czegoś w korycie rzeki, której wody płynęły niczym w górskim potoku, byłoby niezłym sukcesem. Postanowiliśmy przenieść się na molo falochronu i postraszyć rybki morskiej toni. Po dłuższym czasie i sprawdzeniu masy przynęt, sposobu ich prowadzenia i uzbrojenia, naszą zdobyczą okazało się kilka okonków niedorostków. Wyniki wynikami, ale najważniejsze, że udało nam się spotkać na wspólnym wędkowaniu. Zachód słońca nieuchronnie wyznaczył zakończenie dnia. Nadszedł wieczór i trzeba było się zbierać do domu. Oczywiście wracając umawiamy się na kolejne spotkanie. Teraz Robert musi poodwiedzać rodzinę i pozałatwiać kilka innych spraw, a ja pouzupełniać zaległości w pracy jak i w domu.


Jeszcze jeden świniecki maluszek

Mija kilka kolejnych dni w pracy, tzw. sztormowych. Nie można wyjść w morze i trzeba siedzieć w biurze... Jednym słowem - mordęga - dla takiego szwendacza jak ja. Pogoda strasznie kapryśna nawet jak na jesień. Sztorm zmącił wody Bałtyku, które w taką pogodę nabrały ołowianej barwy. Teraz choćbyśmy chcieli to nie moglibyśmy dojść w miejsce poprzedniego wędkowania. Obecnie rządzą tam fale, które raz dwa by nas zmyły.

Ale jak to w naturze zwykle bywa, po kilku dniach sztormowych musi nadejść kilka dni pogodnych i tak też się stało. Robert jakby wyczuł na co się zanosi ponieważ zjawił się momentalnie kiedy słońce wyjrzało na dłużej zza chmur. Tym razem postanowiliśmy spotkać się w tym samym miejscu, ale naszym celem miały zostać bolenie. Już w trakcie zbliżania się do upatrzonego miejsca widać było ataki tych podwodnych rozbójników. Cóż innego mogliśmy uczynić jak nie rozpocząć łowy?

Rapy niezbyt przejmując się naszą obecnością żerowały zarówno przy brzegu jak i w dalszej od niego odległości i złowienie którejś z nich pozostawało tylko kwestią czasu. Widoczne były ataki zarówno podrostków jak i większych sztuk. Po pewnym czasie, kilku pobiciach i spiętych rybach, Robert postanowił wypróbować błystkę, na którą ja bym pewnie nawet nie próbował łowić. Krótka, szeroka i ciężka wahadłówka z czerwonym skośnym pasem bardziej pasowała wg mnie jako przynęta na szczupaka.

Kilka rzutów i uśmiech jaki zagościł na twarzy Roberta oraz wygięcie wędziska wskazywały na to, że bolenie były nieprzewidywalne. Kilka ładnych odjazdów, wędrówek z prądem lub pod prąd i ładny boleń srebrzył się na brzegu... Ja, oczywiście dalej próbowałem złowić coś na moje przynęty, jednak trzeba było przyznać, że wyniki były mizerne. Robert, widząc że kilka pobić pozostało bez wyniku, podarował mi szczęśliwą błystkę, jedną z dwóch jak się okazało i po kilku zarzutach uśmiech zwycięzcy zagościł i na mojej twarzy. Boleń zapięty trzema grotami nie miał szans się wypiąć. Oczywiście wszystkie ryby wędrowały z powrotem do wody powodując zdziwienie nielicznych o tej porze turystów wędrujących po plaży.

Jednakże ryby jakby wyczuły, że cieszymy się z ich przegranej i ślady ich obecności zaczęły powoli zanikać. Sporadyczne ataki na drobnicę i brak choćby odprowadzenia przynęty były głównym powodem zmiany łowiska. Kilka minut spacerem i byliśmy na miejscu. Przesunęliśmy się kilkaset metrów w górę rzeki, niedaleko przystani jachtowej. Tam zaczajeni w trzcinach mogliśmy obserwować serie boleniowych ataków, które następowały raz za razem praktycznie tuż przy brzegu. Miejsca było mało ale jakoś się pomieściliśmy. Przy drugim lub trzecim rzucie - uderzenie - i boleń maluszek wędruje na brzeg, a po odczepieniu, pewnie trochę zdziwiony, z powrotem do wody.


Takich i większych Tomek nałowił sporo

Jeszcze kilka rzutów, jeszcze kilka małych boleni i nagle - śmiech! No, tak... Mewa, stworzenie niezbyt rozgarnięte, pomyliła błystkę wahadłową z rybką i zaatakowała. Nie było czasu na opuszczenie przynęty głębiej w toń wody i po chwili mam na żyłce pierzasty latawiec. Pierzasty i strasznie krzykliwy. To mewa śmieszka... Pierzaste utrapienie - gdzie bolenie tam i one. Robert z Florianem stoją i się śmieją, a ja tymczasem muszę uspokoić zdziwionego i przestraszonego ptaka. Podsuwam mewie palec pod dziób i momentalnie ucichły krzyki. Pierzaste stworzenie zadowolone, że mogło oddać mi pięknym za nadobne, za wyrządzoną mu krzywdę mocno trzyma mój palec ale przynajmniej już się nie rzuca i nie drze tylko spokojnie czeka na uwolnienie. Kilka chwilek, przecięta żyłka i mewa może sobie dalej fruwać i uganiać się za drobnicą, a ja odzyskuję moją wahadłówkę. To jest wędkowanie! Biorą zarówno ryby jak i ptaki, a do tego humor dopisuje.


Tak się łowi... mewy.

Zerkamy na zegarki. Już późno, chcąc nie chcąc trzeba się zbierać. Na zakończenie wspólnej wyprawy słyszymy niedaleko w trzcinach kwik przestraszonych dzików, które pewnie podczas poszukiwania smakowitych kąsków w trzcinowisku natknęły się na jakiegoś wędkarza. Nie chcąc ryzykować spotkania z lochą i małymi szybko udajemy się w kierunku pobliskiej drogi. Koniec kolejnego dnia nad wodą.

Czas biegnie nieubłaganie, mnie na pracy, Robertowi na urlopie. Po kilku kolejnych dniach Robert z Florianem zjawiają się u mnie w biurze. Znów trzeba się pożegnać. Na Roberta czeka rodzina i wkrótce wyjazd za granicę, a na mnie - obowiązki w pracy.

Pomimo, że pogoda była zmienna, ryby brały jak chciały i nie było zbytnio czasu żeby urządzić jakiegoś grilla podlanego piwem. Naszą wyprawę można uznać za udaną choćby z tego względu, że pomimo dzielącej nas odległości, udało nam się spotkać i spędzić wspólnie nad rzeką trochę czasu. Oczywiście dochodzimy do wniosku, że kolejne spotkanie jest tylko kwestią czasu, a że czas jak wiadomo, szczególnie nad wodą płynie szybko, pozostaje nam tylko odliczanie dni do następnej wędkarskiej przygody.

Jest już listopad, a ja dalej żyję wspomnieniami minionych wakacji. Spotkanie z Tom_Royem i z Young_Royem dostarczyło nam niezapomnianych wrażeń. Króciutkie ale treściwe. Nie zdążyliśmy nawet dobrze pogadać, nie pozwoliły zajęcia na łowisku. Będzie czas, że spotkamy się na dłużej.


Najpiękniejsze morze świata

Niezależnie od połowów wędkarskich w rejonie Dziwnowa, odbyliśmy też kilka dalszych wypadów nad wodę. Jednak nie zaowocowały "pogawędkowymi okazami". W końcu też nie o to chodziło by nałowić się "za wszystkie czasy". Połowiliśmy na Świńcu i na Odrze w okolicach Polic, odwiedziliśmy też jezioro Dąbskie. Wszędzie tylko mały okonek. Nie dociekałem tego przyczyn, za mało było czasu na zgłębianie tematu. Kolega który zabrał nas na tę wyprawę obwiózł nas po wszystkich obiecujących miejscach. W rezultacie musiał wymyśleć skomplikowane teorie na temat braku ryb. Wcale nam nie przeszkadzał ich brak. Wielką frajdę sprawiło nam przemieszczanie się po wodzie z szybkością prawie 70 km/h. Piękna łódź (140 KM) i wprawny sternik urozmaicały nam przerwy w "biczowaniu wody". Jestem pewien, że te zbiorniki kryją ogromne zasoby i tylko kwestią jest znalezienie się w odpowiedniej porze i miejscu które zadecyduje o sukcesie.


Most na Dziwnej


Odra w okolicach Polic


Jezioro Dąbskie


Na Odrze w okolicach Skołwina - mój syn w dalszym ciągu coś plącze


Marcel – właściciel łódki


Tomek – entuzjasta bocznego troku


Mój smucio

Mimo, że spóźnione, ale były to na pewno udane i niezapomniane wakacje. Będziemy je przyjemnie wspominać i czekać na następne. Tym razem, mimo wszystko, w cieplejszej porze roku.

Robert 67 i Tom_Roy


 
Pokrewne linki
· Więcej o Spinningowe łowy
· Napisane przez Sazan


Najczęœciej czytany artykuł o Spinningowe łowy:
Trokizm


Opcje

 Strona gotowa do druku Strona gotowa do druku

 Wyœlij ten artykuł do znajomych Wyœlij ten artykuł do znajomych


Komentarze sš własnoœciš ich twórców. Nie ponosimy odpowiedzialnoœci za ich treœć.

Komentowanie niedozwolone dla anonimowego użytkownika, proszę się zarejestrować

Re: Spóźnione wakacje (Wynik: 1)
przez zabrze (bert2@op.pl) dnia 03-11-2004 o godz. 08:52:07
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Najważniejsze że wypad do Polski się udał :D. Robercie macie bardzo rygorystyczne przepisy drogowe :/ w waszym kraju. Tom zostanie pogawędkowym łowcą Mew ;) hihi.



Re: Spóźnione wakacje (Wynik: 1)
przez Czez dnia 03-11-2004 o godz. 09:58:05
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Lubię takie podejście do wędkowania, jakie Ty prezentujesz :-) Może dlatego, że też jestem rocznik 67 ;-)))

A tak a propos Panowie, to nie próbowaliście śledziowania ???



Re: Spóźnione wakacje (Wynik: 1)
przez old_rysiu (old_rysiu@wedkarskie.pl) dnia 03-11-2004 o godz. 17:43:13
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
To prawda, że wystarczy dobre towarzystwo, fajne miejsce i parę stuknięć. Wam udało się złowić bolenia. Szkoda, że nie mieliście aparatu. Twój sym Robercie, jakoś nie złości się na te splątania. Znaczy to, że będzie jeszcze z niego dobry wędkarz.
Czekam na relacje z połowów znad francuskich łowisk. Mam nadzieję, ze udało Ci się wyskoczyć z synem nad śliczną wodę.


Pogawędki Wędkarskie - portal dla wszystkich wędkarzy!
Redakcyjna poczta: redakcja@pogawedki-wedkarskie.pl

Redakcja serwisu w składzie: Jarbas, Marek_b, -, -, -, -

Wszystkie teksty i zdjęcia opublikowane w portalu są utworami w rozumieniu prawa autorskiego i podlegają ochronie prawnej. Kopiowanie, powielanie, "crosslinking" i jakiekolwiek inne formy wykorzystywania cudzej własności intelektualnej i twórczej bez zgody właścicieli praw autorskich są zabronione prawem.

Wszelkie znaki towarowe są własnością ich prawowitych właścicieli, zaś ich użycie dozwolone jest wyłącznie po uzyskaniu zgody.

PHP-Nuke Copyright © 2004 by Francisco Burzi. license.
Tworzenie strony: 0.08 sekund :: Zapytania do SQL: 66