Wedkarz_wawiak napisał
Jeden z ostatnich tegorocznych wypadów na ryby przeszedł już do historii. Warunki były niesamowicie niesprzyjaj±ce: deszcz, wiatr, nieustaj±ce opady, niska temperatura i niski stan wody. To jednak nie przeszkodziło mi choć kilkadziesi±t minut pomoczyć kij i powspominać stare, dobre czasy.
Z Warszawy wyjechali¶my około szóstej nad ranem. Zapowiadał się fantastyczny, bezchmurny i ciepły dzień. ¦wit prezentował się imponuj±co. Po¶wiata jaka biła w oczy nie pozwalała choć na chwilę zmrużyć oka i oszukać zmęczenia po niewyspanej nocy. Fotka poniżej podobnie jak pozostałe nie oddaje w pełni widoków jakie miałem okazję podziwiać. Zdjęcia były robione aparatem z komórki ale lepszy rydz niż nic. Kto zgadnie jaka woda kryje się pomiędzy barierkami?
Około 10:00 byli¶my już na miejscu. Humor popsuła mi opisana wcze¶niej pogoda. Nie miałem pewno¶ci co do zagospodarowania czasu. Tata prosił mnie abym pomógł w domu i przekonywał, że nie warto marzn±ć dla kilku brań. Mam jednak własne zdanie i je¶li co¶ postanowię nic ani nikt tego nie zmieni. O 11:30 po raz pierwszy spławik powędrował do wody.
Dysponowałem feederkiem Jaxon z kołowrotkiem Dragona i żyłk± Stroft 0,16 z przyponem 0,14 Siglon. Haczyk nr 14 a na nim pęczek białych robaków. Miejsce połowu było uzależnione od czasu. Przed 13:30 miałem być w domu. Po obiedzie miałem do załatwienia wiele ważnych spraw, dlatego dalszy spacer z wędk± mogłem sobie wybić z głowy.
Pozostała zachodnia - płytsza, ale ciekawsza strona przystani. Głęboko¶ć nie przekracza tam 1,5 metra, a dno jest do¶ć równe i pełne zawad. Latem królestwo płoci. Jesieni± bez wcze¶niejszego przygotowania i odpowiednego sprzętu okupuj± j± ukleje. Brania srebrzystych i smukłych rybek były nieustępliwe. Ł±cznie złowiłem ich tego dnia ponad pięćdziesi±t. Nie były to okazy, ale cieszyły oko i dodawały otuchy. Celem była chociaż jedna rybka innego gatunku. Cel został osi±gnięty w ostatnich minutach łowienia. Oto olbrzymy, które wynagrodziły moje po¶więcenie i zaangażowanie na tym zło¶liwym łowisku.
Wzdręga
i Płotka
Dodam, że czterej młodsi kompani, łowi±cy 10-15 metrów ode mnie nie złowili nawet jednej uklei, ale mieszkanka Mikołajek łowi±ca z pomostu na plaży miejskiej, złowiła pomiędzy 10:00 a 12:30 około 3-4 kg niebrzydkiej płoci. No cóż, następnym razem, gdy będę miał więcej czasu odwiedzę tę lepsz± miejscówkę.
W gruncie rzeczy i tak nie było najgorzej. Rybki malutkie, ale cieszyły. Naładowałem przynajmniej akumulatory t± niesamowit± atmosfer± panuj±c± nad wod±, nacieszyłem się widokami, odwiedziłem kolegów i pograłem w piłkę. Podsumowuj±c wyjazd mogę zaliczyć do udanych. W drodze powrotnej jeszcze raz moim oczom ukazał się piękny widok. Namówiłem Tatę na krótki postój i zrobiłem jedno zdjęcie. Zachodz±ce słońce nie było gorsze od wcze¶niej wspomnianego wschodu. Kilka odcieni czerwieni i pomarańczy. I znów ten aparat nie odzwierciedla tego co miałem okazję podziwiać.
Kolejna i chyba ostatnia wyprawa czeka mnie w połowie listopada. Nie wiem, czy będzie lepsza, czy gorsza. Satysfakcjonowałaby mnie powtórka z minionego weekendu. Po powrocie napiszę kolejny artykuł ozdobiony zdjęciami.
wedkarz_wawiak