Czy wiesz, że...
Samica różanki składa łącznie około 40 jaj. Samica karpia składa około 150 000 – 250 000 ziaren ikry na jeden kilogram wagi swego ciała.

Konto/logowanie
Members List ZAREJESTROWANI
 Ostatni Tobiasz
 Dzisiaj 0
 Wczoraj 0
 Wszyscy 4520

 UŻYTKOWNICY
 Goscie 655
 Zalogowani 0
 Wszyscy 655

Jesteœ anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikajšc tutaj

Jesteœ stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj
aby zalogować się!

Na forum napisali
krzysztofCz: Podoba mi się Twój plan w punkcie (3) :hihi ...(380622) Apr 04, @ 12:47:07

lecek: Na emeryturu mam czteropunktowy plan. 1. Podróże, 2. Wedkar ...(380622) Apr 03, @ 19:46:58

krzysztofCz: Tylko nie miej złudzeń, że na emeryturze będziesz miał więcej cza ...(380622) Apr 03, @ 15:57:03

lecek: Jeszcze (jak dla mnie) to trochę mało czasu Mój pracodawca wyz ...(380622) Apr 03, @ 10:34:12

krzysztofCz: Gratulacje Lecku. U mnie na morzu albo wieje... albo nie biorą : ...(59426) Apr 03, @ 09:01:48

krzysztofCz: To prawie wieczność... mam nadzieję, że dożyjemy do następnej zbi ...(380622) Apr 03, @ 08:58:12

lecek: Byliśmy w Ustroniu. Dwa dni wędkowania w Wiśle. Na miejscu okazał ...(59426) Apr 02, @ 19:02:39

jjjan: Wpłaciłem za następne dwa lata. Są dwie faktury, każda za rok. N ...(380622) Apr 02, @ 17:57:24

jjjan: Wszystkim wszystkiego dobrego ...(165) Mar 30, @ 08:46:37

krzysztofCz: Święta już za pasem więc... Wszystkim życzę zdrowych, wesołych, R ...(165) Mar 29, @ 17:25:48


Artykuły komentowali
Krzysztof46 w ''Znowu Ta Szwecja'': Szkoda panowie ze sié nie oglaszacie .Chétnie dokoptowalbym do fajnej ekipy ...
Karpiarz w ''Usuwanie usterek w wagglerach i sliderach Dino.'': Ot fachura jestes Jotes. Pozdrawiam i dzieki za cenne wskazowki.
grubyzwierz w ''Znowu Ta Szwecja'': hmhmh... Mówisz Jacek, że Szwecja.. ? Kto wie, kto wie... :)
krzysztofCz w ''Znowu Ta Szwecja'': Janku czekamy na nową relację :-)
old_rysiu w ''Znowu Ta Szwecja'': A my pozdrawiamy z Polen :-)
jjjan w ''Znowu Ta Szwecja'': Jeszcze nie do końca.
Ekipa pozdrawia że Sweden.🙂

Zenon w ''Znowu Ta Szwecja'': Dlaczego "znowu" czyżby się znudziła?

Miło widzieć znajome pyszcz...

jjjan w ''Znowu Ta Szwecja'': Gdyby popłynąć w czwartek w dzień, to do Karlskrony, bilet dla czterech plus...
dzas w ''Znowu Ta Szwecja'': koszta zależą od tego ile pijesz... :) bez tego w 2,5 tysia za dwa tygodnie ...
the_animal w ''Znowu Ta Szwecja'': Świetna wyprawa - ekipa wiadomo - chętnie dowiedział bym się jakie koszta są...

Rozmaitości
» Pomocnik
» Regulamin PW
» Przeszukiwanie zasobów
» Przeszukiwanie forum
» Łowca Okazów 2010
» Grand Prix Czatu
» Prognoza pogody
» Ośrodki i stanice wędkarskie
» Rejestracja łódki
» Interaktywne krzyżówki

Recenzje
· JAXON ZX MACHINE 400
· MacTronic NICHIA HLS-1NL2L
· TUBERTINI GORILLA UC4 FLUOROCARBON
· Daiwa Exceler Style F
· Namiot Fjord Nansen
· Mikado NSC Feeder
· Wędzisko Mikado NSC 360 Feeder Nanostructure
· Mistrall Bavaria 2,7
· żyłka DUAL BAND
· Mikado T-Rex Bolognese 600

Filmoteka
Sum 200cm

Dodał: avallone78
Dodany: 14th Feb 2011
Odsłon: 2243
Ocena: 0.00 Ocen: 0

X targi Na Ryby ZAJAWKA

Dodał: jarecki74
Dodany: 19th Mar 2010
Odsłon: 2008
Ocena: 1.00 Ocen: 1

Boleń Wojtka

Dodał: wojto-ryba
Dodany: 23rd Dec 2009
Odsłon: 2134
Ocena: 5.00 Ocen: 1

Żerowanie karpi 5/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2270
Ocena: 5.00 Ocen: 4

Żerowanie karpi 4/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2101
Ocena: 5.00 Ocen: 2

Żerowanie karpi 3/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2155
Ocena: 4.00 Ocen: 1

Żerowanie karpi 2/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2069
Ocena: 5.00 Ocen: 1

Żerowanie karpi 1/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2110
Ocena: 2.00 Ocen: 1

Sum Odrzański

Dodał: jarokowal
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2474
Ocena: 5.00 Ocen: 3

Hol suma

Dodał: Marek_b
Dodany: 22nd Mar 2009
Odsłon: 2292
Ocena: 5.00 Ocen: 3


DS - odsłona pierwsza
Opublikował 30-12-2003 o godz. 12:55:00 docio
Bajania i gawędy Jarbas napisał

Była zima roku 1999, praktycznie już 2000. Jestem spinningistą, więc mój kontakt z wędkarstwem ograniczał się w tym okresie tylko do wspomnień i wyciągania wniosków z minionego sezonu. Snułem plany na zbliżający się sezon i z utęsknieniem wypatrywałem wiosny, nie tyle wiosny, co 1 maja. Właśnie tego dnia corocznie rozpoczynałem swój sezon spinningowy.



Czasami wpadałem do mojego kolegi Rafała. Prowadzi on w moim mieście sklep wędkarski. Zimą często zaglądało do niego wielu podobnych do mnie, którzy lód traktują jak najmniej wędkarsko. Był luty, zima zaczynała odchodzić i czuć było nadchodzącą wiosnę. Tym bardziej częściej wyglądałem przez okno. Tęsknota za wyjazdem na ryby była potworna. Rafał namawiał mnie abym pojechał z nim na ryby łowić na grunt metodą drgającej szczytówki.

Jego propozycję traktowałem z przymrużeniem oka. Co ja spinningista miałem łowić na grunt? Jednak tęsknota przeważyła, umówiłem się z nim. Nie miałem sprzętu do tej metody, Rafał miał mi wędkę użyczyć i zmontować zestaw. Cieszyłem się, nie tyle, że będę łowić (na to raczej nie liczyłem), ale, że przynajmniej na ryby pojadę.

Rano o 6:00 w jeden z pierwszych dni marca zameldowałem się u Rafała pod domem. Załadował sprzęt, jakieś wędki, wiadra, plecak, krzesełko, podpórki, torbę i jeszcze wiele innych przedmiotów. We dwóch, ale pełnym autem udaliśmy się w kierunku Wisły. Nie byłem nigdy nad Wisłą o tak wczesnej porze roku a rzeka przywitała nas wysoką wodą. Zaciągałem się świeżym powietrzem, zapachem nadchodzącej wiosny. Miała ona to do siebie, że mimo iż przyroda taka jak jesienią, nie można było się pomylić - wiosna nadchodziła. Pochłonięty podziwianiem rzeki i słuchaniem śpiewu pierwszych ptaków nie zauważyłem, kiedy Rafał wypakował samochód. No, w końcu przyjechaliśmy łowić.

Stałem obok niego, gdy wypakowywał wędkę z pokrowca. Poinformował mnie, że nie jest ona praktycznie dobrze dobrana do panujących na łowisku warunków, ale na początek dam radę połowić. Podobno miała za małe c.w. i musiałem z góry się ograniczyć do stosowania lżejszych koszyczków zanętowych oraz łowienia w spokojniejszych miejscach rzeki. Z wielkim zainteresowaniem patrzyłem jak montował wędkę. Była dość długa niż stosowane do tej pory przeze mnie. 3,60 metra to prawie dwa spinningi. A szczytówka! Cieniusieńka jak wkład do długopisu i jak ja na to miałem łowić? W rzece, w której często łowiąc na spinning używałem główek cięższych (ponad 20 g), więc zabierałem spinningi dość mocne i raczej pałowate. Przewleczenie przez przelotki żyłki zajęło mu chwil następnych parę a kolejną czynnością było nawleczenie na koniec żyłki koszyka zanętowego. Nie pytałem się czy wędka wytrzyma machnięcie 40-to gramowym koszykiem z zanętą, gdyż to była jego wędka i miałem nadzieję, że wiedział, co czynił. Wiązanie krętlika, montaż stopera i wiązanie przyponu to pokaz wprawy, jaką posiada Rafał - mój nauczyciel drgającej szczytówki.

Wręczył mi wędkę, po której wodziłem oczami z niedowierzaniem. Już sam ciężar koszyka wyginał ją niemiłosiernie i miałem coraz większe obawy o jej powrót do domu w "jednym" kawałku. Rafał w tym czasie skoncentrował się nad zanętą. Wkoło wiaderka, nad którym klęczał, porozkładanych miał sporo paczek z różnymi magicznymi składnikami zanęty. Mieszał to wszystko chyba tylko w sobie znanych proporcjach. Robił to z zaangażowaniem średniowiecznego alchemika pracującego nad wyprodukowaniem złota. Zanęta po odpowiednim nawilżeniu stała się plastyczną dość dobrze dającą się kleić w kule masą - była gotowa. Parę kul Rafał posłał w spokojną część wody. Następnie obkleił nią mój koszyk. Sam moment wyrzutu zestawu nie był przeze mnie obserwowany. Stałem z zamkniętymi oczami w oczekiwaniu na odgłos łamiącego się kija a dobiegł mnie odgłos wpadającego czegoś dość ciężkiego do wody. Otwarte oczy ujrzały Rafała opierającego wędkę prawie w pozycji pionowej o aluminiową podpórkę wbitą niedaleko granicy wody. Szczytówka była nieznacznie przygięta. Kazał mi pilnować wędki a sam udał się kawałek dalej celem urządzenia sobie stanowiska. Nie zdążyłem nawet się zapytać skąd miałem wiedzieć, że ryba bierze? Chodziłem w tę i z powrotem jak lis przed drzwiami kurnika. Bałem się biec do Rafała z milionem pytań, bo jak znam swoje "szczęście", jak mnie nie będzie - to będzie branie.

Zdjąłem czapkę i podrapałem się w wysokie czoło. Rozłożyłem krzesełko, ustawiłem przed wędką, usiadłem i zacząłem myśleć. Przypomniałem sobie przygotowanie teoretyczne. Dobrze, że czasami czytając wędkarską prasę czytam o metodach, na które nie łowiłem. Miałem obserwować szczytówkę, bo ona była tu wskaźnikiem brań. Zadarłem głowę i tak siedząc wlepiałem gały w końcówkę wędki koloru czerwonego. Pulsowała ona rytmicznie dość delikatnie. Pochylała się nieznacznie, aby po chwili majestatycznie się wyprostować. To nurt rzeki powodował jej pracę. W pewnym momencie praca szczytówki wyglądać zaczęła inaczej. Zaczęła się trząść jak budowlaniec po 8 godzinach pracy przy młocie pneumatycznym. Kolejnym ruchem szczytówki był gwałtowny pokłon w stronę rzeki i błyskawiczne jej wyprostowanie.

Nie zwlekałem bardziej kierując się odruchem psa Pawłowa chwyciłem za wędkę. Nie za mocno zaciąłem i następnie zacząłem zwijać zestaw. Przyjemnie pulsowanie na końcu wędki świadczyło o obecności intruza psującego mi rozmyślanie nad sposobem sygnalizowania brań. Dotachałem rybkę a konkretnie płotkę wielkości około dwudziestu paru centymetrów pod same nogi. Schyliłem się, chwyciłem ją do uprzednio zmoczonej dłoni i dopiero w tym momencie dotarło do mnie, co zrobiłem. Podczas holu ryby zapomniałem całkowicie o szczytówce wędki. Kompletnie nie myślałem o jej cienkości i przypuszczalnym braku wytrzymałości. No proszę, jak rzeczywistość może być zupełnie inna niż ją sobie można wyobrazić.

Rybka wróciła do wody. Stanąłem przed dylematem. Albo lecę po Rafała, albo zestaw sam umieszczam ponownie w wodzie. Duma wędkarza zwyciężyła jednak. Usiadłem na krzesełku chwyciłem do ręki koszyczek i trzymając go nad wiadrem zacząłem napychać zanętą. Poprawiłem przypon, założyłem nowe robaczki i wstając byłem gotowy do oddania strzału. Obawy jednak miałem nadal. Nie była to moja wędka, więc były one zwielokrotnione. Powoli zapuściłem zestaw za plecy. Czułem ciężar koszyka z zanętą i mimo obaw dość energicznie wykonałem zamach. Puszczając żyłkę poczułem luz na wędce i obserwowałem szybujący koszyk. Lotem myśliwca zero z bitwy o Atlantyk wpadł do wody. Ustawiłem wędkę pionowo, naciągnąłem żyłkę i podkręciłem jeszcze, aby szczytówka lekko przygięła się w stronę wody. Usiadłem na krześle, zapaliłem papierosa, przyszedł Rafał. Podobno po minie wiedział, że daje sobie radę.

To był moment mojej inicjacji jako wędkarza łowiącego tą metodą. Dość szybko stałem się posiadaczem własnej wędki z drgającą szczytówką. Kupowałem kolejne o różnej długości z dużym ciężarem wyrzutu. Wiosnę spędziłem wędkarsko, ba! nawet sporadycznie jeździłem w późniejszym okresie. Byłem zauroczony tą metodą. Zacząłem jeździć łowić nad Wisłę nocą i poznawałem metodę dogłębnie.

Jarbas


 
Pokrewne linki
· Więcej o Bajania i gawędy
· Napisane przez docio


Najczęœciej czytany artykuł o Bajania i gawędy:
List wędkarza


Opcje

 Strona gotowa do druku Strona gotowa do druku

 Wyœlij ten artykuł do znajomych Wyœlij ten artykuł do znajomych


Komentarze sš własnoœciš ich twórców. Nie ponosimy odpowiedzialnoœci za ich treœć.

Komentowanie niedozwolone dla anonimowego użytkownika, proszę się zarejestrować

Re: DS - odsłona pierwsza (Wynik: 1)
przez Czez dnia 30-12-2003 o godz. 13:39:24
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Siegając po raz pierwszy po DS miałem bardzo podobne rozterki do Twoich. Po zawieszeniu koszyczka z zanętą miałem wrażenie, że szczytówka przybierze postać koła... Ponieważ wędka (w przeciwieństwie do Twojego przypadku) była moja, przed pierwszym wyrzutem kreśliłem znak krzyża w powietrzu, a w zasadzie byłem pogodzony z myślą, że to całe ustrojstwo zaraz trzaśnie. Nie trzasnęło...
Co do sygnalizacji brań, to byłem w tym zakresie "uzbrojony" w wiedzę tylko teoretyczną (nauczyciela nie miałem), a zatem mój DS miał swój "pierwszy raz" na prywatnym łowisku, na którym japońce brały jak szalone. Wyszedłem z założenia, że duża ilość brań spowoduje szybkie zrozumienie meandrów ich sygnalizacji na wędzisku i... nie pomyliłem się. Do tej pory - a mija już jakieś 5 lat od tego "pierwszego razu" - lubię łowić na DS, choć do zauroczenia tą metodą jest jeszcze daleko...



Re: DS - odsłona pierwsza (Wynik: 1)
przez old_rysiu (szreter@interia.pl) dnia 30-12-2003 o godz. 13:52:07
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Odsłona pierwsza. Super. No to sobie poczytam o DS. Spiesz się z odsłoną drugą :-)



Re: DS - odsłona pierwsza (Wynik: 1)
przez Jarpo dnia 30-12-2003 o godz. 14:56:09
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Pikerek (3-metrowy) z najdelikatniejszą szczytówką i przyponem 0,10 to jest dopiero zabawa!
Gdy jesteś nad jeziorem albo zbiornikiem zaporowym wszyscy wokół łowią z gruntu „na bombki” i rzadko, kto wyciąga sporadycznie rybę, („bo panie dzisiaj to nie biorą, ale w tamtym tygodniu to brały”) a Ty ciągniesz rybę za każdym zarzuceniem wędki. Miałem już niejedną taka przygodę. Podstawa to dobra zanęta do koszyka i robaki. Robaków nigdy nie jest za dużo!!!!



Re: DS - odsłona pierwsza (Wynik: 1)
przez sacha dnia 30-12-2003 o godz. 19:30:28
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Kupiłem se na wiosne w tym roku ale jakaś wadliwa bo szczytówka nie drga.No nic może w 2004?
Wędke miałem po całą reszte poszedłem do sklepu.
Musiałem pytać jak to wszystko sie montuje,wyniki jak wspomniałem żadne.



Re: DS - odsłona pierwsza (Wynik: 1)
przez Pioterek dnia 05-01-2004 o godz. 08:25:59
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Hihi, Jarbas miałem te same problemy co Ty, pierwsze rzuty to sporo strachu o kij, a póżniej to już się macha:))



Re: DS - odsłona pierwsza (Wynik: 1)
przez Zenon dnia 05-01-2004 o godz. 13:14:07
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
...tak pamiętam kupiłeś pierwszy feder Shimano i na drugi dzień gnałeś nad Wisłę wypróbować to cudo
A potem nie mogąc doczekać się sezonu ,pojechałeś z Rafałem i dla rozgrzewki goniliście się wokół drzew,
Pamiętam też nasz pierwszy wspólny wyjazd nad Wisłę , gdzie wprowadzałeś mnie w tajniki łowienia w rzece na ds. .Tak ale cóż wart było by wędkarstwo bez kolegów bez wspomnień...


Pogawędki Wędkarskie - portal dla wszystkich wędkarzy!
Redakcyjna poczta: redakcja@pogawedki-wedkarskie.pl

Redakcja serwisu w składzie: Jarbas, Marek_b, -, -, -, -

Wszystkie teksty i zdjęcia opublikowane w portalu są utworami w rozumieniu prawa autorskiego i podlegają ochronie prawnej. Kopiowanie, powielanie, "crosslinking" i jakiekolwiek inne formy wykorzystywania cudzej własności intelektualnej i twórczej bez zgody właścicieli praw autorskich są zabronione prawem.

Wszelkie znaki towarowe są własnością ich prawowitych właścicieli, zaś ich użycie dozwolone jest wyłącznie po uzyskaniu zgody.

PHP-Nuke Copyright © 2004 by Francisco Burzi. license.
Tworzenie strony: 0.10 sekund :: Zapytania do SQL: 84