tester napisał
Siedzę wła¶nie w swoim pokoju. Przede mn± stoj± oparte o ¶cianę wędki, obok leży torba wędkarska. Większo¶ć tych rzeczy jest stara i poniszczona, chociaż wła¶ciciel dbał o nie dobrze. Wiele lepiej niż ja dbam o swój sprzęt. To po prostu z±b czasu. Każda z tych rzeczy przypomina mi szczę¶liwe czasy spędzone nad wod±, pierwsze ryby, rado¶ci i porażki. To sprzęt mojego taty.
Kiedy patrzę na te wędki wracaj± do mnie wspomnienia. Przypominam sobie fantastyczne wakacje, jakie co roku spędzali¶my nad Jeziorem Brdowskim. Całe dwa miesi±ce z wędk± w ręku, życie pod namiotem, nocne połowy węgorzy i wielkie leszcze w dzień. To wła¶nie na tę pomarańczow± Sonę łowili¶my je w małym przesmyku między trzcinami. Tak małym, że musieli¶my to robić jedn± wędk± na zmianę. Co rzut spławik wypływał i rozpoczynał się hol pięknej złotej łopaty. Po zakończeniu łowienia nie mogłem siatki z wody wyci±gn±ć. Wtedy z żalem słuchałem pierwszych słów o etyce. Zostawili¶my tylko tyle żeby starczyło na kolację. Bardzo chciałem zatrzymać te ryby, ale tato miał rację.
Obok Sony stoi czarna Germina. Jest pęknięta i dużo pracy zostało włożone w to żeby j± skleić. To przygoda znad Warty. Byłem trochę starszy i spędzali¶my długi weekend nad rzek±. Były pierwsze szczupaki ze starego koryta, trafił się amur i sporo drobnicy. To były piękne dni, piękna pogoda. Nasza sielanka została przerwana, kiedy nad wod± pojawili się szarpakowcy. To pęknięcie Germiny było wynikiem starcia z nimi. Odeszli odgrażaj±c się. Tato znów miał rację...
Na jednej z wędek jest zamocowany stary Mitchell. Duża i ciężka maszyna. Ileż kłopotu było z jego kupnem! Cudem jakim¶ dostałem paszport i pozwolili mi wyjechać za granicę. W wielkim mie¶cie, w największym sklepie wędkarskim, jaki kiedykolwiek życiu widziałem, stan±łem przed strasznym wyborem. To było okropne. Nie mieli Delfinów, a półki rozstawione na powierzchni niezłego boiska sportowego uginały się pod ciężarem towaru. Dopadł mnie wtedy sprzedawca. Parę lat już uczyłem się języka, ale to było nic w konfrontacji z rzeczywisto¶ci±! Brn±łem jednak dalej. Zerkałem tylko czasem na niego zastanawiaj±c się, kiedy straci cierpliwo¶ć. Rósł stos obejrzanych kołowrotków, a mnie było mało. Czas mijał błyskawicznie, kiedy już rozumiałem, o jakich parametrach rozmawiali¶my. Wreszcie dokonałem zakupu kieruj±c się radami taty. Było też co¶ dla mnie. Za dwa kołowrotki zapłaciłem maj±tek. Miały po jednym łożysku kulkowym! Za parę miesięcy stuknie im osiemna¶cie lat. Choć nie ta klasa i kultura pracy to kręc± do dzisiaj.
Tak mógłbym wspominać jeszcze długo. Cały ten wędkarski sprzęt co¶ mi przypomina. A to spławik, po który wchodziłem do głębokiej, zimnej rzeki mało się nie topi±c, to znów ¶mieszny przyrz±d do wi±zania haczyków. Wszystko to żyje swoj± histori±, choć tato odszedł w tym roku. Trzymam te wszystkie rzeczy z sentymentu i dla wspomnień wła¶nie. Może kiedy¶, kiedy czas już zatrze wspomnienia, oddam to wszystko jakiemu¶ młodemu wędkarzowi? Może znów kto¶ tchnie życie w te przedmioty i dopisze im dalsz± historię? Czy znowu przynios± komu¶ cudowne chwile? Nie wiem, to już przyszło¶ć pokaże...