Czy wiesz, że...
Doskonałą przynętą na bałtyckie duże leszcze, okonie i węgorze jest garnela – nazywana też bałtycką krewetką. Skorupiak ten dzień spędza zagrzebany w piasku, a na żer wychodzi w nocy i penetruje przybrzeżne płycizny. Można go znaleźć również przy plaży, na co najmniej metrowej wodzie w pobliżu zwalisk kamieni.

Konto/logowanie
Members List ZAREJESTROWANI
 Ostatni Tobiasz
 Dzisiaj 0
 Wczoraj 0
 Wszyscy 4520

 UŻYTKOWNICY
 Goscie 268
 Zalogowani 0
 Wszyscy 268

Jesteœ anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikajšc tutaj

Jesteœ stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj
aby zalogować się!

Na forum napisali
krzysztofCz: Podoba mi się Twój plan w punkcie (3) :hihi ...(380621) Apr 04, @ 12:47:07

lecek: Na emeryturu mam czteropunktowy plan. 1. Podróże, 2. Wedkar ...(380621) Apr 03, @ 19:46:58

krzysztofCz: Tylko nie miej złudzeń, że na emeryturze będziesz miał więcej cza ...(380621) Apr 03, @ 15:57:03

lecek: Jeszcze (jak dla mnie) to trochę mało czasu Mój pracodawca wyz ...(380621) Apr 03, @ 10:34:12

krzysztofCz: Gratulacje Lecku. U mnie na morzu albo wieje... albo nie biorą : ...(59426) Apr 03, @ 09:01:48

krzysztofCz: To prawie wieczność... mam nadzieję, że dożyjemy do następnej zbi ...(380621) Apr 03, @ 08:58:12

lecek: Byliśmy w Ustroniu. Dwa dni wędkowania w Wiśle. Na miejscu okazał ...(59426) Apr 02, @ 19:02:39

jjjan: Wpłaciłem za następne dwa lata. Są dwie faktury, każda za rok. N ...(380621) Apr 02, @ 17:57:24

jjjan: Wszystkim wszystkiego dobrego ...(165) Mar 30, @ 08:46:37

krzysztofCz: Święta już za pasem więc... Wszystkim życzę zdrowych, wesołych, R ...(165) Mar 29, @ 17:25:48


Artykuły komentowali
Krzysztof46 w ''Znowu Ta Szwecja'': Szkoda panowie ze sié nie oglaszacie .Chétnie dokoptowalbym do fajnej ekipy ...
Karpiarz w ''Usuwanie usterek w wagglerach i sliderach Dino.'': Ot fachura jestes Jotes. Pozdrawiam i dzieki za cenne wskazowki.
grubyzwierz w ''Znowu Ta Szwecja'': hmhmh... Mówisz Jacek, że Szwecja.. ? Kto wie, kto wie... :)
krzysztofCz w ''Znowu Ta Szwecja'': Janku czekamy na nową relację :-)
old_rysiu w ''Znowu Ta Szwecja'': A my pozdrawiamy z Polen :-)
jjjan w ''Znowu Ta Szwecja'': Jeszcze nie do końca.
Ekipa pozdrawia że Sweden.🙂

Zenon w ''Znowu Ta Szwecja'': Dlaczego "znowu" czyżby się znudziła?

Miło widzieć znajome pyszcz...

jjjan w ''Znowu Ta Szwecja'': Gdyby popłynąć w czwartek w dzień, to do Karlskrony, bilet dla czterech plus...
dzas w ''Znowu Ta Szwecja'': koszta zależą od tego ile pijesz... :) bez tego w 2,5 tysia za dwa tygodnie ...
the_animal w ''Znowu Ta Szwecja'': Świetna wyprawa - ekipa wiadomo - chętnie dowiedział bym się jakie koszta są...

Rozmaitości
» Pomocnik
» Regulamin PW
» Przeszukiwanie zasobów
» Przeszukiwanie forum
» Łowca Okazów 2010
» Grand Prix Czatu
» Prognoza pogody
» Ośrodki i stanice wędkarskie
» Rejestracja łódki
» Interaktywne krzyżówki

Recenzje
· JAXON ZX MACHINE 400
· MacTronic NICHIA HLS-1NL2L
· TUBERTINI GORILLA UC4 FLUOROCARBON
· Daiwa Exceler Style F
· Namiot Fjord Nansen
· Mikado NSC Feeder
· Wędzisko Mikado NSC 360 Feeder Nanostructure
· Mistrall Bavaria 2,7
· żyłka DUAL BAND
· Mikado T-Rex Bolognese 600

Filmoteka
Sum 200cm

Dodał: avallone78
Dodany: 14th Feb 2011
Odsłon: 2243
Ocena: 0.00 Ocen: 0

X targi Na Ryby ZAJAWKA

Dodał: jarecki74
Dodany: 19th Mar 2010
Odsłon: 2007
Ocena: 1.00 Ocen: 1

Boleń Wojtka

Dodał: wojto-ryba
Dodany: 23rd Dec 2009
Odsłon: 2132
Ocena: 5.00 Ocen: 1

Żerowanie karpi 5/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2270
Ocena: 5.00 Ocen: 4

Żerowanie karpi 4/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2100
Ocena: 5.00 Ocen: 2

Żerowanie karpi 3/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2155
Ocena: 4.00 Ocen: 1

Żerowanie karpi 2/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2069
Ocena: 5.00 Ocen: 1

Żerowanie karpi 1/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2110
Ocena: 2.00 Ocen: 1

Sum Odrzański

Dodał: jarokowal
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2473
Ocena: 5.00 Ocen: 3

Hol suma

Dodał: Marek_b
Dodany: 22nd Mar 2009
Odsłon: 2291
Ocena: 5.00 Ocen: 3


Ryba na dyżurze
Opublikował 22-10-2003 o godz. 08:15:00 Monk
Bajania i gawędy Jesiotr napisał
Jesiotr napisał:

Mam dość. To już trzecia wyprawa na żwirownie i żeby choć przezroczysty „pasiak”. Nic. Telefon do Darka: - To co, kolego, robimy dyżurkę?



Dyżurka, to miejsce gdzie niemal zawsze coś się dzieje. Co prawda rozmiary ryb nie powalają z nóg, ale przynajmniej nie zapomni się jak wygląda ryba. Pewnie każdy z Was ma coś takiego pod bokiem. U mnie nazywa się „to” Jezioro Złotnickie.

Parę lat po tym, jak w 1901 r. przegrodzili Kwisę koło Leśnej tworząc zbiornik (obecnie suchy) Czocha, niemieckie władze wpadły na pomysł, aby jeszcze raz przyłożyć rzece i przegrodzić ją kolejną zaporą. Obecnie funkcjonują dwie nazwy tej wody: Karłowice (od wsi, gdzie wpada Kwisa do jeziora) i Złotniki (ponoć wydobywano na tym terenie kiedyś złoto). Rozmiar jeziora oficjalnie wynosi 125 ha, ale po spuszczeniu Czochy poziom wody radykalnie się obniżył i przypuszczam, że obecnie nie ma nawet 100. Jeszcze do niedawna jeździłem tam od strony Gryfowa, gdzie rzeka wpływa do zbiornika i zaczynałem spacer ze spinningiem w kierunku zapory, ale wspomniane obniżenie spowodowało, że jest tam trochę za płytko. Wędkowanie więc zaczynam teraz od tamy (oczywiście w odpowiedniej odległości), a że miejsce jest dość rybne nie szwendam się jak kiedyś kilometrami.
Tyle tytułem wstępu.


Jak na zaporówkę w terenie podgórskim spinningowanie z brzegu jest dość wygodne. Wzdłuż jednego i drugiego ciągną się ścieżyny. Tylko bliżej zapory, akurat tam, gdzie z Darkiem ćwiczymy stada okoni trzeba bardziej uważać. Ale to i tak autostrada w porównaniu z Pilchowicami, gdzie o utratę zdrowia, podczas połowu z brzegu nietrudno. Najczęściej zaczynamy od miejscówek naprzeciw tamy (tama jest na zakręcie) i odbijamy w prawą stronę (od zapory). Muszę zaznaczyć, że kto dobrze nie zna tego łowiska, a nawet w ogóle całego zbiornika, powinien przygotować się na solidne rwanie. No, chyba, że łowi w toni, co wcale nie jest głupim pomysłem, o czym później. Wystarczy zadrzeć głowę do góry, by ujrzeć potężne korony dębów. Nawpadało do wody tyle gałęzi, że czasami wygląda to jak zasieki na poligonie. Parę wypraw i mamy już namierzone co większe konary. W tym miejscu trudno mi metr po metrze je przedstawić. Teraz jest niski stan wody i niekiedy korony wystają znad lustra.


Jezioro ma podłoże żwirowato-kamieniste. Brzegi, to przeważnie rumowiska bazaltowe. Tak jest również tam, gdzie teraz łowimy. Między średnim tłuczniem trafiają się czasami olbrzymie, kilkutonowe głazy. Są też podwodne skały, które niekiedy da się wypatrzyć z wysokiego brzegu. Nie muszę dodawać, że biesiadują tam watahy okoni. Idąc dalej wzdłuż brzegu dojdziemy do „wypukłego” zakrętu. To jedno z głębszych miejsc, które możemy sięgnąć z brzegu. Przy odrobinie szczęścia trafimy tu na dużą rybę. Dziwne to miejsca, bo z tego samego łowiska można złowić 30 cm, a chwilę później 2-3 kilowego sandacza. Słyszałem też o zapiętym sumie. Dalej pod kątem prostym brzeg odbija na zachód. Na tej prostej, mimo braku szczególnych kryjówek wydłubuję czasami całkiem okazałe okonie.


Wchodzimy na teren ośrodka „Turów”. Nikomu nie przeszkadza, że się z Darkiem pałętamy, więc można iść śmiało. W lecie raczej odpuszczam sobie to miejsce (choć nie zawsze), bo tłumy ludzi skutecznie wypłoszą wszystko co żywe, lecz w pozostałych porach roku to stały punkt programu. Nie dość, że stały, to jeszcze pewny. Teraz, przy tak niskim stanie wody jest trochę dziwnie, ale gdy poziom jest w miarę stabilny, to pływa tam na beczkach pomost w kształcie prostokąta. Tworzy on spory, jeziorowy basen.
Pod beczkami i w samym basenie kręcą się „pasiaki”, niezłe klenie i jazie. A gdy letnim wieczorem ludziska zwiną się z basenu na "zmąconą stołówkę" wpływa szarańcza okoni. Darek kiedyś nie wytrzymał i miotał gumą nawet pomiędzy kąpiącymi się i o dziwo gryzło mu silikon.


Idziemy dalej. Kilkanaście kajaków i rowerów wodnych przywiązanych do brzegu daje schronienie stadom okoni. Oby tylko nikt nie stukał i pukał po łajbach. Dlatego miejsce pewne jest raczej w pochmurny dzień. No i teraz, gdy aura skutecznie wypłoszyła miłośników wypoczynku nad wodą. Teraz to prawdziwy cymesik. Ostatnio co prawda jeździmy w te miejsce z odległościówkami, ale i spinning bywa przydatny.


Są tutaj dwie zatoki, do których wpływają strumyki.Tam gdzie się łączą jest 8-9 metrów. Na tym łączeniu jest cypel ze skały. Należy tu warować i obłowić je dokładnie, a siatka zrobi się naprawdę dość ciężka. Jak nadmieniłem teraz łowimy tam z Darkiem na spławik. Matchówki 4,2 metra, żyłka 0,14, przypon 0,10. Przynęta, to albo 2 białe, albo bułka, ale też często pasta ochotkowa „Mystic”. Zanętę (Kremkus „Płoć” z tartą bułką) kładziemy właśnie na „ósemce” i bywa, że nie można się opędzić od brań. Płocie są średniej wielkości, ale trudno znaleźć w okolicy miejsce, gdzie intensywniej jesienią zagryzałyby karpiowate! Czasami zostawaliśmy do zmroku i wtedy, zakładając najpierw świetliki, łowiliśmy po kilka niezłych leszczy. Zostawmy jednak białą rybę.


Po drugiej stronie brzegu w zatoce rok temu trafiłem jednego z większych, złowionych przeze mnie w tym zbiorniku - „pasiaka”. Miał 37 cm i wziął na małego paprocha, podanego na cienkiej żyłce. Walka była przednia. Po minięciu zatoki zaczyna się jedna z lepszych prostych. Patrząc na strome brzegi mogłoby się wydawać, że jest tam głęboko.
Nic bardziej złudnego. Choć są strome spady, to jednak wypłycenia, które niechybnie namierzymy, są bankową stołówką ryb. Nie piszę okoni, bo i szczupaki tam też urzędują. A nawet jednego sandacza, choć był niewielki, też tam wyjąłem. Ze szczupakami, to jest loteria.
Jak zapnie się z boku pyska, to jest szansa na jego wyjęcie. Ale często przecina też żyłkę.
Z kolei, gdy założymy przypon z kewlaru czy wolframu, to zapomnijmy o okoniach.
Gadzina za nic nie chce wtedy dziubać. Niejakim wyjściem jest obłowienie miejscówki przynętą z przyponowym zabezpieczeniem i gdy wyłowimy już wszystkie szczupaki (albo i żadnego, co częściej się zdarza) dopiero miotamy, że tak powiem, gumę bez zabezpieczenia.
Ale proszę się nie dziwić, kiedy zdejmiecie przypon, to właśnie wtedy „kaczodzioby” zapragnie pożuć trochę silikon. Co też niżej podpisanemu, ku jego zdenerwowaniu się zdarzało.

Dalej, zaniecham już opisowego przybliżania miejsc, bo brzeg ciągnie się kilometrami i łowisk tam multum. Zatoki, głazowiska, zwalone drzewa. Słowem - cudo! Ale jeżeli przyjedzie tu ktoś pierwszy raz, niechaj skupi się na początek przy miejscówkach okołotamowych.
Lepiej dokładnie je rozpoznać, niż w biegu obławiać długie partie. Może następnym razem bardziej naświetlę oba brzegi. Parę lat temu Tomasz Rudomina, mieszkaniec Gryfowa
i swego czasu dziennikarz „Wędkarza Polskiego” w miarę dokładnie opisał ten zbiornik. Spotkałem go kiedyś nad wodą. Bardzo sympatyczny facet. Już chyba nie pisze do WP. Może kiedyś się na niego natknę, to sobie pobzdurzymy... Ale nie o tym dzisiaj.

Odcinek, który opisałem spokojnie wystarczy, by wypełnić nim jesienny dzień.
Jeśli trafimy na dobre żerowanie, to dane nam będzie złowić ilości idące w dziesiątki (Tomek kiedyś przerzucił ponad setkę). Ale łowisko to staje się nieocenione, kiedy nigdzie indziej ni nawet skubnięcia. Jak na Dolnym Śląsku bezrybie, to na Złotniki szturm czas przypuścić. Tutaj, jak napisałem na wstępie, dyżur zawsze trzymają. No dobra, przyznam się, co do wielkości. Jak również napisałem, nie połamią nam wędki. Takie średnie dwudziestki. Bywa, że się uczepi wataha mniejszych. Co tam mniejszych, kiedyś od jazgarzy opędzić się nie mogłem (tak właśnie - na spinning). Ale z kronikarskiego obowiązku przyznaję, że i dziesięć sztuk takich po 25 cm łowiłem w kilkanaście minut. Niekiedy dla uciechy oka jeden z drugim zbliży się wymiarem do 30 cm. Ale to już takie małe święto. Proszę wierzyć, po tygodniu bezrybia na innych wodach, wożenie złotnickich okoni na cienkich żyłkach to wielka frajda. Przynajmniej dla mnie i dla kumpla Darka.


Teraz kilka słów o sprzęcie. Obydwaj z towarzyszem D. łowimy na te same wędki. Są nimi kije Mikado Light Destroyer 2,7 metra i c.w. do 10 g. Generalnie nie przepadam za wklejankami, ale ta jakoś mi leży i co ważne, na okonia jest wyborna. U dołu przy kołowrotku gruba jak teleskop, a na szczycie pickerowa końcówka. Jak nawet „pasiak” powącha przynętę, to widać to na szczytówce. Żyłka 0,14 albo 0,16. „Dwunastka”, albo nie daj Panie Boże „dziesiątka”, to zero szans wyjścia z zaczepu, nie mówiąc o dwukilowym szczupaku. Gumy stosujemy małe, 3 cm paprochy motor oil (z brokatem lub bez).
Główki różne. Zależy od głębokości łowienia. Ale raczej niewielkie (nawet mormyszki). Kolega z kolei namiętnie ćwiczy boczny trok, 3-5 g oliwka i hak muchowy. Ma efekty. Mimo, że czasami też majtam trokiem, wolę jednak standard. Na głębinach rzucamy wzdłuż brzegu (sporo zaczepów, ale są rezultaty). Na wypłyceniach - classic - opad albo skokami. Czasami jednak, gdy jest trochę słońca, okonie stoją pod powierzchnią - metr do dwóch pod lustrem wody. Bywa, że ze czterdzieści metrów od brzegu. Jak je tam namierzymy, to jazda jest przednia. Siadają rzut za rzutem. Kiedyś w ten sposób Darek złowił stado krasnopiór i przyklepał to niezłym kleniem.

Denerwującym jest trochę widok przewalających się ponad wodą sumów.
Trudno powiedzieć jak wielkich. Tworzy się tylko wir, jakby koń wpadł do wody. Pamiętam, jak parę lat temu miejscowy z Gryfowa siłował się z wąsatym. Kibicowałem mu półtorej godziny, później już musiałem się zwijać. Po kilku dniach dowiedziałem się, że jednak nie dał rady. Chyba ze trzy godziny z nim jeździł. Ale przyznam się, że poznałem też wędkarza, który zgłosił do prasy (Wędkarz Polski) złowionego koło Karłowic suma, którego waga przekroczyło czterdzieści kilogramów.
Wracam do tematu. Łowiąc na paprochy raczej suma nie zapniemy. Nawet jeżeli - to sprzęt nie ta kategoria wagowa. Przekonałem się o tym jakiś czas temu. Łowiąc okonie z wysokiej skarpy, widziałem jak atakują gumę. Gdy tylko wypływała z głębiny na płyciznę, trzepały w nią aż miło. Zabawa jak się patrzy. Raz jednak zrobiło się zamieszanie i mignął mi jakiś biały około metrowy kształt. Ale nie wpłynął na płyciznę, tylko zawrócił. Parę rzutów i znów biały kształt. Tym razem zassał paprocha. Moja robota polegała tylko na obserwacji znikającej czternastki z kołowrotka. Ruszyć się nie mogłem, bo z jednej i drugiej strony krzaki. No cóż, wyciągnął, co miał wyciągnąć, podkład i poszedł sobie. Nawet nie byłem tak bardzo zły, bo żyłki na kołowrotku było dużo, więc sporo czasu by się oswoić z myślą utraty ryby. Do dziś nie wiem, co to było. Główkowałem sporo, ale nie przychodziło mi nic sensownego do głowy. Bo nawet tak niedorzeczne myśli, jak np. boleń właziły mi do łba. Najbardziej pasuje sandacz. Ale skąd sandacz jesienią, w środku dnia na metrowej wodzie? Takie właśnie zagadki sprawiają, że wędkarstwo jest jeszcze bardziej fascynujące.


Na zakończenie dodam, że łowiska koło tamy mają jeszcze jedną wielką zaletę.
Dojazd tutaj jest tak wygodny, że chyba bardziej być nie może (trasa między Gryfowem a Leśną, skręt wskazuje tablica ośrodka „Turów”). Luksusowa knajpa, hotel i domki campingowe (ale ceny nie są tragiczne: 5-osobowy kamping o wysokim standardzie można już pożyczyć za 100 zł). Piwo z uwagi na Niemców zawsze jest świeże (4 złote). W lecie ewentualną „lepszą połowę” można zostawić nad czystym basenem (w kafelkach - nie ten w jeziorze). Do tego prysznic, leżaki i plaża dla dzieciaków. Wyżej w wyremontowanym zamku jest sauna, jacuzzi i inne bajery wystarczająco atrakcyjne, by mogły zająć połowicę na tyle, aby nam nie przeszkadzała.

Wspominam o tym dla porządku, bo oprócz zimnego piwa w restauracji nie korzystam z innych uciech. Bo jak można zajmować się grillowaniem własnego ciała, kiedy być może „pasiaki” właśnie stroszą płetwę grzbietową przed atakiem na wesoło pluskający się drobiazg? Nie da się!

Ale się porobiło. Po tym pisaniu chęć zbiera się we mnie szczera. Jadę. Znaczy się - jedziemy. Gdzie jest telefon? O jest... Tylko odbierz...

- Witaj Darku. To co, robimy dyżurne? Super. Za pół godziny jestem gotowy.

Nie ma co, dobry chłop ten Darek. Bardzo dobry chłop.

Daniel „jesiotr” Grygorcewicz


 
Pokrewne linki
· Więcej o Bajania i gawędy
· Napisane przez Monk


Najczęœciej czytany artykuł o Bajania i gawędy:
List wędkarza


Opcje

 Strona gotowa do druku Strona gotowa do druku

 Wyœlij ten artykuł do znajomych Wyœlij ten artykuł do znajomych


Komentarze sš własnoœciš ich twórców. Nie ponosimy odpowiedzialnoœci za ich treœć.

Komentowanie niedozwolone dla anonimowego użytkownika, proszę się zarejestrować

Re: Ryba na dyżurze (Wynik: 1)
przez adalin (adalin@poczta.onet.pl) dnia 22-10-2003 o godz. 09:55:52
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć) http://www.youtube.com/watch?v=2bprl-wGqnc
Tekst i widoczki - super! Aż wzbiera we mnie chętka na wypadzik na gór szczyty!

Jak to mawiał mój koleś: "Pyszne było, ale porcje małe" :) Dokładkę poproszę!



Re: Ryba na dyżurze (Wynik: 1)
przez old_rysiu (szreter@interia.pl) dnia 22-10-2003 o godz. 10:03:53
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Fajnie się czytało. Woda jak na owe czasy całkiem, całkiem. Nic nie napisałeś o środkach pływajacych. Na koniec artykułu uwagę moją zwrócił ten ośrodek. Mówiosz 100 zł za domek - to rewelacja. Wypada 20 zł na jednego. Ile tam tych domków? Może jakieś obiady hurtem można zamówić, powiedzmy poza sezonem. Bardzo to może być ciekawe miejsce na 3-4 a może 5 dniowy wypoczynek. Widzę już Wasze uśmieszki. Tak. Myslę o 1-majowym zlocie :-)
Mam nadzieję, że jeszcze tam wpadniesz na rybki - popstrykaj trochę ten ośrodek, chetnie zobaczymy to z bliska.



Re: Ryba na dyżurze (Wynik: 1)
przez minkof dnia 23-10-2003 o godz. 16:52:00
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Bardzo zgrabny tekścik. Dociąż troszkę sprzęt i na te walające się sumy zapoluj.
Wtedy to dopiero będzie co pisać…:-)
Pozdrowienia!



Re: Ryba na dyżurze (Wynik: 1)
przez Sazan (sazan@sazan.com.pl) dnia 24-10-2003 o godz. 20:19:10
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć) http://www.sazan.com.pl
Nie znam Kwisy. Wiem tylko tyle, że podczas długotrwałych lub gwałtownych deszczów potrafi być bardzo groźną rzeką.
Rzadko widzi się u nas artykuły z dokładnie opisanymi wędkarskimi łowiskami. Ten artykuł z przyjemnością nazwę "giepeesowskim". Sami sobie rozszyfrujcie co autor takiego neologizmu miał na myśli... :)

- A co trzeba zrobić po ciężkiej, znojnej, wędkarskiej wyprawie? - zapytam.
- Patrz zdjęcie ostatnie... - sam sobie odpowiem :)


Pogawędki Wędkarskie - portal dla wszystkich wędkarzy!
Redakcyjna poczta: redakcja@pogawedki-wedkarskie.pl

Redakcja serwisu w składzie: Jarbas, Marek_b, -, -, -, -

Wszystkie teksty i zdjęcia opublikowane w portalu są utworami w rozumieniu prawa autorskiego i podlegają ochronie prawnej. Kopiowanie, powielanie, "crosslinking" i jakiekolwiek inne formy wykorzystywania cudzej własności intelektualnej i twórczej bez zgody właścicieli praw autorskich są zabronione prawem.

Wszelkie znaki towarowe są własnością ich prawowitych właścicieli, zaś ich użycie dozwolone jest wyłącznie po uzyskaniu zgody.

PHP-Nuke Copyright © 2004 by Francisco Burzi. license.
Tworzenie strony: 0.11 sekund :: Zapytania do SQL: 64