okonio_lapacz napisał
Mam 10 lat. 26.07.2003r. byłem nad Biebrz± z tat± i łowili¶my ryby. Tata łowił na spławik a ja na malutk± blaszkę.
Razem z tat± od rana byli¶my nad rzek± a przez cały dzień było bardzo gor±co i parno. Tato dzień wcze¶niej zanęcił miejsce na leszcza a teraz siedzieli¶my i czekali¶my na pierwsze brania. Niestety "cisza w wodzie jest ogromna" - tak mówi mój tata. Na haczyk czepiały się wzdręgi a wszystkie niewielkich rozmiarów. Zmiana przynęty na czerwonego robaka przyniosła efekt w postaci brań małych okoni.
Nudno było okropnie bo nie złowili¶my żadnej większej ryby. Wła¶nie z tych nudów wzi±łem do ręki spinning założyłem mał± "coca-colę" i ruszyłem na "swoje łowy". Wędrowałem wzdłuż rzeki i polowałem wzdłuż brzegu na okonie. Co jaki¶ czas moj± "coca-colkę" atakował okonek, niestety mimo zmian w prowadzeniu blaszki okonki odprowadzały j± do brzegu a nie atakowały.
W trakcie mojego chyba około 500. rzutu, w momencie, gdy nie widziałem jeszcze blaszki poczułem szarpnięcie wędki, szczytówka wygięła się znacznie i poczułem jak co¶ na drugim końcu walczy.
Po żyłce zobaczyłem jak ryba ucieka pod okr±głe li¶cie gr±żela, a wiem, że ro¶liny te maj± bardzo mocne łodygi, przez które straciłem nie jedn± blaszkę. Udało mi się jednak wyprowadzić moj± zdobycz bliżej brzegu dzięki temu, że mam trzymetrowy spinning. Po wyjęciu z wody rybki okazało się, że był to okoń o długo¶ci 25 cm. Gdy wyjmowałem haki zobaczyłem, że mój "bandyta" ma w gardle dwie małe uklejki. Był to chyba bardzo głodny okoń.
Tato oczywi¶cie zazdro¶cił mi zdobyczy, bo on nie złowił tak dużej ryby, a zawsze jak jeste¶my nad wod± to o długo¶ć walczymy. Taka to była moja przygoda.
okonio_lapacz