A oto druga czę¶ć relacji z najbardziej kameralnej biesiady Pogawędek Wędkarskich. Przyniosła ona Namarie aż trzy pierwsze w życiu szczupaki, a mnie i Saszy kupę rado¶ci z pobytu nad pachn±c± póĽnowiosennie wod±, po¶ród le¶nych ostępów.
W sobotę skończyło się beztroskie pływanie po całym jeziorze. Zerwał się silny wiatr i łowiło się głównie z brzegu.
Niektórzy desperado nawet pływali. Chociaż trzeba przyznać, że woda była już ciepła - miała 22,7 stopnia C.
A skoro było ciepło, a wcze¶niej padały deszcze - to pojawiły się i grzyby. Na Bawolim Rogu rósł sobie czerwonogłówiec.
- Gdzie ten wobler?!
- Może w tej dziurawej kieszeni?
- A może w bucie?
Wieczorem wiatr ucichł - czas na trolowanko.
Już po chwili Namarie ma swojego pierwszego w życiu szczupaczka. Rozmiarów mikrych. Grzecznie wraca do rodziców.
Płyniemy dalej, a przyroda maluje kolejne piękne widoki.
Raz i dwa - Esio ma dwa okołowymiarowe szczubełki kamikadze. Pokusiły się na nie lada woblera. Niech rosn± dalej.
Aż tu nagle niespodzianka - bęc - uderzenie u Namarie. I po spokojnym holu drugi szczupak w życiu - tym razem bez w±tpienia wymiarowy. Chlup do wody - na szczę¶cie.
No i mam następnego szczupaka... Tyle, że złowionego znowu przez Namarie. Równe 50 cm - jak na Esoxa Kalejtanusa przystało. Temu już nie przepu¶cili¶my - na kolację smakował wybornie.
Niedziela. Jako że Esoxy Kalejtanusy były nie takie, jakich się spodziewali¶my, a Sacha musiał zmykać na unijne głosowanie - wyjechali¶my i my. Nad pobliskie Serwy.
Jeziora tak blisko siebie - a takie różne. Wybałuszyłem oczy ze zdziwienia, jak od samego brzegu namierzyłem jednostajny spad, który kończył się na głęboko¶ci 29 metrów.
Gdzie łowić na takiej wodzie? Może na płytszych stokach przy wyspie?
A może te paskudy - kormorany już dawno oczy¶ciły okolice wyspy z ryb?
Jest pierwsza ryba z Serw. Okonek, ale trochę tego... no... maławy.
Wycieczka z echosond± pozwala jednak namierzyć wiele interesuj±cych miejsc. Ryby widać miejscami ogromne ilo¶ci.
Polowanie na upatrzonego daje niezły efekt. Po przezbrojeniu zestawu na ultralight pada kilka niezłych okoni.
Zachodz±ce słońce maluje "szwedzkie" krajobrazy na brzegach Serw.
Oho - tu wreszcie jest płycej i masa drobnicy. Łowię króciaka, a dobra 60-tka spina się sprytnie z woblera.
Słoneczko już się chyli ku horyzontowi. Czas dobijać do brzegu, biec na truskawki z działki i pakować graty. Koniec zabawy, koniec treningu. W pi±tek wyjazd nad Asnen, do Szwecji.
Fotorelacjonowali: Namarie i Esox