Kajko napisał
Witam wszystkich i na początku przepraszam, że tak długo nie było ode mnie żadnych odpowiedzi. Jakie jest życie, sami wiecie. Mnie dopadły trzy, naprawdę ciężkie tygodnie; do tego doszły delegacje i nawet nie miałem czasu na ryby pojechać, nie mówiąc już o odpisaniu na Wasze pytania (a zebrało się tego już sporo).
Nawet nie odebrałem moich gaci od Januszapozn, a biedaczek je wozi po całym Poznaniu (z drugiej strony to ciekawe, gdzie były i kto je nosił). Na domiar złego próbowałem otworzyć moją skrzynkę na Onecie z Waszymi cennymi pytaniami, ale nie mogłem - no i znów dzień poślizgu, za który przepraszam. Jak się wszystko wyklaruje, to dziś (jeśli dziś ktoś to powiesi) wyślę odpowiedzi, a jutro może się ukażą.
No, ale żeby tak zupełnie nie zostawiać Was bez żadnej nawet ciekawostki, to coś Wam opowiem...
Niedawno miałem okazję czytać raport z sekcji padłych karpi, a były to sztuki duże, takie od 8 do 14 kg w ilości 7 sztuk. Karpie zostały przekazane do zbadania przez wędkarzy, bo - jak łatwo się domyślić - rybki padły z przyczyn niewiadomych. Otóż okazało się, że przyczyną ich zejścia było nie tyle obżarstwo, ile nadmierna zawartość... tak, tak, dobrze myślicie... protein, czyli białek w pokarmie.
W przewodach pokarmowych karpi znaleziono wyłącznie kulki proteinowe, które były przyczyną zgonu tych rybek. Ilość białka przyjętego przez te karpie była bardzo duża; do tego wdały się jakieś (tak sądzę) bakterie, no i biedactwa dostały takiego wzdęcia, że wyciągnęły płetwy.
Okazało się, że tuż przed zejściem ryb odbyły się karpiowe zawody. Można więc w tym szukać przyczyn grupowej śmierci z przejedzenia - może niektórzy byli zbyt gorliwi w nęceniu? A może w kulkach było coś, co zaszkodziło tym stworom (jakkolwiek nie przepadam za tymi rybkami, to śmierci ze wzdęcia im nie życzę), a może wszedł w grę jeszcze inny czynnik? Ja osobiście pierwszy raz o tym słyszałem. Może Wy coś wiecie więcej na ten temat. Może to nitrofurany, które ostatnio pojawiły się w jajach kurzych, a może inne cholerstwo?
Inną, interesującą rzeczą było dla mnie odkrycie w monografii leszcza tego, że:
- leszcz posiada receptory smakowe na płetwach piersiowych,
- penetruje dno głębiej niż karp,
- widzi w kolorach niebieskim i fioletowym,
- to ostatnie, to oczywiście kit.
To na razie tyle. Czekam na otwarcie się onetu i piszę czym prędzej. Pa!
Kajko