Przy okazji pi±tkowego spotkania umówiłem się z Łęckiem, Markiem_b i Filetem na niedzielę, na spinningowy rekonesans nad ¶ródmiejskim brzegiem Wisły. Dzień spotkania zacz±ł się pechowo - Marka łamała grypa, Filet zaspał, a ja zbytnio guzdrałem się z wyj¶ciem i zanim się spostrzegłem, było już po jedenastej, czyli umówionej godzinie spotkania.
Kiedy w końcu wyszedłem z domu, było już sporo po umówionym czasie, więc znaj±c kierunek wędrówki Łęcka pojechałem pod ¦l±sko-D±browski zamiast pod Poniatowszczak, w nadziei, że tam nasze drogi się zejd±. Spotkany na przystanku autobusowym wędkarz oznajmił, że widział młodego spinningistę, który szedł w stronę Mostu Gdańskiego. Przyspieszyłem więc kroku i po chwili byłem na wi¶lanej promenadzie, która w ten chmurny, wietrzny poranek prezentowała się cokolwiek ponuro.
Id±c w stronę Gdańskiego spotkałem co prawda młodych spinningistów, ale żaden z nich nie był Łęckiem. Kiedy byłem już blisko mostu, natkn±łem się na grupkę wędkarzy i przechodniów, którzy w wodzie wypatrzyli co¶, co z wygl±du przypominało kurtkę puchow±. Wezwana na miejsce policja potwierdziła smutne przypuszczenia. Był to topielec, najprawdopodobniej wędkarz podlodowy, na których jak stwierdził jeden z policjantów "wła¶nie trwa szczytowy sezon". Policjanci biedaka nie wyjęli nawet z wody, tylko bosakiem wci±gnęli na płytkie kamienisko przy brzegu. Zrobiło mi się jako¶ przykro, więc poczłapałem bez krzty entuzjazmu dalej. Ponieważ nie było widać Łęcka - zawróciłem w stornę ¦l±sko-D±browskiego. W oczy rzuciło mi się zgromadzenie wędkarzy na praskim brzegu - jak się potem okazało na pękaj±cym już lodzie były nawet rodziny z dziećmi...
Odwiedziłem Docia, który mieszka tuż nad Wisł± i też dopiero co wrócił ze spaceru. Okazało się, że na jednej z pobliskich główek odpu¶cił lód i wędkarze na przystawkę i pickerka łowi± niczego sobie leszcze. Po wypiciu kawki poszli¶my udokumentować ten fakt, ale zamarzaj±ce baterie cyfraka pozwoliły strzelić tylko kilka zdjęć. Pierwszym spostrzeżeniem, a zarazem symptomem wiosny, były potężne klucze kormoranów. Niektóre liczyły nawet ponad setkę ptaków.
Chwilę pogawędzili¶my z wi¶lanymi wędkarzami, za¶ raz po raz, mniej więcej co kwadrans, obserwowali¶my serie brań. Co i raz który¶ wędkarz holował leszcza. Nie były to wielkie okazy - ot takie w granicach 30-40 cm.
Raz, czy dwa zagrał hamulec w kołowrotku i kolejna ryba pod wod± błysnęła w bardziej złotawym odcieniu. I choć to również nie były okazy - to te leszcze, wkraczaj±ce w "złocisty" wiek wzmagały wędkarski apetyt. I chociaż preferuję spinning - zacz±łem nawet dumać nad jak±¶ wiosenn± zasiadk±. Ot tak - na otwarcie spławikowo-gruntowego sezonu.
Z dociowej główki przegonił nas coraz większy wiatr i si±pi±cy deszczyk. Popatrzyli¶my jeszcze na wędkarzy na lodzie, których wyniki były znacznie gorsze. Przy mo¶cie ¶cisnęli¶my sobie graby i tak skończył się ten spacer, który miał być radosnym poszukiwaniem pierwszych oznak wiosny. Jak widać - te oznaki to nie tylko zielone p±czki na drzewach, ¶wiergot ptaków i pierwsze ryby. Niech będzie to temat do przemy¶lenia dla tych, którzy wybieraj± się na ostatni lód w nadchodz±ce ciepłe dni...
Esox