Jarokowal napisał
Informacja o zlocie w Oczkowie pojawiła się już dawno. Czasu na decyzję było dużo. Tym razem jednak to nie ja decydowałem o wyjeĽdzie, lecz moja siostra ... ot taka mała ciekawostka.
Pierwsze urodziny chrze¶niaka, uroczysto¶ć zobowi±zuje. Sprawy potoczyły się po mojej my¶li i w sobotę rano autostrad± gnałem na spotkanie do Oczkowa. We wstecznym lusterku widziałem jak żona i dzieciaki ¶pi±. Natomiast Janusz, jak na pilota przystało pilnował abym i ja nie pospał. Nie było to trudne, cał± drogę omawiali¶my strategie wędkarskie.
W pensjonacie przywitano nas serdecznie. Torby znalazły miejsce w pokojach, a my czym prędzej wędrowali¶my na lód. W zasadzie to pierwszy poszedł Janusz, ja miałem zaraz doł±czyć. I zapewne zanim doł±czył bym do niego, już miał by kilka ryb na koncie. Zapewne, gdyby nie jeden szczegół, wędkę ja niosłem. Gdy dotarli¶my do Janusza, miejsce było namierzone i przygotowane. Tak dobrze przygotowane, że zanim zawi±załem mormyszkę Janusz miał już sandacza.
Wła¶ciwie to sandaczyka, ale tym razem nie rozmiar lecz sztuka się liczyła. Narobili¶my hałasu, aż siedz±cy niedaleko wędkarze zainteresowani podnie¶li się ze stołków.
Czym prędzej przej±łem Vexilar od Janusza. Łowienie nabrało nowego wymiaru. Nie da się opisać, jak chwilka łowienia z Vexilarem daje niesamowite wrażenie. Dzięki niemu również namierzyłem stado pięknych płoci i okoni. Najpierw mały okonek. Po chwili hamulec grał jak orkiestra,a ja natomiast ci±gn±łem rybę.
Jak zwykle najwięcej frajdy, ze złowionej ryby, miał Bartek. A jego rado¶ć to i moja rado¶ć.
Ryba szybko wróciła do wody, a my powoli zaczęli¶my wracać do Rybaka. W pensjonacie sceny jak z filmu Wielki Szu.
Tyton wszedł za 4 klocki ... atmosfera zgestniała, ale nie wiem kto za to odpowiadał
Misiek przenikliwie badał rywala ...
... wszedł za 4 i podbił o kolejne 4 klocki, Tyton odbił ... na stole Legoland
Ostatni raz rzucił okiem na karty i krzykn±ł: Sprawdzam!!.
To co stało się póĽniej nie bardzo nadaje się do publikacji.
Tyton przegrał, wieczorem będzie grill.
Kuchenne zapachy roztoczyły Swój aromat, podrażniły nozdrza połechtały apetyt. Do tego stopnia, że zlotowicze zaczęli wracać z połowów.
Zwabiony zapachem przybył nawet Oldi.
A i moje głodomory, jako pierwsze, zasiadły do obiadu.
Po obiedzie pojechali¶my na Górę Żar, ale to już dokładnie Oldi zrelacjonował.
To co działo się wieczorem opiszę w kolejnej odsłonie. Ale będę potrzebował pomocy.
Jarokowal