PSTRĄG POTOKOWY
Rekord Polski - 5,525 kg
Złoty medal - od 3,00 kg
Srebrny medal - od 2,00 kg
Brązowy medal - od 1,50 kg
|
ZAREJESTROWANI
Ostatni Tobiasz
Dzisiaj 0
Wczoraj 0
Wszyscy 4520
UŻYTKOWNICY
Goscie 561
Zalogowani 0
Wszyscy 561
Jeste anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikajšc tutaj Jeste stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj aby zalogować się!
|
|
|
|
|
dzas:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(400030) Apr 24, @ 21:24:03
mario_z:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(400030) Apr 21, @ 18:55:22
krzysztofCz: Podoba mi się Twój
plan w punkcie (3)
:hihi ...(400030) Apr 04, @ 12:47:07
lecek:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(400030) Apr 03, @ 19:46:58
krzysztofCz: Tylko nie miej
złudzeń, że na
emeryturze będziesz
miał więcej cza ...(400030) Apr 03, @ 15:57:03
lecek: Jeszcze (jak dla mnie)
to trochę mało czasu
Mój
pracodawca wyz ...(400030) Apr 03, @ 10:34:12
krzysztofCz: Gratulacje Lecku. U
mnie na morzu albo
wieje... albo nie
biorą : ...(59445) Apr 03, @ 09:01:48
krzysztofCz: To prawie wieczność...
mam nadzieję, że
dożyjemy do następnej
zbi ...(400030) Apr 03, @ 08:58:12
lecek: Byliśmy w Ustroniu.
Dwa dni wędkowania w
Wiśle. Na miejscu
okazał ...(59445) Apr 02, @ 19:02:39
jjjan: Wpłaciłem za następne
dwa lata.
Są dwie faktury, każda
za rok. N ...(400030) Apr 02, @ 17:57:24
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
| |
Upragniony sum gigant
Opublikował 31-07-2008 o godz. 11:00:00 Woytas |
Jotes napisał
Upalny lipcowy dzionek, zwiastował dobre brania podczas nocnej zasiadki na łodzi. Prognozy na tę noc były rewelacyjne. Miało być parno, bezchmurnie, spokojnie – bez wiatru. Księżyc wchodził właśnie w ostatnią fazę trzeciej kwadry, co zapowiadało ciemną noc. Noc sumowo – węgorzową!
Na łowisko dotarłem na godzinę przed zachodem. Tradycyjnie w miejscu, gdzie zamierzałem rzucić kotwicę, postawiłem najpierw bojkę i postanowiłem opłynąć dokładnie łowisko. Bacznie obserwując ekran echosondy, penetrowałem najpierw najbliższą głębinę, potem podejście na blat i w końcu sam blat w zasięgu rzutu.
Są! Zobaczyłem je tuż przy samym szczycie skarpy. Przyczajone niczym duchy, czatowały na przyszłą zdobycz. Ogromne kształty na ekranie, pobudzały do maksimum moją wyobraźnię.
Trudno określić, jakiej wielkości i masy mogły być te ogromne cielska, czatujące przy dnie. Cielska, na których widok poczułem miły dreszczyk.
Dopłynąłem z powrotem do bojki. Cichutko i bezszelestnie postawiłem kotwicę dziobową tak, aby nie walnąć o dno i nie wzbudzić obłoków mułu. Przyjemny, lekki zefirek, powoli znosił łódź na całą długość linki, ustawiając ją dokładnie wzdłuż skarpy. Gdy linka wyprężyła się już, znów cichutko i bezszelestnie postawiłem lekką kotwicę rufową. Celowo przygotowałem lekkie kotwice, by po zacięciu dużej ryby, móc bez problemu szybciutko je wyjąć z wody i dać się rybie holować po tym ogromnym zbiorniku.
Jeden zestaw zarzuciłem od strony dziobu, a drugi od rufy. Jako przynęt użyłem płotek, świeżo złowionych tego samego dnia na stawie w Spale. Zestawy na tę noc, przygotowałem typowo na grubą rybę. Kije spinningowe do 140 i do 250 g, kołowrotki sumowe – na jednym gruba plecionka, na drugim żyłka czterdziestka. Po zarzuceniu, odpowiednio je zabezpieczyłem i podwiesiłem dzwonki. Teraz mogłem tylko czekać, na branie i ogromną dawkę adrenaliny.
Słońce właśnie chyliło się ku zachodowi, zalewając niebo i wszystko wokół złotym blaskiem.
Potem ucichł, ten przyjemny lekki powiew, woda się wygładziła. Nastąpiła całkowita cisza, nawet ptaki zamilkły. Gdy zaczęło szarzeć wszystko w zasięgu wzroku, nagle ryby wyraźnie się ożywiły. Widać było tegoroczną drobnicę, ściganą przez bolenie. Raz za razem spławiały się leszcze…Spostrzegłem też słusznych rozmiarów sandacza, który w pogoni za jakąś płoteczką wyskoczył na powierzchnię. Nagle woda ożyła!
Wtem, jeden z moich dzwoneczków również ożył, jakaś ryba poderwała go z podłogi łodzi, by z hukiem uderzyć w wędzisko.
Zerwałem się na równe nogi. Błyskawicznie odpiąłem dzwonek i jednocześnie silnie zaciąłem…
Niestety, pospieszyłem się z zacięciem i wyrwałem rybie z pyska przynętę. Zarzuciłem ponownie w to samo miejsce. W tym samym momencie, gdy kończyłem zabezpieczać kijek, na drugim zestawie coś podciągnęło dzwonek do góry. Zaciąłem, gdy mój sygnalizator zaczął opadać do dołu. Znów pudło! Tym razem za późno.
Takich brań miałem jeszcze kilka, by przy kolejnym idealnie trafić w moment zacięcia.
Ryba wzięła na cięższy zestaw, z żyłką czterdziestką. Po zacięciu, od razu wiedziałem z czym mam do czynienia, jaka ryba mnie zaszczyciła braniem - SUM!
Kij wygiął się w pałąk, żyłka lekko zaświszczała. Poczułem coś twardego. Coś, co z pewnością blokowało ciężarek przy dnie. Wyprężyłem mocniej zestaw, szarpnąłem raz, potem drugi i poczułem jak ciężarek uwolnił się z zaczepu. Chwała Bogu, bo to może być ryba życia!
Szczytówka kija natychmiast zapulsowała życiem. Poczułem wyraźne targnięcia łbem ryby i specyficzne, wężowate ruchy na końcu zestawu.
Od tego momentu nie „patyczkowałem” się już. Wiedziałem, że tylko szybki, siłowy hol, uchroni rybę przed wytworzeniem nadmiernej ilości kwasu mlekowego, który z pewnością ją zabije po wypuszczeniu na wolność.
W pośpiechu - a może z emocji? - Zapomniałem na śmierć, o zwinięciu drugiej wędki i podniesieniu kotwic. Tak bardzo chciałem poczuć siłę tej ryby, marzyłem o holowaniu łodzi przez taką bestię, a jednak zapomniałem! Trudno!
Skupiony nad tym, co zawisło na haku, zacząłem systematycznie pompować kijem, jednocześnie zwijając żyłkę. Był coraz bliżej i bliżej. Już wyraźnie czułem, że za kilka sekund ujrzę jego łeb, a zaraz potem to wielkie, ogromne cielsko...
Byłem tak pochłonięty holem, że zapomniałem nawet o założeniu neoprenowej rękawicy, którą miałem przygotowaną w zasięgu ręki.
Od pierwszego lipca, miałem wszystko opracowane w najdrobniejszych szczegółach w swojej głowie:
Zacięcie, ekspresowe zwinięcie drugiej wędki, wyciągnięcie kotwic, rękawica i… hol. Taki był mój plan, o którym w jednej sekundzie zapomniałem na śmierć! Ech, gapa! Teraz będę zmuszony podebrać rybę gołą ręką, ryzykując ukłucie hakiem, lub poranienie tarką w rybim pysku…
Od zacięcia upłynęło zaledwie kilka sekund, a różne myśli kłębiły się w mojej głowie. Nie straciłem jednak zimnej krwi!
Oto, pochyliłem po raz ostatni kij do samej wody i jeszcze mocniej podciągnąłem zdobycz ku powierzchni. Jest!
Na powierzchni wody w nikłej poświacie latarki czołowej, zamajaczył wyraźny kształt sumowego łba. Widziałem jego wąsiska i te malutkie, chytre oczka. Z pyska wystawała połowa przynęty. Zacięty był więc, tylko za wargę.
W tym momencie zdębiałem! Nie wiedziałem jak podebrać rybę? Czy podbierakiem, który miałem przygotowany na burcie? Czy gołą dłonią, ryzykując rany?...
Nie poddam się, nie bez walki! Wyprężyłem całe swoje ciało, kij zatrzeszczał od mojego uścisku.
- Twoja masa, przeciwko mojej! – pomyślałem w duchu - Zobaczymy, kto jest silniejszy?
Przytrzymałem ręką szpulę kołowrotka, zaparłem się z całych sił i…podniosłem suma na kiju. Przeniosłem przez burtę łodzi i delikatnie położyłem na dnie…
Na końcu mojego potężnego zestawu dyndała czterdziestka! Czterdzieści centymetrów żywego suma.
Delikatnie odpiąłem zdobycz z haka i natychmiast uwolniłem. Teraz już wiedziałem, co tak bezustannie nękało moje zestawy. Rybska, które nie były w stanie przełknąć przynęty! Tylko, gdzie podziały się te, które widziałem na ekranie echosondy?
Jakby w odpowiedzi na moje pytanie, dziesięć metrów przede mną, zobaczyłem gejzer wody i mnóstwo baniek powietrza na powierzchni wody. Za moment, gdzieś z tyłu drugi taki sam widok.
- Szlag by was trafił, skubane cwaniaki! ...
Jotes
|
| |
|
| Komentarze sš własnociš ich twórców. Nie ponosimy odpowiedzialnoci za ich treć. |
|
|
Komentowanie niedozwolone dla anonimowego użytkownika, proszę się zarejestrować |
|
Re: Upragniony sum gigant (Wynik: 1) przez old_rysiu dnia 31-07-2008 o godz. 12:56:36 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Kapitalne :-) Czytałem z zapartym tchem. Wszystko jak w moim sumie, hol siłowy, adrenalina uszami cieknąca - widziałem to wszystko jakbym film oglądał. Zaskoczyło mnie tylko wyjęcie suma na zestawie. Potem trzy razy sprawdzalem ten wymiar :-)))
Jesteś Jotes mistrzem - gratulacje :-))) |
|
|
Re: Upragniony sum gigant (Wynik: 1) przez the_animal dnia 31-07-2008 o godz. 14:28:32 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Doskonale opowiadanie akcji , trzyma w napięciu do samego końca . Jak to w większości w życiu bywa - biorą , owszem , ale nigdy gdy się na nie specjalnie nastawisz .
-świetna fota zachodzącego słonca - pozdrawiam :) |
|
|
Re: Upragniony sum gigant (Wynik: 1) przez mario_z (mario-z71@o2.pl) dnia 31-07-2008 o godz. 20:43:30 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Jotes, czy Ty chcesz doprowadzić mnie do palpitacji serca?
Im bliżej końca opowieści tym większe ciśnionko, już prawie wyrwałem poręcze z fotela, a tu masz, taki olbrzym. Ech co za fajne opowiadanko, świetnie napisane, im dalej w lekturę tym większe emocję.
Jarku szkoda że to nie sto czterdziestka szkoda, nie mniej jednak gratuluję nocnej wyprawy. |
|
|
Re: Upragniony sum gigant (Wynik: 1) przez Tirith27 dnia 31-07-2008 o godz. 21:05:30 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | I ja dałem się nabrać, a na końcu takie rozczarowanie, fajnie napisane Jotes naprawdę super się czytało. Również życzę Ci tego prawdziwego suma giganta, jak najszybciej!! |
|
|
Re: Upragniony sum gigant (Wynik: 1) przez Karpiarz (karpiarz@arcor.de) dnia 31-07-2008 o godz. 21:43:55 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Fajne opowiadanko Jotes i fajnie sie czyta - mysle jednak ze lowisz dosyc delikatnie. Czterdziestaka na sumowym zestawie wogole sie nie czuje :)- taka kijanka niema jeszcze masyi :). Pozdrawiam Cie serdecznie - moze pomyslisz o wyjezdzie jesiennym w pszyszlym roku na Ebro? Bede ja,Sazan i Robert,grupy paryskiej nie licze. Beda dobre ceny - przemysl - jak sie zalapiez bedzie potrzeba nam jeszcze dwoch |
|
|
Re: Upragniony sum gigant (Wynik: 1) przez krzyko dnia 01-08-2008 o godz. 16:46:35 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | No mistrzu, okazuje się że równie dobrze jak łowienie porządnych ryb wychodzi Ci podgrzewanie atmosfery w relacjach z nad wody.Udało Ci się i mnie zrobić w bambuko, ale zrobiłeś to po mistrzowsku i z wdziękiem.Gratuluję i czekam na relację z holu jednego z tych skubanych cwaniaków. |
|
|
Re: Upragniony sum gigant (Wynik: 1) przez zrodlak dnia 03-08-2008 o godz. 17:13:06 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Fajnie napisalo Ci sie, a mnie fajnie czytalo sie. Najlepsza byla czesc z kwasem mlekowym. Bardzo na czasie. Masz twarda reke do wedki i lekka do pisania. Widzialem zdjecie tego monstrum . Az strach sie bac!!! Gratulacje. |
|
|
Re: Upragniony sum gigant (Wynik: 1) przez wojto-ryba dnia 27-08-2008 o godz. 11:58:54 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) http://picasaweb.google.com/Wojto.Ryba | Gratuluję bardzo fajnego tekstu, miło się czytało:) Szkoda, że faktycznie nie uwiesił się ten upragniony wielki sum, ale być może niedługo kto wie a wtedy będziesz miał prawie gotowy tekst do relacji. Kilka zdań zmienisz i będzie wszystko pasować;) pozdrawiam |
|
|
|