Szczupak dla przekroczenia wymiaru ochronnego potrzebuje - w zależności od akwenu - 4-6 lat.
|
ZAREJESTROWANI
Ostatni Tobiasz
Dzisiaj 0
Wczoraj 0
Wszyscy 4520
UŻYTKOWNICY
Goscie 583
Zalogowani 0
Wszyscy 583
Jeste anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikajšc tutaj Jeste stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj aby zalogować się!
|
|
|
|
|
dzas:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(385091) Apr 24, @ 21:24:03
mario_z:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(385091) Apr 21, @ 18:55:22
krzysztofCz: Podoba mi się Twój
plan w punkcie (3)
:hihi ...(385091) Apr 04, @ 12:47:07
lecek:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(385091) Apr 03, @ 19:46:58
krzysztofCz: Tylko nie miej
złudzeń, że na
emeryturze będziesz
miał więcej cza ...(385091) Apr 03, @ 15:57:03
lecek: Jeszcze (jak dla mnie)
to trochę mało czasu
Mój
pracodawca wyz ...(385091) Apr 03, @ 10:34:12
krzysztofCz: Gratulacje Lecku. U
mnie na morzu albo
wieje... albo nie
biorą : ...(59443) Apr 03, @ 09:01:48
krzysztofCz: To prawie wieczność...
mam nadzieję, że
dożyjemy do następnej
zbi ...(385091) Apr 03, @ 08:58:12
lecek: Byliśmy w Ustroniu.
Dwa dni wędkowania w
Wiśle. Na miejscu
okazał ...(59443) Apr 02, @ 19:02:39
jjjan: Wpłaciłem za następne
dwa lata.
Są dwie faktury, każda
za rok. N ...(385091) Apr 02, @ 17:57:24
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
| |
Trzecia strona Ebro - cz. I
Opublikował 27-06-2008 o godz. 07:30:00 Woytas |
Karpiarz napisał
Dzień dobry panie Januszu, Patryk z Paryża z tej strony, przeczytałem wszystkie pana reportaże o połowie suma w Ebro – tak się zaczęło...
Młody i miły głos prosił mnie o wskazówki dotyczące sprzętu, miejsca oraz najlepszego czasu na połów suma w Ebro – rozmowa trwała długo, a to, co mi z niej najbardziej utkwiło w pamięci, to termin, w którym chłopcy z Paryża wybierali się na suma a mianowicie – maj. Pamiętam, jak odradzałem Patrykowi ten termin, bo przecież wtedy właśnie karpie i sumy nie żerują tak intensywnie jak normalnie i mają całkiem inne myśli w głowie - tarło... Pojechali i jednak połapali. Byłem naprawdę zaskoczony, że w maju można tak dobrze połowić, dlatego też bez momentu zawahania odpowiedziałem TAK – na pytanie Patryka, czy nie miałbym ochoty pojechać z nimi za rok znowu na Caspe.
Zgodnie z umową w Paryżu mam być około godz. 13.00 – żeby napić się spokojnie kawy, przeładować do samochodu kolegi i wyjechać, zanim zacznie się popołudniowy paryski tłok. Do Paryża mam 390 km, więc nie muszę się spieszyć - fajnie - lubię bowiem pospać. Rano, po przygotowaniu sobie prowiantu i spakowaniu wspaniałej śląskiej sałatki warzywnej i kotlecików mielonych (karminadli) zrobionych dzień wcześniej przez Jadzika, specjalnie na mój wyjazd, robię jeszcze ostatnie zakupy i ruszam. Do granicy z Belgią mam 3-4 min autostradą, więc kiedy naprawdę się rozpędzę – muszę już hamować, u nich bowiem panuje limit 120 km/h. Jest to dla mnie katorgą, i łapię się często na tym, że jak tylko się trochę zamyślę, to jadę tak, jak jeżdżę normalnie, czyli o 100 więcej. Po przejechaniu około 180 km jestem we Francji – hurra teraz mogę jechać 130km/h – w tym momencie przypominam sobie, że Patryk kupił niedawno grubego ośmio cylindrowego BMW – gdybym ja musiał tym samochodem po Francji jeździć – czułbym się jak eunuch w haremie. Po wjechaniu do Paryża, dochodzę ponownie do wniosku, że jazda po tym mieście to większa przygoda niż hol największego nawet suma. Cieszę się bardzo kiedy GPS pokazuje, że pozostało mi 5 km do celu, tyle, że to bardzo złudna informacja, bo po 45 minutach mam jeszcze 2,5km. Na miejscu czekają już na mnie koledzy, Artek wskakuje do samochodu i prowadzi mnie pod włos na jednokierunkowej, do auta Janusza z którym pojadę.
Jest to wszystko dla mnie wielkim szokiem co się tu wyrabia – każą mi się zatrzymać na pasach, ludzie przepychają się między nami, ale nie protestują – w Niemczech prawo jazdy by mi odebrano, gdybym tak zaparkował.
Na kawę nie ma już czasu, odmawiamy niechętnie przemiłej Asi (dziewczyna Patryka), głaszczemy przeukochaną Eni (sunia Asi i Patryka) i ruszamy na CASPE. Jedziemy w 6 osób dwoma samochodami. Po wyjeździe z Paryża, kilometry uciekają bardzo szybko, zatrzymujemy się naturalnie, żeby coś zjeść i dalej kierunek Caspe.
GPS Patryka ostrzega nas suwerennie przed każdym radarem, tak więc jedziemy ’’nieco’’ szybciej niż by tego sobie francuska policja życzyła. Pireneje witają nas ulewnym deszczem i gęstą mgłą. Decydujemy, że zatrzymamy się i prześpimy 3-4 godziny, a o świcie pojedziemy dalej. Kiedy dojeżdżamy do Mequinenzy świeci jeszcze słoneczko, jednak czarne i ciężkie chmury gdzieś tam z tyłu, nie zwiastują dobrej pogody. Robimy krótką przerwę, żeby zobaczyć Ebro i popstrykać.
Skład ekipy :
Od lewej: Artek Jarzyna (a wlasciwie Krzysiek), Sebastian,Karpiarz,Patryk,Michal i Janusz.
Następnie wskakujemy z powrotem do samochodów i jedziemy nasze ostanie już kilometry do Caspe. Meldujemy sie u Billa – właściciel, u którego będziemy mieszkać. Obserwuję jego rozmowę z Patrykiem i po ich gestykulacjach rozumiem już, że woda jest wysoka i ciśnienie skacze.
6
Reszty dopowiada nam Patryk – jest kiepsko panowie – bardzo silny nurt, zapora w Mequinenzie spuszcza wodę pełnym przelewem. Pogoda niestabilna, codziennie ma padać deszcz. Zajmujemy nasze kwatery – warunki są naprawdę wspaniałe. Na prywatnym i
Na prywatnym i ogrodzonym terenie Billa, stoją trzy domki plus zabudowania gospodarcze, a zza płotu mamy widok na Rio Ebro, a raczej Caspe – Jezioro zaporowe na Ebro.
Bill zadbał o wszystko, pomijam tutaj pomieszczenia, w których mieszkamy - łazienki, ubikacje, sypialnie, kuchnie etc... . W pomieszczeniach gospodarczych mamy nie tylko miejsce na sprzęt, są też leżaki i fotele karpiowe do zasiadek, są podpory na ciężkie sumówki, są przenośne lampy, dodatkowe ubikacje i prysznice – jest wszystko. Ciekawostką było, że w jednym z tych pomieszczeń jaskółki zrobiły sobie gniazdko w mydelniczce w jednej z kabin prysznicowych.
Czyżby nasi poprzednicy nie używali tej kabiny? Bill naprawdę pomyślał o wszystkim – a w zakupach wyprzedza nawet nasze zapotrzebowania. Pomijam fakt, że można u niego zamówić też konkretny produkt, lub przynętę. Jedno z pomieszczeń gospodarczych to spiżarnia – tutaj w lodówkach i zamrażarkach możemy zaopatrzyć się dokładnie we wszystko. Piwo, chleb, mleko, pizza, pellet, kalmary, oranżady i soki pomarańczowe do drinków – słowem wszystko. W tym momencie dodam, że ceny są naprawdę przyziemne, a biorąc pod uwagę fakt, iż mieszkamy w dziczy, pomiędzy górami i woda – to musimy naprawdę tego Billa podziwiać, że nie jest tak pazerny jak Ci Niemcy, z których usług dotychczas korzystaliśmy. U nich bowiem piwo kosztowało 1 euro – u Billa 3 piwa kosztują 1 euro, to samo dotyczy domku i łodzi, nawet pełny bak paliwa jest w cenie.
Po wstępnym zagospodarowaniu się i zawieszeniu na jednym z przepierzeń polskiego akcentu, wychodzimy natychmiast na ryby.
Ebro jest bardzo wysokie a mocny nurt ściąga nawet moje 320 g ołowie.
Ryba nie żeruje, mamy co prawda delikatne pobicia, ale są to zapewne maleństwa i nic nie daje się zaciąć, jesteśmy niezadowoleni i już wiemy, że tym razem nie połowimy. Pierwszy dzień wędkowania miłym akcentem kończy Sebastian, udaje mu się bowiem zaciąć pięknego sazana, który po sesji zdjęciowej wraca naturalnie do wody. Pogoda załamuje się zgodnie z wydrukiem, jaki dostajemy od Billa, a hiszpański deszcz przepędza nas do domu.
Zapraszam na II część
Janusz Krotki - Karpiarz
|
| |
|
| Komentarze sš własnociš ich twórców. Nie ponosimy odpowiedzialnoci za ich treć. |
|
|
Komentowanie niedozwolone dla anonimowego użytkownika, proszę się zarejestrować |
|
Re: Trzecia strona Ebro - cz. I (Wynik: 1) przez mario_z (mario-z71@o2.pl) dnia 27-06-2008 o godz. 08:18:27 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Janusz wszystko było by fajnie gdyby nie to oczekiwanie na następną część relacji, jak na razie ciekawie się zapowiada ta wyprawa, coś mi się widzi że w części drugiej dopiero się będzie działo.
Już nie mogę się doczekać, Janusz spiesz się bo uschnę z ciekawości.
Pozdrawiam.
|
|
|
Re: Trzecia strona Ebro - cz. I (Wynik: 1) przez old_rysiu dnia 27-06-2008 o godz. 09:14:13 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Dzięki Ci Karpiarzu, że zadałeś sobie trud na przygotowanie tej relacji. To dobrze, że jest wiecej części - wiecej fotografii możemy zobaczyć.
Twoje opisy zawsze wnoszą coś nowego. Teraz dowiaduję się o Paryżu :-) Faktycznie, jazda w tej pięknej stolicy jest emocjonująca.
Flaga na płocie - brawo!
Pierwszy sazan i to nie taki mały! Wyraźnie mnie tam zabrakło :-) Na kolację byłaby rybka a nie karmynadle.
Czekam na kolejną odsłonę :-) |
|
|
Re: Trzecia strona Ebro - cz. I (Wynik: 1) przez Monk (maciej.wroblewski1@wp.pl) dnia 27-06-2008 o godz. 09:17:48 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Fajnie, jak w Hiszpanii.
Coraz bardziej dojrzewam do odwiedzenia tamtych stron i szkoda, że to tak cholernie daleko. |
|
|
Re: Trzecia strona Ebro - cz. I (Wynik: 1) przez Karpiarz (karpiarz@arcor.de) dnia 27-06-2008 o godz. 17:13:22 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Dzieki Wojtas za wystawienie mojego sprawozdania, nareszcie sie chlopacy doczekali. Chcialbym dodac ze zdjecia ktorych uzylem w mojej relacji, sa wykonane przez nas wszystkich i tak pomieszane, ze nie jestem w stanie odpowiedziec kto jakie zrobil. W kazydym razie mam do nich wszystkich prawa autorskie wiec niema sprawy.Na jednym ze zdjec w srodku relacji,jestesmy wszyscy w komplecie na tle mostu w Mequinenzie. Przedstawie po kolei nasza ekipe po imieniu: od lewej zatem - Artek Jarzyna (a wlasciwie Krzysiek),dalej Sebastian,Karpiarz,Patryk,Michal i Janusz. |
|
|
Re: Trzecia strona Ebro - cz. I (Wynik: 1) przez Robert (gosia67600@orange.fr) dnia 27-06-2008 o godz. 22:19:05 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Już przed Waszym wyjazdem plułem sobie w brodę, że tak mi się plany pokrzyżowały, teraz mam ochotę odgryźć sobie język.
Trudno, przeżyję i postaram się być z Wami następnym razem :-).
Po takim wstępie zapowiada się emocjonujący ciąg dalszy.
Janusz tradycyjnie trzyma nas w niepewności :-).
Pogratulować takiego zjazdu wędkarzy :-).
|
|
|
Re: Trzecia strona Ebro - cz. I (Wynik: 1) przez akabar dnia 30-06-2008 o godz. 21:40:42 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Mimo cienkiego połowu zaczyna sie fajnie. Lecę do drugiej części. Pozdrówka. |
|
|
|