TROĆ WĘDROWNA:
- Rekord Polski - 14,70 kg
- Złoty medal - od 8,00 kg
- Srebrny medal - od 6,00 kg
- Brązowy medal - od 5,00 kg
|
ZAREJESTROWANI
Ostatni Tobiasz
Dzisiaj 0
Wczoraj 0
Wszyscy 4520
UŻYTKOWNICY
Goscie 223
Zalogowani 0
Wszyscy 223
Jeste anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikajšc tutaj Jeste stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj aby zalogować się!
|
|
|
|
|
mario_z:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(385073) Apr 21, @ 18:55:22
krzysztofCz: Podoba mi się Twój
plan w punkcie (3)
:hihi ...(385073) Apr 04, @ 12:47:07
lecek:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(385073) Apr 03, @ 19:46:58
krzysztofCz: Tylko nie miej
złudzeń, że na
emeryturze będziesz
miał więcej cza ...(385073) Apr 03, @ 15:57:03
lecek: Jeszcze (jak dla mnie)
to trochę mało czasu
Mój
pracodawca wyz ...(385073) Apr 03, @ 10:34:12
krzysztofCz: Gratulacje Lecku. U
mnie na morzu albo
wieje... albo nie
biorą : ...(59437) Apr 03, @ 09:01:48
krzysztofCz: To prawie wieczność...
mam nadzieję, że
dożyjemy do następnej
zbi ...(385073) Apr 03, @ 08:58:12
lecek: Byliśmy w Ustroniu.
Dwa dni wędkowania w
Wiśle. Na miejscu
okazał ...(59437) Apr 02, @ 19:02:39
jjjan: Wpłaciłem za następne
dwa lata.
Są dwie faktury, każda
za rok. N ...(385073) Apr 02, @ 17:57:24
jjjan: Wszystkim wszystkiego
dobrego ...(170) Mar 30, @ 08:46:37
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
| |
Uśmiech szczupaka.
Opublikował 19-05-2008 o godz. 22:50:00 Woytas |
Milan napisał
Zawsze odkąd pamiętam na wędkarskie wypady jeździłem skoro świt... Długi i męczący tydzień w szkole spowodował, że tym razem wolałem się wyspać.
Z łóżka zwlokłem się kilka minut przed 9:00, ”szybkie” śniadanie, telefon do jednostki w celu zgłoszenia pobytu na poligonie, umycie paszczurka i po 30 minutach szykuję już plecak. Wodery, kamizelka, przynęty i nowy kołowrotek z plecionką, wędka w dłoń i migiem nad wodę. Droga minęła szybko i już po kilkunastu minutach jazdy rowerem jestem na miejscu. Na pierwszy ogień idzie staw numer 2 i miejscówka z namierzonym 55-cio centymetrowym zębaczem.
Krzaki, trzciny, ziele i mało miejsca na walkę.
Niestety, pierwsze podejście spalone i zero kontaktu z rybą.
Podobnie było na kolejnych miejscówkach na tym stawie. Brań nie było i po obłowieniu dostępnych miejsc zbieram graty i jadę na ”czwarty” na moje ”zaroślowe”.
Jak się okazało, było to słuszne posunięcie, bo już po kilku rzutach doczekałem się brania. Szybkie zacięcie i już wiedziałem z kim mam przyjemność. Chwilka walki, odjazd w ziele, kilka kociołków na powierzchni i już jest gotowy do podebrania.
Chwyt za kark i już jesteśmy na brzegu. Przykładam do Korka i już wiem. Jakieś 47,5 - 48 cm. Dwie fotki i wraca do wody.
Nie przestałem się jeszcze cieszyć z pierwszej ryby dnia, kiedy widzę, że do predatora poszła strzała i targnęło wędką. Zacięcie było skuteczne. I tu nastąpiło wielkie rozczarowanie. Zamiast spodziewanego wymiarka na końcu zestawu dyndał jakiś pistolecik pod 30 cm. Trochę głupio się zaplątał w plecionkę. Jednak po chwili już pływa z kolegami i straszy drobnicę.
Zmieniam miejsce i po kolejnym braniu wyciągam okonia trochę większego od przynęty. Ma na grzbiecie jakąś paskudną ranę po spotkaniu z zębatym koleżką lub powstałą w wyniku jakiejś choroby ...
Puszczam go luzem i podążam dalej do najciekawszych miejsc. Powoli i systematycznie obławiam kolejne potencjalne czatowiska szczupaków. Robię też sobie zdjęcie z kijem w ręku.
W pewnym momencie posyłam przynętę wzdłuż brzegu. Branie jest natychmiastowe. Musiałem mu trafić do pyska, gdy ziewał (hi hi), bo nie zdążyłem nawet zamknąć kabłąka. Zacinam najszybciej jak potrafię i już wiem, że mam jegomościa. Po chwili luz... spadł. Zostało jeszcze parę metrów do poprowadzenia przynęty. W myślach krąży mi tylko jedno – niech go szlag, niech go... i walnięcie w gumę. Zacinam i sytuacja się powtarza. Cholera... dwa ataki, dwa krótkie hole i dwa spady. To wszystko w jednym przeprowadzeniu przynęty. Czyżby powtórzył atak, mimo tego że się ukłuł??? Nie wiem!!! Rzucam znowu w to samo miejsce i nic. Rzut 5 metrów dalej i po kilku obrotach korbki zacięcie. Kolejna walka i po chwili już jest na brzegu. Taki sam jak pierwszy. Szybko odczepiam, robię fotkę z ”'pstryka” (samowyzwalacza) i próbuję puścić wolno. Nie chce płynąć, muszę go trochę przytrzymać w wodzie. Chyba się zmęczył, bo dopiero po dobrych 3–4 minutach rehabilitacji postanowił popłynąć sobie do domu.
Długo się nie zastanawiałem, wypłukałem ręce ze śluzu, wytarłem w szmatę i kolejny rzut w to samo miejsce nieco dalej. Branie jest niemal natychmiastowe. Krótki hol i już jest pod nogami z bagażem zielska. Przykładam do korka i nie wierzę... same bliźniaki??? Różnią się wielkością tylko na przestrzeni 1,5 może 2 cm.
Wracam kilkanaście kroków, by zrobić fotkę szczęśliwego tego dnia miejsca. Często łowiłem tutaj szczupaki do 60 cm, ale nie aż tyle za jednym razem.
Wolna przestrzeń między brzegiem a roślinnością wynurzoną. Super Łowisko!!!
Ok fotka już jest. Wracam do miejsca spotkania z moim ostatnim rywalem. Wchodzę do wody i robie kilka kroków wzdłuż brzegu. Seria rzutów w stronę środka stawu i nic. Rzut pod brzeg i oczywiście... ściągam ziele. Potem znowu i znowu. Ponawiam rzut w to samo miejsce już 4 lub 5 raz. Za zwisającą gałąź brzozy. Prowadzę 2 może 3 metry i na wysokości drzewa atak. Tym razem wywiązała się trochę dłuższa walka i więcej plecionki poszło z kołowrotka. Zatrzymał się w zielu. Lekko dokręcam hamulec Catany, palec na szpulę i wydzieram go z balastem ziela. Kurczę, taki sam jak wcześniejsze. Jeszcze tylko jeden zryw i mogę wyciągną po niego rękę. Już nie walczy. Ledwo go dotknąłem zrobił świecę i... zobaczcie sami.
Nie udało się. Poniżej miejsce gdzie stał.
Mówi się trudno, w tym roku większe już uciekały spod nóg. Trzeba machać dalej.
W rogu stawu na 20 metrach zaobserwowałem 2 ataki. Powoli obławiam wodę wachlarzem z myślą o następnym skubańcu. Okazało się, że w rogu stał tylko mały szczupaczek. Kilka miejsc dalej notuję kolejne branie. tym razem niewykorzystane. Ponowienia ataku też nie było pomimo serii rzutów. Z mojej przynęty już niewiele zostało. Przypon strasznie skręcony.
Czas na wymianę. Mijają kolejne minuty i tylko jakiś okonek stuknął raz w przynętę, później znowu krótki szczupaczek. Wracam na ”drugi” i ”pierwszy” staw. Na skórkę chleba próbuję skusić karpia. Co prawda było jedno wyjście ”handlówki”, ale chyba przestraszył się plecionki. Na drugiej szpuli miałem nawiniętą żyłkę 0,18 mm, ale nie było sensu zmieniać, bo gdyby nawet wziął, to na takiej pajęczynie nie wyjąłbym nawet kilowego karpia. Przynajmniej nie w miejscu gdzie akurat zbierał chleb.
Przed godzina 16 zebrałem graty i ruszyłem rowerem w drogę powrotną. Było to całkiem przyjemne wędkowanie w piękną i słoneczna pogodę. Nawet ramiona opalone jak raczki. Nie omieszkałem zrobić kilku fotek, naszej polskiej przyrodzie. W tym wypadku zwierzątek nie było ale trafiły się jakieś roślinki. Na zakończenie mojego pierwszego artykułu na PW...
konwalia :)
Milan
|
| |
|
| Komentarze sš własnociš ich twórców. Nie ponosimy odpowiedzialnoci za ich treć. |
|
|
Komentowanie niedozwolone dla anonimowego użytkownika, proszę się zarejestrować |
|
Re: Uśmiech szczupaka. (Wynik: 1) przez kefaspirit dnia 20-05-2008 o godz. 10:01:39 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Pozazdrościć takich miejscówek "na wyłączność" ;)
Bardzo fajna relacja, z bogatą dokumentacją foto.
Ja osobiście męcze w tym roku jeden stawek niedaleko pracy, szczupaczek jest ale jeszcze nie trafiłem większego od 45cm.Jeden na pewno wymiarowy spiął się zanim go zobaczyłem :( |
|
|
Re: Uśmiech szczupaka. (Wynik: 1) przez old_rysiu dnia 20-05-2008 o godz. 11:13:53 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Zaskoczony jestem. Patrzę na fotkę z Milanem w tym artykule, potem na awatorka - dwa różne Milany!!
Artykuł bardzo potrzebny - stęskniliśmy się za relacjami. Wiem, że to nie ostatni Twój raport. Cieszę się, że nie zapomniałeś o aparacie fotograficznym. Kiedyś Wykrzyknik pisał o fotkach do artykułów - ich zmniejszanie, kompensację i zachowanie ostrości. Koniecznie poszukaj tych dobrych ( sprawdzonych ) rad. Czekam na kolejne Twoje wejście, wejście smoka :-) |
|
|
Re: Uśmiech szczupaka. (Wynik: 1) przez mario_z (mario-z71@o2.pl) dnia 21-05-2008 o godz. 15:06:05 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Fajnie opisałeś tą wyprawę i no i fotek sporo napstrykałeś, szkoda tylko że nie trafiłeś Szczupłego, takiego dzięki któremu piekły by Cię mięśnie po zakończonym holui a nie tylko ramiona od słoneczka. HEHE.
Gratuluję wyprawy wędkarskiej i oczywiście fajnego artykułu. |
|
|
Re: Uśmiech szczupaka. (Wynik: 1) przez ZIPPO dnia 21-05-2008 o godz. 20:05:39 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Bardzo fajna relacja Milan! Oby takich dni obfitości było więcej! Chociaż szczupłe mogłyby być trochę bardziej grube niż szczupłe ;) Bardzo przyjemnie się czytało, czekam na więcej :).
Pozdr. |
|
|
Re: Uśmiech szczupaka. (Wynik: 1) przez Jotes dnia 22-05-2008 o godz. 19:47:14 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Brawo Milan, koncertowy połów. Podobnie zresztą jak dzisiejszy. ;) Fajna relacja - gratuluję i pozdrawiam. |
|
|
|