Czy wiesz, że...
Samica sandacza składa od 25 do 500 tys., a jak podają niektóre źródła do 900 tys. sztuk jaj (średnio 200 tys./1 kg masy ciała). Na tarło wraca co roku w te same miejsca tarliskowe.

Konto/logowanie
Members List ZAREJESTROWANI
 Ostatni Tobiasz
 Dzisiaj 0
 Wczoraj 0
 Wszyscy 4520

 UŻYTKOWNICY
 Goscie 335
 Zalogowani 0
 Wszyscy 335

Jesteœ anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikajšc tutaj

Jesteœ stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj
aby zalogować się!

Na forum napisali
krzysztofCz: [quote:f2a4672e65="jjj an"]W tym wątku będę podawał wpłacone kwoty ...(18221) Mar 27, @ 16:07:40

lecek: Wielkanoc w Ustroniu. Zapowiedziałem małżonce, że święto, świętem ...(59104) Mar 26, @ 15:02:24

lecek: Pooszło. k ...(18221) Mar 26, @ 14:43:29

krzysztofCz: Za Lucka i Bedmara... poszło k ...(18221) Mar 26, @ 14:00:16

artur: Poszło ...(18221) Mar 26, @ 10:30:05

krzysztofCz: Poszło k ...(18221) Mar 26, @ 07:09:09

jjjan: Nikt się nie kwapi więc jeżeli ktoś chce wpłacić,, to proszę blik ...(18221) Mar 25, @ 20:19:56

mario_z: Dzisiaj spotkanie jajeczkowe nad wodą, oczywiście bez wędki bym n ...(59104) Mar 24, @ 20:50:03

Krzysztof46: nic nie trzeba ,zbierajcie na nastepny rok i tyle w temacie ...(18221) Mar 24, @ 17:30:00

krzysztofCz: To komu mamy wpłacać ;question Ktoś zapłacił, to trzeba Mu się ...(18221) Mar 24, @ 17:27:29


Artykuły komentowali
Krzysztof46 w ''Znowu Ta Szwecja'': Szkoda panowie ze sié nie oglaszacie .Chétnie dokoptowalbym do fajnej ekipy ...
Karpiarz w ''Usuwanie usterek w wagglerach i sliderach Dino.'': Ot fachura jestes Jotes. Pozdrawiam i dzieki za cenne wskazowki.
grubyzwierz w ''Znowu Ta Szwecja'': hmhmh... Mówisz Jacek, że Szwecja.. ? Kto wie, kto wie... :)
krzysztofCz w ''Znowu Ta Szwecja'': Janku czekamy na nową relację :-)
old_rysiu w ''Znowu Ta Szwecja'': A my pozdrawiamy z Polen :-)
jjjan w ''Znowu Ta Szwecja'': Jeszcze nie do końca.
Ekipa pozdrawia że Sweden.🙂

Zenon w ''Znowu Ta Szwecja'': Dlaczego "znowu" czyżby się znudziła?

Miło widzieć znajome pyszcz...

jjjan w ''Znowu Ta Szwecja'': Gdyby popłynąć w czwartek w dzień, to do Karlskrony, bilet dla czterech plus...
dzas w ''Znowu Ta Szwecja'': koszta zależą od tego ile pijesz... :) bez tego w 2,5 tysia za dwa tygodnie ...
the_animal w ''Znowu Ta Szwecja'': Świetna wyprawa - ekipa wiadomo - chętnie dowiedział bym się jakie koszta są...

Rozmaitości
» Pomocnik
» Regulamin PW
» Przeszukiwanie zasobów
» Przeszukiwanie forum
» Łowca Okazów 2010
» Grand Prix Czatu
» Prognoza pogody
» Ośrodki i stanice wędkarskie
» Rejestracja łódki
» Interaktywne krzyżówki

Recenzje
· JAXON ZX MACHINE 400
· MacTronic NICHIA HLS-1NL2L
· TUBERTINI GORILLA UC4 FLUOROCARBON
· Daiwa Exceler Style F
· Namiot Fjord Nansen
· Mikado NSC Feeder
· Wędzisko Mikado NSC 360 Feeder Nanostructure
· Mistrall Bavaria 2,7
· żyłka DUAL BAND
· Mikado T-Rex Bolognese 600

Filmoteka
Sum 200cm

Dodał: avallone78
Dodany: 14th Feb 2011
Odsłon: 2100
Ocena: 0.00 Ocen: 0

X targi Na Ryby ZAJAWKA

Dodał: jarecki74
Dodany: 19th Mar 2010
Odsłon: 1963
Ocena: 1.00 Ocen: 1

Boleń Wojtka

Dodał: wojto-ryba
Dodany: 23rd Dec 2009
Odsłon: 1984
Ocena: 5.00 Ocen: 1

Żerowanie karpi 5/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2223
Ocena: 5.00 Ocen: 4

Żerowanie karpi 4/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2054
Ocena: 5.00 Ocen: 2

Żerowanie karpi 3/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2111
Ocena: 4.00 Ocen: 1

Żerowanie karpi 2/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2023
Ocena: 5.00 Ocen: 1

Żerowanie karpi 1/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2062
Ocena: 2.00 Ocen: 1

Sum Odrzański

Dodał: jarokowal
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2425
Ocena: 5.00 Ocen: 3

Hol suma

Dodał: Marek_b
Dodany: 22nd Mar 2009
Odsłon: 2245
Ocena: 5.00 Ocen: 3


Wspomnienia połamańca - kolejne dzieje
Opublikował 14-01-2008 o godz. 16:00:00 Monk
Bajania i gawędy Zamki napisał

Pod koniec dnia siadał przed oknem i obserwował krzątaninę zziębniętych ptaków na parapecie, gdzie wykładał im ziarna i inne frykasy, umożliwiające przetrwanie mroźnej zimy. Zawsze przed wieczorem zlatywała się ich tu cała masa na łatwą kolację.



Ptaki, to jego drugie hobby - tuż za wędkarstwem. Lubił je za wesoły świergot co rano na swoim balkonie. Ale wędkarstwo kochał i poświęcał mu niemalże każdą wolną chwilę. Od dawna już był samotny, bo żona nie potrafiła zrozumieć jego miłości do ryb. Odeszła z takim, co nie miał żadnego hobby. Może i lepiej, bo nie potrafił podzielić swej miłości między żonę a wędkarstwo, a może ... nie kochał jej wcale?

Chwila refleksji, która go naszła już minęła i pomyślał o jutrzejszym wypadzie na lód. Mróz trzymał już kilka dni, a temperatura spadała w nocy nawet do - 15. Tafla lodu powinna być już gruba na co najmniej 15 cm, co umożliwiało bezpieczne poruszanie się po niej w poszukiwaniu ryb. Wciąż miał w pamięci przygodę z ubiegłego roku, kiedy złamał nogę wpadając stopą do przerębli. Ten nieszczęśliwy wypadek uniemożliwił mu dalsze wędkowanie w tamtym sezonie. Był zły na siebie wiedząc, że takie coś może się przydarzyć, ale biegł i nie myślał o tym. Jedyne co mogło usprawiedliwić jego gapiostwo to to, że biegł ratować tonącego chłopca. Było minęło…

Wędki jak zawsze miał przygotowane. Zanęty tym razem nie miał, bo wybierał się ze sztucznymi przynętami na okonie. Dostał kilka ciekawostek od Hromehuntera - kolegi z Kanady. Gumowe mikro raczki, jakieś kolorowe "landrynki" i inne silikonowe cudactwa. Dołożył do tego kompletu kilka swoich blaszek i uznał, że wystarczy. Nigdy nie zabierał na łowisko dużo przynęt, wystarczało mu po kilka sztuk blaszek i mormyszek.
Na takie gumowe cudactwa jeszcze nigdy nie łowił. Wzdrygnął się. Cisza, która zapanowała za oknem wyrwała go z rozmyślań. No tak - zapadający zmrok wygonił ptaki do ich nocnych kryjówek. Zdecydował, że i na jego sen nadeszła już pora. Wyłączył telewizor, w którym wciąż trąbiono o polityce i innych, niemających nic wspólnego z życiem szarych ludzi pierdołach i poszedł spać.

Obudził się jak zwykle tuż przed dzwonkiem budzika. Zawsze tak się działo, kiedy miał raniutko jechać na ryby. Do pracy może by i zaspał, ale na ryby nie zdarzyło się to nigdy. Zadzwonił telefon - to Marek - kolega, z którym najczęściej jeździł na ryby. Dzisiaj też mieli zaplanowane wspólne wędkowanie. Wybierali się na "ich" jezioro, gdzie łowili od najmłodszych lat. Znali je na pamięć. Każdą górkę, każdy dołek i blat. Dzisiaj postanowili obłowić pewną małą, ale za to dosyć głęboką zatoczkę. Zawsze zaczynali zimowy sezon od tego miejsca.
Jesienią w tej zatoczce gromadziła się drobnica, co ściągało na łatwy żer sporo dużego okonia. Samochód zapalił pomimo mrozu za pierwszym razem i powoli wyjechał z podwórka, kierując się w stronę domu kolegi.

Marek był już gotowy. Zresztą nigdy jeszcze się nie spóźnił na wspólne wędkowanie. Wsiadł i pojechali nad "swoje" jezioro. Zaparkowali na parkingu tuż przy brzegu. Parking istniał od jesieni. Wyznaczono słupkami teren, gdzie można stawiać samochody, postawiono kosze na śmieci. Dawniej był tu bałagan - walały się puszki po piwie i torby po zanętach.

Weszli na lód, sprawdzając wcześniej jego grubość. Tak jak przypuszczał tafla była dosyć gruba - miała ponad 10 cm i można było śmiało wejść. Skierowali swoje kroki w stronę drugiego brzegu, gdzie zawsze można liczyć na sporo okonia. Starym zwyczajem wykuli kilka dziur i zaczęli łowienie. Brań było sporo, ale ryby raczej małe.

Po dwóch godzinach łowienia postanowili przetestować kanadyjskie "gumisie". Przynęty wykonane były z materiału, który tonął i nie trzeba było dociążać ołowiem. Gumowe mikro raczki tonęły powoli i ładnie kolebały się na boki, co czyniło je niezwykle atrakcyjną przynętą dla ryb do tego stopnia, że pierwsze brania mieli już metr pod powierzchnią wody. Tym razem jednak to nie były już małe okonki - popularnie zwane frytki - lecz takie trzydziestaki. Zdziwienie było tym większe, że prawie za każdym razem nie trafiały się już małe. Brania się skończyły i postanowili zmienić miejscówkę. Nie odchodzili daleko - zaledwie kilkanaście metrów. Wykuli nowe otwory i od nowa zaczęli łowienie gumkami. Sytuacja się powtórzyła i znów na gumki brały trzydziestaki. Ech te nowinki z dalekich krajów -tylko ryby się nimi rozbestwia i później nie biorą na rodzime przynęty. Zaczynało to być nudne, więc zrobili sobie małą przerwę na herbatę i kanapki. Zjedli, popili i tradycyjnie zaczęły się wspomnienia.

Rozmawiali z godzinę przypominając sobie przygody, jakie przeżyli nad tym jeziorem. A to suma co potargał całą wędkę, a to znów kaczkę, co na nocnej zasiadce zaplątała się w żyłki wędek przepływając obok ich miejscówki. Mieli też przygody z nietoperzami, które uderzały w napięte żyłki gruntówek, powodując piszczenie sygnalizatorów, a oni biegali do wędek myśląc, że to brania, dopóki nie domyślili się, o co chodzi. A ostatniego lata zagnała ich maciora z małymi warchlakami do wody, gdzie siedzieli po same szyje kilka godzin, bo z dzikami nie ma żartów i bali się wyjść na brzeg. Szczęście, że jeszcze nie zdążyli nic rozpakować z samochodu, bo dopiero przyjechali i zeszli ze skarpy na brzeg szukać dogodnego zjazdu.
Przygód wspólnie przeżyli tyle, że można by napisać kilka książek.
Ale starczy historii - pora brać się za wędkowanie. Ponownie zaczęli kuć dziury, ale sporo dalej od brzegu w miejscu, gdzie był spory spadek dna.

Tradycyjnie pojawiło się kilkanaście otworów i tym razem blaszki domowej roboty poszły do wody kusić ryby. Jednak tym razem brań o dziwo nie było. Próbowali na wszystkie sposoby, a to delikatnie podszarpywali blaszkę z dna, a to znów stukali nią po kilka razy o dno, żeby następnie powolnym ruchem podnieść ją ponad metr do góry. Nic nie skutkowało. Znów wykuli kilka dziur w stronę głębszej wody, aż doszli do końca spadku. Dalej już nie było sensu się wysuwać w głąb jeziora. Zmienili metodę i zaczęli te miejsce obławiać od strony brzegu. Przyszła kolej na dziury położone najdalej, praktycznie już nad końcem spadku dna. Opuścił blaszkę do dna i ostrożnie ją podniósł. Zauważył kątem oka delikatne drgnięcie cieniutkiej szczytóweczki własnoręcznie wykonanej wędki. Było tak maleńkie, że zawahał się i nie zaciął nie będąc pewnym, czy to czasem nie podmuch wiatru spowodował ten ruch. Ale nie, ponownie szczytówka drgnęła, co skwitował mocnym zacięciem.

Kij niesamowicie się wygiął, zadźwięczała napięta żyłka. Maleńki kołowroteczek płynnie oddał spory kawałek linki prosto w dziurę w lodzie, gdzie pod nim zaczęła swoje harce uwięziona na haku ryba. Wiedział od razu, że to nie okoń, ani często trafiający się szczupak. Czuł, ze to jest właśnie ona, ryba, którą darzył szacunkiem za jej płochliwość, ostrożność i przebiegłość, bo przecież dzięki temu była prawie nieuchwytna. Szalała pod lodem już dłuższą chwilę, nie dając żadnej możliwości podciągnąć się łowcy nawet o kawałek bliżej dziury. Zaczęła kręcić wielkie koła, aż żyłka zaczęła szorować po krawędziach przerębli. Aby zmniejszyć ryzyko przetarcia żyłki włożył koniec wędeczki do wody, ale dodatkowy hałas znów pobudził rybę do szaleńczej walki o życie. Kolejny odjazd, ale już sporo słabszy i dłuższa chwila przerwy w szarpaniu się ryby dała mu szanse na odzyskanie kilku metrów żyłki. Jeszcze jeden krótki zryw i kolejne podciągnięcie w stronę dziury. I już widział blask srebrzystych łusek w przerębli, dzieliło go od ryby jedynie kilkanaście centymetrów i zbyt wąski otwór, aby ją przez niego podebrać. Coś zimnego przebiegło mu po plecach i żal ścisnął gardło. Wiedział, że może zrobić tylko jedno, bo rozkuwanie dziury trzymając rybę na napiętej żyłce nie wchodziło w rachubę. Wyjął szybko z plecaka osękę i zaczął ją wsadzać do wody, kiedy coś go tknęło i pomyślał, że to nie fair i nie tak powinna ta piękna i już coraz rzadsza ryba skończyć swój żywot. Widział ją przez niezbyt gruby i całkiem przeźroczysty lód, a była naprawdę imponujących rozmiarów.
Krzyknął do Marka, żeby szybko przybiegł. Kolega zrobił kilka zdjęć rozmazanej lekko przez taflę lodu postaci, a on po chwili zluzował żyłkę i stało się. Ryba jego życia mogła spokojnie odpłynąć.

Czy żałował tego co zrobił? Teraz tego jeszcze nie wiedział, ale na pewno na sercu było ciężko. Po wszystkim usiedli na lodzie, dziwnie na siebie spoglądając. Taka sytuacja zdarzyła się mu pierwszy raz. Dopili herbatę, pozbierali swoje wędkarskie manele i nie odzywając się do siebie wrócili samochodem do domu.

Długo nie mógł zasnąć, myśląc o dzisiejszej przygodzie. Wiedział już, że zaczęła się dla niego nowa droga w jego hobby. Dzisiaj był to przypadek, ale następne ryby będzie już świadomie wypuszczał, a natchnieniem do tego stała się piękna i ogromna sieja. Ryba, na którą polował bezskutecznie od lat.

W różnych miejscach i o dziwnych porach dopada wena twórcę. Nie zabijajmy przyrody, ale ją twórzmy. Ryby też chcą żyć...

Zamker


 
Pokrewne linki
· Więcej o Bajania i gawędy
· Napisane przez Monk


Najczęœciej czytany artykuł o Bajania i gawędy:
List wędkarza


Opcje

 Strona gotowa do druku Strona gotowa do druku

 Wyœlij ten artykuł do znajomych Wyœlij ten artykuł do znajomych


Komentarze sš własnoœciš ich twórców. Nie ponosimy odpowiedzialnoœci za ich treœć.

Komentowanie niedozwolone dla anonimowego użytkownika, proszę się zarejestrować

Re: Wspomnienia połamańca - kolejne dzieje (Wynik: 1)
przez wlodek (wlmr@op.pl) dnia 14-01-2008 o godz. 19:46:50
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Zbyszku, dobre, miło się czytało!



Re: Wspomnienia połamańca - kolejne dzieje (Wynik: 1)
przez akabar dnia 14-01-2008 o godz. 21:00:57
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Hehe- ciekawe przeżycie.. W ilu snach widziałeś potem tą rybę?.
Bardzo uczuciowo napisane.



Re: Wspomnienia połamańca - kolejne dzieje (Wynik: 1)
przez mario_z (mario-z71@o2.pl) dnia 14-01-2008 o godz. 21:04:36
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Zamki, moje gratulacje, piękna opowieść, super się czytało.
Pod sam koniec twojej opowieści, od momentu o osęce i dalej, poczułem coś dziwnego w gardle, pewnie domyślasz się co to było.
Jeszcze raz serdecznie gratuluję pięknego opowiadania.



Re: Wspomnienia połamańca - kolejne dzieje (Wynik: 1)
przez Tirith27 dnia 14-01-2008 o godz. 22:57:39
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
I mi bardzo podobało sie Twoje opowiadanie Zamki, a wypuszczanie ryb, szczególni tych największych daje więcej radości niż ich zabijanie.



Re: Wspomnienia połamańca - kolejne dzieje (Wynik: 1)
przez Karpiarz (karpiarz@arcor.de) dnia 15-01-2008 o godz. 00:23:11
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Fajny tekst Zamki - milo sie czytalo.



Re: Wspomnienia połamańca - kolejne dzieje (Wynik: 1)
przez yankee_r (burmistrz1@vp.pl) dnia 15-01-2008 o godz. 07:57:00
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Fjnie napisane,inaczej.Nie wiem jak inni ale ja wczółem się w sytuacje. Gratuluje Zamki.



Re: Wspomnienia połamańca - kolejne dzieje (Wynik: 1)
przez Zamki (Zamki@interia.pl) dnia 16-01-2008 o godz. 10:10:19
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć) http://www.morskietrocie.e-fora.pl
Dzięki za miłe słowa. Cieszę się, że się podoba. :-))



Re: Wspomnienia połamańca - kolejne dzieje (Wynik: 1)
przez Zenon dnia 16-01-2008 o godz. 10:14:05
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Panie ,jakie ryby?
na lodowisku rybę Pan chcesz złowić?
...Ty to Barbarzyńca jesteś!! Na okonki z osęką ?? Harpun sobie kup!!!
Żartowałem :)




Re: Wspomnienia połamańca - kolejne dzieje (Wynik: 1)
przez salmiak dnia 16-01-2008 o godz. 20:44:21
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Nic dodać, nic ująć. Świetnie napisane zamki!



Re: Wspomnienia połamańca - kolejne dzieje (Wynik: 1)
przez farti dnia 17-01-2008 o godz. 21:10:24
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
No zamek , pięęęęknie piszesz !!!!
To czemu tak rzadko !!??



Re: Wspomnienia połamańca - kolejne dzieje (Wynik: 1)
przez jjjan (jjjan@op.pl) dnia 22-01-2008 o godz. 20:31:00
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Czytam z przyjemnością . Chociaż na lód nie chodzę zbyt często , to twój tekst daje impuls do wyprawy na lód i nadzieję na przeżycie przygody . Przypomniałeś mi ważny moment w moim wędkowaniu - moją pierwszą świadomie wypuszczoną rybę .
I zabieraj się do dalszego pisania . Wiem że masz setki jeżeli nie więcej wspomnień , które mógłbyś opisać :):)


Pogawędki Wędkarskie - portal dla wszystkich wędkarzy!
Redakcyjna poczta: redakcja@pogawedki-wedkarskie.pl

Redakcja serwisu w składzie: Jarbas, Marek_b, -, -, -, -

Wszystkie teksty i zdjęcia opublikowane w portalu są utworami w rozumieniu prawa autorskiego i podlegają ochronie prawnej. Kopiowanie, powielanie, "crosslinking" i jakiekolwiek inne formy wykorzystywania cudzej własności intelektualnej i twórczej bez zgody właścicieli praw autorskich są zabronione prawem.

Wszelkie znaki towarowe są własnością ich prawowitych właścicieli, zaś ich użycie dozwolone jest wyłącznie po uzyskaniu zgody.

PHP-Nuke Copyright © 2004 by Francisco Burzi. license.
Tworzenie strony: 0.11 sekund :: Zapytania do SQL: 124