SZCZUPAK:
- Rekord Polski - 24,10 kg
- Złoty medal - od 12,00 kg
- Srebrny medal - od 10,00 kg
- Brązowy medal - od 8,00 kg
|
ZAREJESTROWANI
Ostatni Tobiasz
Dzisiaj 0
Wczoraj 0
Wszyscy 4520
UŻYTKOWNICY
Goscie 412
Zalogowani 0
Wszyscy 412
Jeste anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikajšc tutaj Jeste stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj aby zalogować się!
|
|
|
|
|
krzysztofCz: Podoba mi się Twój
plan w punkcie (3)
:hihi ...(380622) Apr 04, @ 12:47:07
lecek:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(380622) Apr 03, @ 19:46:58
krzysztofCz: Tylko nie miej
złudzeń, że na
emeryturze będziesz
miał więcej cza ...(380622) Apr 03, @ 15:57:03
lecek: Jeszcze (jak dla mnie)
to trochę mało czasu
Mój
pracodawca wyz ...(380622) Apr 03, @ 10:34:12
krzysztofCz: Gratulacje Lecku. U
mnie na morzu albo
wieje... albo nie
biorą : ...(59426) Apr 03, @ 09:01:48
krzysztofCz: To prawie wieczność...
mam nadzieję, że
dożyjemy do następnej
zbi ...(380622) Apr 03, @ 08:58:12
lecek: Byliśmy w Ustroniu.
Dwa dni wędkowania w
Wiśle. Na miejscu
okazał ...(59426) Apr 02, @ 19:02:39
jjjan: Wpłaciłem za następne
dwa lata.
Są dwie faktury, każda
za rok. N ...(380622) Apr 02, @ 17:57:24
jjjan: Wszystkim wszystkiego
dobrego ...(165) Mar 30, @ 08:46:37
krzysztofCz: Święta już za pasem
więc... Wszystkim
życzę zdrowych,
wesołych, R ...(165) Mar 29, @ 17:25:48
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
| |
Na krawędzi światów
Opublikował 30-10-2007 o godz. 23:15:00 Monk |
Farti napisał
Nieubłaganie czas pstrągowania dobiegał końca. Postanowiłem, aby ta nieuchronna chwila spotkała mnie na Roztoczu. Mała chęć rybek do współpracy zaowocowała stosunkową niedużą ilością wędkarzy, no może poza samym Wieprzem. Tu na finiszu pstrągowych połowów A.D. 2007 trudno było o odcinek rzeki bez towarzystwa.
Wody w rzeczkach jak na lekarstwo, brań też. A jeśli już, to zazwyczaj pstrągowa młodzież.
Największe moje trafione rybki miały po 37-38 cm. Ale z dość wiarygodnego źródła doszła mnie informacja o 70+ z Wieprza.
Jeszcze chwila i dojdzie do siebie na tyle, by czmychnąć do swojego dołka.
Pobyt na gościnnej roztoczańskiej ziemi dobiegł końca. Drażni jedynie myśl, że dopiero za około 6 miesięcy przyjadę tutaj znowu. Pocieszające jest to, że kieruję się na południe w Bieszczady, by podjąć inne wyzwanie, któremu na imię lipień!
Lipienie zaraz po pstrągach okazały się kolejną tajemniczą i rybą trudną do złowienia. Za kropeczkami uganiam się od kilku sezonów i pomimo braku oszałamiających okazów "na rozkładzie", nie są już dla mnie takie tajemnicze. Ale łowię je na spinning, a do lipienia jak wiadomo niezbędna jest muchówka. Co prawda już kilka lat temu nad Hańczą pobierałem nauki jak "tym" machać, aby rzucić i po drodze krzywdy sobie nie zrobić. Zapamiętałem -"wędka prosto i ... jedenasta - pierwsza, jedenasta - pierwsza, jedenasta - pierwsza, sznur ci powie kiedy".
Jednak mój kontakt z tą metodą ograniczał się do pomachania 1-2 razy w roku.
Pierwszy wyjazd i świadome połowy lipienia zaliczyłem na początku września. W sumie trzy dni łowienia. Z czego dwa pierwsze sprowadzały się do przypominania sobie, jak "tym" machać, a następnie, jak wyzbyć się spinningowego odruchu zacinania. Jak się okazało pomimo straszliwego kaleczenia rzemiosła jeśli chodzi o rzuty, miałem jakieś brania. Gdy był to "okaz" wielkości palca, udawało mi się wyrwać go z wody przy zacięciu. Jeśli większy - miałem okazję ćwiczyć wiązanie nowej muszki wielkości ... tyle co nic, na żyłeczce 0,08.
Trzeciego (ostatniego) dnia nastąpił przełom - pod sam koniec łowienia zresztą. Od samego początku dzień mi się podobał o wiele bardziej od poprzednich dwóch. Po ostatnim weekendzie wakacji (2 pierwsze dni łowienia), kiedy to w wodzie było gęsto. Trzeciego dnia prawie pusto. Aż się jakoś dziwnie czułem dłuższą chwilę. Nie brakowało mi wędkarza co 20 m w wodzie, ale dziwnie cicho i spokojnie było.
Pod koniec łowienia nastąpiło ukoronowanie tych trzech dni. Niby ledwie miarek, ale jaki to był dla mnie okaz w chwili holu. Świadomość przyponu 0,08 w dość duży nurcie obdarzyła adrenaliną, jak dobre 40+ pstronia na spinnie przy 0,18.
Ot i pierwszy mój lipasek w całej okazałości.
I to zadecydowało o podjęciu decyzji przyjazdu na San jeszcze raz w październiku.
A zaraz następną myślą na sanowym kamieniu była już refleksja: co tak przyciąga jak magnez wydawało by się dorosłego człowieka, ojca dziecku i męża żonie? Który powinien bardziej kierować się rozsądkiem i postępować racjonalnie. Zamiast planować kolejny 400-stu kilometrowy wyjazd, zanim dobiegł końca bieżący. Wtedy przyszedł mi na myśl obrazek sprzed kilku dni z Roztocza: ludzie tacy jak ja, jak my, przypominają trochę to drzewo, które jako samo drzewo nie różni się niczym od tysięcy wokół siebie. A jednak jest inne, tylko ono z pośród tych tysięcy drzew przykuło moją uwagę.
Stoi tak sobie będąc innym, ale wydaje się być dumne z tej inności. Emanuje wolnością, żyjąc na krawędzi światów. Z jednej strony twardy grunt (praca, zarobki, rodzina, obowiązki), z drugiej nietuzinkowa indywidualność i przestrzeń (wędkarska pasja, podporządkowująca życie poza "twardym gruntem").
Czy gdyby zrezygnować z tej "inności" bylibyśmy takimi samymi ludźmi? Czy potrafilibyśmy dostrzegać tak specyficzne drobiazgi tego świata jak to drzewo? Na pewno nie byłoby nas tu, gdzie jesteśmy. Gdzie możemy się spotkać wirtualnie i coraz częściej w realu. Więc trwajmy na krawędzi światów, dumni z umiejętności oderwania się choć trochę od "twardego gruntu".
Pozdrawiam wszystkich posiadających taką możliwość.
Farti
|
| |
|
| Komentarze sš własnociš ich twórców. Nie ponosimy odpowiedzialnoci za ich treć. |
|
|
Komentowanie niedozwolone dla anonimowego użytkownika, proszę się zarejestrować |
|
Re: Na krawędzi światów (Wynik: 1) przez odertal dnia 31-10-2007 o godz. 09:07:46 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Jeszcze nie łowiłem "muchą" ale w Bieszczadach jestem przynajmniej raz w roku. W następnym roku będę także i może sprawię sobie jakiś podstawowy zestaw muchowy. Bardzo miło poczytać i pooglądać o tych cudownych terenach.
Miód na me serce wylałeś.:) Dzięki i Pozdrawiaw. |
|
|
Re: Na krawędzi światów (Wynik: 1) przez yari (angler_59@o2.pl) dnia 31-10-2007 o godz. 00:18:05 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Bardzo fajny tekst. Okraszony działającymi na wyobraźnie fotkami. Przyznam, że chciałem z Ciebie (muchowego noworysza) trochę „łach pozrywać” ;), ale ten przecudny – refleksyjny ton na końcu – ech ! Jak wiele w nim prawdy. No cóż - otwieram piwo gitara do ręki i zaczynam śpiewać ruskie romanse :) Dziękuję. |
|
|
Re: Na krawędzi światów (Wynik: 1) przez yankee_r (burmistrz1@vp.pl) dnia 31-10-2007 o godz. 00:24:11 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Nigdy nie byłem muchołapem ale artykuł bomba.Aż mi sie zachciało.Ostatnia fotka jest....ehhh!Brak słów.Gratulacje fajnego pobytu,artykułu i zdjęć. |
|
|
Re: Na krawędzi światów (Wynik: 1) przez old_rysiu dnia 31-10-2007 o godz. 07:20:17 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Tak Farti - cudownie przeniknąć do świata natury. Nie zna tego domator. Co tam 400 km, kiedy czeka na nas matka natura.
Brawo za tekst. |
|
|
Re: Na krawędzi światów (Wynik: 1) przez sacha dnia 31-10-2007 o godz. 12:12:53 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Czy do zrobienia tego ostatniego zdjęcia wszedłeś na tę sosnę na poprzedzającym???
Podobny widok jest z Liptovskiego zamku na Oravę,
znaczy rzekę a nie zbiornik. |
|
|
Re: Na krawędzi światów (Wynik: 1) przez Mlynek dnia 01-11-2007 o godz. 20:08:24 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Nie mam takiego daru pisania i nie będę się silił na jakieś wielkie słowa. Po prostu PIĘKNY tekst Robercie i równie ładne zdjęcia. Gratuluję i chylę czoła (do samej ziemi jak już pisałem :-)). Mam nadzieję, że następnym razem dasz cynk ;-)
Pozdrawiam serdecznie.
PS. Nie znałem Kolegi z tej strony :-) I wcale nie jest ten tekst zbyt nostalgiczny... |
|
|
|