Sympatyczne, niewielkie, futrzaste stworzonka o czarnym lub brunatnym kolorze, pojawiające się często na brzegach wód - to zazwyczaj norki amerykańskie. Są one równocześnie bardzo groźnym drapieżcą, niszczącym ptasie lęgi.
|
ZAREJESTROWANI
Ostatni Tobiasz
Dzisiaj 0
Wczoraj 0
Wszyscy 4520
UŻYTKOWNICY
Goscie 581
Zalogowani 0
Wszyscy 581
Jeste anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikajšc tutaj Jeste stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj aby zalogować się!
|
|
|
|
|
dzas:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(398563) Apr 24, @ 21:24:03
mario_z:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(398563) Apr 21, @ 18:55:22
krzysztofCz: Podoba mi się Twój
plan w punkcie (3)
:hihi ...(398563) Apr 04, @ 12:47:07
lecek:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(398563) Apr 03, @ 19:46:58
krzysztofCz: Tylko nie miej
złudzeń, że na
emeryturze będziesz
miał więcej cza ...(398563) Apr 03, @ 15:57:03
lecek: Jeszcze (jak dla mnie)
to trochę mało czasu
Mój
pracodawca wyz ...(398563) Apr 03, @ 10:34:12
krzysztofCz: Gratulacje Lecku. U
mnie na morzu albo
wieje... albo nie
biorą : ...(59445) Apr 03, @ 09:01:48
krzysztofCz: To prawie wieczność...
mam nadzieję, że
dożyjemy do następnej
zbi ...(398563) Apr 03, @ 08:58:12
lecek: Byliśmy w Ustroniu.
Dwa dni wędkowania w
Wiśle. Na miejscu
okazał ...(59445) Apr 02, @ 19:02:39
jjjan: Wpłaciłem za następne
dwa lata.
Są dwie faktury, każda
za rok. N ...(398563) Apr 02, @ 17:57:24
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
| |
Ku zastanowieniu i opamiętaniu...
Opublikował 25-09-2007 o godz. 14:55:00 Monk |
jarpo napisał
Na forum toczy się burzliwa dyskusja "mięsiarzy" z C&R owcami i innymi no killowcami, Czez otwiera nam oczy na nasze prawo, w którym zwykła kradzież to nie złodziejstwo, a ja już nie wytrzymuję i muszę napisać te parę słów od siebie.
Stwierdzam, że zabrnęliśmy wszyscy w ślepą uliczkę i zamiast odwrócić się i zastanowić, w którą stronę naprawdę mamy iść, próbujemy walić głową w mur, będący na końcu naszej drogi z nadzieją, że po którymś z kolejnych uderzeń ścianą się przed nami rozstąpi. Jacek Kaczmarski śpiewał kiedyś, że mury runą, ale na pewno nie wierzył w to, że runą od walenia w nie głową.
Obie strony mają (jak to w Polsce często bywa) rację i obie się mylą, dlatego należy na sprawę spojrzeć całościowo, odrzucając wzajemne żale i animozje. Musimy razem usiąść i pomyśleć co dalej, bo jeszcze kilka lat i temat przestanie być aktualny.
Jedni pod wpływem panującej mody głoszą jedynie słuszne idee, że ryb w żadnym wypadku z łowiska zabierać nie można, bo w ten sposób je wytępimy do reszty. Inni, że to gospodarz wody ma decydować, ile ryb można zabrać, a ich to nie interesuje czy gospodarz dobrze ocenił rybostan. Wierzą, że tak i nic więcej ich nie interesuje.
Myślę, że nie można sprawy ciągnąć w jedną stronę. Rola gospodarza jest podstawowa. To on ma o wszystkim wiedzieć i decydować. Ma wiedzieć i umieć z tej wiedzy korzystać. Załóżmy, że mamy takich gospodarzy (nie wiem czy to będzie PZW czy ktoś inny, to nieistotne), co dalej?
Nasze prawo jest złe! Przeczytajcie ostatni artykuł Czeza. Pisze w nim z punktu widzenia prawnika, interpretuje przepisy tak, jak sąd je będzie interpretował. I jaki mamy tam kwiatek? Gospodarz wody kupi ryby, zarybi jakiś akwen i już w tym momencie ryby nie są jego! Złodziej - "kłusownik" nie może ich ukraść, może je tylko skłusować czyli w nielegalny sposób złowić! To ma być prawo! Od zmiany takich nieżyciowych przepisów należy zacząć.
Załóżmy więc, że uporaliśmy się z prawem. Wszystko jest jak należy (jak to zrobić?) co dalej?
Dalej już jest rola gospodarza wody (właściciela, bo tylko właściciel a nie dzierżawca będzie o nią dbał), który tak musi sprecyzować zasady łowienia w jego akwenie, aby i wilk był syty i owca cała. Tak musi to zrobić, aby wędkarze byli zadowoleni i ryb było dużo w łowisku. Czy to takie trudne i niewykonalne - myślę że nie. Tylko nikt do tej pory nie pomyślał, że obecny regulamin PZW powoduje patologie. Weźmy pierwszy lepszy przykład z brzegu. W ciągu doby legalnie można zabrać 3 sztuki szczupaka. Spyta ktoś czy to dużo, a ja odpowiem, że nie, bo nie pamiętam, kiedy udało mi się złowić tyle szczupaków (wymiarowych) w ciągu doby. Załóżmy, że złowiłem dwa i je zabrałem. Ile takich wędkarsko udanych dni mogę mieć w ciągu roku? Tak się złożyło, że w tym roku z różnych przyczyn mało wędkuję i jak do końca sezonu dobije do czterech sztuk szczupaka to będzie dobrze, ale wiem, że są tacy, którzy mają dużo czasu i samozaparcia, że wędkują prawie codziennie. Legalnie każdy wędkarz w Polsce w ciągu roku może zabrać z łowiska 735 sztuk szczupaków. Tak 735, to nie pomyłka! To tylko przykład, z innymi gatunkami jest podobnie. Co więc należy zrobić? Należy (o czym już wcześniej pisałem) wprowadzić również limit roczny. Uważam, że roczny limit nie powinien przekraczać dziesięciu sztuk szczupaka. Można to prosto zorganizować. Wystarczy, że zamiast (albo obok) rejestrów połowu będą wydawane "bloczki na pozysk ryby". Po złowieniu ryby z określonego gatunku, którą mamy zamiar zabrać z łowiska natychmiast odnotowujemy to w wydanych nam dokumentach. Najlepsze rozwiązanie (techniczne) tego problemu to przysłowiowa zdrapka. Łowię, zdrapuję określony symbol ryby i zabieram rybę. W ten sposób nic się nie ukryje i nikt limitu nie przekroczy oraz nie będzie łowił w ramach limitu kolegi, który nie łowi, bo czasu nie ma a szkoda, żeby się zmarnowało.
Jednak aby to zadziałało musimy mieć jeszcze sprawny organ kontrolny i tu znów gospodarz musi się wykazać.
Co do propagowanych idei o nie zabieraniu ryb z łowiska.
Bardzo chwalebne rzeczy głosicie i chylę czoła przed Wami, ale to nie jedyna droga do polepszenia rybostanu naszych wód i niestety nie najważniejsza.
Po pierwsze, jak już tu wielokrotnie było pisane, nie wszystkie ryby wypuszczone przeżywają. Można spierać się o procenty, jednak nie o to tu chodzi. Tak zwani etyczni wędkarze stosują zazwyczaj nowoczesny (bardzo skuteczny) sprzęt i bardzo delikatne zestawy. Aby rybę wyholować na cienkiej żyłce trzeba ją naprawdę najpierw zmęczyć. Czy taka ryba ma duże szanse na przeżycie odpowiedzcie sobie sami.
Mnie natomiast najbardziej denerwuje i przeraża co innego. Przeraża mnie to, że gdy ryby biorą taki wędkarz łowi jak w amoku. Na forum było o 150 szczupakach złowionych w Szwecji. Dyskusja była o tym, czy zabierać je z łowiska, czy nie. A ja powiem całkiem co innego. Czy naprawdę musimy złowić 150 szczupaków? Musimy? To co jak będą brały jak przysłowiowe głupie to 1000 też możemy pokaleczyć? Ludzie opamiętajcie się, wędkarstwo to nie tylko hol ryby! Jeśli do tego sprowadzicie wędkarstwo to w przyszłości może ktoś opracuje sztuczne ryby. Takie, które zawsze będą brały, zawsze będą zaciekle walczyć na wędce, a Wy po złowieniu takowych wymienicie im baterie na nowe i wypuścicie do wody. Ryby do zjedzenia kupicie oczywiście w sklepach (wyprodukowane w fabryce, bo to przecież z fabryki pochodzą ryby do zjedzenia) i będzie dobrze. Czy ta wizja Was nie przeraża? Mnie tak!
Zastanówcie się więc, czym dla Was jest wędkarstwo? Czy tylko emocjonującym holem ryby?
Jarpo
|
| |
|
| Komentarze sš własnociš ich twórców. Nie ponosimy odpowiedzialnoci za ich treć. |
|
|
Komentowanie niedozwolone dla anonimowego użytkownika, proszę się zarejestrować |
|
Re: Ku zastanowieniu i opamiętaniu... (Wynik: 1) przez klon dnia 25-09-2007 o godz. 15:45:05 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | W moim przypadku uwalnianie złowionych ryb to nie filozofia łowienia i ideologiczny manifest. To krzyk rozpaczy bo mimo, iż lubie mięso niektórych gatunków ryb jak sandacz, okoń czy pstrągo to potrafię sobie go odmówić. Wiem , że w tens sposób nie wpłynę w istotnym stopniu na polepszenie rybostanu ale też nie wpłynę w minimalnym na jego dalsze pogorszenie. To tylko jedna z wielu i wcale nie najefektywniejsz próba poprawy stanu rzeczy. Szanuję też wędkarzy , którzy też selektywnie i w rozsądnym stopniu zabierają zdobycz z łowiska. Tzn nie zabierają wszystkiego co złowią ale tylko okazyjnie kiedy ogarnie ich na taki przysmak ochota i tylko w ilości wystarczającej na kolacje ze świerzej ryby. Nie do słoika czy zamrażalnika. Zawsze uwalniają okazy dając możliwość innym łowcą nacieszyć się złowieniem wielkiej ryby.
Gardze natomiast mięsiarstwem w majestacie prawa. Takimi, którzy biorą wszystko co złowią bo nie może się zmarnować , a przecież kot i sąsiadka też lubią świeżą rybkę. To. iż jest to zgodne z obowiązującymi przepisami co świadczy tylko o ich ułomności. Ale zawsze można powiedziec"Przecież nie robię nic nielegalnego" Tyle że przepisy nie wyręczją nas od myślenia.
Wracając do przykładu Szwedzkiego wróciłem w tę sobotę z łowiska gdzie można było zabrać jednego szczupaka z przedziału 60-80cm na domek (4 osoby) dziennie. Złowiliśmy ponad 200 szczupaków. Nie uśmierciliśmy ani jednego. Po prostu żaden z nas nie ceni szczupaczego mięsa. GBdybyśmy złowili sandacza zapewne stałoby się inaczej gdyż szwedzki rybostan ma się świetnie. Jak myślicie co robili nasi rodacy. Był jeszcze jeden domek, który zachowywał sie podobnie. Pozostałe 3 to istni rzeźnicy. Krew wieczorami lała się do wody wiadrami. Potem mrożenie, styropianowe pudła do busa i hajda do domu. Z 200 kg szczupaczego mięsa. Nie potrafili uszanować regulaminu łowiska. Niech frajerzy wypuszczają jak chcą im wyjazd musi sie choć w części zwrócić. Nie mogli pojąć jak można polecieć tam na ryby samolotem bo jak póżniej zabrać ze sobą mięcho. Słysza
Przeczytaj dalszy cišg komentarza... |
|
|
Re: Ku zastanowieniu i opamiętaniu... (Wynik: 1) przez Monk (monk@pogawedki.wedkarskie.pl) dnia 25-09-2007 o godz. 19:30:32 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Gratuluję Jarpo ciekawego tekstu. Zawarte w nim przemyślenia są godne uwagi i może kiedyś nawet w naszych realiach znajdą zastosowanie, czego chyba wszyscy możemy sobie tylko życzyć.
Z "wrażenie" nie poprawiłem we wstępie Twojego nickaa /mała litera/ - mam nadzieję, że zostanie to wybaczone ślepemu. ;) |
|
|
Re: Ku zastanowieniu i opamiętaniu... (Wynik: 1) przez Zenon dnia 26-09-2007 o godz. 13:43:09 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Wywołałeś mnie do tablicy- tak ja to pisałem że g...no mnie obchodzi i nadal. podtrzymuje , Racjonalna gospodarka zasobami polega na tym iż właściciel powinien wiedzieć ile można ze źródełka czerpać i kiedy ów kranik zakręcić tak więc proszę mnie o żadne mieśiarstwo nie posądzać a tym bardziej nie obwiniać za taki a nie inny stan wód co do przykładu ze Szwecji - raz jeszcze powtórzę ,w ramach limitów ustalonych przez właścicieli ,dzierżawców i tp
Co do istoty samego wędkarstwa Otóż jeżeli chodzi o moją osobę ,daaaawno wyrosłem z karmienia kotów ,sąsiadów i sasiadek sąsiadów , a wypad jak już mogę- najczęściej sprowadzam do możliwości pobujania się w łódce ,a jeśli z brzegu to do wygodnego usadowienia dupska w wędkarskim fotelu ,czego nie pamiętam kiedy czyniłem
Pozdrawiam Zenon
|
|
|
|