Samce żaby moczarowej, wiosną, w okresie godowym przybierają na kilka dni błękitny kolor.
|
ZAREJESTROWANI
Ostatni Tobiasz
Dzisiaj 0
Wczoraj 0
Wszyscy 4520
UŻYTKOWNICY
Goscie 438
Zalogowani 0
Wszyscy 438
Jeste anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikajšc tutaj Jeste stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj aby zalogować się!
|
|
|
|
|
krzysztofCz: Podoba mi się Twój
plan w punkcie (3)
:hihi ...(380622) Apr 04, @ 12:47:07
lecek:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(380622) Apr 03, @ 19:46:58
krzysztofCz: Tylko nie miej
złudzeń, że na
emeryturze będziesz
miał więcej cza ...(380622) Apr 03, @ 15:57:03
lecek: Jeszcze (jak dla mnie)
to trochę mało czasu
Mój
pracodawca wyz ...(380622) Apr 03, @ 10:34:12
krzysztofCz: Gratulacje Lecku. U
mnie na morzu albo
wieje... albo nie
biorą : ...(59426) Apr 03, @ 09:01:48
krzysztofCz: To prawie wieczność...
mam nadzieję, że
dożyjemy do następnej
zbi ...(380622) Apr 03, @ 08:58:12
lecek: Byliśmy w Ustroniu.
Dwa dni wędkowania w
Wiśle. Na miejscu
okazał ...(59426) Apr 02, @ 19:02:39
jjjan: Wpłaciłem za następne
dwa lata.
Są dwie faktury, każda
za rok. N ...(380622) Apr 02, @ 17:57:24
jjjan: Wszystkim wszystkiego
dobrego ...(165) Mar 30, @ 08:46:37
krzysztofCz: Święta już za pasem
więc... Wszystkim
życzę zdrowych,
wesołych, R ...(165) Mar 29, @ 17:25:48
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
| |
Wyprawa do Norwegii
Opublikował 14-06-2007 o godz. 15:40:00 Monk |
Longin napisał
Właśnie wróciłem z Północnej Norwegii. Wyprawę zorganizowało jedno z biur podróży. Wszystko zaczęło się 24.05.06 r. Podróż przez Polskę do Gdańska - do promu 500 km. Koszmarne polskie drogi, ale jakoś w końcu udało się dotrzeć na czas.
Krótka odprawa paszportowa i wypływamy.
Prom
Na prom
Po 18-sto godzinnej podróży dobijamy do nabrzeża w szwedzkim Nynasham. Przed nami Sztokholm i ponad 1500 km do celu podróży. Pierwsze zaskoczenie - drogi wspaniałe, doskonale oznakowane. Przejeżdżamy nie przez Sztokholm, a pod nim - tunelem! - kierując się na północ, drogą międzynarodową E-4. Kolor asfaltu różowawy!! Ruch umiarkowany. Po przejechaniu kilkuset kilometrów zjeżdżamy z drogi głównej i jedziemy drogami bocznymi. Nie do wiary, ale na przestrzeni 300 km minęły mnie dwa auta!
Po 800 km zatrzymujemy się u znajomego Polaka, który pracuje w Szwecji od trzech lat. Dom położony nad brzegiem jeziora, łódka, ryby - miejsce dla mnie magiczne. Kolega po opłaceniu składki rocznej w wysokości 150 koron szwedzkich (75 zł) ma do dyspozycji dwanaście dużych jezior / o mniejszych nie mówi/, kilka rzek - razem teren wielkości dwóch - trzech naszych województw. Może również postawić 10 sieci. Cóż, co kraj to obyczaj.
Łowi głównie szczupaki, okonie pstrągi i lipienie.
Renifer
Rano do przejechania zostało jeszcze około 500 km przez płn. Szwecję i Norwegię. Drogi puste. Należy uważać tylko na niewielkie stada reniferów, które przebiegają drogę w poprzek lub przez kilka kilometrów biegną przed samochodem - Bóg jeden wie dlaczego.
Jezioro
Większym zagrożeniem dla ruchu są łosie. Z racji swojej wielkości. My na szczęście widzieliśmy tylko jednego i to w sporej odległości od drogi. Przez całą podróż w Szwecji raz z jednej, raz z drugiej strony drogi jeziora i rzeki, nad którymi żywego ducha.
Wjeżdżamy do Norwegi. Inny kraj, inne widoki. Drogi tak samo dobre. Mijamy koło podbiegunowe, kilka pamiątkowych zdjęć i jedziemy dalej. Wreszcie docieramy do celu. Jest sobota późne popołudnie. Gospodarz domu oprowadza nas po obiekcie, pokazuje łódź, mapy łowiska i instruuje, jak obsługiwać sondę oraz GPS. Mamy trochę problemu z porozumieniem się: on po angielsku, my po niemiecku. Ale jakoś się udało.
Sąsiadami są Szwedzi! Nie możemy zrozumieć po co oni przyjechali z okolic Goeteborga na ryby do Norwegii. Mając tyle wody u siebie. Po posiłku szykujemy sprzęt i do łóżek. Rano na ryby.
Niedzielny poranek
Ranek budzi się mglisty, deszczowy, pada śnieg na przemian z gradem, wieje porywisty wiatr. Mowy nie ma, aby pokusić się o wypłynięcie z bezpiecznego portu. Wpadamy w panikę. Przejechaliśmy 2500 km i może się okazać, że pogoda uniemożliwi nam wędkowanie. Ale sąsiedzi Szwedzi twierdzą, że to tylko przejściowe załamanie pogody i powinno być dobrze. Budzimy się skoro świt, poranna kawa i na ryby. Łódż sonda, silnik GPS - wszystko sprawuje się na medal. A przede wszystkim pogoda. Słońce świeci lekki wietrzyk, słowem - idealnie.
Słoneczko nie schowało się nawet za horyzont do końca naszego pobytu. Białe noce! Sonda pokazuje ławicę ryb. Wędki idą w ruch. To, co się potem wydarzyło jest niezrozumiałe. Wpadamy w wędkarski amok. Ryby też! Biorą na wszystko. Na ciężkie zestawy morskie i na lekkie gumy. Kontenerek zapełniamy rybami w pół godziny. Łowimy głównie dorsze po jakieś 3-4 kg. Ilość ryb przekracza wszelkie wyobrażenie. Może nie okazy, ale ilość. Łowimy i wyhaczamy. Tak przez kilka godzin. Dochodzi do nas, że jest już koło południa. Ręce bolą od ciągłego holowania, wracamy więc do bazy pełni wrażeń z pierwszego wędkowania.
Jeszcze trzeba pofiletować złowione ryby i można odpocząć.
Biała noc
Na obiad jemy ryby - PYCHA! Godzina dziewiętnasta wypływamy ponownie, w inne miejsce fiordu. Słońce świeci pełnym blaskiem. Dorsze nie zawodzą. W pełni współpracują. Tym razem wszystkie ryby są wolno holowane, w sumie z niewielkiej głębokości ok. 40-stu metrów i zwracana jest im wolność. Wszystkie po chwili odzyskują pełną sprawność i znikają w głębinach fiordu. Około północy wracamy do domu. Trudno usnąć w pełnym słońcu i tyloma wrażeniami. Sprawę załatwia kilka drinków.
Czerniaki
Nazajutrz to samo. Zmieniamy miejsce połowów i metodę. Tym razem spinning. Łowimy czerniaki: takie po 7-8 kg. Wszystkie wracają do wody. Mamy pełno ryb. Nie zamrażamy do zabrania z powodu odległości do domu i czekającej nas około 70 godzinnej podróży powrotnej. Obawiamy się, czy zamrożone przetrwają podróż w lodówkach samochodowych. Sąsiedzi Szwedzi mrożą każdą złowioną rybę. Mają kilkusetlitrową zamrażarkę i busa. Do końca pobytu każdy z nas złowił kilkaset kilo ryb - głównie dorszy. Ryby łowimy wszystkimi znanymi nam metodami. Na pilkery, gumy, woblery. Niejednokrotnie na pilkera i przywieszki biorą po trzy cztery dorsze i jest problem, jak to wyholować. Kije wygięte do granic wytrzymałości, plecionka naprężona, hamulec gra. Patrzę, czy z kołowrotka nie leci dym. Po kilku siłowych holach rezygnujemy z przywieszek. Sprzęt może nie wytrzymać.
Nieznana ryba
W czasie pobytu w domu z tarasu, który wybiegł w fiord, łowimy na zestawy śledziowe niewielkie dorszyki i inne dziwne ryby, których nie potrafimy nazwać. Te niewielkie dorsze używamy w charakterze żywca. Jednak nieskutecznie - żaden duży halibut nie dał się skusić na nasze żywce. W międzyczasie Szwedzi łowią halibuta 42 kg. To powodzenie sąsiadów zwiększa nasze wysiłki. Niestety na próżno. Łowimy całe góry dorszy i czeniaków, ale żadnego okazu. Dopiero w przedostatni dzień orientujemy się, że Szwedzi nęcą ryby. Pytamy jakie? Okazuje się, że halibuty. Nie bardzo wierzę, znając zwyczaje ryb morskich, ale złowiony halibut, jakby to potwierdza. Być może.
Halibut
Tydzień minął zbyt szybko. Czas się pakować. W drodze powrotnej przekazujemy sobie wrażenia. Jesteśmy pewni jednego: to była nasza najlepsza dotychczasowa wyprawa na ryby. A było ich kilkadziesiąt jak do tej pory. Wszystkie jednak w Polsce. Jedno jest pewne, kiedyś wrócimy na to łowisko.
Po dwóch dniach odpoczynku jadę nad Dunajec. W ciągu czterech dni łowię na czereśnie trzy klenie. Wszystkie wracają do wody. Te trzy klenie i tak uważam za sukces.
Longin
|
| |
|
| Komentarze sš własnociš ich twórców. Nie ponosimy odpowiedzialnoci za ich treć. |
|
|
Komentowanie niedozwolone dla anonimowego użytkownika, proszę się zarejestrować |
|
Re: Wyprawa do Norwegii (Wynik: 1) przez argrabi dnia 15-06-2007 o godz. 07:17:55 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Fajna relacja, aczkoliwek mało przyprawiona rybnymi fotkami.. Fotkami fiordów..
I mam przy okazji pytanie.. Skoro jechaliscie 1500 km na północ, to gdzie o tej porze mieliscie swit??
PS. Jeszcze miesiąc... |
|
|
Re: Wyprawa do Norwegii (Wynik: 1) przez ledd1 dnia 14-06-2007 o godz. 21:40:48 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Kurcze ale widoki. Ehhhh aż by się chciało pozerkać realnie. A ta nieznana rybka hmmm dla mnie piękna. |
|
|
Re: Wyprawa do Norwegii (Wynik: 1) przez sacha dnia 14-06-2007 o godz. 18:44:11 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | W ub.roku gdy wracałem z ekipą WCWI z tamtych rejonów tak byłem zmęczony drogą ale i galopującą grypą że powiedziałem że nigdy więcej Norwegii.Jak doszedłem do siebie naszły mnie wątpliwości co do postanowienia.
Teraz wiem że tam wrócę w przyszłym roku.Ostatnio jak pokazywałem żonie relację Stefana to usłyszałem:
"a może w tym roku na "okrągłe" urodziny byś sobie pojechał"? |
|
|
Re: Wyprawa do Norwegii (Wynik: 1) przez ZIPPO dnia 14-06-2007 o godz. 19:42:12 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Kiedy pierwszy raz dane mi było wędkować w tej wędkarskiej "nirwanie" uznałem, że właśnie spełniło się marzenie mojego życia.
Był rok 2004. Mieszkałem wtedy w Trondheim.
Uległem dokładnie takiej samej euforii i fascynacji, jakiej doświadczyłeś Ty podczas swojej tygodniowej przygody.
Tylko widzisz, może się to wydać niepojęte, ale musiałem ograniczyć ilość godzin spędzonych z wędką w ręku z jednej banalnej przyczyny- żeby mi to piękne wędkowanie nie spowszedniało...
Doszedłem do takiego wniosku bardzo szybko, bo już po około trzech tygodniach.
To były pierwsze trzy tygodnie mojego pobytu, a więc wędkowanie co dzień do fizycznego bólu pleców. Miałem takie dziwne uczucie jakbym śnił, a sen ma wkrótce się skończyć. Ale sen jednak się nie kończył, za to nasilał się ból pleców.
Trochę to przewrotne, ale dzięki temu że ograniczyłem się wędkarsko, nadal mnie to pociąga i fascynuje.
Chciałbym żebyś nie żałował tego, że było zdecydowanie za krótko.
Lepiej kiedy piękne sny się kończą. W przeciwnym wypadku pozostaje tylko ból pleców.
A sny, jak to sny- kiedyś powracają :-)
Pozdrawiam. |
|
|
Re: Wyprawa do Norwegii (Wynik: 1) przez Stefan (biuro@stefanfishingtour.pl) dnia 14-06-2007 o godz. 21:32:57 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Fajna relacja. Troszkę za mało fotek:(
We wrześniu na Bomlo widziałem taką zanętę na halibuty: w wiadrze wrzucone łby i wnętrzności czarniaków i rdzawcy. Taki pakunek uzupełnia się tłuczniem i wszystko wstawia do zamrażarki. Na łowisko wrzuca się 5-6 takich klocków. Po kilku godzinach płynie się jak do stołówki.
Niestety, nam do tej zanęty wlazły molwy i rekiny:(
|
|
|
Re: Wyprawa do Norwegii (Wynik: 1) przez longin dnia 15-06-2007 o godz. 09:38:33 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Właśnie! Dobre pytanie:gdzie był świt? Świtu nie było! Dzień był cały dzień.!!Wien,że mało fotek ryb,ale już po powrocie z Norwegii w czasie burzy piorun uszkodził komputer kolegi.Po naprawie być może uzupełnię relacje zdjęciami ryb.Tych kilka zdjęć ocalało w telefonie komórkowym.Dzięki za życzliwe komentarze.Pozdrowienia! Longin. |
|
|
Re: Wyprawa do Norwegii (Wynik: 1) przez longin dnia 16-06-2007 o godz. 13:38:58 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Nie wiem czy Szwedzi mrozili i dokładali do resztek jakieś obciążenie,pewno tak.Wypłynęli łodzią z dużym czarnym pojemnikiem.Nie chętnie mówili co tam mają.Po godzinie wrócili z pustym pojemnikiem.Zdradzili,że nęcą na głębokości około 60-ciu metrów.To jak na halibuty nie bardzo duża głebokość.Chwalili się, że rok wcześniej złowili Halibuta mierzącego 2.40 i wagi 122 kg. w miejscu neconym,na powyższej głębokości. A propo czy halibuty atakują przynęty w toni. Mam taki film na którym nie bardzo duży halibut atakuje dorsza złowionego na spinning,przy samej łodzi,tuż pod powierzchnią wody. Co prawda nie został złowiony, ale atak był jak najbardziej rzeczywisty.Pewnie tak jak z rybami wszystkich gatunkówq, nie do końca można przewidzieć reakcję na co wezmą.Najważniejsze żeby brały te duże ,wszystko jedno na co, gdzie i kiedy!!!Pozdrawiam! |
|
|
|