Matys napisał
Niedzielne popołudnie, żar leje się z nieba w głowie tylko jedna my¶l, a może na brzanę? Długo się nie zastanawiam nad podjęciem decyzji - pakuję się, dzwonię do brata i ruszamy.
Tym razem padło na rafę poniżej Łomży. Długa i szeroka rafa z dużymi kamieniami w nurcie, obdarzyła mnie już niejedn± ładn± ryb±. W upalne lipcowe dni można liczyć na piękna barwenę, jak i cudownie ubarwione klenie. Wieczorami i noc± czekaj± na nas „wypasione” sandacze i sumy. Te ostatnie już niejednemu wędkarzowi popsuły humor.
Jestem nad wod± około osiemnastej. O dziwo na rafie nie ma nikogo. Cała jest więc nasza. Zaczynam obławiać małymi przynętami pocz±tek rafki, gdzie woda dopiero zaczyna przy¶pieszać. Po kilku minutach na kiju zameldował się okoń, sprawne podebranie i odpływa w nurt. Przez następne kilka minut łowię jeszcze 3 okonie i postanawiam się przemie¶cić niżej. Jak się okazało póĽniej był to strzał w dziesi±tkę. Podszedłem jak najbliżej wymytej rynny w dnie, założyłem 5 cm woblerka imituj±cego kiełbia i spławiałem go z nurtem. Po kilku minutach delikatne przytrzymanie woblera, zacięcie i zaczep? Ryba przymurowała na chwilę do dna i z niesamowit± sił± ruszyła w dół rzeki. Kilka chwil emocji i luz, ryba się spina. Chwila na otarcie łez i wracam do łowienia.
Nie mija kilka minut, jak sytuacja się powtarza, tylko tym razem „zaczep” nie chce się oderwać od dna. Po chwili rusza na ¶rodek rzeki w rynnę i zaczyna się. W zastraszaj±cym tempie znikaj± kolejne metry żyłki ze szpuli kołowrotka. Widzę już podkład, gdy barwena się zatrzymuje i za nic w ¶wiecie nie chce się ruszyć. Wtedy na napiętym zestawie schodzę w dół, odzyskuj±c cenne metry linki. Ryba walczy na ¶rodku rzeki. Silny nurt nie daje jej odpocz±ć. Po kilkunastu minutach walki wreszcie j± widzę: piękna, mieni±ca się złotem. Przygl±dam się jej, a ta ostatnimi siłami odpływa jeszcze na kilkana¶cie metrów, przedłużaj±c walkę o następne minuty. Cały hol trwał około 40 minut i zostanie w mojej pamięci do końca życia. Do tej pory traktowałem z przymrużeniem oka opowiadania o jej sile, ale przekonałem się na własnej skórze jaka jest wyczerpuj±ca walka z ni±, zarówno dla wędkarza jak i ryby. Najgorsze było jej podebranie. Na szczę¶cie brzana była zmęczona walk± i po ostatnim zrywie poddała się. Piękna i wielka leżała przy brzegu pokonana. Kotwica woblera tkwiła w mięsistej wardze. Dwa groty mocno wbite, natomiast trzeci wyprostowany. Przez chwilę upajam się jej pięknem i mierzę rybę. Miara pokazuje 83 cm. Robię kilka pami±tkowych zdjęć i daruję jej wolno¶ć z nadziej± na następne spotkanie.
Łowiłem na kijek Word Champion Turbo 300; kołowrotek Stradic 2500; żyłka 0,20
Przynęta: wobler imituj±cy kiełbia
Miejsce połowu: Narew poniżej Łomży.
Matys