Po niemal stu latach do Sekwany wróciły łososie. Prawie dwukilogramowy okaz tej ryby złowiono w odległości 10 kilometrów od ujścia rzeki.
|
ZAREJESTROWANI
Ostatni Tobiasz
Dzisiaj 0
Wczoraj 0
Wszyscy 4520
UŻYTKOWNICY
Goscie 299
Zalogowani 0
Wszyscy 299
Jeste anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikajšc tutaj Jeste stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj aby zalogować się!
|
|
|
|
|
mario_z:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(385074) Apr 21, @ 18:55:22
krzysztofCz: Podoba mi się Twój
plan w punkcie (3)
:hihi ...(385074) Apr 04, @ 12:47:07
lecek:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(385074) Apr 03, @ 19:46:58
krzysztofCz: Tylko nie miej
złudzeń, że na
emeryturze będziesz
miał więcej cza ...(385074) Apr 03, @ 15:57:03
lecek: Jeszcze (jak dla mnie)
to trochę mało czasu
Mój
pracodawca wyz ...(385074) Apr 03, @ 10:34:12
krzysztofCz: Gratulacje Lecku. U
mnie na morzu albo
wieje... albo nie
biorą : ...(59440) Apr 03, @ 09:01:48
krzysztofCz: To prawie wieczność...
mam nadzieję, że
dożyjemy do następnej
zbi ...(385074) Apr 03, @ 08:58:12
lecek: Byliśmy w Ustroniu.
Dwa dni wędkowania w
Wiśle. Na miejscu
okazał ...(59440) Apr 02, @ 19:02:39
jjjan: Wpłaciłem za następne
dwa lata.
Są dwie faktury, każda
za rok. N ...(385074) Apr 02, @ 17:57:24
jjjan: Wszystkim wszystkiego
dobrego ...(170) Mar 30, @ 08:46:37
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
| |
Ryby z małej rzeki - cz. I
Opublikował 14-07-2006 o godz. 18:40:00 Monk |
Sqza napisał
Oprócz wypraw spinningowych i gruntowych nocy na Wiśle kolejną moją ulubioną metodą połowu jest wędkowanie na niewielkich rzekach. Z rybami jest tam oczywiście różnie, ale czasem da się coś złapać.
Wymaga to nieco innego podejścia do sprawy niż wielkorzeczny, czy jeziorowy styl połowu…
Chciałbym podzielić się doświadczeniami z takich łowów Anno Domini 2006, jakie przeżywam co roku nad niewielką świętokrzyską rzeką – część I (mam nadzieję, że będą następne). Nie będę opisywał wypraw wiosennych – nie miałem aparatu. Dodam tylko, że największą rybką był kleń 50 cm. W tym tekście będzie o wędkowaniu lipcowym – niestety cyfrak, jaki pożyczyłem był dość starej daty, proszę więc o wybaczenie, co do jakości zdjęć.
Przygotowanie do wyprawy rozpocząłem od kupna grochu, zakładając tą przynętę jako podstawową. Grochu nie można jednak stosować ad hoc – efektów raczej nie będzie. Konieczne jest więc nęcenie. Tą pasjonującą czynność zleciłem mojej rodzince, która przebywa tam na wakacjach (mój urlop chyba dopiero w sierpniu). Wywiązali się z zadania średnio, nęcąc jeden jedyny, najbliżej chałupy położony dołek. Ale nie ma co narzekać. Miejsce (jak każde na tej rzece) jest trudne technicznie i wymaga wprawy w lawirowaniu spławikiem pomiędzy zwisającymi gałęziami, a zaczepami w rzece.
Złowienie więcej niż jednej ryby podczas jednego posiedzenia jest tam sporym problemem, ponieważ zanim się wprowadzi ją do podbieraka, harmider skutecznie płoszy resztę płetwali.
Na rybki wybrałem się 10 lipca (wolny weekend) przed świtaniem. Oprócz spławikówki biorę tym razem również gruntówkę. Ciche podejście do miejscówki i pierwszy rzut na groszek. Niestety – brania, jakie następują są bardzo rachityczne – wygląda to na podskubywanie drobnicy. Czekam cierpliwie – tym bardziej, że z dna (w tym miejscu nieco „mulastego”) co jakiś czas widać koraliki bąbelków. Oczekiwanie skracam robieniem zdjęć (choć jestem trochę załamany możliwościami aparatu).
Jest wreszcie gwałtowne i ostre branie zdradzające klenia. Po zacięciu pierwszy raz widzę tak duży wyskok mojej ulubionej wędkarsko ryby. Hol płoszy pewnie wszystko co żyje w promieniu 100 metrów. Łasuch ląduje w podbieraku – haczyk tkwi bardzo głęboko…
Nieco zrezygnowany zarzucam ponownie wędkę choć wiem, że przez najbliższą godzinę trudno liczyć na jakiekolwiek branie. Poranek burzy nagły warkot motorów… A tak – to jedna z ostatnich modnych rozrywek. Może sam kiedyś spróbuję?
Ryby nie biorą – montuję więc gruntówkę (ciężarek 80 gram) i stawiam w głębokiej jak na tą rzekę brzegowej rynnie (2 m), oddalonej o 4 metry od zanęconego grochem dołka. Robi się ciepło (za godzinę będzie upał), więc może ryby żerują w nurcie? Jako przynęta służy mi tym razem „kupna „dendrobenka nr 3”. Po zarzuceniu klnę na samego siebie za objawy sklerozy – zapomniałem dzwonka, ale wędka jest oczywiście w zasięg wzroku, więc po jakimś czasie dostaję rozdwojenia jaźni (albo zeza). Jest przygięcie – to okoń 25 cm, pięć minut później drugi. Odczepiając go przegapiam piękne branie na spławik. Na haczyku zostaje sama skórka z grochu.
I znowu chwila rozleniwienia. Moment nieuwagi, patrzę z niedowierzaniem na miejsce, gdzie powinna być gruntówka – ale jej nie ma! Szybki doskok – i jest… Kołowrotek zaczepił się o korzenie olchy, a szczytówka bije w wodę. Biorę się za hol. Wyjmuję rybę podbierakiem – to jaź, bardzo silny, ale jeszcze nie olbrzym – jakieś 35-37 cm.
Staram się zrobić jakieś normalne zdjęcie, choć mam ochotę przez chwilę utopić aparat…
Kończę wędkowanie. Jest 8.30 i upał niemożebny… Wkrótce następne relacje – może będzie jeszcze ciekawiej…
Sqza
|
| |
|
| Komentarze sš własnociš ich twórców. Nie ponosimy odpowiedzialnoci za ich treć. |
|
|
Komentowanie niedozwolone dla anonimowego użytkownika, proszę się zarejestrować |
|
Re: Ryby z małej rzeki - cz. I (Wynik: 1) przez old_rysiu dnia 15-07-2006 o godz. 06:29:57 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Fajna rzeczka. Gdybym ja miał taką gdzieś obok siebie, pewno też wolałbym rzeczki niż te zatopiska pogórnicze, gdzie teraz w okresie upałów, nawet w nocy ryby nie chcą żreć.
Jak widać na fotach, trochę sobie połowiłeś. Na aparat nie narzekaj. Foty nie są aż tak tragiczne. Ja mam dobry aparat i wiem, że pierwsze foty zawsze są do niczego. Będzie lepiej a już z pewnością kupisz sobie jakiś aparacik :-) |
|
|
Re: Ryby z małej rzeki - cz. I (Wynik: 1) przez yari (angler_59@o2.pl) dnia 16-07-2006 o godz. 23:41:14 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Wprawdzie wędkuję innymi metodami, ale właśnie takie rzeki są moim ulubionym łowiskiem. Fajny tekścik, a fotki też fajne i nie przejmuj się nimi, bo ja robie znacznie gorsze. Najwżniejszy jest tekst i trafne jego udokumentowanie. "Artyzm" w fotach jest miły dla oka, ale przy nudnym i nietrfionym tekście i tak nic nie daje. |
|
|
|