Czy wiesz, że...
PSTRĄG POTOKOWY
Rekord Polski - 5,525 kg
Złoty medal - od 3,00 kg
Srebrny medal - od 2,00 kg
Brązowy medal - od 1,50 kg

Konto/logowanie
Members List ZAREJESTROWANI
 Ostatni Tobiasz
 Dzisiaj 0
 Wczoraj 0
 Wszyscy 4520

 UŻYTKOWNICY
 Goscie 259
 Zalogowani 0
 Wszyscy 259

Jesteœ anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikajšc tutaj

Jesteœ stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj
aby zalogować się!

Na forum napisali
mario_z: Na emeryturu mam czteropunktowy plan. 1. Podróże, 2. Wedkar ...(385073) Apr 21, @ 18:55:22

krzysztofCz: Podoba mi się Twój plan w punkcie (3) :hihi ...(385073) Apr 04, @ 12:47:07

lecek: Na emeryturu mam czteropunktowy plan. 1. Podróże, 2. Wedkar ...(385073) Apr 03, @ 19:46:58

krzysztofCz: Tylko nie miej złudzeń, że na emeryturze będziesz miał więcej cza ...(385073) Apr 03, @ 15:57:03

lecek: Jeszcze (jak dla mnie) to trochę mało czasu Mój pracodawca wyz ...(385073) Apr 03, @ 10:34:12

krzysztofCz: Gratulacje Lecku. U mnie na morzu albo wieje... albo nie biorą : ...(59437) Apr 03, @ 09:01:48

krzysztofCz: To prawie wieczność... mam nadzieję, że dożyjemy do następnej zbi ...(385073) Apr 03, @ 08:58:12

lecek: Byliśmy w Ustroniu. Dwa dni wędkowania w Wiśle. Na miejscu okazał ...(59437) Apr 02, @ 19:02:39

jjjan: Wpłaciłem za następne dwa lata. Są dwie faktury, każda za rok. N ...(385073) Apr 02, @ 17:57:24

jjjan: Wszystkim wszystkiego dobrego ...(170) Mar 30, @ 08:46:37


Artykuły komentowali
Krzysztof46 w ''Znowu Ta Szwecja'': Szkoda panowie ze sié nie oglaszacie .Chétnie dokoptowalbym do fajnej ekipy ...
Karpiarz w ''Usuwanie usterek w wagglerach i sliderach Dino.'': Ot fachura jestes Jotes. Pozdrawiam i dzieki za cenne wskazowki.
grubyzwierz w ''Znowu Ta Szwecja'': hmhmh... Mówisz Jacek, że Szwecja.. ? Kto wie, kto wie... :)
krzysztofCz w ''Znowu Ta Szwecja'': Janku czekamy na nową relację :-)
old_rysiu w ''Znowu Ta Szwecja'': A my pozdrawiamy z Polen :-)
jjjan w ''Znowu Ta Szwecja'': Jeszcze nie do końca.
Ekipa pozdrawia że Sweden.🙂

Zenon w ''Znowu Ta Szwecja'': Dlaczego "znowu" czyżby się znudziła?

Miło widzieć znajome pyszcz...

jjjan w ''Znowu Ta Szwecja'': Gdyby popłynąć w czwartek w dzień, to do Karlskrony, bilet dla czterech plus...
dzas w ''Znowu Ta Szwecja'': koszta zależą od tego ile pijesz... :) bez tego w 2,5 tysia za dwa tygodnie ...
the_animal w ''Znowu Ta Szwecja'': Świetna wyprawa - ekipa wiadomo - chętnie dowiedział bym się jakie koszta są...

Rozmaitości
» Pomocnik
» Regulamin PW
» Przeszukiwanie zasobów
» Przeszukiwanie forum
» Łowca Okazów 2010
» Grand Prix Czatu
» Prognoza pogody
» Ośrodki i stanice wędkarskie
» Rejestracja łódki
» Interaktywne krzyżówki

Recenzje
· JAXON ZX MACHINE 400
· MacTronic NICHIA HLS-1NL2L
· TUBERTINI GORILLA UC4 FLUOROCARBON
· Daiwa Exceler Style F
· Namiot Fjord Nansen
· Mikado NSC Feeder
· Wędzisko Mikado NSC 360 Feeder Nanostructure
· Mistrall Bavaria 2,7
· żyłka DUAL BAND
· Mikado T-Rex Bolognese 600

Filmoteka
Sum 200cm

Dodał: avallone78
Dodany: 14th Feb 2011
Odsłon: 2247
Ocena: 0.00 Ocen: 0

X targi Na Ryby ZAJAWKA

Dodał: jarecki74
Dodany: 19th Mar 2010
Odsłon: 2020
Ocena: 1.00 Ocen: 1

Boleń Wojtka

Dodał: wojto-ryba
Dodany: 23rd Dec 2009
Odsłon: 2142
Ocena: 5.00 Ocen: 1

Żerowanie karpi 5/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2275
Ocena: 5.00 Ocen: 4

Żerowanie karpi 4/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2106
Ocena: 5.00 Ocen: 2

Żerowanie karpi 3/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2163
Ocena: 4.00 Ocen: 1

Żerowanie karpi 2/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2074
Ocena: 5.00 Ocen: 1

Żerowanie karpi 1/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2116
Ocena: 2.00 Ocen: 1

Sum Odrzański

Dodał: jarokowal
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2479
Ocena: 5.00 Ocen: 3

Hol suma

Dodał: Marek_b
Dodany: 22nd Mar 2009
Odsłon: 2299
Ocena: 5.00 Ocen: 3


Rybacy, kłusownicy, kormorany, wydry i krokodyle...
Opublikował 25-01-2006 o godz. 11:00:00 Monk
Nasza publicystyka Czez napisał

Wyobraźmy sobie, że dziś za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, całe to wymienione w tytule towarzystwo (ewidentnie winne bezrybiu, w przeciwieństwie do wędkarzy) znika znad naszych wód, a jedynymi jej władcami pozostają wędkarze. Co przynosi nam zatem dzisiejszy dzień, pierwszy dzień bez siat, kłusoli i innego tałatajstwa?



Odpowiedź postaram się zawrzeć w kilku punktach, odnosząc je do wód PZW, było nie było stowarzyszenia, do którego należy przytłaczająca większość z nas, będącego zarazem gospodarzem największej ilości wód.

1. Kto może wędkować?

Odpowiedź jest teoretycznie prosta – posiadacz karty wędkarskiej (plus opłaconych składek). Pomijam tu oczywiście młodzież wędkującą razem z posiadaczem karty. Karty wędkarskie wydaje starosta po przedłożeniu zaświadczenia o złożeniu egzaminu przed komisją egzaminacyjną PZW. A zatem jedynym elementem weryfikującym dostęp do wędkowania jest ww. egzamin obejmujący znajomość Regulaminu Amatorskiego Połowu Ryb.

Egzamin ten funkcjonuje w dwóch różnych sferach fikcji. Pierwsza sfera, to sam fakt jego zdawania przed komisją PZW tzn. w wielu wypadkach o żadnym egzaminie nie ma mowy, gdyż wystarczy uiścić opłatę egzaminacyjną po to, by otrzymać „kwit”, upoważniający starostę do wydania karty wędkarskiej.

Druga sfera to zakres przedmiotowy egzaminu obejmujący RAPR czyli zbitkę pewnych przepisów i zasad z różnych aktów prawnych, okraszonych związkowymi regulacjami. I nic poza tym!!! Niewątpliwie trzeba znać wymiary, okresy ochronne, limity i wiele innych zasad tam zawartych, ale czy znajomość RAPR pomoże nam w odróżnieniu małego bolenia od dużej uklei lub jazia od płoci? Czy zdający posiadając wiedzę na temat zakazu połowu różanki i słonecznicy wie, jak te gatunki wyglądają? Czy wie dokładnie jak obchodzić się ze złowioną w okresie ochronnym lub niewymiarową rybą po to, by wróciła do wody i przeżyła? Czy wiedząc, że np. płoć, lin i okoń nie posiadają okresu ochronnego wie, że nie powinno się ich poławiać w czasie tarła i dlaczego? Czy posiada elementarną wiedzę ichtiologiczną?

Pytania można oczywiście mnożyć, ale jedno jest pewne: RAPR nam tego nie wyjaśni, a egzaminator nie będzie wymagał tej wiedzy, więc pozostaje „nauka” nad wodą i „nauczyciele” na jakich trafimy, a ci mogą być bardzo różni. Efekty takiej „weryfikacji” kandydatów na wędkarzy widzimy zarówno nad wodą, jak i w Internecie.

Daleki jestem od prostych porównań pomiędzy PZW, a Polskim Związkiem Łowieckim, lecz nie mogę się oprzeć przed przedstawieniem kilku wybranych (podkreślam wybranych!) warunków, które musi spełnić kandydat na myśliwego. Należą do nich: odbycie rocznego stażu i szkolenia w PZŁ oraz złożenie egzaminu (o składzie komisji nawet nie będę wspominał), obejmującego znajomość m.in. z:

    - zasad ochrony przyrody i podstawowych gatunków zwierząt objętych ochroną gatunkową
    - biologii zwierząt łownych
    - chorób zwierząt i sposobów ich rozpoznawania
    - etyki
    - zasad obchodzenia się z upolowaną zwierzyną
    - zasad prowadzenia gospodarki łowieckiej.
Pozostawiam to bez komentarza.

Odpowiadając natomiast na pytanie postawione w śródtytule można powiedzieć, że każdy może wędkować, nawet ci, nie będący w żadnym stopniu przygotowani do uprawiania wędkarstwa.

2. Ile to kosztuje?

Chodzi mi oczywiście o składki, które co roku musimy obowiązkowo wpłacać do kasy PZW. Swoje już opłaciłem, uiściwszy w kasie 143 zł. Ta kwota daje mi możliwość wędkowania przez 365 dni w roku na łowiskach okręgu mazowieckiego i siedmiu innych okręgów, z którymi mamy podpisane porozumienia. Za każdy dzień łowienia płacę zatem 39 groszy.

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że wielu kolegów płaci więcej, ale i tu trudno się dopatrzyć kosztów zbijających z nóg. Opłacający składki w wysokości 300 zł., płacą za dzień 82 gr, a płacący 500 zł – 1zł 37 gr za dzień.
Świadomie, aby nie komplikować tych wyliczeń, pomijam kwestie zniżek np. dla młodzieży uczącej się i emerytów.

Odpowiadając na pytanie postawione w śródtytule można bez cienia przesady powiedzieć, że możliwość uprawiania wędkarstwa kosztuje grosze. Tańsze może być tylko „uprawianie” spacerów po parku, o ile wstęp do tego parku jest bezpłatny.

3. Jakie daje nam to możliwości?

Odnoszę wrażenie, że gdyby osobę niezorientowaną w temacie zapytać, co można robić nad wodą przez 24 godziny za 39 gr odpowiedziałaby, że wsłuchiwać się w odgłosy przyrody bo nie sądzę aby uwierzyła, że za takie pieniądze można wyjąć z wody i zabrać do domu kilka/kilkadziesiąt kilogramów różnych ryb, o wartości handlowej przekraczającej nawet 1000 razy te groszowe opłaty. W zakresie limitów ryb do zabrania z łowiska RAPR daje nam praktycznie nieograniczone możliwości, zupełnie jakby wędkarz płacił za dzień łowienia 39 złotych, a nie 39 groszy. W „majestacie prawa”, czy jak kto woli „w świetle jupiterów”, wędkarz może zabrać z łowiska w skali roku np.:
    - 1850 kg - okoni, tyle samo płoci, jelcy i karasi złocistych
    - tony - leszczy, krąpi i karasi srebrzystych
    - ponad 1000 szt. - karpi
    - ponad 700 szt. - szczupaków
    - ponad 600 szt. - sandaczy.
Oczywiście zawsze można powiedzieć, że statystyczny wędkarz nie zabiera ton ryb w skali roku. Należy mieć jednak na względzie dwie kwestie. Po pierwsze taki „stan prawny” nie obowiązuje od wczoraj, tylko od wielu, wielu lat i od tych wielu lat przyczynia się do wyrybienia naszych wód (o, przepraszam: zapomniałem że to rybacy, kłusownicy...), a po drugie należy zdać sobie sprawę z tego, że wędkarz wcale nie musi łowić tony ryb, aby wodę rybną szybko uczynić bezrybną.

Druga możliwość dana wędkarzom przez obowiązujące przepisy, a w zasadzie brak tychże, to nieograniczony dostęp do łowisk, czego wynikiem jest tzw. „nadmierna presja wędkarska”. O limitowaniu dostępu do wód pisze ostatnio dość często na forum PW np. Marek Kaczmarczyk. Trudno jest odmówić mu racji. Zmniejszenie limitu szczupaka z 3 szt. dziennie do 1 szt. samo w sobie nic nie da jeśli akwen zostanie zarybiony 1000 wymiarowych szczupaków, a zarazem poddany presji 1000 wędkarzy. Wyrybienie jest tylko kwestią czasu.

Odpowiadając na pytanie zawarte w śródtytule, należy dojść do wniosku, że obowiązujące przepisy dają nam nieograniczony dostęp do wody, przy jednoczesnej nieograniczonej (tylko tak można nazwać obowiązujące limity) możliwości jej eksploatacji.

4. Jak to będzie wyglądało w praktyce?

Koło X liczy 500 członków i gospodaruje na jeziorze o powierzchni 50 ha. Składka „na ochronę i zagospodarowanie” wynosi w tym okręgu 100 zł na cały rok. Przyjmijmy, że w kole X nikt nie korzysta z żadnych ulg. A zatem do kasy koła X wpłynęło 50 000 zł. Składki te, jako składki okręgowe trafiają do kasy ZO. Przyjmijmy jednak, że dzięki staraniom członka ZO, pochodzącego z koła X, cała kwota 50 000 zł wraca do tego koła. Przyjmijmy też, że koło nie będzie ponosić żadnych kosztów (np. transportu ryb, pracowników prowadzących zarybienia, ochrony wody) poza kosztem zakupu ryb do zarybień.
Oczywiście wszystkie te założenia finansowe są spod znaku SF, ale co mi tam...

Przypominam, że za dotknięciem czarodziejskiej różdżki nie mamy już rybaków, kłusowników i innego tałatajstwa. Mamy natomiast 50 000 zł na zarybienia na cały rok, 500 wędkarzy z koła X + bliżej nieokreśloną liczbę wędkarzy z tego okręgu i okręgów sąsiadujących (vide porozumienia) i 50 ha jeziorko wyrybione przez rybaków i kłusowników, którego rybostan to płotki, podleszczaki, niedobitki okonia i szczupaka, trafiający się czasami ładny lin i karaś plus jakieś karpie – pozostałości z poprzednich zarybień. Innymi słowy proza wędkarskiego życia w wielu rejonach Polski.

Przyjmijmy teraz, że wędkarze postanowili dokonać zarybień nie narybkiem/wylęgiem lecz rybami w rozmiarach handlowo-wymiarowych i zarybić jeziorko karpiami, szczupakami, karasiami i okoniami. W trzech różnych źródłach sprawdziłem ceny ww. gatunków ryb i uśredniając je wyszło mi, że za 50 000 zł można kupić:
    - 1500 karpi (10 zł kg/1szt)
    - 1000 szczupaków (15 zł kg/1szt)
    - 3000 karasi (10 zł kg/3szt)
    - 3000 okoni (10 zł kg/4szt).
Teraz proste pytanie: ile czasu zajmie 500 członkom koła X wspomaganym nieograniczoną ilością kolegów z macierzystego okręgu i kolegów z innych okręgów (vide porozumienia) wyrąbanie wody z takiego zarybienia?

Pewnym rozwiązaniem może być zarybianie nie rybą o wymiarach handlowych, lecz np. wylęgiem żerującym bądź narybkiem. Ceny za wylęg żerujący w zależności od gatunku kształtują się przeciętnie na poziomie 10 – 30 zł za 1000 sztuk, zaś narybku w granicach kilkudziesięciu groszy za sztukę. I wszystko byłoby fajnie i ładnie, gdyby nie fakt niskiej przeżywalności ocenianej przez fachowców na poziomie ok. 1% (słownie: jednego procenta), co może spowodować sytuację, w której za takie ryby zapłacimy więcej niż za „dorosłe”.

Pozostaje jeszcze kwestia tarła naturalnego, ale tutaj trzeba się oderwać od „myślenia zgodnie z RAPR” i przestać walić w łeb wszystko co się rusza, niezależnie od tego, czy zdążyło się wytrzeć, czy też nie, tylko dlatego, że nie jest to zabronione przez RAPR. Ale to już zupełnie inny temat...

Podsumowanie

1. Wędkarzem może zostać każdy, a w zasadzie możemy mówić o powszechnym dostępie do wędkowania i tym samym do wód i ich eksploatacji.
2. Opłaty ponoszone za możliwość wędkowania są na poziomie handlowej wartości kilku kilogramów rybiego mięsa.
3. Po uiszczeniu opłat za możliwość wędkowania – zgodnie z RAPR - otrzymujemy w prezencie praktycznie nieograniczony dostęp do ton rybiego mięsa.
4. Zarybienia dokonywane z groszowych składek wędkarzy, przy obowiązujących limitach oraz presji wędkarskiej nie tylko nie są w stanie zrekompensować już zaistniałych ubytków w rybostanie, ale też nie pozwolą na zbudowanie rybnych wód.

Trzeba sobie powiedzieć wprost, że gospodarka oparta o takie jak ww. zasady jest po prostu GOSPODARKĄ RABUNKOWĄ i wędkarzom do wyrybienia wód wcale nie są potrzebni rybacy i kłusownicy. Przy tak prowadzonej gospodarce SAMI DAMY SOBIE RADĘ Z PROBLEMEM RYB W NASZYCH WODACH (choć malkontenci twierdzą, że już daliśmy).

Myślę, że na zakończenie warto choćby dla kontrastu pokazać jak to robią inni, a w szczególności jakie są koszty utrzymania łowiska po to, by darzyło nas rybą, a nie tylko rybim mięsem. Zachęcam do lektury, którą znajdziecie TUTAJ.

Czez

PS. Jeśli ziszczą się marzenia wywalenia sieci z wód PZW, a kłusownicy trafią do więzień po planowanych zmianach w przepisach rybacko - wędkarskich, zaś w stosunku do kormoranów zastosujemy "model mazurski", to należy się głęboko zastanowić, kogo obarczymy winą za bezrybie.
Moja nieśmiała propozycja to... ZWALMY WINĘ NA... KROKODYLE!!!


 
Pokrewne linki
· Więcej o Nasza publicystyka
· Napisane przez Monk


Najczęœciej czytany artykuł o Nasza publicystyka:
Ponton - część III, na wodzie


Opcje

 Strona gotowa do druku Strona gotowa do druku

 Wyœlij ten artykuł do znajomych Wyœlij ten artykuł do znajomych


Komentarze sš własnoœciš ich twórców. Nie ponosimy odpowiedzialnoœci za ich treœć.

Komentowanie niedozwolone dla anonimowego użytkownika, proszę się zarejestrować

Re: Rybacy, kłusownicy, kormorany, wydry i krokodyle... (Wynik: 1)
przez argrabi dnia 25-01-2006 o godz. 11:18:47
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Już dawno pisałem o porównaniach PZW do PZŁ (zakres egzaminacyjny, staż itp) jako drodzę do "elitarnosci" wędkarstwa w odróżnieniu od głosów, ze tylko podniesienie składek tę "elitarność" nam da. I tu kłania sie temat drugi. Owe 39 groszy na dzień.. To takie trochę "populistyczne" porównanie.. No bo ile każdy z nas srednio spedza dni na łowieniu w ciągu roku (jakaś ankieta??).. Takze model dotyczący zarybień jest bardzo, ale to bardzo uproszczony.. Bo według niego to juz dawno ryb nie powinno być.. A jednak są. I czasami nawet okazy sie trafiają.
I ostatnia rzecz, na którą Tobie przyklasnę - więcej spustoszenia w rybostanie robia wędkarze, chociaż rybactwo sródladowe na otwartych, publicznych wodach to dla mnie paranoja. Oj, długo by jeszcze mozna pisać..
Ale dzięki za artykuł, bo chociaz z wieloma stawianymi tezami się nie zgadzam, to na pewno daje wiele do myslenia o zasobach naszych wód i procesach w nich zachodzących. A to juz duża wartość



Re: Rybacy, kłusownicy, kormorany, wydry i krokodyle... (Wynik: 1)
przez Monk (monk@pogawedki.wedkarskie.pl) dnia 25-01-2006 o godz. 11:39:38
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Fajny tekst - jak zwykle:)
Chętnie jednak z czystym sumieniem chciałbym móc zwalić cała winą na te krokodyle wiedząc, że jedynym złoczyńcą jestem ja i kol. wędkarze.
Dodatkowym przejawem uzdrowienia sytuacji byłoby wg mnie ograniczenie punktów sprzedaży ryb, których na naszym terenie - okol. Zal. Zegrzyńskiego - jest multum. Pływają tam w beczkach/wannach ryby, którym daleko do wymiaru, ale "one są do zarybienia" ;).



Re: Rybacy, kłusownicy, kormorany, wydry i krokodyle... (Wynik: 1)
przez Jarpo dnia 25-01-2006 o godz. 12:50:37
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Czarku i masz rację i jej nie masz, czyli jestem za a nawet przeciw.
Po pierwsze w żadnym wypadku nie mogę zgodzić się z Tobą, że kłusownicy, rybacy z sieciami i agregatami nie robią spustoszenia w rybostanie. Po drugie kormorany też potrafią ogołocić niejedno jezioro. Uważam że tych tematów nie wolno odpuszczać i winy (całej winy) na brak ryb zwalać na wędkarzy.
Odnośnie wędkarzy to uważam, że trzeba czerpać z gotowych wzorców i od myśliwych wiele moglibyśmy się nauczyć. Trudno wymagać żeby egzaminowany (słyszał ktoś o prawdziwych egzaminach?) rozróżniał ukleje od małego bolenia, bo w zdecydowanej większości przypadków nie potrafi tego egzaminator. Taka niestety jest prawda.
Twoje podejście do tematu odnośnie zarybień jest typowe dla zbiorników komercyjnych. Tam właśnie tak się myśli 100kg wpuszczonego karpia równa się 100kg wyłowionego karpia. Właśnie karpia!!!!! Jeśli ktoś uważa, że tak powinno wyglądać zarybianie to się głęboko myli.
Mając do dyspozycji jakiś akwen wodny najpierw należy sprawdzić czy przez cały rok mamy zapewniony w nim odpowiedni poziom wody (w ostatnich latach wiele akwenów przestało istnieć – wyschło) później należy zbadać „jakość” wody a dopiero później sprowadzić ichtiologa i pod jego kierunkiem odpowiednio zarybić zbiornik. Zarybiać należy (przynajmniej na początku) tylko rybami, które w danym akwenie będą mogły rozmnażać się. Zarybiamy najpierw białorybem i to nie dużymi osobnikami. Gdy podrosną i w zbiorniku zaczną pływać już ich „dzieci” wpuszczamy drapieżnika. Ilość drapieżnika stopniujemy (ichtiolog) i z czasem może dojść do sytuacji, że co roku zarybiać będziemy już tylko drapieżnikiem i uzupełniać pogłowie ryb roślinożernych w ten sposób, aby nie nastąpiło zachwianie równowagi między gatunkami. Wiele akwenów w tej chwili cierpi na zanik drapieżnika (oprócz małego okonia) i przeleszczenie. Niestety taki sposób zarybiania wymaga dużo czasu między pierwszym zarybieniem a pierwszymi udanymi połowami. Wpuszczanie ryb na jesieni do now

Przeczytaj dalszy cišg komentarza...



Re: Rybacy, kłusownicy, kormorany, wydry i krokodyle... (Wynik: 1)
przez Zenon dnia 25-01-2006 o godz. 13:21:00
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
tona ryb w roku ... ja kręcę to ile to dziennie przypada na obiad ??



Re: Rybacy, kłusownicy, kormorany, wydry i krokodyle... (Wynik: 1)
przez Sazan (sazan@sazan.com.pl) dnia 25-01-2006 o godz. 14:56:14
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć) http://www.sazan.com.pl
Lubię rozsądne spojrzenie na doczesność. Podobno istnieje „głupi uśmiech”? Skoro tak, musi istnieć i mądry… ;) Po przeczytaniu takiego artykułu zawsze poprawia mi się humor, a twarz robi się ”wyjściowa” (jak żołnierzowi wychodzącemu na przepustkę)! A sądząc z treści, powinno być mi bardzo smutno, minorowo i nastrojowo.

Matematyka jest bezlitosna. Czez wylicza nam dokładnie (za dokładnie!), czarno na białym, za jaką kwotę, ile można kupić ryb do późniejszego wyłowienia. W prosty, arytmetyczny sposób udowadnia, dlaczego na wodach PZW nie ma ryb. Od dziesiątków lat, ów gospodarz większości naszych wód przeznaczonych do wędkarstwa działa tak samo. A świat w tym czasie dokonał przewrotu technologicznego, politycznego, ekonomicznego… Kosmetyczne zabiegi w RAPR, jakieś zmiany w wysokości składek, przetargi na dzierżawę cząstki swych wód i tym podobne pozorne działania nie zwiększą liczebności ryb w tych wodach przy ustabilizowanej ilości wędkarzy na poziomie kilkuset tysięcy (kiedyś szacowano sympatyków PZW ponoć na 2 mln).

Skoro PZW od lat kilkudziesięciu nie zweryfikowało swojej gospodarskiej działalności w radykalny sposób, zasoby naszych wód mamy takie jakie mamy. Gdyby PZŁ miał limity dzienne na dzika dla swoich członków, pewnie naszego dzika spotkałby już dawno los tura… Kiedyś, zarządcę, który nie dbał właściwie o los powierzonego mu gospodarstwa, właściciel zwalniał czym prędzej, szukając na miejsce nieudacznika kogoś bardziej kompetentnego. Nie łudźmy się, że rolę takiego właściciela wobec PZW odegra skarb państwa. Skarb państwa to KTO? Kto konkretnie? Nazwiska!? Adresy!? Kontakty!? ;) Treści pod odnośnikiem danym przez Czeza pokazują, że da się gospodarzyć inaczej, na pewno właściwiej wobec tej rybnej bryndzy naszych wód.

Arytmetyka Czeza pokazuje wprost, że pieniądze ze składek członków PZW, de facto, są wyrzucaniem ich w błoto. Od lat nic a nic nie poprawiają stanu zarybienia. Nie sądzę, by ten kto wziął pieniądze miał się przyzna

Przeczytaj dalszy cišg komentarza...



Re: Rybacy, kłusownicy, kormorany, wydry i krokodyle... (Wynik: 1)
przez marek_k84 dnia 25-01-2006 o godz. 18:39:25
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć) http://uks-orly-zielonka.blog.onet.pl/
Choć nie ma połowy "mniejszej", czy "większej" to i tak WIĘKSZA połowa nie zrozumie. Większa połowa myśli właśnie, że wystarczy pogonić "Onych", podnieść może troche wymiary i limity i będzie GIT...




Re: Rybacy, kłusownicy, kormorany, wydry i krokodyle... (Wynik: 1)
przez Esox dnia 25-01-2006 o godz. 19:30:37
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Podoba mi się ten tekst. Jakkolwiek są w nim pewne uproszczenia, to sądzę, że dobrze oddaje istotę rzeczy.



Re: Rybacy, kłusownicy, kormorany, wydry i krokodyle... (Wynik: 1)
przez old_rysiu (old_rysiu@pogawedki.wedkarskie.pl) dnia 25-01-2006 o godz. 20:48:37
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Super Czez. :-)
No i okazuje się, że to wina wędkarzy zrzeszonych w PZW. Oni to za byle 39 gr ładują w te lodówy.:-)
Popatrz - ja nie należę do PZW i nie robię Wam takiego spustoszenia. Mimo, że jestem killer nr1 za pobyt na wodach PZW średnio płacę 15 zł na dzień. Ponad 38 razy więcej płacę niż zrzeszony wędkarz w PZW. Po co płaczecie nad tak biedną moc przerobową. Nie płaćcie na cały rok a jedynie na dzień pobytu. Może to jest metoda na głoda? :-)
Od teraz, każdy uczciwy wędkarz niech płaci tylko za dzień pobytu nad wodą. Nie płaćcie za cały rok z góry, wywalcie swoje legitymacje PZW :-), bądźcie honorowi - jeśli chcecie ratować nasze wody :-)



Re: Rybacy, kłusownicy, kormorany, wydry i krokodyle... (Wynik: 1)
przez Darek144 dnia 25-01-2006 o godz. 22:13:30
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Masz rację. Kłusownicy i rybacy to jedno, a wędkarze to drugie. Ja wprawdzie wędkuję od 2 lat(bo mam dopiero 14lat). Ostatnio zaczął interesować mnie spinning. Naprawdę tak jest, że aby mieć kartę wędkarską, nie trzeba znać RAPR. Ja akurat go znam na pamięć, ponieważ myślałem, że muszę. No ale jednak znajomość RAPR się przydaje. Według mnie powinno się zwiększyć liczbę kontroli nad wodą. Ja w ciągu tych 2 lat spotkałem osobę sprawdzającą karty wędkarskie tylko 2 razy. Mój sąsiad natomiast, który wędkuje od 20 lat, mówił mi, że w życiu kontrolowali go tylko kilka no może kilkanaście razy!!! Żartował, że po co opłaca kartę wędkarską, skoro i tak nie pilnują. Uważam, że mniej pieniędzy powinno się przeznaczyć na zarybianie, aby móc przeznaczyć więcej na kontrolę. Im więcej będziemy zarybiać nasze wody kosztem kontroli tym mniej ryb będzie w naszych wodach. Ale jeżeli zaczniemy więcej pieniędzy przeznaczać na kontrole to ryb w naszych wodach będzie coraz więcej. Bo wraz z wzrostem ilości kontroli zmniejszy się ilość kłusowników, "mięsiarzy" którzy biorą tyle ryb ile uda im się złowić (nawet jeśli mieliby je wywozić ciężarówką ;-)) oraz rybaków.



Re: Rybacy, kłusownicy, kormorany, wydry i krokodyle... (Wynik: 1)
przez Bombel dnia 25-01-2006 o godz. 23:38:55
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Niestety, w moim przekonaniu to zwykłe uproszczenia. Zaś wyliczenia, choć racjonalne, wykonałeś dla udowodnienia stawianej w artukule tezy.

Takie wyliczenia zasadne są dla wypełnionej dziury wodą w ziemi. Na co hipotetyczny przykład podałeś.
Nie wziąłeś pod uwagę naturalnego tarła ryb. Jakby to, co w wodzie pływa, brało się z samych tylko zarybień.

Nie wziąłeś pod uwagę rabunkowej, dewastacyjnej działalności brygad rybackich.

Pozwolę sobie zacytować fragment artykułu autorstwa Piotra Woźniaka "wozik77", zamieszczonego na WCWI http://www.wcwi.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1385&Itemid=42
"(...)Po krótkiej wymianie zdań, opowiada nam, jak to podobno rybacy pod koniec kwietnia chwalili się w miejscowej knajpie o niebywałym "zaciągu", z którego było podobno 600kg szczupaków. Patrzymy po sobie i już nawet nie ciągniemy tematu. W jednej chwili wszystko staje się jasne.(...)"

Ciągle mam w pamięci Mazury, jakimi były do końca lat dziewięćdziesiątych. Łatwo więc mi zestawić to z obrazem dzisiejszym. A też i znaleźć przyczyny takiego stanu rzeczy.
Znane mi jeziora, dokąd nieprędko pojadę: Ublik Wlk. i Buwełno. Szczególnie Buwełno, z liczną populacją sandacza,a także sielawy i siei. Tak samo jez. Łańskie, niegdyś Mekka dla łowców drapieżników. Dziś to studnie, z których nawet sieciarze nie mogą się utrzymać. Bo na wszelkie możliwe sposoby wybrali ryby do spodu.

Pamiętam Narew, Bug, Zal. Zegrzyński - do początku lat dziewięćdziesiątych bardzo rybne. I nikt tam nie myślał o jakimkolwiek zarybianiu. Odkąd rozpanoszyli się rabacy z sieciami - woda umiera.

Inny przykład: obwody rybackie nr 5 na Narwi oraz nr 1 i 2 na Pisie - teraz dzierżawione przez GRRP.
Koszt rocznej licencji (bez wód pstrągowych) niższy od haraczu płaconego dla ZO Mazowsze. Żadnych sieci w wodzie. Ale kłusole swoje robią, wszystkiego nie da się upilnować.

Owszem, zarybienia były bardzo duże. To wymóg operatu i umowy dzierżawnej. Ale to ma ręce i

Przeczytaj dalszy cišg komentarza...



Re: Rybacy, kłusownicy, kormorany, wydry i krokodyle... (Wynik: 1)
przez Jarbas dnia 26-01-2006 o godz. 08:31:58
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć) http://www.jarbas.com.pl
Czarku jak sam wspomniałeś aby wyczerpać temat trzeba książkę napisać :) i to podejrzewam będą 4 lub więcej opasłe tomy ;)

Szkoda że nie wspomniałeś o:


- zanieczyszczeniu środowiska – obiekty przemysłowe- choć te już z powodu dotacji unijnych na budowę oczyszczalni nie w takim stopniu jak w latach 70-80. Z drugiej jednak strony oczyszczalnie to bomby zegarowe bo większość w Polsce wybudowano z dotacji obcych. Oczyszczalnie za jakiś czas będą potrzebowały modernizacji i kapitalnych remontów. Dotacje unijne na te cele się skończą co będzie nikt nie wie, podejrzewam że zacznie się znowu zlewanie wszystkiego do jezior i rzek.


- Ośrodki wczasowe, domki kempingowe itp. Powstają nad wodami jak grzyby po deszczu. W jaki sposób są najczęściej skanalizowane? Oczywiście retoryczne pytanie. Że Polak potrafi oszczędnie usuwać śmieci i nieczystości zwłaszcza te płynne każdy wie.


- Budowa plaż, pomostów, przystani – ingerencja w strefie przybrzeżnej jezior i rzek. Zmiany środowiska naturalnego polegające głownie na usuwaniu roślinności (krzewy, drzewa, roślinność podwodna)


- Sporty wodne w tym głownie motorowodne nie wyłączając żeglarstwa. Zanieczyszczenia od spalin, „mieszanie wody”, usuwanie śmieci. Przykładowo niedopałek od papierosa niszczy jeden metr sześcienny wody.


- Inne... aż boję się rozpisywać.


Tak w skrócie bo wątki każdy prawie to materiał na osobny tekst, chciałem jedynie stanąć w obronie krokodyli! ;)



Re: Rybacy, kłusownicy, kormorany, wydry i krokodyle... (Wynik: 1)
przez Bond dnia 26-01-2006 o godz. 11:55:42
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Nie problem zastosować opłaty zaporowe.Moim zdaniem potrzeba nam większej edukacji wędkarsko-ekologicznej.



Re: Rybacy, kłusownicy, kormorany, wydry i krokodyle... (Wynik: 1)
przez wykrzyknik dnia 26-01-2006 o godz. 17:08:56
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć) http://www.wykrzykni.iportfolio.pl
Jak już ktoś napisał ile osób tyle opini. Z niektórymi sie zgodze z innymi nie. Zastanawiam się i nawet poszukam sobie dla swojej włąsnej ciekawości ile kosztuje mandat za nie opłącenie karty wędkarskiej.
Należę do osób łowiacych dużo ba nawet bardzo dużo ( chodzi mi o częstotliwość bycia nad woda a nie ilości) kontrole w swoim wędkarskim życiu , czyli w ciągu ostanich piętnastu lat miałem może cztery, może pięć. Pytanie więc jest takie co dla przeciętnego Kowalskiego ołaca się bardziej, bo takimi własnie kategormia mysłi przecietny Kowalski. CZy płącić co roku czy dodać spobie w szary zyciu trochę adrenaliny, która też jest w cenie i iść nażywioł.
Sporo łowiłem na ZZ, bywały dni w tygodniu, bo w weekendy o łódkach nie było mowy , że tez trzeba było sobie klepnąc pływadło. Trzy lata temu nie było problemu ze zowieniem sandacza w tym miałme z tym kłopoty. Zresztą nie tylko ja.
Nie sądze żeby to była wina rybaków, a wedkarzy i pseudo wędkarzy. Psełdo to ktos taki kto pływa np. z dwiema żywcówakami i jeszcze spinningujetrzecią w tym samym czasie. Widziałm to np na Gnopjnie, jest to bardzo popularny sposób spędzania wolnego czasu.
Szkoda tylko jednego, bolących oczu od monitora. Nasze setki kliknięc w klawiatury właściwie nic nie zmini ale zawsze można się wymienić opiniami :-)
Wracając do kontoli i tego co napisał wcześniej Zenon. Godzimy sie na kłusoli, akceptujemy ich. Psioczymy na nich jednak nic w tym kierunku nie robimy. W zeszłym roku pływałem z Markiem po Gnojnie w poszukiwaniu zębatych. SPotkaliśy miłego pana , który łowił na zbyt wiele wędek i nie koniecznie dozwolonymi przynętami. Nie biliśmy człowieka, wystarczyła reptymenda. Gość się zwinał. Może i był tam nastęonego dnia ale z ducz ana ramienu. Jest nas taka masa, dbajmy o swoje. Przeciez to NASZE wody. ZAraz usłysze że prawie każdy pędzi kłusoli znad wody. Jednak więm że to będą tylko puste słowa. Zbyt często jestem nad woda i zbyt dobrze znam realia. Dwa czy trzy lata temu, już nawet nie pamiętam, fotografowałem kwietn

Przeczytaj dalszy cišg komentarza...



Re: Rybacy, kłusownicy, kormorany, wydry i krokodyle... (Wynik: 1)
przez Krzywikk dnia 16-03-2006 o godz. 17:15:44
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Myślę że nawet ci którzy płacą uczciwie składki powinni sobie zadać pytani czy nie zdarza się im być tzw. mięsiarzami. W pogawędkach jakże często można wyczytać o ilościach wyjętych z wody ryb przez "wędkarzy". Żadne składki a tym bardziej limity nie pomogą jeżeli sami nie zaczniemy dbać o ryby. Jeżeli będziemy jeździć z myślą żeby nałowić a nie żeby połowić. {zapłaciłem to mi się należy} Brzmi to trochę jak mowa kaznodziei ale tak jest. Rybacy, kłusownicy, wydry i krokodyle będą czy nam wędkarzom się to podoba czy nie.


Pewnie ugryzło to wielu z was ale tak uważam.


Pogawędki Wędkarskie - portal dla wszystkich wędkarzy!
Redakcyjna poczta: redakcja@pogawedki-wedkarskie.pl

Redakcja serwisu w składzie: Jarbas, Marek_b, -, -, -, -

Wszystkie teksty i zdjęcia opublikowane w portalu są utworami w rozumieniu prawa autorskiego i podlegają ochronie prawnej. Kopiowanie, powielanie, "crosslinking" i jakiekolwiek inne formy wykorzystywania cudzej własności intelektualnej i twórczej bez zgody właścicieli praw autorskich są zabronione prawem.

Wszelkie znaki towarowe są własnością ich prawowitych właścicieli, zaś ich użycie dozwolone jest wyłącznie po uzyskaniu zgody.

PHP-Nuke Copyright © 2004 by Francisco Burzi. license.
Tworzenie strony: 0.18 sekund :: Zapytania do SQL: 256