Bodzio napisał
Pewnego dnia, postanowiłem wybrać się w poszukiwaniu „tej jedynej" ryby szlachetnej naszych wód, a mianowicie łososia.
Przygotowania poczyniłem wieczorem. Przygotowałem cały sprzęt, po czym poszedłem spać. Sen miałem ciężki i długi, zdawało mi się, że w oddali słyszałem dĽwięk budzika.
Obudziłem się zmęczony i ociężały, powoli wstałem i ubrałem się. Sprzęt był spakowany poprzedniego dnia, więc tylko kanapka i ciepła herbata dzieliły mnie od wyj¶cia z domu. Wyruszyłem w poszukiwaniu tej jednej z naszych pięknych ryb łososiowatych. Był chłodny poranek, słońce budziło się ze snu, a ja maszerowałem ze sprzętem nad wodę, z nadziej± złapania potężnego łososia.
Gdy dochodziłem nad wodę, zobaczyłem tłumy wędkarzy, którzy mieli cień nadziei na złapanie czegokolwiek. Po utrudzonym poszukiwaniu miejsca, udało mi się znaleĽć oazę bez wędkarzy, ciszę i spokój. Niestrudzenie zabrałem się za spinning. Po wielu zrzutach bez żadnego efektu, postanowiłem udać się w stronę nowej elektrowni wodnej. Do mojego ulubionego miejsca połowów, a mianowicie starego, zatopionego w wodzie buka. Po dotarciu na miejsce, zacz±łem kolejn± serię rzutów. Po trzecim rzucie czuję szarpnięcie, „na pewno to jest jaka¶ większa sztuka” pomy¶lałem. Hol trwał długo i zażarcie, ryba długo nie chciała skapitulować. Gdy po raz pierwszy zobaczyłem przepiękny srebrzysty bok już wiedziałem, że ryba, któr± holuję to nie lada gradka. Po wieczno¶ci, któr± hol mi się wydawał, ryba trafiła na brzeg. Jej boki były przepięknym wybarwione srebrem, na tle jesiennego słońca widok był nieziemski i niezapomniany. Stoj±c tak w zamy¶leniu nad pięknem ryby, poczułem dziwne emocje. Nagle ryba przemówiła, choć mogło mi się to wydawać, lecz po chwili ponownie usłyszałem tajemnicze wołanie. Rozejrzałem się wokoło, czy kto¶ sobie nie żartuje, lecz w promieniu setek metrów nikogo nie było. Usłyszałem po raz trzeci ciche wołanie:
„Wypu¶ć mnie proszę!! Zlituj się”. Te słowa na pewno pochodziły od łososia, którego złowiłem przed chwil±. Ze zdziwieniem patrzałem na rybę. Niedowierzałem własnym uszom, gdyż to przechodziło wszelkie pojęcia. Zdumiony zapytałem:
„Ty mówisz?!”. „Tak, mówię” - rzekł na to łoso¶, co mnie jeszcze bardziej zdziwiło.
Lecz ryba mówiła dalej: „Jestem Królem Łososi”. „Łososie będ± żyły tak długo, jak ja żyję, a ja będę tak długo, jak one. Opowiem Ci historię, jak trafiłem do tej rzeki”. Zdumiony, ale i ciekawy poprosiłem o ni±. Król zacz±ł swoj± opowie¶ć:
„Dawno temu, gdy nie byłem tak stary jak dzi¶, wędrowałem po wielu rzekach różnych krajów. ¦cigałem się z innymi w górę rzeki, przebywałem w rw±cych potokach. Ale w 1456 tarle, waszym 1456 roku, poznałem now± rzekę, któr± ludzie zwali Reg±. Była cudowna, pełna ciekawych zakamarków w różnorakim podłożu. Było mi dobrze, wróciłem na roczn± wyprawę do morza z krewniakami. ¦cigałem się z dorszami, belonami , lecz chciałem po raz kolejny popłyn±ć w górę Regi. Okazało się to jednak niemożliwe. Uj¶cie, w którym ona uchodziła do morza zostało zniszczone. Postanowiłem namówić otaczaj±cych mnie krewnych na poszukiwanie najbliższej rzeki. ZnaleĽli¶my zwan± Parsęt±. Była dużo większa od Regi, czy od innych znanych mi rzek. Była niebezpieczna, bo ludzie z osad nad ni± położonych, masowo na nas polowali. Wiele z nas nigdy nie dotarło wtedy w górę owej rzeki.
W następnym roku, po skończonej podróży przez morze do Skandynawii, powróciłem z nadziej± na zobaczenie rzeki, która mi się tak bardzo spodobała lecz zobaczyłem, jak ludzie stali i w pocie czoła kopali jaki¶ dół, którego przeznaczenie nie było mi znane. Usłyszałem od nadmorskich rybaków, że to będzie wielkie przedsięwzięcie - ich nowy port. Byłem zdumiony, lecz słuchałem ich dalej. Powiedzieli, że przekopuj± koryto dla Regi, co mnie zdumiało lecz my¶lałem, że zobaczę znów rzekę - marzenie łososia. Jeszcze 2 miesi±ce przed zim± okazało się, że powstało nowe koryto. Choć nie rozumiałem tego pojęcia. Cieszyłem się na sam± wie¶ć. Ruszyłem tym nowym kanałem i stwierdziłem, że znacz±co się różni: dno wy¶cielał na przemian piasek i kamienie, nie było żadnej ro¶linno¶ci i zawad lecz kawałek wyżej w górę rzeki powróciły znane mi tereny. Ludzie nasz wielbili i podziwiali, czasami na nas tylko polowali rybacy. Była to oaza spokoju, ciszy i dostatku. Żal było mi j± opuszczać, lecz przypomniałem sobie, że s± jeszcze inne rzeki, które na mnie czekaj±. Co jaki¶ czas wracam tu, w moje ulubione miejsce. Ale dzi¶ niestety sam padłem ofiar±. Jak ja zginę, to zgin± także pozostałe łososie. Proszę więc - wypu¶ć mnie do wody”.
Rad nie rad postanowiłem spełnić to życzenie. Wypu¶ciłem przepięknie ubarwionego króla łososi do wody. A on rzekł: „Nigdy Ci tego nie zapomnę. Jeste¶ wielkim, dobrodusznym człowiekiem.”
Podziękowałem za opowie¶ć oraz powiedziałem, żeby się nie dał już więcej złapać. Dręczyła mnie jednak ciekawo¶ć, ile on może mieć lat, więc zapytałem: „Jak długo już żyjesz?”. Po namy¶le odpowiedział: „przeżyłem tarło już ponad 10 000 razy, na wasze jest to ponad
10 000 lat”.
Podziękowałem za odpowiedĽ i opowiastkę. Łoso¶ znikł, w niebieskiej toni wody. Czy go kiedy¶ jeszcze zobaczę? Czy to wszystko było przewidzeniem? A może snem b±dĽ zjaw±? Tego nie wiem…
Postanowiłem wtedy sprawdzić historię miasta i to, co zobaczyłem okazało się prawd±. W księdze wieczystej znalazłem wpis, że w 1456 roku, mieszkańcy Kołobrzegu zawalili port Rego-uj¶cie. Lecz Trzebiatowianie niestrudzenie pracowali nad utworzeniem nowego koryta rzeki. Przekopali ponad kilometrowy odcinek w ci±gu jednego roku, co było wielkim wyczynem tamtych czasów. Opowie¶ć łososia okazała się prawd±, ale czy ów łoso¶ mi się przywidział, czy to było realne? Oceńcie sami…
Bodzio