Polujące czaple potrafią tworzyć parasol słoneczny ze swoich skrzydeł, którego cień wabi często nieświadome podstępu ryby.
|
ZAREJESTROWANI
Ostatni Tobiasz
Dzisiaj 0
Wczoraj 0
Wszyscy 4520
UŻYTKOWNICY
Goscie 332
Zalogowani 0
Wszyscy 332
Jeste anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikajšc tutaj Jeste stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj aby zalogować się!
|
|
|
|
krzysztofCz: [quote:f2a4672e65="jjj
an"]W tym wątku będę
podawał wpłacone kwoty ...(18231) Mar 27, @ 16:07:40
lecek: Wielkanoc w Ustroniu.
Zapowiedziałem
małżonce, że święto,
świętem ...(59104) Mar 26, @ 15:02:24
lecek: Pooszło. k ...(18231) Mar 26, @ 14:43:29
krzysztofCz: Za Lucka i Bedmara...
poszło k ...(18231) Mar 26, @ 14:00:16
artur: Poszło ...(18231) Mar 26, @ 10:30:05
krzysztofCz: Poszło k ...(18231) Mar 26, @ 07:09:09
jjjan: Nikt się nie kwapi
więc jeżeli ktoś chce
wpłacić,, to proszę
blik ...(18231) Mar 25, @ 20:19:56
mario_z: Dzisiaj spotkanie
jajeczkowe nad wodą,
oczywiście bez wędki
bym n ...(59104) Mar 24, @ 20:50:03
Krzysztof46: nic nie trzeba
,zbierajcie na
nastepny rok i tyle w
temacie ...(18231) Mar 24, @ 17:30:00
krzysztofCz: To komu mamy wpłacać
;question Ktoś
zapłacił, to trzeba Mu
się ...(18231) Mar 24, @ 17:27:29
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
| |
Od piątku do niedzieli
Opublikował 11-10-2005 o godz. 07:00:00 Monk |
Sandał napisał
W piątek, 07.10.2005 r. umówiłem się z moim serdecznym kumplem i towarzyszem
wędkarskich wypraw Okonkiem na upragnione i długo wcześniej planowane łowy
na Narwi kolo Modlina.
Jednym z biernych organizatorów tej wyprawy był Asknet, o czym sam zapewne nie wie.To właśnie od Radka podczas długiego powrotu ze zlotu, dowiedziałem się co i jak poławiać w tamtych okolicach.
Wstałem więc skoro świt, a praktycznie o czwartej rano, sygnałem telefonu budzę Okonka.
Na szczęście już nie spał. Szybko pakujemy graty, wypijamy po łyku herbaty i w drogę.
Nad wodą jesteśmy o 5.30. Szybkie zbrojenie i czas na trolling. Doszliśmy do wniosku, że taką metodą szybciej znajdziemy ciekawe miejsca na sandacze i
szczupaki, których ponoć tu nie brakuje. Przystaniowy, młody człowiek wydający nam łódkę podpowiada, że trolling jest tutaj powszechnie stosowaną metodą i to właśnie z trollingu padły tu największe okazy. Pełni nadziei i uzbrojeni we wszelakiej maści wobki wyruszamy na podbój
modlińskich esoxów.
Mijamy most, kierując się na otwarte wody Narwi. W pewnym momencie strach w
oczach mojego kolegi Okonka nakazuje mi zerknąć na końcówkę jego
szczytówki, szczytówki nie byle jakiej, bo od 60 g feederka. Jedno
spojrzenie wystarczy by ocenić, że to nie jest mała sztuka. Wyłączam silnik
kierując łódź do nawrotu, kiedy luz na plecionce oznaczać może tylko jedno -
była sobie sztuka.
Po tym braniu widzę, że morale i wiara we właściwy wybór techniki i przynęty u mojego kumpla urosły do rozmiarów mostu, który niedawno minęliśmy. Po dwóch godzinach czesania Narwi w szerz i w zdłuż postanawiamy zmienić metodę i miejsce. Szybka narada i decydujemy się na obłowienie
głębin przy starych ruinach, blisko połączenia Wisły z Narwią.
Kiedy odwracam łódź , mój kolega znów ma branie, tym razem szczupak szybko
idzie ku powierzchni i nim się spostrzegliśmy, wywala piękną świecę 0,5 m nad wodą. Widzimy go w całej okazałości - piękny esox . Kolega błagalnie
spogląda na szczytówkę jakby chciał, by mu podpowiedziała, czy on jeszcze tam jest, czy się nie odpiął? Długo nie czekał, szczytówka zaczyna energicznie przyginać do dołu, ryba idzie raz w lewo, to znów w prawo. Kilka zrywów, jednak kołowrotek, jak i hamulec działają bez zarzutu, więc ryba powoli się poddaje .
Czekam już z podebraniem ryby, jeszcze jeden odskok i ryba się wykłada. Powoli ją podbieram, oceniając wagę ryby - moim zdaniem ok. 5 kg.
Gratuluję łowcy, mierzymy szczupaka - miara pokazała 82cm.
Trollingujemy jeszcze godzinkę. Dochodzi już dwunasta –czas na powrót.
W drodze powrotnej Leszek ma jeszcze okołowymiarowego szczupaczka - oczywiście na tego swojego magicznego wobka. Zaczynam wierzyć w jego czar, zakładam podobnego i o dziwo po przepłynięciu około 100 m, praktycznie już
przed portem mam delikatne pstryk. Zacinam i czuję ten przyjemny ciężar na
kiju. Kilka razy ryba próbuje odchodzić w nurt, jednak moja plecionka 0,24
nie pozwala jej na zbyt mocne zrywy. Wyjmuję rybkę, pięknie ubarwionego
szczupaczka. Miara pokazuje 60 cm. Porównany z wielkoludem kumpla wygląda
jak karzełek, lecz ja jestem zadowolony, przecież to nasze pierwsze łowy
w tych miejscach. Postanawiamy, że wrócimy tutaj w niedzielę, czyli za dwa dni.
Sobotę spędzam na wygrzewaniu się w domciu. Bierze mnie jakaś infekcja. Mam jednak zamiar dotrzymać słowa i pojechać w niedzielę na ryby. Katar z nosa nie wróży nic dobrego, stosuję na noc kurację czosnkową, która o dziwo przynosi ulgę.
Niedziela 09.10.2005. Szybka kanapka, telefon do kumpla i w drogę. Tym razem jedziemy we trzech: Okonek, Robert i ja.
Zaczynamy jak poprzednio od trollingu. Już po pierwszym napływie w górę
rzeki Okonek ma branie i zalicza 62 cm szczupaczka.
Zmieniam wobki, kombinuję płytko, głęboko i nic. Po trzeciej godzinie wędkowania tylko Okonkowi przybył kolejny szczupak - 51 cm. Mam dość -
zmieniam wobka na okoniopodobnego. Nawet nie wiem, co za produkcja. Nasz kolega Robert też eksperymentuje.
Teraz zaczynamy powolny powrót do portu. Płyniemy od Wisły w górę Narwi. Widzę, że Robert i Okonek są zadowoleni z wyprawy. To dobrze - przecież o to właśnie chodzi. Jak to w przysłowiu: raz na wozie, raz pod wozem. Najważniejsze, że się jedzie.
Mijamy spławikowców, gruntowców, wreszcie przepływamy obok dwóch łódek cumujących na środku Narwi. Widać że to miejscowi. Łowią na spławik i to nawet z
niezłymi wynikami. Wnioskuję to po wyglądzie zanurzonych przy burtach siatek, w których połyskują złote leszcze.
Zostało nam jeszcze około 400 m do portu, gdy czuję na swojej wędce silne szarpnięcie. Odruchowo zacinam i już wiem: mam coś naprawdę walecznego! Ryba w ogóle nie daje się
podciągnąć do łódki, chodzi to w lewo to w prawo, całkiem inaczej niż dotychczasowe szczupaki. Koniec żartów - biorę się za podciąganie i odzysk straconej plecionki. Ryba nie daje za wygraną, pomaga jej w tym i to dość skutecznie rzeczny nurt. Kątem oka dostrzegam tubylców - stoją na łódkach.
Coś podszeptują, radzą. Wiem, już czuję - ryba osłabła, ale i tak jest dość silna. Mam dla niej wiele podziwu, jeszcze jeden odskok i wykłada się
na boku. „Podbieraj” - mówię do kumpla i wielgachna rapa ląduje w podbieraku.
Miara wskazuje 70 cm.
Boleń odgiął dwa z trzech grotów kotwiczki. W dodatku ma powyrywane skrzela. Szybka, męska decyzja - zabieramy rybę. Naszym zdaniem miała marne szanse na przeżycie.
Powrotna droga do domu mija nam na wesołych docinkach, które z Okonkiem uwielbiamy. Jak zwykle wytykamy sobie nawzajem nasze kaleczenie wędkarskiego rzemiosła, a wszelkie brania zwalamy na przypadek lub ślepotę złowionych ryb.
Wiem, że były lepsze weekendy, ale ten był jakiś jedyny w swoim rodzaju. Pewnie dlatego, że była ładna pogoda, że były brania, a co
najważniejsze było doborowe towarzystwo, w którym nie brakło dowcipu i w którym po prostu lubię przebywać i wędkować.
Łowiłem sprzętem: Mikado Power Strike 300/10 - 80 g, plecionka 0,24 Fire Line, woblerki okoniopodobne różnych firm - od Rapalek po Dorado, a na Salmo skończywszy, magiczny wobek kolegi Okonka niech pozostanie jego słodką tajemnicą.
Pozdrawiam
Sandał
|
| |
|
| Komentarze sš własnociš ich twórców. Nie ponosimy odpowiedzialnoci za ich treć. |
|
|
Komentowanie niedozwolone dla anonimowego użytkownika, proszę się zarejestrować |
|
Re: Od piątku do niedzieli (Wynik: 1) przez manolo (marianko8@o2.pl) dnia 11-10-2005 o godz. 18:25:32 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Gratuluję udanych połowów. Bardzo ciekawe miejsca, byłem tu kilka razy ale bez sukcesów. Po przeczytaniu Twojego opowiadania wstąpiła we mnie nadzieja, morze i mnie dopisze szczęście.
Pozdr.. |
|
|
Re: Od piątku do niedzieli (Wynik: 1) przez argrabi dnia 19-10-2005 o godz. 12:27:36 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | To, że tam takie ryby pływają, to mnie nie dziwi. Dziwi mnie to, że się złapać dają...
Gratulacje...
PS. A moze tak fotka tego "magika" wabiącego szczupaki???? |
|
|
Re: Od piątku do niedzieli (Wynik: 1) przez old_rysiu (old_rysiu@wedkarskie.pl) dnia 19-10-2005 o godz. 18:42:52 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | No Sandałku - gratulacje. Śliczny bolek. Nic nierozumiem z tego trollingu - jak prowadzić, jak dobierać wabie, skad można wiedzieć jaki na jakiej głebokości będzie penetrował łowisko, jaka powinna być szybkość łodzi, jak daleko od łodzi ciągnie się tego wabia jak, jak, gdzie, ile, za co ... ???
Wiem tylko jedno. Trollować też trzeba umieć. To nie jest takie tam ciąganie wabia za sobą. |
|
|
Re: Od piątku do niedzieli (Wynik: 1) przez adiz1 dnia 26-10-2005 o godz. 12:35:09 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Sympatyczny tekst i ładne zdjecia.
W sumie dobry artykuł, dziękuję i pozdrawiam - Adrian |
|
|
|